Jestem chodzącym pechem. To tak w ramach wstępu, żeby nikt nie napisał, że to fake, bo nie da się mieć takiego pecha.
Przejazd ZTM w Warszawie. Wychodzę z dworca kolejowego i szukam miejsca, by móc kupić bilet autobusowy.
Biletomat przy dworcu: Zepsuty z powodu że nie działa. Idę do kiosku niedaleko przystanku.
Kiosk niedaleko przystanku: Biletomat zepsuty i wszyscy wykupili bilety z kiosku. Ale dostaję cynk, że jest jeszcze biletomat centralnie na przystanku.
Biletomat na przystanku: Nie działa z powodu że zepsuty. Ktoś podpowiada mi, że akurat przyjdzie autobus z biletomatem w środku, więc nie ma się co bać.
Wchodzę do autobusu i rzeczywiście - jest. Działa. Więc wybieram rodzaj biletu i... Biletomat nie przyjmuje gotówki, jedynie kartę. A właśnie jestem w trakcie czekania na nową kartę do bankomatu, bo starą zeżarł mi dnia poprzedniego wadliwy bankomat.
Ruszam więc wte pędy do kierowcy i proszę o wydanie biletu. Słyszę, że on nie sprzedaje, bo w pojeździe jest biletomat. Na moje tłumaczenia, że mam przy sobie tylko gotówkę, kierowca wzrusza ramionami i zamyka drzwi pojazdu. Szybki plan - wysiadam na następnym przystanku i próbuję kupić bilet gdzieś w tamtej okolicy.
I, jak to bywa w takich sytuacjach, pojawia się kontroler.
Na moją opowieść, pokręconą jak droga kilku hobbitów, po prostu postanawia wystawić mi mandat, bo brak biletu jest, a przecież biletomat stoi.
Mandat pojawił się dzisiaj. Właśnie jestem w trakcie pisania odwołania i zastanawiam się, czy w ogóle ktoś mi w to wszystko uwierzy.
komunikacja_miejska
Raczej nie masz szansy, ale próbuj. I to nie z powodu zawikłanej historii, a po prostu z powodu braku biletu na przejazd.
Odpowiedz@sussana: dlaczego nie ma szansy?? Autorka chciała kupić bilet ale nie miała takiej możliwości. Nie ze swojej winy tylko z winy biletomatu w autobusie. Już pomińmy inne biletomaty i kioski. Mogła nie mieć czasu kupić gdzie indziej.
Odpowiedz@zapomnijomnieszybko: Z winy biletomatu w autobusie? Każdy biletomat w autobusie przyjmuje tylko kartę a gdy jest on w środku kierowca nie musi sprzedać biletu, no chyba że nie działa.
Odpowiedz@laurakapelewska: skąd takie wnioski, że każdy biletowa przyjmuje tylko kartę? W moim mieście przyjmują gotówkę.
Odpowiedz@Grejfrutowa: W warszawskich autobusach i tramwajach są dwa rodzaje biletomatów. Niektóre przyjmują tylko bilon, niektóre bilon i kartę. Biletomaty na przystankach przyjmują to i to (zakładając, że działają).
Odpowiedz@sussana: Też nie sądzę żeby odwołanie coś dało skoro był w autobusie działający biletomat, bo to że autorka nie miała karty to już kanarów niestety niezbyt interesuje
OdpowiedzNie masz najmniejszych szans. Nikt nawet nie będzie sprawdzał twojej opowieści, z góry zakładając, że ściemniasz. Ale miałaś jeszcze jedno wyjście. Mogłaś poprosić kogoś z kartą, żeby ci bilet kupił, a ty mogłabyś mu zwrócić kasę w gotówce (to, oczywiście, żarcik taki).
Odpowiedz@Armagedon: swoją drogą wcale niegłupi pomysł. Btw, kiedyś zdarzyło mi się kupować bilet w biletomacie na drobne i jakiś facet mi trochę dorzucił, bo akurat mi zabrakło.
Odpowiedz@Armagedon: To wcale nie jest głupi pomysł. Za czasów szkoły jak nie miałem kasy na karcie nigdy, tylko drobniaki a linia nie pokrywała się z moją kartą miejską to nie było przejazdu, bym tak nie zrobił. I nikt nigdy nie odmówił mi pomocy :P
OdpowiedzMi kiedyś babka kupiła. Zwróciłam jej kasę i ok. Nie robiła problemu
Odpowiedz@Armagedon: To nie żarcik, tylko bardzo dobry pomysł, już kilka razy w ten sposób kupowałam komuś bilet i nigdy nie było problemów :)
Odpowiedz@Armagedon: Kilka razy tak robiłam, gdy biletomat wypluwał kartę
Odpowiedz@Armagedon: Czemu żarcik? :D We Wrocławiu bardzo często się tak robi, tam też można płacić w biletomatach tylko kartą i ludzie sobie wzajemnie pomagają.
Odpowiedzhahahaha, facet jechał na gapę a teraz robi sobie projekcje posiłkując się internetem, żeby samemu przed sobą pozostać czystym. Nie kupił biletu bo mu się nie chciało i tyle, a teraz płacze jak baba.
Odpowiedz@Herbata: O Pan Mądry Inaczej, który dziecku każe fucka pokazywać, robi mu zdjęcie i zamieszcza w necie. Brawo
OdpowiedzZdecydowanie nie uznają. Centrum Warszawy(oba dworce) są obłożone biletomatami i kioskami(w których można kupić bilet)
Odpowiedz@krystalweedon: I jeszcze biletomat działał, a to, ze karty nie miał..
Odpowiedz@sussana: ale jak myśle o tym to w Złotych tarasach są 3 kisoki i chyba w kazdym kupowałam bilet na centralnym jest jeszcze więcej, przy rotundzie i przy hotelu Polonia, a biletomatów naliczyłam ok 20.
Odpowiedz@krystalweedon: Ale nie było nigdzie w historii powiedziane że chodzi o Dworzec Centralny. Raczej nie chodzi, właśnie dlatego że tam naprawdę ciężko byłoby się nie natknąć na jakiś działający biletomat.
OdpowiedzJedyna nadzieja w tym, że na monitoringu mogło się nagrać, że kierowca zamknął drzwi gdy jeszcze z nim rozmawiałeś, bo tak dowiedziesz że nie mogłeś już wyjść. Ważne też pytanie czy biletomat miał w ogóle wejście na gotówkę? Jeśli nie, to powinieneś był odwrócić się i od razu wyjść. Jeśli tak, a okazało się popsute, jesteś w sporej mierze kryty.
Odpowiedz@bloodcarver: Zauważyłam, że biletomaty w autobusach mają możliwość płacenia tylko kartą i na dodatek sprzedają bilety od razu skasowane (czas liczy się od momentu rozpoczęcia procesu zakupowego). Pewnie było tak, że autor wsiadł, zacząć kupować bilet i jak po minucie doszedł do zapłaty to zorientował się, że nie ma dziurki na wrzucenie monety, tylko jest płatność kartą, a autobus już zbliżał się do nastepnego przystanku...
Odpowiedz@kwadrylion: Są przynajmniej dwa rodzaje biletomatów, co zdecydowanie nie ułatwia :(
Odpowiedz@bloodcarver: Autobusy z biletomatami mają przy drzwiach oznaczenie który jest w środku. Czy na monety czy na kartę. Tak więc podchodząc do autobusu wiadomo czy da radę kupić bilet czy nie.
OdpowiedzNa takie coś jest przyśpiewka: Kto ma nieszczęście ten ma nieszczęść kupę! Złamie sobie palec podcierając pupę!
Odpowiedz@maat_: Gwoli ścisłości: "Kto ma pecha w życiu - ten ma nieszczęść kupę(...)"
OdpowiedzMnie to też denerwuje, że w autobusie można płacić tylko kartą, w tramwaju tylko gotówką (i to monetami!), a na przystanku biletomat przyjmuje wszystko (pomijając banknoty o dużych nominałach jak się kupi jeden bilet za kilka złotych). Mogliby to gdzieś opisać, np. na szybach. Podczas jazdy można by to przeczytać z nudów. Ja miałam kiedyś taka sytuację, że kupiłam podczas zakupów kupiłam sobie loda na patyku. Pech chciał, że jak zaczęłam go jeść to mi się ułamał i ciężko go było jeść (w ręku siatki z zakupami), a wokół nie było żadnych koszy na śmieci. Szłam więc taka brudna, aż doszłam do przystanku (który był czasowo zawieszony, autobus zatrzymywał się dobre 80-100 metrów dalej). I tak siedzę na przystanku i próbuję doprowadzić się do porządku, a obok mnie siada pewna pani. Za kilka minut widać autobus, ona wstaje, a autobus jedzie sobie dalej. Nawet nie próbowała do niego biec, tylko miała do mnie pretensje, że autobus jej uciekł, bo ja jak głupia siedzę na nieczynnym przystanku :)
Odpowiedz@kwadrylion: Tego właśnie nie rozumiem w Warszawie. Ogromne miasto, a nie wpadli na porobienie biletomatów obsługujących karty i gotówkę.
Odpowiedz@Drago: Biletomaty stojące na przystankach mają taką możliwość.
Odpowiedz@Drago: nie to, że nie wpadli, tylko skutki uboczne ustawy o zamówieniach publicznych, obawiam się. Jeśli w SIWZ ma jakąś lukę, która pozwala na pominięcie drogiego kawałka, to nic z tym nie można potem zrobić :/ poza tym co ekipa u władzy to inna wizja co jest niezbędne, i wychodzi jak wychodzi, politycy wolą "po mojemu jest lepiej" od "bądźmy konsekwentni".
OdpowiedzZainstaluj sobie SkyCash. Używam go od lat do awaryjnego zakupu biletów. A także to parkomatów.
OdpowiedzTak w ogóle to myślę, że lekki bałagan zrobili z tymi biletomatami. Nie wiem z czego wynika to, że w jednym środku lokomocji można płacić w jeden sposób, w drugim w inny. Jak mam 20zł to nie kupię biletu za 4,40, chyba że wezmę od razu 3 sztuki. A ostatnio byłam świadkiem zdarzenia, jak chłopak kupił bilet u motorniczego, choć tamten nie miał jak wydać. Więc motorniczy zarobił 5,6zł na chłopaku, od tak.
Odpowiedz@kwadrylion: Jest w regulaminie że kupując bilety w pojeździe należy mieć równo odliczoną kwotę, więc to akurat nie jest jakoś strasznie niespodziewane. Tylko jak się mają do tego automaty tylko na karty, to ja nie wiem.
Odpowiedz@kwadrylion: No i? To się kupuje 3 sztuki albo daje zarobić. Przecież to tylko ostateczna opcja, a nie jedyna.
OdpowiedzJestem kontrolerem. W centrum Warszawy w autobusie ujawniłem pasażerkę bez biletu. Tłumaczyła się, że nie mogła znaleźć punktu, w którym mogłaby taki bilet kupić. Wystawilem jej mandat, na co ona odparła, że się odwoła. Powodzenia.
OdpowiedzTo akurat dało się rozwiązać w inny sposób. Problem jak dla osoby pierwszy raz będącej w Warszawie.
OdpowiedzJeden mój znajomy zawsze powtarza "pecha się nie ma, pecha się robi". I w sumie ma rację. Sytuacja normalna, na którą "niepechowiec" nie zwróci uwagi, wzruszy ramionami, a po godzinie już zapomni że miał jakiś problem. To tylko kwestia postrzegania. W tym wypadku "robienie" pecha polegało na braku karty kredytowej. Niepechowiec albo kartę ma, bo nie dopuści do sytuacji w której nie ma, ewentualnie kupi prepaida. Albo pójdzie do kolejnego biletomatu lub kiosku, albo poprosi kogoś z pasażerów o pomoc i da mu gotówkę. A już tak całkiem ostatecznie wliczy w rachuby ryzyko mandatu i nie pomyśli że to pech, tylko zła kalkulacja. :)
OdpowiedzKontrolerzy zazwyczaj to tłuki, więc nie dziwię się, że pajac wypisał mandat. Uczciwość należy przykładnie ukarać. A do menela taki nigdy nie podejdzie, w końcu i tak nie zapłaci. Odwołania zwykle idą z miejsca do niszczarki, bo kanar i firma kontrolerska mają prowizję od mandatów. Trzeba było zażądać wezwania policji - to chyba jedyny sposób na tych kretynów.
OdpowiedzNie uznają - na każdym dworcu jest mnóstwo biletomatów i nie jest to możliwe, aby każdy był w tym samym czasie zepsuty. Brak czasu na chodzenie po dworcu i szukanie biletomatu nie jest usprawiedliwieniem dla ZTMu.
OdpowiedzMoim zdaniem bez szans. Cokolwiek pokaże monitoring, w Warszawie przepisy są klarowne: sprzedaż w autobusie jest tylko uzupełnieniem sprzedaży stacjonarnej, brak możliwości zakupu w autobusie nie zwalnia z odpowiedzialności za przejazd bez ważnego biletu. A stacjonarnie nie ma presji zamkniętych drzwi: może np. w promieniu godziny drogi od kiosków i biletomatów, o których piszesz, coś działało?
OdpowiedzRobienie z siebie ofiary nic tu nie pomoże. Brak możliwości zakupu biletu w pojeździe nie oznacza że można jechać za darmo. Obstawiam że kontroler nie podszedł od razu po wejściu pasażerki tylko jechała kilka przystanków. Obok drzwi są naklejki informujące o tym że biletomat przyjmuje tylko karty. Tylko szkoda że nikt nie zwraca na nie uwagi. Jest jeszcze możliwość zakupu biletu przez telefon komórkowy. Ale po co myśleć zawczasu. Tłumaczenia że "nie było gdzie kupić biletu" nie robią na nas kanarach najmniejszego wrażenia. Bo jak komuś faktycznie zależy to kupi ten bilet. Tylko wymaga to lekkiego wysiłku.
OdpowiedzPrzykro mi! Ale przynajmniej wiesz, że jesteś uczciwym człowiekiem, a to się ceni. :)
OdpowiedzA nie mogłaś zapytać kogoś z osób jadących autobusem czy by ci nie zapłacili za bilet swoja kartą a ty byś oddała im gotówkę
Odpowiedz