Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mam chrześniaka. Studiuje on na Akademii Muzycznej, tak jak niegdyś jego rodzice.Dwa…

Mam chrześniaka. Studiuje on na Akademii Muzycznej, tak jak niegdyś jego rodzice.Dwa razy do roku, kiedy Młody ma główny egzamin zabieram się z jego matką,a moja kuzynką,żeby uczestniczyć w tym wydarzeniu,a przede wszystkim zafundować sobie darmowy i urozmaicony koncert.

W tym roku okazało się,że egzamin uległ przesunięciu, bo jeden z członków komisji, profesorujący też w innym mieście miał problemy z dojazdem.Nasz pilny student stwierdził,że pójdzie jeszcze poćwiczyć,ale jego dziewczyna- tez studentka AM, tylko,że śpiewu zaproponowała nam by posłuchać egzaminu jej starszych kolegów.Przystałyśmy z ochotą.

Obejrzałyśmy występy ok 8 osób (jedne nam się podobały bardziej , inne mniej) gdy na scenie stanęła piękna dziewczyna w skromnej czarnej sukience.

Kiedy otworzyła usta, aż podskoczyłam, bo głos miała jak dzwon- ciepły, o przepięknych dołach i równie dobrych górach ( to H- szepnęła w pewnym momencie moja kuzynka z uznaniem). Można powiedzieć,że zelektryzowała całą publiczność, zresztą miała bardzo zróżnicowany repertuar w różnych językach (trafiła się też aria z koloraturą), co podkreślała jeszcze świetną interpretacją. Najbardziej urzekło mnie,że przy ariach operetkowych- nie stała jak słup-jak jej poprzednicy, tylko śpiewała poruszając się.Dostała gorące brawa.

Zaraz po jej występie biegłyśmy na egzamin mojego chrześniaka, który został dobrze oceniony,co stosownie uczciliśmy.

Z kuzynką powracałyśmy kilkakroć w rozmowach do występu "naszej czarnej perełki", ciesząc się, że rośnie nam taki narybek artystyczny.

W niedzielę mój chrześniak obchodził swoje urodziny, na których nie zabrakło też jego dziewczyny. Przy okazji zagadnęłam ją o śpiewaczkę w czarnej sukience i usłyszałam:

"Ach, Lila (imię zmienione) jest super osobą,ale na jej miejscu ja już bym się załamała, gdyby mnie tak hejtowały te stare jędze tzn. panie profesorki.
Niech sobie Pani wyobrazi,że dostała na egzaminie najniższą ocenę ze wszystkich, mimo,że innym zdarzyło się fałszować czy pomylić".

"Ale dlaczego"- zapytałam zaszokowana.

"A bo komisja powiedziała,że chyba opera w jej przypadku to pomyłka, bo chyba powinna iść na musical, jak tak lubi tańczyć "( serio? Po kilku latach studiów?).

"A jej śpiew jak ocenili?"- drążyłam temat.

"A to jest najlepsze. Powiedzieli jej, że jej śpiewu to w zasadzie nie ocenią, bo jej nie słuchali".

Ja-palm face.
Komisja, która nie słucha śpiewu na egzaminie ze śpiewu...
Kurtyna.

zdolna młodzież/studia muzyczne/egzamin

by blaueblume
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
29 31

Masakra, zawiść i jad. Może nie bierze u "profesorów" prywatnych horrendalnie drogich korków.

Odpowiedz
avatar Maudus
2 2

@maat_: Jak się już jest na studiach muzycznych, to jest to niepotrzebne do zdobycia oceny. Poza tym z tymi korkami to też mit. Jeśli ludzie jeżdżą przed egzaminami wstępnymi, to nie jest to forma łapówki, a raczej poznania się z pedagogiem, świeże spojrzenie na technikę, etc. Umówmy się - idąc na studia do danego pedagoga piszesz się na pracę 3-5 lat z tym człowiekiem, więc w ciemno trudno zdawać ;-)

Odpowiedz
avatar Zlodziej_Fistaszka
21 21

Przykre jest demotywować uzdolnionych ludzi. Mam nadzieję, że jej się dobrze ułoży w życiu, docenią ją mniej wredni ludzie i osiągnie wielki sukces. Swoją drogą, sama z chęcią posłuchałabym jej występu.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
-3 13

Zawsze pozostaje jakieś "mam talent", czy inny tego typu szoł dla gawiedzi.

Odpowiedz
avatar RudaPaskuda
22 22

@Fomalhaut: w którym też się liczy cała masa rzeczy poza samym śpiewem... Czy historia życia, wygląd i choreografia się dobrze sprzeda? Czy zdaniem producentów publiczność polubi uczestnika? Czy uczestnik podpisze potem kontrakt narzucający konkretny styl śpiewania, przekaz i promocję? I tak oto ludzie utalentowani są zagłuszani przez osoby bardziej medialne, "autorytety" i ekshibicjonistów, którzy dla kariery opowiedzą przed kamerami o najgłupszych detalach że swojego życia.

Odpowiedz
avatar jyyli
12 12

@RudaPaskuda: i w którym śpiew się tak naprawdę nie liczy. Zdarzyło się, że ktoś wył jak kot w marcu i wywołał łzy wzruszenia u jurorów :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 11

A czy profesorki też są śpiewaczkami czy tylko mają wykształcenie w tym kierunku?

Odpowiedz
avatar blaueblume
4 6

@Day_Becomes_Night: Zapytałam byćmożeprzyszłąsynową mojej kuzynki o te profesorki: część występowała czynnie w różnych teatrach ( 3 nadal okazjonalnie występują), ale są też takie, które od razu poszły w nauczanie i podobno te najbardziej się sadzą, nie mając praktycznie żadnego doświadczenia scenicznego.

Odpowiedz
avatar Maudus
4 4

@blaueblume: I tu dochodzimy do kolejnej ciekawej kwestii - nie zawsze jest tak, że świetni śpiewacy potrafią dobrze nauczyć, podobnie jak nie zawsze jest tak, że ci, którzy od razu poszli w nauczanie nie zrozumieją. To jest temat na dość ciekawą dyskusję, jednak fakt jest faktem, że często ci, którzy od razu zaczęli uczyć wiele wiedzą teoretycznie, a nie przepuścili tego przez sito praktycznego wykonawstwa na tyle mocno, żeby móc oceniać ;-)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 22

Kiedyś byłem (przypadkiem) na takim konkursie w AM, wszyscy grali na trąbce (przynajmniej tak mi się wydaje), wszedł taki super-elegant, smoking, lakierki, aż blaskiem po oczach biły, super instrument - w pięknym futerale Stomvi czy jakoś tak, zagrał ... i to było okropne! Myślę, że ja bym lepiej zagrał! Wszyscy okazali zarzenowanie!To był krewniak jakiegoś psora!Grał tak, ze myślałem, że nie da sie gorzej, Po nim wszedł cherlawy chłopak w wymiętym garniturze pewnie po starszym bracie, z papieru odwinoł matową, poobijaną trombkę, i zagrał.... myliłem się! to było jeszcze gorsze!!!

Odpowiedz
avatar Bryanka
15 17

Kiedyś uczyłam się w szkole muzycznej, wiązałam z tym pewne plany. Raz usłyszałam rozmowę pracownika szkoły (nie nauczyciela) pocieszającego matkę jakiegoś dzieciaka. Tłumaczył jej, że niektórzy nauczyciele są przesadnie ostrzy, bo to zgorzkniali ludzie, którzy mieli chrapkę na karierę śpiewaka/pianistki/dyrygenta, a wylądowali w szkole muzycznej ucząc dzieci.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 11

Cholera, no teraz to się we mnie gotuje. Mordowałabym. Mnie taki jeden ynteligent uparcie niszczył przez kilka lat. A byli i tacy, którzy na moich występach się wzruszali. Nie każdemu się dogodzi. Dziewczyna musi przejść taranem przez ten cyrk, inaczej się nie da. Zatkać uszy, olać "znafcuf", bo inaczej przez bandę kompletnych idiotów popadnie w niemałe kompleksy i się w sobie zamknie.

Odpowiedz
avatar Maudus
6 6

@Candela: Cóż, jak to mój kolega po fachu usłyszał przychodząc do teatru operowego do pracy: teraz zapomnij całe studia, tu jest inna praca, inna atmosfera i inne śpiewanie, niż was tam uczą ;-)

Odpowiedz
avatar Draco
3 3

Zawsze mnie ciekawiło jak wygląda perspektywa pracy po szkole typu Akademia Muzyczna, albo inna Akademia Tańca. Może ktoś wie jak to wygląda w praktyce? Bo co roku są nowi absolwenci, a ilość oper i poważnych orkiestr raczej nie wzrasta. Serio po tym pozostaje gra na weselach?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@Draco: NIe jest tak źle! Jest jeszcze McDonald i zmywak w Anglii

Odpowiedz
avatar Maudus
3 3

@thebill: Jest wiele perspektyw: Jako solista: 1) próbować się załapać do któregoś teatru operowego/teatru muzycznego (ich kadry też się starzeją), natomiast jest jeden duży problem - coraz mniej instytucji chce zatrudniać na etat. A o przyjemnościach śmieciówek nie muszę się rozwodzić. 2) wyjechać za granicę - lepiej płatne i są etaty ;-) na innych polach działalności: 1) próbować zdawać do chórów operowych/filharmonicznych/radiowych w Polsce lub za granicą - bezpieczny etat, niezła kasa, praca w zawodzie 2) uczyć, czy to w szkołach muzycznych, czy to prywatnie 3) od biedy są zespoły pieśni i tańca, które też śpiewaków/tancerzy potrzebują 4) jeśli nie ma się możliwości na nawet małą karierę, to należy się ciut przebranżowić i zając np. animacją kultury, albo czymś w ten deseń, gdzie przydadzą się niewątpliwie umiejętności i wiadomości wyniesione ze studiów. To tylko niektóre z możliwości, jakie mi przyszły teraz, na gorąco do głowy. Z jednym muszę się zgodzić - generalnie produkuje się za dużo absolwentów uczelni wyższych i nie dotyczy to tylko uczelni artystycznych, ale większości kierunków, szczególnie tych humanistycznych. Coś, co z założenia miało być dla nielicznych, staje się powoli bardzo pospolite. Proporcjonalnie oczywiście na te akademie muzyczne idzie wiele mniej osób, niż - powiedzmy - na polonistykę, jednak stan faktyczny jest taki, że wszystkie AM w Polsce wypuszczają rocznie duży chór i orkiestrę symfoniczną (o bardzo niewyrównanym poziomie, jakby tak tych ludzi zlepić w jeden twór), ale - reasumując - masz rację. Nie ma tyle miejsc pracy, ilu jest rocznie absolwentów - aż takiej rotacji nie da się zrobić ;-)

Odpowiedz
avatar Draco
1 1

@Maudus: Czyli ludziom którzy zdobywali wiedzę muzyczną teoretyczną i praktyczną przez całe studia pozostaje minimalna szansa załapania się do jakiejś stabilnej instytucji, a poza tym praca w zespołach grających po weselach i festynach, albo całkowicie poza zawodem? Ewentualnie uczenie kogoś gry na instrumencie/śpiewu. Nigdy nie zrozumiem tych uczelni które znając rynek przyjmują tak wielu studentów. Rozumiem, że robią to dla kasy, no ale przecież doskonale wiedzą, że skazują jakieś 90% absolwentów na biedę.

Odpowiedz
avatar Maudus
1 1

@Draco: ale liczy się dla nich tu i teraz, czyli rozwój uczelni, prestiż, swoja gaża, etc, etc.

Odpowiedz
avatar Piugeth
3 3

@Draco: Wesela to zazwyczaj dodatkowa, weekendowa praca. Bardzo opłacalna. Kapele biorą w tym momencie od 3 do nawet 7 tysięcy za wesele. Przeciętnie grają 3, 4 osoby. Teraz sobie przelicz, ile mają kasy za jeden weekend. A jak zespół dobry, to każdą sobotę zajętą mieć będzie. A czasem i wesele w tygodniu się zdarzy :) Na co dzień tacy ludzie są organistami, nauczycielami muzyki, grają w orkiestrach... Albo robią coś zupełnie innego, niezwiązanego z muzyką :)

Odpowiedz
avatar Piugeth
2 2

@Draco: Dodam jeszcze, że jeśli idzie np. o instrumentalistów, to raczej AM nie przyjmują zbyt wielu osób. A znowu w Kielcach (nie akademia muz) ale "edukacja artystyczna w zakresie sztuki muzycznej" ma bodajże 40 miejsc, ciężko je zapełnić chętnymi. Nie ma to porównania do mojej uczelni, która co roku wypuszcza a dobrze setkę anglistów przeróżnych (ale czy potrzebnych?) specjalizacji.

Odpowiedz
avatar Maudus
2 2

@Piugeth: Jeśli o instrumentalistów idzie, to masz najczęściej po 2-3 osoby na jeden rok z każdego instrumentu, chyba, że jest to harfa, albo flet traverso (wtedy jedna). Wokalistów zwykle jest około 10-15 osób (aczkolwiek niektóre uczelnie przyjmują 5-8, a niektóre 18-22, to kwestia indywidualna). Tak czy tak w skali kraju daje to orkiestrę i chór co roku ;-) Jeśli chodzi o edukację artystyczną... Ten kierunek jest też już na większości akademii muzycznych i cóż, też produkuje bezrobotnych, bo z tym wykształceniem to, co możesz, to: nauka w szkole/przedszkolu (gdzie jest przesyt), prowadzenie jakichś małych zespołów, praca w domach kultury, etc. Wiemy dobrze, jakie jest zapotrzebowanie na tego typu działalność, prawda?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 8

Jestem absolwentką śpiewu w Akademii Muzycznej. Skąd ja to znam... Banda niespełnionych starych profesorów, którzy z zazdrością patrzą na młodych śpiewaków. Temat rzeka, zastanawiam się czy by nie opisać Wam podobnych piekielnych historii związanych z tym światem..

Odpowiedz
avatar Maudus
3 3

@sotalajlatan: Gdzie kończyłaś? :> Opisz coś, opowieści akademickie są fajne :D

Odpowiedz
Udostępnij