Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Sprzedaję na pewnym serwisie internetowym równie często, co kupuję - i tak…

Sprzedaję na pewnym serwisie internetowym równie często, co kupuję - i tak też z ciężkim sercem, ale zbyt małą przestrzenią i faktem, że zamiast używać, ów przedmiot zbierał tylko kurz, postanowiłam sprzedać starą konsolę. Cena była atrakcyjna, szczególnie że w zestawie było sporo gier, pady, dodatkowe okablowanie, a sam sprzęt w stanie idealnym. Długo więc nie musiałam czekać, odezwały się 2 osoby - mój pech, że obaj panowie byli piekielni.

Pierwszy z nich kupił konsolę bezpośrednio na aukcji, pobrano więc prowizję (niecałe 20 zł), po czym szanowny pan zadzwonił, by mnie poinformować (nie, nie zapytać), że on wpadnie z kolegą, pogra sobie u mnie parę godzin i sprawdzi, czy sprzęt aby na pewno dobrze działa, a potem da mi znać, bo jeszcze ma trzech sprzedających do obskoczenia. Po mojej stanowczej odmowie, stwierdził że nie ma problemu i się rozłączył. O zwrot prowizji walczyłam ponad miesiąc, bo stanowczo odmawiał zapłaty.

Drugi, jeszcze gorszy.
Ten pan interesował się konsolą wcześniej, więc powiedział, żeby nie wrzucać jej znowu na aukcję, on kupi ot tak, poza serwisem. Ok, dla mnie lepiej, zaoszczędzę trochę na opłatach.
Wydawało się, że wszystko jest ustalone, po czym piekielny stwierdził, że... mam tę konsolę mu przywieźć do domu. Trochę zaniemówiłam, dopytałam się - może słuch nie ten.

Otóż ów pan stwierdził, że on nie ma czasu, by jeździć po konsolę na drugi koniec miasta, ciężko pracuje, a jego narzeczona ma lepsze rzeczy do roboty. Zaproponowałam więc wysyłkę. Nie. On ma mieć to na już, nie będzie płacił za kuriera. Kiedy odmówiłam, przez dobre pół godziny robił mi wywody na temat tego, że powinnam mu to dostarczyć. Oferował zwrot za bilety (czyli tyle samo, ile za paczkę), jako że nie posiadam karty miejskiej i to, że "ostatecznie możemy spotkać się w środku drogi".

Sprzedaję od wielu lat na tym serwisie i pierwszy raz zdarzył mi się taki klient. Co więcej, nigdy by mi nie przyszło do głowy, żeby kazać innemu sprzedającemu przyjeżdżać do mnie z przedmiotem. Jeśli jest możliwość spotkania się gdzieś bliżej, bo jest przy okazji w okolicy - super. Jeśli nie: jadę albo płacę za wysyłkę.

Ale ten jegomość robił mi dziką awanturę o to, że nie chcę mu iść na rękę i robić za kuriera - w końcu wielce obrażony, po tym jak zmęczyłam się całą rozmową i podziękowałam za transakcję, uznając że wstawię sprzęt po prostu znowu na aukcję, stwierdził, że dobrze, przyśle narzeczoną.

Następnego dnia przyjechała nadęta paniusia, z tipsami prawie do ziemi, obrzucając mnie pogardliwym spojrzeniem i wyjmując każdą rzecz z pudełka (do tego akurat sama ją zachęcałam), zdając szczegółową relację swojemu lubemu przez telefon, nie szczędząc mi przy tym komentarzy, że musiała przełożyć ważne rzeczy, by tu przyjechać, bo mi się nie chciało. Kiedy nie było się do czego przyczepić, wcisnęła mi pieniądze i poszła z taką miną, jakby ktoś jej podetknął coś wyjątkowo śmierdzącego pod tony fluidu, który pokrywał jej twarz.

Na koniec usłyszałam przez telefon od tego pana, że nigdy nie idę na rękę klientom i muszą sobie sami przyjeżdżać po zakupione towary.

sklepy_internetowe

by ~Jierda
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar sla
4 4

Jeśli klient oczekuje dostawy pod drzwi - ok. Lecz proszę dopłacić za koszt taksówki w obie strony plus zadawalające mnie wynagrodzenie za stracony czas.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 kwietnia 2016 o 1:55

avatar kulka
0 0

A potem taki jeden z drugim wystawia negatywną ocenę, a Ty możesz się najwyżej pogotować za niesprawiedliwości tego świata.

Odpowiedz
avatar edeven
1 1

Ciesz się że nie poprosił cię jeszcze żebyś zrobił mu zakupy w okolicznym warzywniaku i przywiózł razem z konsolą :D

Odpowiedz
Udostępnij