Czytałam wielokrotnie o kobietach, które po urodzeniu dziecka"zwariowały". Oceńcie bo może ja się czepiam, a sytuacja normalna i tylko mi nigdy nie udało się takiej przyuważyć.
Msza dla dzieci w Lany Poniedziałek, małe miasteczko na południu Polski.
Kościół ma takie boczne nawy, z mnóstwem ławek i tam zazwyczaj gromadzą się rodzice z małymi dziećmi. Idę tam i ja, bo zazwyczaj jakieś wolne miejsce się znajdzie. Usiadłam tym razem trochę z boku, ale dzięki temu miałam wszystko na widoku. Msza się zaczyna, wiadomo wszyscy wstają tylko jedna pani w czerwonym płaszczu [P] zamiast wstać - kuca. Kuca obok swojego dziecka (dziewczynka na oko coś koło nastu miesięcy -biegająca, z zębami i coś tam mówiąca, nie wiem ile może mieć, z 15?).
Sytuacja normalna, może chce wziąć na ręce. Nic bardziej mylnego, kobieta postanowiła zmienić pieluchę swojej córce - podwinęła jej spódniczkę i zmieniła.
Msza trwa dalej, dziecko zadowolone bawi się z innymi dziećmi, podchodzi P zgarnia dziecko na ręce, siada w ławce i wywala pierś. Zaczyna karmić. Obok niej siedział jakiś chłopaczek i dorosły facet, obaj momentalnie się wyprostowali i wzrok w drugą stronę. Dziewczynka widać nie była głodna, bo zaraz się wyrwała i pobiegła do dzieci. Nie minęło może 5 minut, a P znowu zabiera dziecko. Znowu wywala pierś i przystawia małą. Tym razem trzyma mocno, trwa to trochę, cały czas dziewczynka wierzga, zapiera się nogami jakby chciała się wydostać z uścisku matki (do mam: czy to normalne, że w czasie karmienia dziecko się zapiera? Bo może to jakieś niekontrolowane ruchy nóg po prostu?).
Podejście do karmienia było jeszcze dwa razy, w czasie komunii P się zmyła.
Mimo wszystko to kościół i chyba takich rzeczy po prostu nie wypada, pomijam, że wkoło pełno dzieci, nastolatków, dorosłych. Przy kościele jest i łazienka, i spory kiosk, można było załatwić sprawę tam. Poza tym to nie był niemowlak, wydaje mi się, że mogła ją nakarmić wcześniej albo wytrzymać to 45 minut.
Czemu nie zwróciłam uwagi? Bo miałam wrażenie (zresztą nie tylko ja, jak się potem okazało), że kobieta robiła to specjalnie i tylko czekała, aż ktoś się przyczepi.
matki polki
Pewnie kolejna prowokacja feministek. Tylko prowokuje, żeby ktoś zwrócił jej uwagę, a wtedy będzie mogła zaatakować i demonstracyjnie wyjść z kościoła.
Odpowiedz@misiak1983: a feministkom wolno mieć dzieci?
Odpowiedz@misiak1983: @KoparkaApokalipsy: to co wy opisujecie to nie sa prawdziwe feministki tylko wypaczona ich wersja... prawdziwa feministka dba o wizerunek kobiet - a prowokowanie innych wywalaniem cycków w kościele na pewno wizerunku kobiet ani matek nie poprawia...
Odpowiedz@pasia251: tylko jak tu rozróżnić feministkę prawdziwą od nieprawdziwej, jak obie zapierają się że to ona właśnie jest tą prawdziwą...
Odpowiedz@Xirdus: Może wystarczy do tego zdrowy rozsądek? ;/ Niektórzy szumnie nazywają się katolikami albo patriotami, a każdy wie, że to wierutne bzdury.
Odpowiedz@pasia251: Obie są feministkami. Sposób argumentacji taki jak Twój ma swoją własną nazwę: no true Scotsman :P https://en.wikipedia.org/wiki/No_true_Scotsman
Odpowiedz@Xirdus: przecież napisałam to w komentarzu - prawdziwa dba o wizerunek kobiet, pseudofeministki robią prowokacje, są wulgarne, latają z cyckami na wierzchu...
Odpowiedz@pasia251: Xirdus też napisał, ale chyba nie dotarło :P Sęk w tym, że radykalne feministki - te robiące prowokacje, wulgarne i latające z cyckami na wierzchu - uważają siebie za prawdziwe feministki, a te bardziej umiarkowane za pseudofeministki. I komu tu wierzyć? :P Analogicznie: umiarkowani muzułmanie dowodzą, że ISIS nie ma nic wspólnego z islamem, zaś ISIS twierdzi, że każdy, kto nie zabija niewiernych - nie jest prawdziwym mahometaninem.
Odpowiedz@Hachimaro: sobie wierzyć - swojej własnej ocenie - skoro widzę, że ktoś prowokuje to wg mojej włąsnej oceny to nie jest prawdziwa feministka... to,że sama tak twierdzi niczego nie zmienia...
OdpowiedzTo jak z dokumentowaniem przebiegu ciąży, porodu i opieki nad dzieckiem na Facebooku i gdzie popadnie - niezdrowy ekshibicjonizm, łudzenie się, że jest się w centrum uwagi i szukanie okazji do dyskusji/kontrowersji etc. Sama mam półroczne dziecko, do niedawna karmione wyłącznie piersią i nie zdążyło mi się ani razu karmić go publicznie, o ostentacji opisanej w historii nie wspominając. To naprawdę nie jest problem poukładać sobie plan dnia tak, żeby dziecko przewinąć i nakarmić tuż przed wyjściem z domu. Co do wieku dziecka z historii, to matka może sobie go karmić piersią i kilka lat, jej sprawa. Ale nikt raczej nie uwierzy, że takie duże dziecko nie wytrzyma godzinkę bez jedzenia, albo nie zadowoliłoby się czymś do picia przez te pół godziny. Mamusia chyba ma jakiś problem i definiuje siebie jedynie poprzez bycie matką karmiącą, wspaniałą i wyzwoloną.
Odpowiedz@RudaPaskuda: Zgadzam się, sama karmiłam i też nigdy w życiu nie karmiłam publicznie. Jeśli jest taka konieczność to można zrobić to bardzo dyskretnie, że żadna osoba postronna nie będzie czuła się zażenowana. Ta kobieta jakiś niezdrowy szpan odstawiała
Odpowiedz@maat_ takich kobiet jest niestety całkiem dużo, będąc jeszcze w ciąży miałam okazję złapać zaczepne spojrzenia młodej mamusi, która w dużym centrum handlowym (krakowska Bonarka) karmiła dosyć spore niemowlę. Na ławeczce, cyc w pełni wywalony, na twarzy jakiś dziwny zaczepny grymas. Przed nią bardzo duży i popularny sklep, więc duża liczba wychodzących z niego osób chcąc nie chcąc oglądała przedstawienie, za jej plecami zaś znak informujący o toaletach i pokoju dla matki z dzieckiem... Nie wiem skąd ta potrzeba wzbudzania kontrowersji /zażenowania. Zdarzyło mi się zabrać dziecko do centrum handlowego i przeżyłam jakoś to osławione "karmienie w toalecie", bo najczęściej przewijak i fotel są w toalecie dla niepełnosprawnych i matek z dziećmi. Wolę to, niż naruszanie swojej i dziecka intymności, poza tym użytkownicy przestrzeni publicznej powinni jednak szanować się nawzajem...
Odpowiedzja karmiłam publicznie, ale jak tylko rozszerzyłam dietę to mus praktycznie minął... karmiłam 16 miesięcy i naprawdę dziecko jest w stanie dać radę bez tego w kościele, można coś innego ewentualnie dać. Może chciała żeby dziecko zasnęło? nie wiem. A pielucha to w ogóle przegięcie.
OdpowiedzJesli NIGDY nie zdarzylo ci sie publicznie karmic,to w ogole wychodzisz z domu? Moja córka jest typowym wisielcem jedzacym co 2 godziny a najblizszy supermarket mam prawie godzine od domu-i ze wzgledu na ludzi "zazenowanych karmieniem" mialabym przez pierwsze pol roku wylaczyc sie z jakiegokolwiek życia? Umowmy sie jest różnica pomiedzy wywaleniem piersi w kosciele a podaniem piersi w centrum handlowym przy jednoczesnym przykryciu tej piersi pieluszka.
Odpowiedz@usmiechnieta: w centrach handlowych są odpowiednie pokoje, poza tym zawsze znajdzię się jakaś ławeczka bardziej na uboczu - tak, żeby nakarmić dziecko w spokoju, nie na widoku... co innego karmieni w miejscu publicznym, a co innego karmienie publiczne - czyli na widoku i na pokaz...
Odpowiedz@usmiechnieta: na zakupy najczęściej wyrywam się na godzinkę, kiedy mała jest nakarmiona i pilnuje jej mój mąż. A jeśli zabieram ją do centrum handlowego, to tylko takiego, w którym jest pokój dla matki z dzieckiem. Generalnie wychodzimy z domu i na spacer, i na drobne zakupy praktycznie codziennie i owszem, nigdy nie karmiłam publicznie. To jest kwestia chęci i planowania, zamiast głupich wymówek.
Odpowiedz@RudaPaskuda: W Bonarce to mi się zdarzyło młodą karmić na ławce kilka razy, aczkolwiek w miejscach nieco ustronniejszych i przykryte byłyśmy zawsze tetrową pieluszką. A to z tego powodu, że ile razy tam jestem (rano) to pokój dla matki z dzieckiem zawsze był zamknięty. A mała to kompletnie antybutelkowy egzemplarz.
Odpowiedz@maat_: Również się zgadzam. Ja mam 4-miesięczne dziecko i nawet będąc u kogoś dłużej proszę o miejsce do nakarmienia dziecka. W moim domu do sypialni gdzie karmie, nikt nie może wejsc. Procz męża i ewentualnie kobiety (babcia, mama, koleżanka). W miejscu publicznym w zyciu bym nie nakarmila, ale nie dlatego że ktoś mi zwróci uwage. Raczej dlatego ze karmiąc, podnoszę ubranie, odslaniam jeszcze niezbyt estetyczne ciało. Nie każdy musi chcieć to oglądać, ponadto to dość krepujace
Odpowiedz@Hella86: bo tam jest gdzie się schować, za to wspomniana przeze mnie babeczka siedziała centralnie na widoku i dekolt miała rozchełstany do pasa. Akurat zawsze trafiam na otwarte drzwi w tych pokojach, może mam szczęście ;) bo moja córa też w życiu butelki nie widziała, dopiero się uczymy niekapka od kilku dni:)
Odpowiedz@RudaPaskuda: Ja tam ostatnio natknęłam się na kobitkę z małym ssakiem przy piersi w Leroyu - tak po prostu sobie chodziła i karmiła. Za jakieś pół godziny nadal karmiąc robiła zakupy w Auchanie. A co dziwniejsze była z facetem i jeszcze dwójką dzieci O_O
Odpowiedz@usmiechnieta: taaa... Bo udanie sie w CH do specjalnie do tego celu przeznaczonego pokoju dla matki z dzieckiem jest takie passe. Jestes matka karmiaca i caly swiat musi sie krecic w okol Ciebie.
OdpowiedzOdpieluszkowe zapalenie mózgu.
Odpowiedz@Poziomeczka: o właśnie o to "zwariowanie" mi chodziło. Wiedziałam, że ma fajną nazwę :P
Odpowiedz@Czarnechmury: Czytałam też taką wersję: Odpieluszkowe zapalenie mózgu (łac. encephalopatia pampersis) :)
OdpowiedzCóż. Kiedy syn mojej przyjaciółki miał 3 miesiące - też karmiła go w kościele. Ksiądz na oburzenie starych bab zareagował tekstem " a obraz matki boskiej karmiącej widziały?". Ale tu to śmierdzi. Dziecko, jeśli się wyrywa - nie chce jeść. Nie m9wiąc już o tym, że dzieciak około 15 msc, nawet jeśli nie mówi, potrafi zasygnalizować swoje potrzeby. Czyli baba robiła to specjalnie.
OdpowiedzJestem matką, jak każdy wiem o cudach karmienia piersią. Szanuje wybory zarówno matek karmiących swoim mlekiem jak i te karmiace mieszanką. Szanuje wolność i swobodę innych tak długo jeśli nie zabierają mi mojej. Niektóre matki i po jednej i po drugiej stronie barykady potrafią się narzucać. Wywalanie cyca publicznie, do tak dużego dziecka, jest jawnym atakiem na moją swobodę. Nie mówię tu o maluszkach i cycki przykrytym pielucha, ale naprawdę nie chcę oglądać cyckow ociekajacych mlekiem, podawanych biegajacym dzieciom. Fuj i obrzydliwe. Ja wiedziałam, że nie będę nigdy w stanie karmić dziecka piersią, kiedy to dziecko już rozumie trochę. Nie wchodzę jednak w tematy dróg mlecznych itp, Niech kobiety karmią ile chcą i gdzie chcą, ale żeby pamiętaly, że ich dziecko jest tylko pepkiem ich wszechświata. Nie każdy chce publicznie oglądać wywieszone cycki i chodzące dzieci z tych cyckow pijace.
Odpowiedz@EdinaMonsoon: Ależ oczywiście! Kiedy ja karmiłam piersią (przestałam tuż po 1 urodzinach Młodego), zawsze leciałam do specjalnych pokoi dla matek z dziećmi, szukałam ustronnego kąta, kiedy ich nie było, zakrywałam się jak mogłam. Moja bratowa za to karmiła w kolejce w supermarkecie. W centrum handlowym. Pokój do karmienia - 25 metrów dalej. Aaa, dwulatka karmiła. Jej zdaniem ja się chowałam po kątach i nie rozumiem, jak piękne jest karmienie dziecka, a wszyscy, którym to przeszkadza - są chorzy. Moim zdaniem - to moje cycki, moje mleko i moje dziecko. Jeśli nie miałabym innej opcji - nakarmiłabym publicznie, ale po co mam to robić, jeśli mam alternatywy? Przyjaciółka natomiast siedziała w bocznej nawie, sama, zakrywała się, a nie miała gdzie z tym iść, bo plebania osobno, a Młode chciało już, teraz, NATYCHMIAST> Żeby ją wypatrzeć z tym karmieniem - trzeba było się serio postarać.
Odpowiedz@PaniFilifionka: No tak, ale Twoja koleżanka się zakrywała i jak sama piszesz nikogo blisko nie było. U mnie nawy są duże, pomieszczą z 50 osób i pewnie tyle ich tam było, bo to święta. Poza tym było sporo dzieci, kilka wózków z niemowlakami i żadne (nawet ta mała) nie wołało na jedzenie. Dało się to inaczej rozwiązać
Odpowiedz@Czarnechmury: Dlatego napisałam, że tutaj sytuacja śmierdzi. Pani ewidentnie miała ochotę na awanturę.
OdpowiedzMało co obrzydza mnie tak bardzo jak ostentacyjne karmienie piersią. Jakby ludzie nie rozumieli, że ich dziecko to tylko i wyłącznie ich sprawa. Nikogo więcej nie interesuje.
Odpowiedz@urbandecay: Niestety, po urodzeniu prawie każdej matce przestawia się czas i przestrzeń i jest przekonana, że mamy komunizm, a "wszystkie dzieci nasze są" i tuż po urodzeniu każdy powinien jej paść na kolana, a zwłaszcza te szowinistyczne męskie świnie, bo wycisnęła dzieciaka. Zazwyczaj takie jednostki bardzo ciężko przeżywają powroty do rzeczywistości, czasem dobierając się w stada i nazywając "matkami walczącymi" czy "feministkami".
OdpowiedzPrzypomina mi się scena z "gotowych na wszystko". Babka zatrudnia sie w jakiejś firmie zadaje pytanie, czy moze dziecko piersia karmic - "tak oczywiscie, nie ma problemu" - nastepnego dnia okazuje sie, że to dziecko ma 6 lat... :p
OdpowiedzMoże zostanę zminusowana, ale mam wrażenie, że nasza cywilizacja jest totalnie popaprana i ma zdecydowanie niezdrowe podejście do fizjologii. Wydalanie i defekacja - okej, mamy wręcz ewolucyjnie zakodowane, że kupa be, śmierdzi i wypadałoby ją zostawić z daleka od innych ludzi. Ale ludzkie mleko i karmienie nim niemowlaka? Jaki to ma sens?
Odpowiedz@vera: Kultura wmówiła nam, że kobiece piersi są miejscem intymnym. Może i są w wszędzie reklamach, jednak w czasie karmienia osoby wokół mogą czuć się nieco skrępowane, nie wiedzą, co zrobić ze wzrokiem. W dodatku karmiąca pierś nie jest zbyt estetycznym widokiem. No i najważniejsze - w kościele?! Też mam wyciągnąć kanapkę?
Odpowiedz@vera: Wiem, co nie zmienia faktu, że to jest... No, głupie. Dzisiaj w markecie widziałam cycki na okładkach dwóch gazet (i to nie były te zazwyczaj kojarzone z gołymi paniami), idąc do domu przechodzę koło wielkich, wyfotoszopowanych cycków, a gdy ktoś użyje tychże cycków do tego, do czego właśnie służą, to szok i zgroza... I jakby coś - nie bronię karmienia dziecka w kościele, bo przede wszystkim kościół to nie miejsce dla dzieci w wieku wymagającym karmienia piersią.
Odpowiedz@vera: Biust w staniku po photoshopie wygląda zupełnie inaczej niż ten nabrzmiały z przyssanym niemowlakiem. Inny poziom estetyki :). Reklamy są już normalne, karmiąca kobieta obok, która nawet nie próbuje się zakryć powoduje spory dyskomfort. Przynajmniej u mnie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 kwietnia 2016 o 8:31
@vera: No i właśnie z tym jest problem. Biust nie służy do wywoływania uczuć estetycznych, służy do karmienia potomstwa. Większość cycków nie wygląda jak na reklamach, tak samo jak większość kobiet nie wygląda jak modelki od bielizny...
Odpowiedz@vera: Mam przypomnieć do czego służy tyłek :D?
Odpowiedz@vera: Tyłek? W sensie, pośladki? Do siedzenia XD Bo defekuje się przez odbyt, a tego raczej nikt nie ukazuje wiernym w kościele XD
Odpowiedz@vera: Czyli mogę wejść do kościoła w stringach lub biegać tak po ulicach? Odbyt przecież zakryty. W naszej kulturze przyjęło się zakrywać biust, nie dziw się więc że odkryty, nawet karmiący, nie każdemu odpowiada.
Odpowiedz@sla: Ale czemu mi to tlumaczysz? Przecież w pierwszym poście napisałam właśnie, że ta kultura ma mało sensu i niezdrowe podejście do fizjologii. Przecież, tak na logikę, wywołuje to tylko problemy. Niemowlaki mają to do siebie, że trzeba je karmić, niekoniecznie w kościele lub na środku autostrady, ale też na pewno nie w tak higienicznych inaczej miejscach, jak publiczna toaleta. I co z tym zrobić? Nie wychodzić z domu? Zarzucać dziecku coś na łeb, aby zasłonić też cyca? Bessęsu.
Odpowiedz@vera: A karmi się tylko sutkiem, który niknie w ustach niemowlaka. Więc o co niby ten raban? Chyba nie chciałabyś oglądać wypiętych pośladków w trakcie aktu defekacji. Choć takie same pośladki prężą się z bilbordów, okładek gazet. No i po skończeniu tej czynności fizjologicznej mogą być trochę umazane. Piersi mlekiem, oczywiście ]:->
Odpowiedz@vonKlauS: Tak, nie chciałabym patrzeć na robienie kupy, z tym że kupa, w przeciwieństwie do mleka, nie służy do jedzenia. Powiedziałabym, że wręcz przeciwnie - wstręt do kupy ma sens, bo w toku ewolucji wbiło nam się do głów, że kupa be, nie należy zeżerać, ani ogólnie pozostawiać zbyt blisko. Jaki sens ma odczuwanie wstrętu czy zażenowania na widok karmienia dzieciaka?
Odpowiedz@vera: Niemowlaka- OK, potrzebuje zjeść tu i teraz, a mleko z piersi jest najlepsze. Ale w historii chodzi o dziecko około 15sto miesięczne! Nawet jeżeli jeszcze jest karmione piersią, to nikt mi nie wmówi że takie dziecko MUSI być karmione już, natychmiast publicznie tym cyckiem, bo dziecku w tym wieku "cycek" służy w dużej mierze do zaspokojenia emocjonalnych potrzeb a nie głodu jako takiego. w tym wieku to dziecku "na szybko" można podać wodę czy jakąś przegryzkę. Sama mam dziecko w wieku 1,5 roku i wiem jak takie dzieci funkcjonują...
Odpowiedz@vera: Nie do końca się zgodzę - fakt, popaprany jest brak konsekwencji w stylu "cyc i tyłek z fotoszopa na bilbordzie przy drodze - ok, matka karmiąca piersią - o fuj!", ale co do reszty się nie zgodzę. Nie żyjemy w kulturze pierwotnej, gdzie chłopy podwiązują sobie ptaka sznurkiem w pasie i to im robi za bieliznę, gdzie kobiety odziewają się w koralikowy naszyjnik i tyle, pójście na stronę polega na wypięciu się w stronę najbliższego krzaka, a płodzenie następnego potomka odbywa się po rozgarnięciu nieco pozostałych dzieci, żeby miejsce zrobić, na oczach i uszach bliższej i dalszej rodziny mieszkającej w tym samym domostwie. W takiej kulturze, karmienie dziecka i przewijanie tam, gdzie akurat wypadło, nie jest niczym dziwnym, bo z fizjologią we WSZYSTKICH jej przejawach, cała społeczność jest obyta i opatrzona na co dzień. W cywilizacjach zachodnich, gdzie żadnej z tych rzeczy (chodzenia nago, załatwiania potrzeb pod najbliższym krzakiem, "publicznego" współżycia) nie robi się na oczach innych, tylko chowamy się, jak to tylko możliwe, a dzieciom ciśnie kity o kapuście albo bocianach (były historie, że ktoś bąka w toalecie puścił i afera, jak tak można, albo że dziecko/teściowa/ktośtam parę w sypialni przyłapałi i olaboga! co teraz?), karmienie piersią jest po prostu kolejną czynnością intymną, która mimo że fizjologiczna i naturalna, powinna pozostać w strefie prywatności danej osoby. Argument, że od tego kobiety mają piersi, nie ma nic do rzeczy. Idąc za ciosem, co lepsze filmy z sal porodowych też powinny znaleźć się w przestrzeni publicznej? Bo w końcu kobiece krocze w naturze też nie wygląda jak w pornosie/reklamie bielizny i tak samo jak biust, nie służy do ładnego wyglądania...
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 15 kwietnia 2016 o 12:43
@vera: pytanko - czy jakby na ławce w centrum handlowym siedziała kobieta z biustem na wierzchu czy nawet w samym staniku - ale bez dziecka to byłoby normalne? i nie budziłoby niezdrowego zainteresowania? myślę, ze jednak byłoby spore poruszenia, mimo, ze wtv takie widoki nikogo nie dziwią...
Odpowiedz@vera: Niedawno jechałem pociągiem, siedziałem obok starszej kobiety. W pewnym momencie baba pogrzebała w torebce i wyciągnęła plastikowe opakowanie zawierające, sądząc po wyglądzie i zapachu, rybę w sosie pomidorowym. Nie powiem, lubię to danie, ale i tak chciało mi się rzygać, gdy jadła. Inny dzień, inna podróż. Kobieta obok mnie w rozmowie przez telefon przyznała, że ostatnio się słabo czuje, więc je surowe ząbki czosnku na poprawę odporności. W sumie nie musiała o tym mówić, zapach wystarczał. Bardzo lubię czosnek, lecz roztaczająca się woń jakoś nie sprawiała mi przyjemności. U moich zwierząt domowych widok kogoś będącego w trakcie spożywania posiłku wywołuje wzrost apetytu. Może z racji tego, że żyjemy w dostatku i bardziej zagraża nam nadmiar jedzenia niż jego niedosyt - przestaliśmy postrzegać żywność jako zawsze atrakcyjną? Byłoby to ciekawe przystosowanie :P
Odpowiedz@vera: A co do piersi... Cóż, dla innej kobiety baba z dzieckiem jest konkurencją, dla mężczyzny - nieatrakcyjną samicą, która daje potomstwo innemu, teraz zaś jest prawie na pewno niezainteresowana prokreacją. Czyli uczucie wstrętu jest jak najbardziej naturalne :P
OdpowiedzOstatnio mi taka prowokacyjna mamusia wbiegła praktycznie przed maskę. Musiałam ostro hamować a ta specjalnie, patrząc się na mnie szła wolniutko przez pasy. Wytrzymałam tylko dlatego, że mój młody spał w foteliku.
OdpowiedzNie jestem pewna, czy bardziej nie znoszę kościoła, czy takich bab. Nie mogę się zdecydować.
Odpowiedz@saska: Studiujesz też prawo? Czy może także jesteś vege? Bo swym antyklerykalizmem już się pochwaliłaś/łeś.
Odpowiedz@vonKlauS: Może nie ma fecebooka i telewizotra a i jeździ konno
Odpowiedz@maat_: to, że ktoś nie posiada facebooka to akurat nic złego :) Że o TV nie wspomnę :P
Odpowiedz@saska: Widzisz, do kościoła nie musisz chodzić a takie mądre mamuśki oglądać musisz.
Odpowiedz@santiraf: studiowanie prawa to też nic złego, chodzi o przesadne obnoszenie się z tym takich osób, jakby automatycznie stawali się lepsi od reszty społeczeństwa.
Odpowiedz@jedendwatrzy: Bycie Vege, antyklerykałem, trenowanie crossfitu też nie jest złe. Po prostu stereotypowo Ci ludzie obnoszą się z tym, udowadniając ze ich styl życia jest lepszy niż innych. Wiadomo jest to przesadzone, ale w każdym stereotypie jest ziarno prawdy.
Odpowiedz@maat_: Co złego jest w jeżdżeniu konno?
OdpowiedzUsunęłam się z fejsbuka chwilę już temu...ale swego czasu czytałam kilka grup o karmieniu piersią, po prostu mi zależało na tym aby karmić (się udało) a tam obalano sporo mitów. Ale,ale... To, jakie osoby tam spotkałam i jak się zachowywały naprawdę chyba nigdy mi nie wyjdzie z głowy. Jak bardzo się ludzie nakręcili, jak bardzo nie potrafili widzieć sensu w niczym innym niż w karmieniu i jak wiele zawiści przez nich przemawiało, jak to ostro traktowali... Naprawdę, taki ostracyzm tam często był, taka surowa ocena i pewność... Czasem się zastanawiam co te dziewczyny będą ze sobą robić jak już karmienie skończą. Żeby nie zwariować to będą chyba tylko rozpamiętywać. To naprawdę przerażające było.
OdpowiedzDla wielu "działaczy" przekonanie, że są szykanowani jest fundamentem, na którym budują cały swój światopogląd oraz na którym opierają sens życia. Tak jest w każdej dziedzinie. To nieprawda, ze muszę wciąż walczyć o swoje? Ludzie dają mi spokój? Zrobię wszystko, by jednak nie dawali.
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: Oj, tak - i częstokroć w tym jest problem, a nie w samym światopoglądzie...
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: Najlepiej to chyba było widać na przykładzie homo-parad w Warszawie. Nie chcę tu wnikać w kwestie polityczne, ani światopoglądowe, tylko w samą obserwację i jej wyniki. Na początku, gdy były organizowane kontr marsze przez przeciwników homo-parad, od "tęczowych" organizatorów szła ostra retoryka na temat walki i tolerancji. Wróg był jasno określony i fizycznie obecny. To powodowało że na homo-paradach były tłumy. Z czego bardzo wiele osób wprost szukało zaczepki i tylko wypatrywało "faszystów". Na własne oczy widziałem też "tęczowych bojowników", głownie chyba członków "Antify" (takie znaczki i naszywki posiadali"), którzy chodzili w okolicach parady i zaczepiali zbyt "faszystowsko" wyglądających przechodniów. Wtedy po każdym incydencie były wielkie artykuły w gazetach, wypowiadali się różni eksperci i były robione kilkugodzinne reportaże. Po kilku takich paradach przeciwnicy je olali. Jaki jest tego skutek? Nie ma wroga, nie ma walki - nie ma tłumów. O homo-paradach pojawiają się tylko jakieś niewielkie wzmianki w mediach. Jedna którą widziałem jakieś 4 lata temu na własne oczy składała się głównie z... policji i polityków. Tak to właśnie działa. Ludzie lubią być w walce z kimś, lubią mieć wroga. A jak go nie ma to tracą całą "parę" i ich działalność się kończy.
Odpowiedz@Draco: Problem polega na tym, że część ludzi nie potrafi pojąć, iż wroga już nie ma. Potrzebują go tak mocno, że wynajdą go za wszelką cenę. Są na to 2 niezawodne sposoby: 1) Twierdzić, że wszystko kogoś obraża i jest spiskiem wymierzonym w osobistą wolność (bardziej podobno powszechne w U.S.A., chociaż u nas też już się pojawia). W takiej sytuacji oczywiście Bogu ducha winny pan Staszek może zupełnie nieświadomie stać się wrogiem i ciemiężycielem człowieka, o którym nawet nigdy w życiu nie słyszał. 2) Zachowywać się tak arogancko, obrażać wszystkich dookoła i żądać tak absurdalnych przywilejów, że w końcu faktycznie znajdzie się ktoś, kto nie wytrzyma i takiemu uciśnionemu powie coś do słuchu lub też podaruje mu najlepszy Polski towar eksportowy, czyli wp*ol. Taka sytuacja jest o tyle korzystna, że wtedy uciśniony ma namacalny dowód na to, że wróg istnieje. Wp*ił? Wp*ł. Nienawidzi? Nienawidzi. Jest wróg? Jest. Trzeba z nim walczyć poprzez nasilenie aroganckich i idiotycznych działań? Trzeba, quod erat demonstrandum.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 20 kwietnia 2016 o 16:57
Kiedyś na mszy widziałem jak jakiś może 5-6 letni chłopiec leżąc na ławce łapał ojca za jaja... to normalne?
OdpowiedzLudzie! Moja babka miała 5 dzieci i nigdy nie musiała wywalać cyca publicznie. Moja matka ma 4 dzieci i też nigdy nie świeciła cycem przy ludziach. Dajcie spokój... jara was to, że ktoś wam sie gapi na biust?
Odpowiedz