U fryzjera
Jakiś czas temu byłam u fryzjera, aby wyrównać końcówki. Z racji tego, że nie wymagam cudów i za podcięcie włosów płacę niedużo, bywam tam parę razy w roku. Teraz być może już ostatni raz.
Salon nie ma opcji rezerwacji na godziny, więc niekiedy trzeba długo czekać. OK, no problem, książka w łapkę i uzbrojenie się w cierpliwość.
Tego dnia pani fryzjerka obsługiwała jedną panią, której nałożyła farbę, drugą panią, którą kończyła ścinać i ja byłam następna. Wiedziałam, że będzie się ze mną szybciej uwijać, bo czas oczekiwania na koloryzację pani nr 1. kończył się za jakieś 15 min i trzeba było zmyć specyfik.
Jak nadeszła moja kolej, fryzjerka zmoczyła mi włosy i zaczęła rozczesywać. Moje włosy należą do niezbyt łatwych do ujarzmienia, więc się z nimi bardzo siłowała, co dało się odczuć silnym szarpaniem. Zaplecze szczotek było pokaźne, ale dla żartu rzuciłam:
Ja: Może powinnam przynieść swoją szczotkę, bo nią się rozczesuje bez problemu?
F: No, w sumie mogłaby pani, to tak bym się z tymi włosami nie męczyła.
Myślę sobie hmm, no faktycznie trzeba trochę nie tyle krzepy, co czasu poświęcić (fryzjerka miała go mało, bo 15 minut szybko leci) i użyć odpowiedniej szczotki - swojej? (przypominam: jesteśmy w zakładzie fryzjerskim).
Jakoś rozczesała, ścięła, pasuje mi, to suszymy. W trakcie suszenia patrzy na zegarek, 15 min wybija, daje mi do ręki suszarkę:
F: Proszę sobie posuszyć, muszę drugiej pani zmyć włosy.
Śmiać mi się chce, ale suszę jak zwykle, czuję się prawie jak u siebie w łazience, skończyłam, zostawiłam pieniądze, wyszłam i nie wrócę.
Samoobsługa!
uslugi fryzjer fryzjerzy
Z moimi nieujarzmionymi, złośliwymi, długimi kręconymi kudłami, dobra fryzjerka poradziła sobie małym grzebieniem w trymiga. Beż żadnych sprayów ułatwiających rozczesywanie. Nie mogłam wyjść z osłupienia, mój Chłopak, który również czekał na strzyżenie nie potrafił zrozumieć, jak ona to zrobiła, toć ja się co wieczór męczę z tą styrtą dobre 15 minut. A ona, sru, zrobione, nawet nie ciągnęło. Czary? Czy wrodzony talent?
OdpowiedzPewnie praktyka, Ty czeszesz jedna glowe, ona dziennie duzo wiecej :)
Odpowiedz@Candela: O, Królowo! Daj namiary.
Odpowiedz@Candela: tangle teezer, polecam ;)
OdpowiedzNastępnym razem przynieś też swoje nożyczki :D Co do rozczesywania, od jakiegoś czasu są na rynku super świetne szczotki, rozczesujące bez szarpania nawet oporne włosy. Ale może salonom fryzjerskim nie wypada takich mieć?
Odpowiedz@Locust: Przeprowadziłam małe "śledztwo" w internetach i wyszło, że ta szczotka dobrze rozczesuje tylko proste włosy, z falami mniej daje radę.
Odpowiedz@Suctoria: Jest teraz nowa wersja, do grubych i kręconych włosów. Na moich cienkich i prostych się sprawdza, ale po kilku miesiącach zauważyłam, że niszczy końcówki. Poleciłabym szczotkę z dzika, ale przy falowanych włosach pewnie się nie sprawdzi.
OdpowiedzKiedyś mi moja fryzjerka opowiadała, bo w niektórych sieciórkach fryzjerki płacą karę, jeśli się nie wyrobią w przedziale godzinowym na daną fryzurę. Mały szok przeżyłam w Hiszpanii, gdzie u fryzjera dowiedziałam się, że profesjonalne suszenie (!) jest płatne, a jak mi nie pasuje to są samoobsługowe stanowiska do suszenia I ułożenia sobie włosów (jak na basenie).
OdpowiedzDobry fryzjer to skarb. Schodzilam z czerni, odrosty na pół głowy. Poszłam do jakiegoś poleconego, malutkiego zakładu na wsi, żeby babka kolor ściągnęła, bo impreza mi się szykowala. Było to rok przed ślubem. Babka stwierdziła, że absolutnie, włosy poniszczy. Ona sobie poradzi. Obciela tak pieknie, naturalnie, że nic nie musiałam z nimi robić. Efekt trochę jak wchodzący wtedy ombre. Zapłaciłam 30 zł. Potem próbowałam się obcinac u samego mistrza fryzjerstwa na Śląsku, i salonach przez niego oznakowanych- dupa. 100-150 zł poszło. Mycie włosów, fotel z masażem, kawusia, godzina na muskanie wloskow- tu jeszcze przyciac, tam - niby tacy artysci. Płakałam po pierwszym myciu. Dlatego mnie by nie przeszkadzało to, że włosy sama wysusze, jeśli fryzjerka potrafi obciąć włosy
Odpowiedz@dodolinka: Podobnego zdania jestem. Profesjonalny fryzjer potrafi włosy tak ułożyć, że będą wyglądały olśniewająco przez cały dzień, i ewentualnie dobrze następnego dnia. Gorzej, jak potem sama sobie te włosy umyję i chcę ułożyć; za cholerę się nie da, żeby nie wyszła jakaś kupa siana czy czegoś równie atrakcyjnego na mojej głowie. Dlatego ja wolę, kiedy mam włosy obcięte tak, żebym potrafiła je sama bez większego wysiłku ułożyć. A mało jest fryzjerów potrafiących tak dobrze człowieka obciąć. Trzeba się naszukać.
Odpowiedz@dodolinka: Mam potwornie trudne włosy - bardzo gęste, grube, sztywne, proste jak druty i sypkie. Zrobić się z nimi nie da nic kompletnie - po trwałej mam afro, długich nosić się nie da, bo są bardzo ciężkie i głowa mnie boli, średnich się nie da, bo nie sposób ich niczym związać/spiąć - wylazą ze wszystkiego. Mogę jedynie nosić krótkie, o ile są dobrze ostrzyżone. I w pięknym mieście Warszawie jest JEDNA fryzjerka (na chyba już ze 100 wypróbowanych przez lata), która mnie umie ostrzyc tak, że mam na głowie fryzurę, a nie kopkę siana. I też zdarzało się, że sobie sama suszyłam włosy, jeśli akurat był duży ruch w salonie, nie przeszkadzało mi to wcale. Podpisuję się obiema rękami pod Twoim komentarzem - dobry fryzjer to naprawdę skarb.
Odpowiedz@dodolinka: Ja zauważyłam (przynajmniej na sobie) że muszę patrzeć na to jak do obcinania przedziałek przygotują. Wtedy jest łatwiej ułożyc włosy w domu po myciu. Zawsze miałam taki sam problem jak Ty, ale teraz znalazłam fryzjera który mnie tak obcina, że nawet się przekonałam aby chodzić częściej niż raz na rok (mam bardzo trudne włosy i przed wizytą zawsze byłam przerażona więc zostawiałam je na ostatnią chwilę - jak już bez obcięcia żyć się nie dało).
Odpowiedz@dodolinka: Poszłam do polecanej, stówka za strzyżenie, grzywkę zrobiła efekciarsko brzytwą. Dotychczas idealnie zdrowe włosy rozdwoiły się po tygodniu - na tejże grzywce (czyli włosach ciachniętych o 15 cm)! Inny salon, podobna kwota, tym razem tępe nożyczki, na każdej końcówce biała kulka, a po miesiącu "miotełka". Teraz chodzę do osiedlowego saloniku z wyposażeniem z l. 90, płacę dwie dychy i jestem zachwycona. Jakimś cudem stać ich na ostre nożyczki ;) Też czasem sama je czeszę po myciu i suszę, bo przy włosach z wbudowaną genetycznie prostownicą naprawdę nie ma sensu odprawiać szopki z okrągłą szczotką. Bajeczną fryzurę ślubną zrobiła mi za to staruszka po siedemdziesiątce (pół wieku w zawodzie), na metalowych wałkach i lotonie (takie cuś na spirytusie, byłam pewna, że wymarło wraz z komuną). Za 80 zł :o
Odpowiedz@Golondrina: czy byłabyś tak miła i zdradziła co to za fryzjerka? Może być na priv. Też mam trudne i oporne włosy i bardzo duże problemy ze znalezieniem fryzjerki, która umiałaby z nimi pracować.
OdpowiedzJakkolwiek sytuacja wygląda kuriozalnie, to jednak wydaje mi się, że w podobnej sytuacji wielu klientów wolałoby sobie te włosy samemu dosuszyć niż czekać pełną godzinę, aż fryzjerka skończyłaby obsługiwać klientkę z farbą. :)
Odpowiedz@mahisna: Szkoda że nie ma po prostu zapisów, byłoby prościej, a tak i fryzjerka się zwija jak może i klienci zirytowani. Jednak jak idzie się do fryzjera to oczekuje się, że od początku do końca wszystkim zajmie się on.
OdpowiedzNienawidzę kiedy ktoś dotyka moich włosów dlatego fryzjerkę mam jedną całe życie i zawsze rozczesuję sie u niej sama :P
OdpowiedzEhh ja od 12 lat mam jedną fryzjerkę. Raz popełniłam błąd i poszłam do innej - nigdy więcej, nawet moja fryzjerka stwierdziła,ze sama bym lepiej podcięła włosy( uratowała mnie i moje włosy wtedy koło 22 ). Dobra fryzjerka to taka, którą rozumie co klienta chce na głowie mieć, ale też taka co odradzi( np zaokrąglonym na buzi kobietom ścinania włosów na krótko "boba"
Odpowiedz