Nie ja byłam piekielną, acz czuję się poniekąd inspiratorką późniejszej piekielności.
W skrócie - istnieją sobie małe delikatesy, gdzie bywam często i z obsługą jak i szefem jestem w dość serdecznych stosunkach. Jedna ze sprzedawczyń, nazwijmy ją Panią Helenką, to generalnie osoba ciepła, gadatliwa i skora do żartów. I w związku z tym sama postanowiłam któregoś razu zażartować podczas zakupów.
Ja: Pani Helenko, ale reklamację mam. Ja tu ostatnio serek kupiłam i całkiem był spleśniały!
PH: Ale niemożliwe! Który to taki?
Ja: (podchodząc do lodówki i wyjmując krążek Camemberta) A o ten.
PH w śmiech, pogroziła mi że mnie mopem pogoni za takie oszukiwanie, pośmiałyśmy się i rozeszłyśmy w dobrych humorach. Wydawało się, że sprawa się skończyła.
Otóż nie.
Przyszłam dzisiaj do sklepu i na mój widok PH wybuchła śmiechem. Patrzę po sobie, czy mi podkoszulka wystaje, brudna czy jaka - no ale nie widzę nic, co mogłoby spowodować taką reakcję. Podchodzę bliżej i co słyszę.
PH: A bo, pani Yanniko, przegapiła pani cyrk. Kobieta jedna podsłuchała żart i jak już pani sobie poszła to poleciała do szefa z awanturą, że sprzedajemy spleśniałe sery. I zgadnie pani, który pokazała jak się szef spytał? A jak się obraziła, jak ją któryś z klientów uświadomił, że ten ser tak ma mieć...
Oj, żałuję, że ten "cyrk" przegapiłam.
sklepy
Ja, wchodząc do "zaprzyjaźnionego" sklepu mówiłam: To jest napad! Różnie ludzie reagowali...:)
OdpowiedzOd kiedy camembert = serowi pleśniowemu?
Odpowiedz@jass: miękkie sery podpuszczkowe -> pleśniowe -> camembert
Odpowiedz@jass: camembert nie jest niebieskim serem, ale jak najbardziej jest pleśniowy. Ja też jako dziecko nie chciałam wierzyć, że moja ulubiona "skórka" camemberta jest cała z pleśni i miałam lekki uraz, jak zostałam o tym uświadomiona ;) ser nie musi mieć zielonkawych plamek, żeby być pleśniowy.
Odpowiedz@jass: Od zawsze? Ba, nawet pleśń która go porasta (Penicillium camemberti) jest nazwana od faktu, że porasta akurat te sery?
Odpowiedz@jass: No to się popisałaś dziewczyno... Teraz przeproś wszystkich za swą ignorancję.
Odpowiedz@Iceman1973: Ano kajam się, człowiek się całe życie uczy
OdpowiedzAnegdota: Wieś popegeerowska, sklepik raczej dobrze zaopatrzony tylko w wina typu Alpaga i turysta z "wielkiego śwaiata" - poproszę serek typu Gorgonzola - panie, a co to jest? - to taki biały ser z zieloną pleśnią - a to nie mamy, ale mamy pomidory Gorgonzola
Odpowiedz@Rak77: Na wsi zabitej dechami do sklepu wchodzi gość w garniturze i z nienaganną manierą pyta: - Czy dostanę u pana serek Valbon? Ekspedient za ladą patrzy na niego jak na kosmitę i odpowiada jak na chłopa przystało: - Nie ma. Klient: - Dziekuję, do widzenia. - Panie poczekaj pan. Nie mamy sera Valbon, ale mamy żółty ser i biały ser. - Nie dziękuję. Chciałem ser Valbon. Do widzenia. - Panie poczekaj pan. A co to jest ten ser Valbon? - Serek Valbon to jest taki mięciutki serek pokryty cieniutką warstwą jadalnej pleśni... - A to nie mamy takiego sera... - Nic nie szkodzi... Do widzenia panu. - Panie. Poczekaj pan. Sera Valbon to my nie mamy, ale są za to pomidory Valbon i szynka Valbon..
Odpowiedz@PiekielnyDiablik: lepsze :)
OdpowiedzZłota komedia, dowcip wszech czasów. Śmieje się całe trójmiasto. Hahaha, top beka -_- Wy babiszony przeklęte naprawdę się śmiejecie z takich "żartów"? Ale beka, spleśniały ser macie "spleśniały" i sprzedajecie. Brzuch mnie boli od śmiechu. Małpa na sznurku też was śmieszy? A jak się facet poślizgnie na skórce od banana też? Nienawidzę takich bab które się ze wszystkiego debilnie chichrają. Nie potraficie nic dobrego wymyślić, tylko spleśniały "spleśniały" ser. Boże jak śmiesznie.
Odpowiedz@Herbata: mizogin czy zwykły hejter?
Odpowiedz@RudaPaskuda: Zastanów się nad sobą. Wybuchłbyś śmiechem tak jak pani Hanlinka w reakcji na taki super dowcip? Gdyby facet coś takiego odwalił, miałbym takie same odczucia.
Odpowiedz@RudaPaskuda: No i ubodłaś do żywego JW Herbata. Okazało się że musi zajrzeć do słownika a wydawało mu się że jest ponad poślednimi użytkownikami piekielnych. Użyszkodniku @Herbata : - jeśli chcesz uchodzić za tak wysublimowanego kulturalnie to używaj polszczyzny a nie gwarowych określeń (top beka, babiszon, facet, chichrają) - poszukaj sobie odpowiedników w SJP - jeśli dalej chcesz by ktoś miał wrażenie że cechujesz się wyższą kulturą to warto we własnych unikać błędów - ser jest pleśniowy a nie spleśniały. - "de gustibus non disputandum" - jak dla mnie "jak się facet poślizgnie na skórce od banana" jest w dalszym ciągu śmieszne ale ja wychowałem się na filmach Charlie Chaplina i Harolda Lloyda a nie na "Kac Wawa"
Odpowiedz@Herbata: gdyby ostatnie zdanie tego komentarza było prawdą, to nie byłoby w twojej pierwszej wypowiedzi napastliwych i bezpodstawnych ataków na kobiety. Co cię boli cudze poczucie humoru? Nie bawi cię dowcip? Prosta sprawa: nie śmiej się.
Odpowiedz@Rak77: ubodłam na tyle, że chwilę później i pod moją historią znalazł się lekko oderwany od tematu elaborat;)
Odpowiedz@RudaPaskuda: Mizogin, przecież widać. Zaczęłam już nową kartę bingo dzięki niemu.
Odpowiedz@RudaPaskuda: W moich stronach na takich się mówi kretyn. Może herbatę pije za mocną?
OdpowiedzNie karmić trolla.
Odpowiedz@RudaPaskuda: Nie mizogin, nie hejter. Po prostu idiota.
Odpowiedzto jak jedziemy po sucharach i to z brodą: Przychodzi Zajączek do sklepu niedźwiedzia: - Dzień dobry czy są zgniłe marchewki? - Nie ma - odpowiada niedźwiedź Następnego dnia... - Dzień dobry czy są zgniłe marchewki? Sytuacja powtarza się kilkanaście razy... w końcu któregoś dnia niedźwiedź postanowił załatwić dla zajączka zgniłe marchewki... - Dzień dobry czy są zgniłe marchewki? - pyta zając - Są! - odpowiada niedźwiedź - SANEPID!!!
Odpowiedzżart - suchar, a takie poruszenie
Odpowiedz@thebill: Jak w samej historii widać nie każdy ogarnia rozumkiem, że to suchar i żart. A niektóre komentarze tylko to udowadniają.
OdpowiedzW zabitej de.... do sklepu wchodzi klient i pyta: - Czy jest ser feta? - Nie proszę pana . To jest sklep spożywczy i serwet ani obrusów nie sprzedajemy.
OdpowiedzMoja Mama jest wielka fanka serow plesniowych, ale ja, jako dziecko, ich nienawidzilam, bo wszelkie typy byly nazywane przez Mame i Babcie po prostu ''smierdzacymi serami'' (wiec brie, gorgonzola, camembert, bawaria blue, roqufort i wszelkie inne), co mi sie wydawalo ze wszechmiar obrzydliwe. Ale sie przekonalam i jak byla kiedys promocja Raclette Riches Montes, to kupilysmy z ciocia i kuzynka ponad kilo. Byl pyszny, ale bagaznik samochodu cuchnal prawie tydzien :) A historia fajna.
Odpowiedz@Hellyspring: Nie powiem, żebym była wielką fanką serów pleśniowych jako gatunku, ale zdecydowanie jestem wielką fanką pieczonego camemberta z żurawiną :)
Odpowiedz