Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pojawiło się sporo historii i komentarzy o oddawaniu zwierząt, dorzucę zatem swoją…

Pojawiło się sporo historii i komentarzy o oddawaniu zwierząt, dorzucę zatem swoją opinię.

Pies, kot, królik czy chomik, którego się kupi/przygarnie to żywe stworzenie, za które w momencie decyzji o przygarnięciu bierze się całkowitą odpowiedzialność. Na portalach ogłoszeniowych i twarzoksiążce istnieje całe mnóstwo ogłoszeń "oddam psa/kota/rybkę/cokolwiek żywego, bo urodziło mi się/spodziewam się dziecka. Potrzebny dom na już!". Nie zamierzam nikogo oceniać. Chciałabym jedynie zrozumieć czym się kierują obecni/przyszli rodzice, którzy zdecydowali się na oddanie zwierzaka z powodu dziecka.

1. Ciąża u człowieka zazwyczaj trwa 9 miesięcy. To dość czasu, aby (jeżeli ktoś już koniecznie chce się pozbyć zwierzaka) znaleźć temu zwierzakowi dom. Czemu zatem takie ogłoszenia pojawiają się z dopiskiem "bo za tydzień rodzi się dziecko!". To wcześniej nikt o tym nie pomyślał?

2. Na forach przeznaczonych dla matek krąży jakiś miliard debilnych mitów o tym, że koty wysysają dusze niemowlakom, psy mogą nagle zwariować i zagryźć dziecko itp. Serio? Ktoś w to wierzy i jest to powodem do oddania zwierzaka? A jak ktoś wymyśli mit o tym, że noworodki wysysają duszę rodzicom, to też go oddadzą?

3. Bo dziecko może mieć alergię! Dopóki się nie urodzi, to nie wiadomo, czy będzie czy nie będzie miało tę alergię. Pozbywanie się zwierzaka "na wszelki wypadek" to nie jest najlepszy pomysł.

4. Psy się tresuje. Serio. Nawet jeśli ktoś się dziecka nie spodziewa, powinien trenować z psem posłuszeństwo - nieważne, czy to ratlerek czy rottweiler. Oczywiście wielu właścicieli małych piesków nie widzi takiej potrzeby, ale York też potrafi ugryźć i należy o tym pamiętać. A nie oddawać psa "bo agresywny". Najpierw wypadałoby skonsultować to z behawiorystą, a nie od razu się pozbywać. Co prawda kosztuje to czas i pieniądze, no ale zwierzak to odpowiedzialność. To samo tyczy się kotów - można je odpowiednio przygotować na przyjście na świat nowego członka rodziny. Są na to setki sposobów, nie trzeba od razu kota wyrzucać.

5. Jeżeli ktoś jest przekonany, że kiedy pojawi się dziecko to na pewno odda zwierzaka, a ma dziecko w planach, to po co bierze tego zwierza?

6. Chyba największy mit - kobieta w ciąży zarazi się od kota toksoplazmozą. Większe szanse na zarażenie tą chorobą ma obcując z nieumytym surowym mięsem. Czy to znaczy, że panie w ciąży nie przygotowują obiadu?

Rozumiem, że rodzice chcą jak najlepiej dla swojego potomstwa, ale bez przesady, nie należy słuchać głupich mitów o wysysaniu dusz (wiem, że już któryś raz o tym wspominam, ale to jest przezabawne, że ktoś w to wierzy), ani tym bardziej wyrzucać zwierzaka "na wszelki wypadek". Dzieci wychowujące się ze zwierzętami wykształcają szybko wrażliwość, uczą się szacunku do słabszych istot oraz rzadziej zapadają na alergie. Nie można wychowywać dziecka "w szklanej kuli".
Zwierzęta zazwyczaj wyczuwają, że ten mały człowiek jest nieco inny i wiedzą, że należy się z nim obchodzić delikatnie. Znam koty, które normalnie dorosłego podrapią, jak im coś nie pasuje, a do dzieci mają anielską cierpliwość.

Oczywiście to, czy oddać zwierzaka czy nie dalej pozostaje decyzją ich opiekunów, ale proszę, pomyślcie o tym, czy przypadkiem nie da się z tym zwierzakiem popracować, a nie od razu spisywać go na straty. Będzie wam za to wdzięczny, a dziecko zyska przyjaciela.

wszędzie

by Shineoff
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar wrurkachnadesce
13 15

Mój kot póki co nikomu duszy nie wyssał

Odpowiedz
avatar BlueBellee
5 9

@wrurkachnadesce: Póki co :P

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 11

Przeszłam toksoplazmozę, przed ciążą, ale poziom przeciwciał w ciąży miałam bardzo wysoki i długo baliśmy się czy wszystko będzie ok. Na szczęście jest

Odpowiedz
avatar ziobeermann
1 7

@maat_: he, a kogo to interesuje?

Odpowiedz
avatar cysiek
8 8

W pełni się z Tobą zgadzam.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 23

@qulqa: Tak, najlepiej opodatkujmy wszystko, żeby ludziom państwo odbierało jeszcze więcej pieniędzy...

Odpowiedz
avatar krystalweedon
10 10

@qulqa: to nie bylby przywilej, a luksus . Nawet rasowe psy laduja w lesie na sznurku. Kilka lat temu znajomy prosił mnie, abym zajela sie dogiem niemieckim i kila dni temu trafiłam na ogloszenie, że ktos oddaje kilku miesiecznego doga niemieckiego. Dog niemiecki to rasa ktora chodzi od 3-8tys

Odpowiedz
avatar qulqa
-3 9

@JaNina: Nic nie przemawia lepiej do poczucia odpowiedzialności niż argument finansowy.

Odpowiedz
avatar krystalweedon
-1 3

@qulqa: to nadal bedzie luksus. I nikt nie kupowalby zwierzat które kosztuja po 30tys.(tyle to nawet koń nie kosztuje). Od kilku miesiecy sprawdzam oferty rasowych psów i ceny zaczynaja się od 1000 zł, a szczeniak ,,w typie" nic nie kosztuje. Z tym czipowaniem i kastracja to jest draka, bo np. W Warszawie jest za darmo, a reszta płaci.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 3

@krystalweedon: koleżanka,wracając wraz z facetem samochodem,znalazła rasowego,dorosłego psa. Błąkał się przy wiejskiej drodze.

Odpowiedz
avatar krystalweedon
0 0

@Day_Becomes_Night: zdaje sobie sprawe. Nawet tutaj była historia o porzconym szczeniaku. Moja sasiadka znalazla w lesie jamnika i owczarka niemieckiego, a ja z kolega wiekowego rottweilera. Tydzien temu tez znalazlam ogloszenie, że Pani chce oddac kota brytytyjskiego(ok 3tys) chorego na cukrzyce.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 kwietnia 2016 o 23:01

avatar Iras
8 14

Co do wyrzucania/znajdywania rasowych - rasowe zwierzę to zwierzę z rodowodem wydanym w przypadku psów przez związek kynologiczny, w przypadku kotów - związek felinologiczny - każdy pies/kot który owego papieru nie posiada - nie jest rasowy. Nie ma czegoś takiego jak rasowy bez rodowodu. Tak samo jak rodowód "WydrukowanyUSzwagraNaDrukarce" czy "ZwiązkuMiłośnikówCzegośtam" to coś czym najwyżej się podetrzeć można. Faktem jest, że nie w każdej zarejestrowanej hodowli o zwierzęta się dba, jednak "chodoffle domowe" które nie są obarczone żadnymi przepisami to najczęściej istny koszmar dla zwierząt - "yorczek miniatura" (nie ma czegoś takiego - rasa to yorkshire terrier - zaś wielkość psów ma być wedle wzorca) za 500 zł. z "domowej hodoffli" to najczęściej pies u któregoojciec jest jednocześnie dziadkiem, pradziadkiem, i pochodzący od tych samych rodziców co matka, matka z kolei (pomijając kwestię chowu wsobnego) od pierwszej cieczki będzie rodziła co każde pół roku, a gdy organizm z wyczerpania zacznie likwidować ciąże, ewentualnie zaczną się rodzić mioty padające w pierwszych dniach to po prostu suka zostaje wywalona, albo zlikwidowana... Chcesz rasowego psa? to zapłać za niego te co najmniej 1500. Nie stać cię na zebranie takiej sumy? zrezygnuj. Jak ktoś naprawdę chce psa to zbierze pieniądzę, chociażby miał i dwa lata zbierać. Zas jeśli kogoś nie stać na zebranie takiej sumy (czyt: odkładanie po 100 - 200 zł.) to nie stać go też na porządne utrzymanie psa. Zlewki ze stołu czy gówno z biedronki niech taka osoba sobie sama żre.

Odpowiedz
avatar krystalweedon
-1 1

@Iras: mi chodziło o psy, które wygladem swiadcza o tym, że są rasowe. Cena 1500zl to jest kwota, która można np uzbierac.

Odpowiedz
avatar qulqa
-3 7

@krystalweedon: Wyglądem świadczą, że są rasowe. Czyli mogły kosztować zero złotych. Miały tatuaż czy czip? O ile wiem, wszystkie psy rodowodowe muszą być w ten sposób oznaczone.

Odpowiedz
avatar krystalweedon
-1 1

@qulqa: to było ponad 10 lat temu mozliwe, że miały. Nie wiem. Na slynym bazarze w Falenicy kupilismy owczarka niemieckiego i za rodowod trzeba było doplacic. Jaki był w tym cel nie wiem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 7

@qulqa: Argument finansowy to ewentualna kara. Wysoki podatek to lewactwo

Odpowiedz
avatar krystalweedon
1 3

@JaNina: wpier trzeba wprowadzic obowiazkowe czipowanie odpłatne, nie za darmo jak w dużych miastach w UK są wysokie kary za to i mieli czas do marca br.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

@krystalweedon: Odpłatne czipowanie to usługa. Płacisz za coś konkretnego, pożytecznego. Jak płacisz podatek, to teoretycznie państwo coś za to zrobi, a w praktyce duzą część pieniędzy zmarnuje.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
6 6

@krystalweedon: A co z kundlami? Lub z osobami, które chcą np. kupić rasę psa, bezpieczną dla dziecka(nie wszystkie psy są "łatwe") czy coś? A ich nie stać? "Bullshitujecie" strasznie. Są osoby, które zwierząt mieć nie powinny. A np. sadystów raczej cena nie obchodzi.

Odpowiedz
avatar Bryanka
3 5

@krystalweedon: "to nadal bedzie luksus. I nikt nie kupowalby zwierzat które kosztuja po 30tys.(tyle to nawet koń nie kosztuje)" Zdziwiłabyś się ile może kosztować dobrze urodzony i wyszkolony koń. :D

Odpowiedz
avatar krystalweedon
-1 1

@BlueBellee:kudle były i będą. kazda rasa ma opis charakteru, każdy pies, ktorego dobrze sie wychowa powinnen być "bezpieczny dla dzieci" mysle, że wszelkie wysokie ceny i podatki wprowadzilyby czarny rynek i oszustwa. Sadysci to też rodzice. Tak samo pedofil może mieć dzieci. Sadysci też rzadko się chwalą, że lubia znecac sie. @Bryanka: wiedziałam, że ktoś zwróci uwage na cene konia. Chodziło mi o takieg pociągowego(chyba tak to się nazywa). Zdaje sobie sprawe, że jakieś arabskie chodzą po kilka milionów tak samo niektoe psy osiagaja taką cene np mastaf tybetański. Można też zafundowač sobie króla Juliana (lemura) za około 10tyś.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 kwietnia 2016 o 10:52

avatar krystalweedon
0 0

@JaNina: tak, ale jak nalozyc kare skoro cieżko bez czipa bedzie odnaleść własciela? Z podatkami na psy to zależy od gminy np. U mnie płaci się 50zł/rok za drugiego psa i tak nikt tego nie sprawdza. W Warszawie był obowiązkowy i znieśli go, bo wszyscy mieli to w nosie.

Odpowiedz
avatar reinevan
4 8

@Iras: Nie ma czegoś takiego jak domowe hodowle. Są albo hodowle rejestrowane w związkach (w brew twojej wiedzy w Polsce funkcjonuje nie tylko związek kynologiczny, ale również np. Związek Hodowców Psów Rasowych (zrzeszony w UCI- United kennel Clubs International) albo nielegalne, dzikie hodowle działające z naruszeniem prawa. Nie będę się tutaj rozpisywał o sensowności tudzież jej braku takich a nie innych uregulowań prawnych. Powiem tylko jedno, dla mnie każdy pies czy kot (rasowy lub nie) powinien być obowiązkowo czipowany. To umożliwiłoby bezproblemową identyfikację właściciela znalezionego zwierzaka i pociągnięcie go do odpowiedzialności. Bezmyślność, głupota i okrucieństwo ludzi traktujących zwierzęta gorzej tak samo, albo wręcz gorzej niż przedmioty, musi być piętnowane i karane. Niestety z tym problemem jest podobnie jak z jazdą na podwójnym gazie. Tak długo jak na takie zachowania jest "przyzwolenie społeczne" tak długo problem złego traktowania/ porzucania zwierząt będzie w Polsce nagminny.

Odpowiedz
avatar krystalweedon
0 0

@reinevan: właśnie przejżałam cennik na stronie ZHPR i teraz rozumiem skąd takie cenny za szczeniaka/kociaka. Masz może informacje czy psy były w ZHPR też tatuowane, na stronie jest o mikroczipie.

Odpowiedz
avatar LupoMannaro
1 1

@krystalweedon: I to i to, hodowca sam wybiera.

Odpowiedz
avatar krystalweedon
1 1

@LupoMannaro: no właśnie jest, tylko cena mikroczipu nie ma informacji o tatuażu, a mnie interesuje co robili przed mikroczipami. Ciekawa też jestem jak o warunkach tatuażu w pachwinie.

Odpowiedz
avatar LupoMannaro
0 0

@krystalweedon: Jeśli bardzo zależy Ci na takich informacjach, to popytam znajomych hodowców, co wiedzą. Ewentualnie mogę Ci polecić zajrzenie na ich nieoficjalną facebookową grupę, gdzie na pewno uzyskasz potrzebną wiedzę :)

Odpowiedz
avatar krystalweedon
1 1

@LupoMannaro: już zapytałam się weterynarza. Ciekawi mnie, a cieżko wyczytać w necie. Nurtuje mnie to jak odczutać tatuaż w pachwinie. Mimo wszystko dzięki ;)

Odpowiedz
avatar LupoMannaro
1 1

@krystalweedon: W razie czego się odezwij ;)

Odpowiedz
avatar krystalweedon
1 1

@LupoMannaro: oki. Dzięki :)

Odpowiedz
avatar BlueBellee
0 0

Fakt, psy powinny być chipowane. Ale astronomiczna kwota za kupno nie rozwiąże problemu. @Bryanka: Pamiętam Kwesturę bodajże za milion, są cenniejsze?

Odpowiedz
avatar Bryanka
1 1

@BlueBellee: Bywają cenniejsze, ale nie tylko araby chodzą za kupę kasy. Dobre konie sportowe można kupić i za 12 tysi i za 50 tysi i nie są to araby, ale np. hanowery, TB czy AQH. Wystawowego pociągusa - rozpłodowca też można kupić za 30 tysi :P

Odpowiedz
avatar jedendwatrzy
0 0

@qulqa: nie wiem, skąd ci się uroiło, że jak ktoś za coś dużo zapłaci, to będzie bardziej odpowiedzialny. znam ludzi, którzy sobie sprawili rasowego, dużego psa, a on przed piątym rokiem życia zdechł, bo przez kilka tygodni siedział w kojcu i nikt nie zauważył postępującej choroby. znam też ludzi, którzy przygarnęli przybłędę, kochają nade wszystko i za nic nie oddaliby. nie mam pieniędzy, więc jestem gorsza? dziecino, pożyj trochę, to zrozumiesz.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
20 24

Jak ktoś wierzy, że koty wysysają dusze z dzieci, to lepiej, żeby nie miał kota. Większy problem, że lepiej, by dziecka też nie miał, a już zwykle za późno...

Odpowiedz
avatar LupoMannaro
2 2

@JaNina: Jakiś cud widocznie, bo moja mama ma dwa i żaden mojej siostrze duszy nie wyssał :D

Odpowiedz
avatar krystalweedon
0 12

Nie popieram oddawania zwierzaków z powodu ciąży, ale u mojej koleżanki pies wariował przy noworodku. Dziecko płakało pies wył. Mieszkajac w bloku z wielkiej płyty było cieżko. Często policja przyjeżdzała, sprawa w TOZ i MOPS. Pies był przygarniety i z doroslymi po ciezkiej pracy socalizował. Niestety koleżanka musiała psiaka oddać do rodziców. Tak samo u mojej kuzynki koty po 2-3 miesiacach zakceptowały nowego członka rodziny. Koty maja ponad ok 15 lat Jeszcze za poprzedniego ustroju moi rodzice wzieli od znajomych owczarka niemieckiego. Poprzedni właściele psa mieszkali w małym mieszkaniu, a z nowo narodzonym dzieckiem było naprawdę ciasno. Dzięki temu zyskałam najlepszego przyjaciela i opiekuna.

Odpowiedz
avatar Shineoff
13 23

@Day_Becomes_Night: Kota nie jest szurnięta, gdybyście chcieli ją zsocjalizować to należy się zgłosić do behawiorysty. Jej zachowanie zawsze jest czymś podyktowane, coś jej musi przeszkadzać, chyba, że jest chora psychicznie (to może stwierdzić weterynarz). Należy unikać powszechnych osądów, że kot jest "nienormalny", bo sam z siebie się tak nie zachowuje. Tak samo jak koty nie sikają na łóżko "złośliwie" co często opowiadają różni ludzie, co to się "na kotach znają". A zanim się wprowadzi dziecko do domu, w którym jest kot, to trzeba tego kota na to przygotować. To tak jakby ktoś Ci domeldował 5 imigrantów w domu/mieszkaniu z dnia na dzień. Też byś się czuła nieswojo ;)

Odpowiedz
avatar katem
15 17

@Shineoff: Dodam jeszcze, że dzieci chowane ze zwierzętami domowymi są mniej podatne na alergie.

Odpowiedz
avatar Iras
9 15

@skakanka: To, że dzieci wychowywane ze zwierzętami są mniej podatne na alergię i ogólnie bardziej odporne jest faktem. Alergie najczęściej wynikają z tego, że układ odpornościowy nie miał styczności z odpowiednimi alergenami w odpowiednio dużej ilości po prostu sam "wymyśla sobie wrogów". To, że u kogoś jest pies traci na znaczeniu, jeśli ów pies jest traktowany jako totalne źródło zarazków i kotakt dziecka z psem jest mocno ograniczany, a każde dotknięcie kończy się dezynfekcją.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
3 3

@katem: Nie znam żadnych badań na ten temat, ale o ile nie są socjopatami, to dzieci chowane ze zwierzętami są tez podobno bardziej empatyczne.

Odpowiedz
avatar Eko
1 1

@Iras: Być może statystycznie jest jak piszesz, natomiast osobniczo regułą nie jest. Moje dziecko przez pierwsze lata życia wychowywało się się ze zwierzakami, przy normalnych kontaktach. Mimo tego, gdy miało lata pojawiła się alergia wziewna na kilka alergenów, w tym na sierść. Na szczęście po kilku latach z nich "wyrosło".

Odpowiedz

Zmodyfikowano 4 razy. Ostatnia modyfikacja: 27 kwietnia 2016 o 8:49

avatar konto usunięte
0 2

@Iras: wierz mi, ale żadnej dezynfekcji nie było. Pies mieszkał w domu, był w każdym pokoju, tuliłyśmy go, miziałyśmy, on nas lizał po buziach i rękach, które potem (jak to u dzieci) lądowały w ustach, nie raz pewnie najadłyśmy się (ja i siostra) jego sierści. Kontakt z psem miałyśmy taki sam (ona trochę dłużej, bo jest starsza). Ja zawsze miałam alergię, ona nigdy (na żadnego futrzaka). Przecież na kontakt z pyłkami i trawami jesteśmy narażeni od urodzenia, więc teoria "braku styczności" trochę nie ma tu racji bytu. Alergię można "złapać" w każdym wieku. Znam osobę, która miała do czynienia ze zwierzakami od dzieciaka, a od kilku lat ma silną alergię na koty (i wciąż kota ma, i ciągle choruje, i źle się czuje, i się dusi, ale kota nie odda). Tak jak mówiłam - myślę, że to wszystko zależy od organizmu. Ale oczywiście masz rację, że sterylne warunki nie są dobre.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 kwietnia 2016 o 10:55

avatar Visenna
3 5

@skakanka: Bzdury opowiadasz. Nie można alergii "złapać w każdym wieku". Urodziłaś się już z alergią! Tylko z alergiami jest tak, że często są one na bardzo niskim poziomie, nie dającym objawów...jak np moja alergia na banany. Zawsze jak zjadłam banana, to lekko mnie łaskotało w gardle, im banan słodszy, tym łaskotało bardziej. Myślałam ze to po prostu drapie od tej słodyczy, ale nie. Wizyta u alergologa dowiodła, ze jestem uczulona na banany...lekko uczulona. Dlatego mogę je jeść bez obaw że się uduszę. Ale jeśli będę je jadła namiętnie i codziennie, to alergia przybierze na sile i już nie będzie tak wesoło. I podobnie było z Tobą - jak się urodziłaś to alergia była tak słaba, że jej nie odczuwałaś, ale kontakt ze zwierzęciem ją stopniowo nasilał. Ale Twoje zdrowe rodzeństwo dzięki psu tylko się uodparniało jeszcze bardziej. I mówi Ci to osoba, która też "dostała" alergii w nastoletnim wieku. I też wiem, ze miałam ją od urodzenia - tylko nie dawała objawów. A dodatkowo, alergie są krzyżowe, tzn jesli jesteś uczulona na jedno, to również i na drugie, np jesli na banany, to i na pyłki brzozy, więc jeśli nie jadłabym nigdy bananów to i tak uczuliłyby mnie w końcu pyłki brzozy. Zakładając że alergeny "psie" również sa krzyzowe, to mogłaś wcale nie mieć w domu psa i też zachorować, bo uczuliłby Cię nie wiem, np kurz, czy trawy. Reasumując - zwierzę w domu uodparnia osoby zdrowe, osoby które urodziły się alergikami, od tej alergii nie uciekną i to nie wina zwierząt.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@Visenna: cudzysłów tam widzisz? Po to jest, żeby nie brać dosłownie znaczenia słowa "złapać" ;) Zamień to na "pojawia się", "aktywuje się". Tak czy owak - całe życie może być ok, a potem nagle nie jest. O to mi chodziło w tym "złapaniu". Chyba trzeba zacząć wszystko dosłownie pisać. Wina zwierząt to nie jest - czy ja gdzieś obwiniłam zwierzęta? I o co? Że mają sierść? Nie zmienia to jednak faktu, że skoro alergia się pojawia, to trzeba się alergenu pozbyć - brutalne, ale prawdziwe.

Odpowiedz
avatar Visenna
0 0

@skakanka: Wcale nie trzeba, jestem dowodem- mam uczulenie na wydzieliny psiego ciała (naskórek, ślina, podszerstek), mam astmę i mam w domu 2 psy, które śpią ze mną w łóżku i leki biorę tylko doraźnie (srednio inhalator dwa razy w roku), jestem pod stałą opieką alergologa i nic się mi nie pogarsza. Da się, tylko trzeba chcieć. Wyjątkiem są naprawdę silne alergie gdzie kategorycznie nie wolno przebywać w promieniu 20 metrów od jakiegokolwiek zwierzęcia, ale takich alergii jest znikomy procent...

Odpowiedz
avatar Kitkowa
15 17

Mamy psa, mieszankę labradora z kundlem. Normalnie mieszka z nami w domu. Jak zaszłam w ciążę to od szwagra usłyszałam taki tekst "to teraz musicie zrobić psu klatkę na podwórku". Nawet nie wiedziałam co odpowiedzieć na taką absurdalną sugestię. Ale coż są ludzie i parapety. A Młody kocha psa i piszczy na jego widok z daleka :))) Pies kocha go najbardziej wtedy jak zrzuca mu jedzenie ;)

Odpowiedz
avatar Valkiris
13 17

Nigdy nie zrozumiem osób, które przez nowego członka rodziny pozbywają się starego. Wiadomo, jest jakaś szansa, że dziecko będzie alergikiem, ale jak dla mnie warto chociaż spróbować. Zwykle to tania wymówka, bo zwierzak nie był "idealny". A jeśli chodzi o to specjalne traktowanie małego człowieka przez zwierze, to sama tego doświadczyłam. Przed moimi narodzinami był w domu pies. Czasy były takie, że pies sam sobie z bloku wychodził na spacery i cała okolica go znała. Nie był zaniedbywany, ale nawet jak wychodził z mamą na spacer to nigdy się jej nie trzymał, tylko gdzieś tam dalej biegał. Taki trochę wędrowniczek, teraz to by nie przeszło, ale wtedy jakoś nikomu to nie przeszkadzało. Raczej niegroźny, nie zdarzało mu się na nikogo warczeć, zresztą zbyt duży też nie był, więc nikt się go nie bał. Po moich narodzinach przez kilka tygodni nie był wpuszczany do mojego pokoju, bo rodzice nie wiedzieli czego się spodziewać. Pewnego dnia moja mama w końcu się nad nim zlitowała, bo psiak cały czas był ciekawy co tam takiego przed nim chowają. I od tego czasu stał się moim opiekunem. Jeśli mama szła na spacer szedł obok niej. Jeśli wózek gdzieś zostawiła - siedział twardo obok i nie dał ludziom nawet do niego spojrzeć. Raz przyszły panie do domu trochę posprzątać i zapytały się, czy mogą mnie obejrzeć. Mama zdziwiona, przecież w łóżeczku leżę to jaki problem. Okazało się, że pies wszedł pod nie i nie dał im podejść. Tak samo w domku na wsi - gdziekolwiek bym nie poszła, to on szedł ze mną. Przestał się tak bardzo włóczyć, bo znalazł inne zajęcie. Dlatego uważam, że zwierzę w domu nawet z małym dzieckiem nie jest złym pomysłem. Wiadomo, nie każdy pies zareagowałby tak jak mój, ale myślę że warto chociaż spróbować. Takie zwierzaki dają pełno radości dzieciom i są przez lata wspominane.

Odpowiedz
avatar monikama
9 11

@Valkiris: U mnie dziecko wychowywało się w towarzystwie psa. Najpierw jednego, a póżniej następnego. I żaden z nich nie pozwoliłby mu zrobić krzywdy. Pamiętam gdy wróciłam ze szpitala z dzieckiem. Pomijam już fakt, że pies się ucieszył widząc mnie znowu po prawie dwoch miesiącach. Ale jakże był zdziwiony widząc i słysząc nowego domownika. :) Leżał przy łóżeczku i tak oto narodziła sie przyjaźń.

Odpowiedz
avatar Iras
12 16

Moja siostra kiedyś zamieściła zdjęcie swojego kilkumiesięcznego dziecka na trawie w towarzystwie trzech psów. Głosy oburzenia były nieziemskie. BO TO PRZECIEŻ BRUDNE! BAKTERIE! A CO JAK SIĘ RZUCI KTÓREŚ Z TYCH BYDLĄT? (2 psy po około 30 kg, jeden około 70) A tak szczerze - jedyne zwierzę w moim domu, przed którym trzeba dziecko chronić to królik

Odpowiedz
avatar monikama
8 10

Duży plus za to co napisałaś. Może (aczkolwiek nie jestem o tym przekonana) do niektórych osób coś dotrze. Zanim urodziłam dziecko (moje jedyne dziecko) miałam psa. Pierwszego psa. Chciałam mieć od zawsze ale matka nie wyrazała zgody. No ale udało mi się ją przekonać. No i mieliśmy kochanego psiaka. A po kilku latach spodziewaliśmy się z mężem dziecka i nikomu nawet na myśl nie przyszło żeby oddać gdzieś psa! Bez przesady. Co więcej - mój syn dzięki temu, że zawsze w domu był pies (i jeszcze chomik) jest jest bardziej wrażliwy na krzywdę innych.

Odpowiedz
avatar LupoMannaro
1 5

Przypomniałam sobie, jak z powodu narodzin dziecka oddano ukochanego psa mojej koleżanki. Przykre.

Odpowiedz
avatar zaana
7 11

Mam 2 koty i psa. W weekend wybieram się do schroniska zobaczyć suczkę, o której czytałam w jednym ogłoszeniu na pewnej stronce (niestety moja poprzednia suczka, którą przygarnęłam zdechła ze starości i przebytych chorób). Dziecko też mam w planie i nie wyobrażam sobie oddania któregoś z moich zwierzaków z tego powodu. To są moi przyjaciele, moja rodzina, która mam nadzieję wkrótce się powiększy. Koty mam już 6 lat, psa przygarnęłam ponad rok temu. Zgadza się, wymagają opieki i zaangażowania jednak odpłacają mi za to bezgraniczną miłością. Gdy w moim domu pojawi się już dziecko, będzie miało gromadkę oddanych przyjaciół, tak jak ja mam w tej chwili.

Odpowiedz
avatar Aard
-3 3

" Co prawda kosztuje to czas i pieniądze, no ale zwierzak to odpowiedzialność" - i masz swoją odpowiedź.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 6

Ludzie błagam Was z tą dusza to przecież metafora jest

Odpowiedz
avatar Bastet
6 6

@maat_: No nie wiem czy dla wszystkich. Ja słyszałam, że można mieć problemy z zajściem w ciążę, bo się macica zakłacza. Myślisz, że to też metafora?

Odpowiedz
avatar Visenna
5 7

@maat_: Ja słyszałam nie o duszy ale o oddechu, że kot wysysa śpiącym osobom oddech. Albo że atakuje grdykę, bo ta potrafi się poruszać u śpiących osób. I ludzie naprawdę są przekonani że te bzdury to prawda!

Odpowiedz
avatar kwadrylion
7 9

Ja bym jeszcze dodałam jedną ważną rzecz-jak już się zostawia zwierzaka, to trzeba się nim opiekować. Nie tylko karmić i wyprowadzać/sprzątać kuwetę/klatkę. Nie traktować jak piątego koła u wozu. Znam przypadki, że po urodzeniu dziecka zwierzak stał się niewidzialny. I o ile jest to zrozumiałe przez całe zamieszanie z małym człowiekiem tak przez kilka tygodni po urodzeniu, to potem jest zwykłym chamstwem. Nie wierzę, że ktoś nie ma 5 minut na przytulenie kota, czy 10 minut na zabawę z psem. Są mamy, które przez 10 minut modlą się do gotującej się wody, ale na zainteresowanie się zwierzakiem nie mają czasu, bo mają urwanie głowy!

Odpowiedz
avatar kwadrylion
7 9

@mietekforce: Faktycznie, niech autorka cieszy się, że własciciele nie zostawiaja zwierzakow ptzy autostradzie lub na śmietniku. Może jeszcze powinna ich za to nagradzać, np. pieniędzmi.

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
-1 9

Zastanawisz się, czemu ludzie tak robią? Najprostsze wyjaśnienie: "Bo ja chcę i mi wolno!" Najpierw bojachcę kotka, bo taki słodki, potem bojachcę dzidziusia, bo jeszcze słodszy. Naprawdę żyjesz jeszcze w złudzeniu, że ludzie planują swoje działania i zastanawiają się nad konsekwencjami?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 kwietnia 2016 o 12:16

avatar Shineoff
4 6

@bloodcarver: Czytaj ze zrozumieniem. Jeżeli ktoś na wstępie jest przekonany, że pozbędzie się psa bo tak i już to ma czas na znalezienie domu. A jak ktoś sobie wymyśli, że dzieciak będzie miał alergię i to jest powód oddania zwierzaka to można byłoby poczekać aż się urodzi i to sprawdzić. Może to dziecko zrobiło psu jakąś krzywdę? Skąd wiesz?

Odpowiedz
avatar Raugia
9 11

Kilka lat temu przygarnęliśmy kota, chwile później ciążą,teściowa kiedy się dowiedziała o ciąży wymyślała miliony historii dlaczego kota trzeba się pozbyć: bo dziecko może mieć alergie, bo zagryzie,bo się położy na dziecku i zadusi - i wiecie co? faktycznie kładł się ale obok i przytulał do córki. Teraz świata po za starszą córką ( 3 lata) nie widzi,do średniej (prawie 2 lata)ma jeszcze lekki dystans a miesięczną obserwuje z daleka. I nie powiem, że nie było sytuacji gdy kot ugryzł czy drapnął dzieciaki ale zazwyczaj miał powód. A zarówno zwierzaka jak i dziecko trzeba nauczyć życia ze sobą. Ciąża i pojawienie się dziecka to nie powód by oddawać zwierzaka. Zwierze trzeba pewnych rzeczy nauczyć by żyć z nim w zgodzie i to nie prawda, że kota nie da się wychować- da się tylko trzeba poświęcić na to czas.

Odpowiedz
avatar ziobeermann
-5 5

Vivat socjopatia! Nie lubię ludzi, nie lubię zwierząt, mam spokój.

Odpowiedz
avatar butros
0 0

Toksoplazmozą owszem można się zarazić i znam taki przypadek dość dobrze ale kot musi wychodzić z domu.

Odpowiedz
avatar Nikodem
1 1

Gdy znajomej urodziło się dziecko, ze swoją kotką miała tylko jeden problem. Kotka, jak to samica, rozumowała tak: w domu jest młode! Młode trzeba nakarmić! I znosiła z okolic różne jaszczurki czy myszy do łóżeczka maleństwa :).

Odpowiedz
avatar Topontko
0 0

Obecnie jestem w ciąży i mam w domu dużego, starego psa (dog niemiecki) który nieszczególnie lubuje w dzieciach. Ale nie wyobrażam sobie, że mogłabym go oddać. Jest dla nas jak członek rodziny i koniec. Jedynie ewentualna alergia bobasa skłoniła by mnie do rozważenia takiej decyzji. Nie rozumiem podejścia ludzi, którzy potrafią pozbywać się stworzenia bo im się znudziło lub nie mają co z nim zrobić gdy urlop się zbliża. Szkoda mi zwierząt w takich przypadkach.

Odpowiedz
avatar JuzNieSpokojnaStudentka
-2 2

Co to rzekomego mitu na temat toksoplazmozy... Koty są nosicielamintoksplazmozy te male wredne żyjątka są bardzo niebezpieczne dla kobiet w ciąży ponieważ przenikają przez łożysko do ciałka tego niewinnego zięcia jakie maja w sobie kobiety dlatego nie wolno im sprzatac w tym czasie kuwet (posacie larwalne sa wydalane z kałem) a najlepiej to nawet nie zbliżać się do kotów... Jeśli któraś była w ciąży i nie zaraziła się to gratuluje ale trzeba naprawdę uwarzac bo upośledzenie umysłowe to tylko czubek gory lodowej spowodowanej toksoplazmozą i to ze kot nie jest wypuszczany z domu to nie znaczy ze nie ma tych pasożytów... My jako ludzie możemy je wnieść do domu np na butach kot zbliżać je z futra a my zabrać ponownie z ich odchodami ale tym razem juz gotowe do ataku...

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

no niestety dopoki dziecie sie nie urodzi nie sposob stwierdzic, czy alergie bedzie mialo ;)

Odpowiedz
avatar LargeHamsterCollider
1 1

Sam fakt, że ktoś chce oddać zwierzaka z uwagi na "dziecko w drodze", udowadnia brak odpowiedzialności. I zarazem jest najlepszym dowodem na to, że ów i owa nie powinni się rozmnażać. A co do bezmyślnych (eufemizując) mitów, czytuję ze zgrozą coraz częstsze doniesienia o zauroczeniu/opętaniu dzieci. Najczęściej uroki rzucają ludzie za pośrednictwem nieprzychylnych spojrzeń rzuconych w stronę Brajanków, a odczynianie... Tu można by encyklopedię czy inny Necronomicon spisać, taki na bez mała dziesięć tomów.

Odpowiedz
Udostępnij