Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia takatamtali (http://piekielni.pl/72526) przypomniała mi moją. Osiem lat temu okradziono nam dom.…

Historia takatamtali (http://piekielni.pl/72526) przypomniała mi moją.

Osiem lat temu okradziono nam dom. Dom jest piętrowy - na piętrze sypialnie, a na parterze jadalnia, kuchnia i salon. Jest to o tyle istotne dla historii, że został okradziony, gdy wszyscy byliśmy w środku. Oczywiście w nocy, gdy spaliśmy. Profesjonalizm złodziei był niemały, bo nikt z nas się nie obudził. Ukradli telefony, biżuterię (w tym obrączki ślubne rodziców), portfele i radio z samochodu. Podejrzewam, że wybór był nieprzypadkowy - same małe przedmioty, z którymi łatwo uciec. Kradzież i bezczelność złodziei same w sobie były piekielne, ale trzy grosze do tego dorzuciła policja.

Pierwszym pytaniem policjantów po przyjeździe było, czy dom jest ubezpieczony? "Na szczęście" nie był. Jak wyjaśnili, gdyby był ubezpieczony, to podejrzenie w pierwszej kolejności padłoby na nas - mogliśmy wszystko sfingować, by wyłudzić odszkodowanie. Teraz trudno mi powiedzieć, czy ich pytanie było podyktowane doświadczeniem, czy zwyczajnym wyrachowaniem. Jakby nie patrzeć, znacznie wygodniej dla nich byłoby, gdybyśmy my byli oszustami: podejrzani znani, pod ręką, więc niespecjalnie musieli się napracować. A tak trzeba było szukać. Psy policyjne działkę obwąchały, specjaliści zebrali odciski palców (do dziś nie wiemy, czy byli na tyle doświadczeni, że wiedzieli, gdzie szukać, czy zebrali pierwsze lepsze), a my zostaliśmy przesłuchani. I tyle.

Wedle słów koleżanki, której mama jest prokuratorem, śledztwo w takiej sprawie musi trwać minimum miesiąc. Takie wymogi. Myśmy po paru dniach dostali zawiadomienie o umorzeniu, datowane na dwa dni po zdarzeniu. Powód? Oczywiście niewykrycie sprawców. Komentarz jest zbędny.

W całej historii jest jeden pozytyw. Mamy w rodzinie artystę malarza i z tego względu na ścianach wiszą wyłącznie jego obrazy. Może nie są to przełomowe dzieła sztuki, ale jednak oryginały i każdy z nich dałoby się opchnąć za kilkaset złotych. Na szczęście złodzieje na sztuce się nie znali i zostawili to, co w domu było najcenniejsze :)

policjanci i złodzieje

by Nikodem
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Litterka
8 8

Szkoda, że rodzice nie złożyli zażalenia na postanowienie - policja musiałaby wznowić po takim strzale w stopę. Tylko teraz pytanie - czy by im się chciało robić cokolwiek, czy wrzuciliby akta na kupkę "za miesiąc wysłać postanowienie" i już.

Odpowiedz
avatar takatamtala
2 2

U mnie też zadali to pytanie na samym początku :)Na szczęście nie miałam nic ubezpieczone. Dziwi mnie, ze zebrali te odciski, bo u mnie nie znaleźli ani jednego, bo podobno można zdjąć tylko ze szkła lub ze stali nierdzewnej...

Odpowiedz
avatar Armagedon
5 9

@takatamtala: Srali muchi, bedzie wiosna... Oszusty, wciskacze ciemnoty! Odciski można zdjąć ze wszystkiego, tylko im się, łajzom, trudzić nie chciało, bo i tak nie zamierzali łapać złodzieja. Jeszcze jak moja mama była licealistką - też splądrowano mieszkanie babci. Przyjechali panowie z kryminalnej, nie pozwolili niczego dotykać, ekipa ciężko pracowała kilka godzin. Wypryskali wszystko (regały, stoły, drzwi, bibeloty, szyby w regałach, porcelanę, książki) srebrnym proszkiem i zbierali odciski skąd się dało. Potem zebrali odciski od całej rodziny, żeby je móc wyeliminować i wyodrębnić te obce. Babcia potem przez tydzień z tym proszkiem walczyła, bo ciężko schodził. Sprawców też nie odnaleziono, ale przynajmniej MILICJA zrobiła, co do niej należy. A komputerów wtedy nie było, porównywanie i eliminacja zajmowały wiele czasu. Potem musieli jeszcze sprawdzić, czy tych wyodrębnionych, obcych odcisków nie ma w milicyjnej bazie. A żeby było śmieszniej - w zasadzie nic nie zginęło, bo było dobrze schowane. Żeby już było całkiem wesoło - żadnych śladów włamania też nie było. I właśnie dlatego funkcjonariusze przeprowadzili dokładny wywiad, wypytali o znajomych i czy komuś z rodziny nie zginęły jakiś czas temu klucze. W dodatku informatorzy w tak zwanym "środowisku" nadstawiali pilnie ucha, czy jakieś ploty na temat włamania nie wypłyną. Wzięły się do roboty chłopaki, zamiast wypytywać o ubezpieczenie i bredzić, że czegoś "nie da się zrobić". A śledztwo umorzono po kilku miesiącach dopiero.

Odpowiedz
avatar archeoziele
2 2

@takatamtala: To panowie policjanci nie czytali chyba Kaczora Donalda. Pamietam że w jednym numerze było sporo ciekawostek o zbieraniu śladów z miejc przestępstw. Był też "przepis" na samodzielne zdjęcie odcisków. Wystarczyło zmielić na drobno rysik z ołówka i delkiatnie "nadmuchać" na w miarę gładką powierzchnię. Pamiętam że zdejmowałam odciski nawet z okładek książek.

Odpowiedz
avatar imhotep
1 1

@takatamtala: "Na szczęście nie miałam nic ubezpieczone." - czyli ani nie znaleźli sprawców, ani nie dostałaś kasy z ubezpieczalni i to jest "szczęście"? ;)

Odpowiedz
avatar magic1948
0 0

@imhotep: No przecież napisała wyraźnie, dlaczego "na szczęście".

Odpowiedz
avatar Garrett
11 11

Obrazów nie wzięli, bo: -do kieszeni się nie zmieści, - są dosyć charakterystyczne, a na dodatek możesz mieć ich zdjęcia -znajdź na szybko klienta na 12 gorących obrazów -przechowywanie jest kłopotliwe Tak z ciekawości, zamki zniszczyli czy otworzyli? Czy przez okno weszli? Bo zastanawiam się nad sensem montażu drogich atestowanych zamków których wymaga ubezpieczyciel.

Odpowiedz
avatar Nikodem
1 1

@Garrett: Cóż, niemniej mogło im przyjść do głowy wzięcie obrazów, a te mamy w różnych rozmiarach, kompaktowych też. Ale to już nie jest istotne. Nie mieliśmy i nie mamy jakichś niesamowitych zabezpieczeń antywłamaniowych. Zresztą wtedy i tak nic by nam nie pomogły. Wedle ustaleń policji, złodzieje nie weszli drzwiami, a przez garaż. Jest to o tyle dziwne, że akurat naszych drzwi garażowych nie da się otworzyć cicho, huk jest niesamowity. Ale i tak się nie pobudziliśmy.

Odpowiedz
avatar Nulini
6 8

W październiku okradli mi dom, mąż z synem byli na dole, złodzieje na górze zwinęli całą biżuterię, jaka była. W biały dzień, po 7 rano, ruch na ulicy ogromny. Po 3 tygodniach umorzenie, mimo, że zgłoszeń kradzieży z naszej dzielnicy z tego okresu był OGROM! Kilka osób się zgłaszało, że widziało złodzieja, stali z nim twarzą w twarz, rysopis był, zgłoszenia, że podejrzany samochód się kręci - i nic. Bo łatwiej ścigać babcie z pietruszką, co stoi pod ryneczkiem...

Odpowiedz
avatar Armagedon
5 5

"Na szczęście złodzieje na sztuce się nie znali i zostawili to, co w domu było najcenniejsze." Zostawili to, z czym nie musieli się "obtykać" i co łatwo "spuścić" paserowi. Nie sądzisz chyba, że obrazy zanieśliby do galerii, albo handlowali nimi na bazarze?

Odpowiedz
avatar Paolcia
0 2

Cóż się dziwić. Czasem mam wrażenie, że dla policjantów ważniejsze jest złapanie dzieciaka z papierosem, czy faceta, który idzie z zamkniętym piwem w ręce, ale nie zakrytym.. Oni szukają łatwych rozwiązań, niż pomóc w czymś ważniejszym. Kiedyś w mojej mieścinie chwalono ich, że jednego przestępce złapali w 17stu.. Bo dwóch nie mogło mu dać rady. Wnioski nasuwają się same.. ( jezeli znajdę link do strony, to "wrzucę" tu)

Odpowiedz
avatar matys2894
0 2

Ja się pytam: po cholerę w takim razie jest policja? Od umarzania spraw?!

Odpowiedz
avatar magic1948
0 0

Po pierwsze, w sprawie włamania prowadzi się dochodzenie a nie śledztwo. Po drugie, nie to chyba ktoś Ci głupot nagadał, że czynności w tym postępowaniu mają trwać minimum miesiąc. Przy zawiadomieniu, oględzinach, wszczyna się sprawę do 5 dni i można umorzyć po 5 dniach z powodu niewykrycia sprawcy. Po trzecie, chyba byłaś przy oględzinach? Albo ktokolwiek z mieszkańców? Wtedy się pokazuje, co zostało skradzione, co było ruszone. Odciski od domowników również bierze się - do eliminacji.

Odpowiedz
avatar Nikodem
0 0

@magic1948: Po pierwsze: byłem, nie byłam, po drugie: nikt od nas odcisków nie wziął. Napisałem tylko to, co mi koleżanka powiedziała. Nie mam pojęcia o procedurach prawnych, więc możliwe, że to ty masz rację. Niemniej, dwa dni to nieprzyzwoicie mało na dochodzenie.

Odpowiedz
avatar magic1948
0 0

@Nikodem: Może nie pobrano od Was odcisków, bo nie było zabezpieczonych śladów daktyloskopijnych, które można by było użyć do porównania? Powiedz mi, kiedy Ty otrzymałeś te umorzenie w dwa dni po zdarzeniu. Jeśli tak było faktycznie, to widzę jedyną możliwość na umorzenie przed wszczęciem, które to się praktykuje na koniec roku, żeby pozbyć się "niewykrytych" spraw przed nowym rokiem. Ale nie ma żadnego wymogu formalnego, by prowadzić "minimum" miesiąc jakiekolwiek dochodzenie.

Odpowiedz
Udostępnij