Opowieść o tym, dlaczego mnie teściowa nienawidzi.
Męża poznałam kilka lat temu przez internet. Szybko okazało się, że P dość dużo czasu spędza przed komputerem. Ja wolałam spędzać czas aktywnie, więc zaczęłam go wyciągać a to na rower, a to basen, kupił nawet karnet na siłownię, żeby mi towarzyszyć. Wychodziliśmy do kina, klubów i P szybko zaczął organizować nam jakieś wyjazdy na weekend czy inne rozrywki.
Nie spodobało się to jego mamusi, bo P nie mógł już fundować jej zakupów! O ile wcześniej grał w gry, to nie potrzebował aż tyle pieniędzy i część wypłaty mogła iść na mamine zachcianki. Po jakimś czasie zaczęły się teksty o tym, jak to P odsuwam od rodziny, jak to on się zmienił(na gorsze oczywiście), że naciągam go tylko na kasę, bo taka dziewczyna nie zwróciłaby uwagi na P (nie ma to jak własne dziecko obrazić) i ogólnie będzie miał ze mną źle. Na szczęście on sam w żadne słowo matki nie uwierzył i stwierdził, że to dzięki mnie wreszcie zaczął żyć. Po roku znajomości zamieszkaliśmy razem - ja teraz na pewno P na dziecko naciągnę, rzucę pracę i on będzie musiał mnie utrzymywać, a na wieść o zaręczynach mało nie wyrzuciła nas ze swojego mieszkania.
Na ślubie się nie pojawiła. Jeśli już zaprasza P do siebie, to ma pojawić się sam. Na imprezach rodzinnych udaje, że mnie nie ma. Na wieść o tym, że jestem w ciąży, odpowiedziała tylko "aha" i jak łatwo się domyślić ma to gdzieś. Wszystko tylko dlatego, że uwolniłam jej syna od komputera, przez co musiała zacząć sama płacić za swoje zachcianki.
Warto by poznać wersję teściowej, bo nie wiadomo czy nie kłamiesz.
Odpowiedz@AgentTomek: Wiesz gdyby było tak że z powodu zmiany trybu życia nie mógłby jej pomóc przy opłaceniu rachunków czy zrobić zakupów spożywczych to zapłaciłabym nie tylko za siebie, a i za niego żeby mógł jej dalej pomagać ale ona świetnie daje sobie radę, co prawda nie wychodzi do kosmetyczki raz w tygodniu, a raz na miesiąc, nowe ciuchy też ciągle kupuje, jedyny powód do nienawiści to naprawdę to że mąż przestał wydawać pieniądze na nią, a zaczął na siebie.
Odpowiedz@AgentTomek: Możesz skopiować ten komentarz i wkleić pod każdą historią na piekielnych. Wystarczy tylko zmienić "teściowej" na odpowiedniego antagonistę z konkretnej historii. Nie wiem co miał wnieść Twój komentarz.
Odpowiedz@Maszin84: pewnie to nowy troll.
Odpowiedz@tysenna: Ale plusa dostał.
Odpowiedz@Maszin84: Ale już ma bana, nie ma co się przejmować :)
Odpowiedz@anonimek94: Ale za 1000 lat znowu trzeba będzie się z nim użerać.
OdpowiedzZ takim podejsciem nie masz co czytac na Piekielnych bo w takim razie kazdy moze klamac.
OdpowiedzNie rozumiem tego powtarzania frazy "opłacanie zachcianek". Jeśli syn zarabiał a był dorosły, to naturalnym jest, że dokładał się do gospodarstwa w ten czy inny sposób - za co dokładnie płacił - jest to bez znaczenia. Mieszkał z matką, to ponosił jakiś koszt. Według mnie bardziej prawdopodobne jest, że albo matka była niezdrowo związana ze swoim synem i każdą partnerkę potraktowałaby podobnie, albo zwyczajnie nie przypadłaś jej do gustu.
Odpowiedz@mahisna: No właśnie nie mieszkał wtedy z matką, wynajmował pokój bo mimo że dobrze zarabiał nie było go stać na samodzielny wynajem przez ciągłe "czy możesz mi dać na" na początku ponoć się spodobałam, bo ładna, miła, pracuje i potem nagle byłam bee, chociaż pewnie masz trochę racji bo z matkami nigdy do końca nic nie wiadomo
Odpowiedz@mahisna: co innego wymaganie od syna dokladania sie do czynszu, oplat i jedzenia, a co innego wykorzystywanie tych pieniedzy na ciuchy i kosmetyki i placz, ze to nagle zostalo ograniczone
Odpowiedz@nursetka: A jaka różnica? Syn dokłada się do czynszu, a matka dzięki temu ma więcej pieniędzy na ciuchy i inne zachcianki. Czy może syn nie powinien się dorzucać, dopóki matce starcza na utrzymanie jej i jego nawet na styk? Bo wtedy przypadkiem zacznie jej starczać na zachcianki? Pomijając to, że opisany syn mieszkał oddzielnie, więc go ta sytuacja nie dotyczy.
Odpowiedz@margou: Dobrze byłoby to dopisać do historii, bo naprawdę trochę może wyglądać tak jak mahisna napisała jak dopiszesz będzie to bardziej jasne ;)
Odpowiedz@margou: to się potem z Tobą do niej wprowadził, bo chciał mieć wszystkich pod ręką?
Odpowiedz@the: raczej wyrzuciła ich, gdy poszli w gości. Pewnie żeby osobiście powiedzieć o zaręczynach. Tak na logikę.
OdpowiedzA stan cywilny tesciowej jaki? Rozwodka?
OdpowiedzNo. Jak tylko poszłam do pracy,mama kasowała mi całą wypłatę. Musiałam płacić sama rachunki,głupia byłam jak but i zwiełam na nich pożyczkę i kartę kredytową. Siostra nic nie dawała,bo sama się przez nich zadłużyła i nie miała z czego pomóc. Przez całą moją aktywność zawodową w PL,jedynymi ubraniami jakie sobie kupowałam była kurtka na zimę. Jak już wyjechałam,odmówiłam udostępnienia karty kredytowej. Po ostrej awanturze przez telefon,nie kontaktowałam się z rodziną przez ponad rok. Od 3lat nie byłam w kraju. Miałam wciąż polski numer i siostra pisała mi,że przeze mnie mama głoduje,nie mają za co żyć etc. Generalnie,wszystko skończyło się w miarę dobrze. Mama poszła do pracy,siora wyjechała z facetem do pracy zagranicę a kontakt wrócił. A wszystko przez to,że ojciec narobił ogromnych długów...
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Pytanie tylko, na co poszła ta kasa? Bo jeśli na "zachcianki" tatusia typu hazard, wypasiona fura, lub "wyżej sram, jak dupę mam", albo "zastaw się, a postaw się" - to twoje żale są zrozumiałe. Ale jeśli, na przykład, na generalny remont chałupy, kupno mieszkania, utrzymanie, i ubranie dwóch córek, oraz żony, czy też na przyzwoity sprzęt AGD/RTV - uważam, że obie z siostrą powinnyście się trochę poczuwać. Poza tym, czasy są trudne. Uważam, że rodzice, w miarę możliwości, powinni pomagać dzieciom, a dzieci - rodzicom. Rodzina powinna się wspierać. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, że dziecko opływa we wszelkie dostatki, a rodzice nie mają na czynsz. Albo odwrotnie. Ale też nie rozumiem rodziców (matek), którzy świetnie sobie radzą finansowo, niemniej "doją" dzieci dla zasady, bo one radzą sobie jeszcze lepiej. A znam, niestety, taki przypadek. Bardzo podobny do opisanej historii. Matka mojego znajomego zarabia doskonale, ale znajomy zarabia lepiej. Wobec tego mamusia uznała, że syn pokryje wszystkie koszty utrzymania domu i życzy sobie od niego 1300 zeta miesięcznie. A w tę kwotę nie wchodzi wyżywienie. Jednocześnie mamusia nie widzi problemu, by kupować sobie markowe ciuchy i buty - miesiąc w miesiąc. Bywa. Dlatego jestem w stanie dokładnie zrozumieć autorkę i wierzę w tę historię.
Odpowiedz@Armagedon: no właśnie,nie wiadomo na co. Ani remontu ani nic. Chyba trzeba będzie zrzekać się mieszkania po śmierci rodziców...nie mam zamiaru spłacać czudzych długów.
Odpowiedz@Armagedon: Poczuwać tak, czyli dokładać się do życia ale nie oddawać co do centa jak to się otocznie mówi.
Odpowiedz@Armagedon: nieeee nie pytanie na co posszla kasa jesli byla zarobiona przez corke o kasa corki i ona decyduje na co ja wyda- na rodzicow czy na siebie w jakiej sytuacji by nie byli to dorosli ludzie i sami narobili soie problemow co nie daje im prawa WYMAGAC pomocy ani "kasowac" czyjejs pensji " bo tak", bo im sie nalezy
OdpowiedzAle... gaming to nie jest tanie hobby...
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: To samo chciałam napisać. Ale może grywał w sapera i pasjansa. ;)
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: może pykał w Mario
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: To zależy. Są tacy, którzy stale tłuką w tę samą grę, a jeśli nie rzucili się na nią zaraz po premierze, mogli ja kupić za 20 zł.
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: Bez przesady. Gry dla pracującego człowieka nie są jakimś nadszarpnięciem budżetu szczególnie, gdy poza tym nie istnieją inne aktywności zżerające kasę. Dobry sprzęt gamingowy to wydatek spory, ale czasowo dość rozłożony. Dobry sprzęt właściwie skonfigurowany starcza na 3 do 5 lat, wymieniając w nim ewentualnie pojedyncze podzespoły, ale tez przecież nie co miesiąc. Gaming jest drogi, ale znowu nie aż tak drogi, jeśli tak jak wspomniałem poza tym nasz bohater nie robił nic innego, wcześniej tez jak mniemam nie miał dziewczyny (zanim poznał autorkę), więc znowu jak to mówią wincyj hajsu miał dla siebie :) Ja jak zacząłem pracować, a też mieszkam z rodzicami póki co, to po pół roku odkładania z dość skromnej pensji byłem w stanie sprawić sobie naprawdę niezły sprzęt, a i na nowe premierowe pozycje mnie stać, dodatkowo mam inne drogie hobby - mianowicie klocki LEGO. Mieszkając w domu z rodzicami i dokładając się skromnie do budżetu domowego na własne zachcianki zostaje relatywnie sporo kasiory i to nawet z pozornie niewielkiej wypłaty.
OdpowiedzHehe ah te teściowe :) Nie łam sie, moja też mnie nienawidzi, bo mój luby zaczął mieć przy mnie własne zdanie :)
Odpowiedz@Hemoglobina: przypadkowo zawszę takie same jak twoje :)
Odpowiedz@grruby80: Otóż nie :) Nie wszyscy są tępymi klonami, podatnymi na wpływy :) "Swoje" to znaczy swoje :)
Odpowiedzmargou tu niekoniecznie mogło chodzić o pieniądze. Sporo matek po prostu woli gdy ich dzieci siedzą "bezpiecznie na dupie" czy to przed TV, grając na konsoli, czy na kompie. To jest po prostu wygoda psychiczna dla matki, bo co się może jej dziecku stać w domu? A Ty wyciągnęłaś go na dwór. Zaczął uprawiać sport, a tam tyle możliwych urazów i zagrożeń. Czyli... nie dbasz o jego bezpieczeństwo. I potem chory tok rozumowania poszedł do bardziej chorych opcji. Moja mama się sama na czymś takim złapała. Wolała gdy siedziałem w domu przed kompem, czytałem książki, czy oglądałem telewizję... bo bezpieczniej. W końcu pomogłem jej to zauważyć i wytłumaczyłem, że to chore. Rodzice, a zwłaszcza matki, już tak często mają, że chcą zapewnić dziecku bezpieczeństwo.
Odpowiedz@Draco: 80% wypadkow dzieje sie w domu ;)
OdpowiedzPytanie: czy to były zachcianki mamusi ( nowe perfumy), czy dokładanie do wspólnego gospodarstwa? Jeśli perfumy- chwała Autorce. Jeśli wspólne życie (jedzenie, rachunki, remonty) to byłoby dziwne, gdyby dorosły, pracujący syn się NIE dokładał.
Odpowiedz@mijanou: Wyżej jest już wyjaśnione, że gospodarstwo nie było wspólne. Syn mieszkał sam, na własny koszt, a mamusia buliła kasę na kosmetyczkę raz w tygodniu.
OdpowiedzPrawda jak zwykle leży po środku. Teściowa to pewnie materialistka ale w kilku sprawach miała racje: gdyby twój mąż zarabiał 2 tysiące to byś nawet nie spojrzała na takiego "nieudacznika" który nic nie robi całymi dniami tylko gra w te głupie gierki. Nie kochasz jego tylko jego pieniądze bo ci tak wygodnie: rower, basen, siłownia, kina kluby i wyjazdy na weekend, no Kanada. Poczułaś się komfortowo, odezwały się w tobie prymitywne instynkty i dałaś się zalać frajerowi który łożył na twoje rozrywki bez mrugnięcia okiem a teraz będzie jeszcze łożył na twoje dziecko. Specjalnie, nie mówię wasze, i nie pije tutaj do tego, że go zdradzasz, bo nie ryzykowałabyś utraty swojej chodzącej portmonetki, ale znam twój ty: JA go wyciągnęła, JA go zmieniłam, JA JA JA, wszystko zasługa JA, a pieniądze na te przyjemności spadły nam z nieba a teściowa mnie atakuje bo mi zazdrości! Będziesz miała na tym punkcie tego dziecka obsesje, będzie "twoje" jak będzie fajnie ale będzie "jego" jak nie będzie fajnie i trzeba będzie kogoś obwinić za błędy i trudy. Niech to będzie dla was NORMALNYCH kobiet też nauczka, facet siedzący przed komputerem to skutek a nie przyczyna. Jak widać łatwo go od tego odciągnąć i zainteresować czymś innym, szkoda tylko, że intencje autorki pozostały nieczyste a najwspanialszą rozrywką są kluby gdzie się handluje narkotykami i gdzie bawią się podejrzane typy no ale to komputery są głupie...
Odpowiedz@Herbata: ależ Ciebie ktoś musiał skrzywdzić w życiu, bo nikt z taką frustracją się nie rodzi ;)
Odpowiedz