Wracając do historii okołomatrymonialnych.
Mam uczulenie jak ktoś umawia mnie z zaskoczenia na randkę w ciemno, czy podwójną randkę. W końcu nic na siłę, prawda?
Dosyć niedawno dzwoni kumpel. Taki co to w środku nocy po jednym telefonie pół Polski przejedzie bo trzeba pomóc. Taki, co to rozumiemy się wpół słowa. Żonaty i dzieciaty.
Dzwoni i coś kręci, jak nie on. No jest sprawa, wpadnij, siostrze padł komputer. Spoko jadę.
Kumpel czeka na podwórku, idziemy do garażu (??). Z wrodzonym taktem i delikatnością pyta:
- Garrett, nie ochajtałbyś się z moją siostrą?
Lekki szok.
Siostra szalenie atrakcyjna, rozmawiałem z nią parę razy, ale jakoś nigdy nie przyszło mi do głowy, że mogłaby się ze mną umówić, nie mówiąc już o ślubie...
Kumpel mówi, że żona wymyśliła, że bylibyśmy dobrą parą, ja bym sobie ją "wychował", bo, młoda, głupia, potrzebuje męskiej ręki i takie tam, że fajnie by było dla mnie mieć młodszą żonę. A i siostra się zmieniła, z nikim już się nie spotyka, od pół roku nie wychodzi z domu, dorosła, zmądrzała, szuka pracy i poważnie myśli o przyszłości. Żonie obiecał, że mnie namówi, żebym wpadł, może coś z tego wyjdzie. Ok, intryga grubymi nićmi szyta, ale w sumie nic nie stracę, a siostra ładniutka, można pogadać, idziemy do domu.
Hmm, siostra rzeczywiście się zmieniła, większość kobiet w ciąży się trochę zmienia. Pół roku siedziała w domu, aha, no trudno, żeby ze sporym brzuchem chodziła po klubach. No i to myślenie o przyszłości... wszystko jasne.
Komputer zrobiłem, z siostrą pogadaliśmy trochę, pośmialiśmy się ze swatania na siłę. Jak wychodziliśmy, kumpel zaczął mnie przepraszać za żonę, ale ta "dziurę mu w brzuchu wierciła odkąd się dowiedziała, że jego siostra w ciąży".
Żona kumpla od tego czasu się do mnie nie odzywa.
Z biologicznego i zdroworozsądkowego punktu widzenia, facet wychowujący i utrzymujący nieswoje dziecko jest frajerem.
Odpowiedz@toomex: racja. Powinniśmy zakazać adopcji, to frajerstwo wychowywać cudze dziecko.
Odpowiedz@tysenna: jak ktoś nie może mieć swoich to inna sprawa. Ale jak może, i mimo to adoptuje, to jest to ewolucyjny strzał w stopę.
Odpowiedz@toomex: A dzieci z poprzedniego małżeństwa?
Odpowiedz@toomex: Można też przekazywać wartości, nie tylko geny. Co wg ciebie jest ważniejsze?
Odpowiedz@toomex: Mogę mieć dzieci, ale jestem nastawiona na adopcję. I co?
OdpowiedzByłeś zainteresowany do póki nie zobaczyłeś brzucha. Czasami ludzie potrzebują kopa żeby się zmienić. Tobie dziecko przeszkadza. Kolega mógł cie uprzedzić.
Odpowiedz@grruby80: Na dzień dobry i z zaskoczenia zawsze cudzej produkcji brzuch może przeszkadzać, nie ma w tym nic dziwnego
Odpowiedz@Fahren: Ty wiedziałeś, to w ogóle inna bajka, a tu taki surprise
OdpowiedzHajtanie się z dzieciatą laską to jak zaczynanie gry od czyjegoś save'a.
Odpowiedz@Fomalhaut: A hajtanie się z dzieciatym facetem?
Odpowiedz@Fahren: @maat_: Poza tym, tutaj ewidentnie jest parcie żeby brzuchatą wydać za mąż co by wstydu nie było, nie wiem kto byłby zadowolony z traktowania go na zasadzie "Z braku laku i kit dobry.".
Odpowiedz@sweetsecrets: Tak samo.
OdpowiedzHa ha! Świetne! Taki drobiazg!
OdpowiedzKolega "zapomniał" :D. Swoją drogą, to nie PRL żeby wzięto samotną matkę na języki. Aczkolwiek, jeżeli dziewczyna mieszka na wsi, to jeszcze bym zrozumiała. Tam większy % ludności wie kto z kim dlaczego i jak.
OdpowiedzTak a propos, znam starą pannę na wydaniu... zainteresowany?
Odpowiedz@GoshC: mama?
Odpowiedz@krystalweedon: Padłam!
Odpowiedz@krystalweedon: nie, stara panna we własnej osobie ;-)
Odpowiedz@GoshC: Ale w jakim że się tak spytam sensie? Stara panna, panna stara panna czy stara stara panna? Bo może być jeszcze młoda stara panna...
OdpowiedzO kurde! Czyli jednak komputer rzeczywiście wymagał naprawy. Trzeba było się z nimi podroczyć i powiedzieć na przykład, że zgadzasz się na ślub pod warunkiem, że po porodzie odda dziecko do adopcji. Wiedziałbyś czy rzeczywiście zmądrzała i chce się ustabilizować, czy szuka frajera, który będzie wychowywał i karmił jej bękarta. Choć, jak się lepiej zastanowić, to raczej byłoby pytanie retoryczne.
Odpowiedz@Fomalhaut: A dlaczego miałaby oddawać dziecko do adopcji? I w ogóle co ma adopcja to stabilizacji? Nie wiem, ustabilizować się można tylko przed urodzeniem dziecka? Wpadki się zdarzają, ale to nie znaczy, że takie "przypadkowe" dziecko nie będzie kochane przez matkę. A skoro kochane będzie to adopcja mu niepotrzebna. Zresztą czasem człowiek mądrzeje dopiero po fakcie, adopcja tego w żaden sposób nie zmieni. A oddawać dziecko tylko po to, żeby się hajtnąć... No faktycznie, przebłysk mądrości.
Odpowiedz@Deffie: W większości wypadków to nie jest żaden przypadek... Przez przypadek to ja mogę do złego autobusu wsiąść, a nie dziecko zrobić... O ile nie jest ofiarą gwałtu, to nie ma mowy o żadnych przypadkach, tylko świadomej decyzji dwojga (mam nadzieje) dorosłych ludzi.
OdpowiedzKumpel tak wychowywanie żony zachwalał, ale własnej jakoś nie potrafił przemówić do rozumu, że ani to mądre, ani taktowne dobrego kumpla wciskać w "ratunkowe" małżeństwo dla siostry w ciąży? ;] Mam nadzieję, że w innych kwestiach nie ma ciężko z tą kobietą. :D
OdpowiedzNie lubię takiego swatania na siłę. Chłopak mojej przyjaciółki próbował zeswatać mnie ze swoim kolegą, nieważne, że nie byłam zainteresowana. Przecież koledze się spodobałam i to najważniejsze.
Odpowiedz@LupoMannaro: Ale więził cię? Jak nie stosował przymusu to chociaż próbował. Dostał kosza ... bywa ...
Odpowiedz@butros: Nie więził, ale siedziałam w jego towarzystwie ze względu na przyjaciółkę. Dokładnie, to we czwórkę czy piątkę wtedy byliśmy.
OdpowiedzJeden minus... Albo żona kumpla albo siostra kumpla - zostałeś rozpoznany! ;-D
Odpowiedz"żona wymyśliła, że bylibyśmy dobrą parą, ja bym sobie ją "wychował", bo, młoda, głupia, potrzebuje męskiej ręki i takie tam" Wychował. Boru Szumiący, skąd się takie poglądy biorą, ona chciała tę dziewczyną oddać za żonę, czy jako zwierzątko domowe?
Odpowiedz@mitzeh: i to jeszcze kobieta głosi takie "mundrości". To chyba ten sam typ co lubi żeby jej przygrzmocić choć raz w tygodniu aby znała swe miejsce w szeregu.
OdpowiedzSerio chciałbyś dziewczynę, która słynęła ze szlajania się po klubach? Tylko dlatego, że szalenie atrakcyjna? Oj, to byś potem miał...
OdpowiedzNo to trzeba współczuć kumplowi żony. Kobieta ma bardzo dziwny i "ciekawy" obraz świata. A jej plan to prawdziwy majstersztyk: - siostra męża jest w ciąży i nie ma kandydata na tatusia? - trzeba znaleźć jej męża i to szybko. - Garrett się nada! Będzie utrzymywał ją i dziecko. - trucie zada mężowi, pewnie prośby groźby, żeby doszło do spotkania - potraktowanie przyjaciela męża i swojej szwagierki jak bydła i uznanie że muszą stworzyć małżeństwo. Ja rozumiem zaproponować spotkanie. Może coś zaiskrzy, ale takie rzeczy tylko na przejrzystych warunkach. A nie traktowanie tego jak ustawianego małżeństwa ze wzajemnymi korzyściami. Garrett jedyny plus jest taki, że siostra Twojego kolegi jest normalna psychicznie. Bo jakby też złapała opcję "szukaj źródła kasy na utrzymanie siebie i dziecka" w postaci byle jakiego mężczyzny - to i kijem być nie odpędził od siebie.
OdpowiedzOj tam oj tam, zwykłe koleżeńskie przysługi. Czasem się kumplowi pomoże szafę wnieść na piętro, czasem gdzieś go podwiezie, czasem się z jego siostrą ożeni...
OdpowiedzI tak dobrze że żona kumpla nie wpadła na ten genialny plan pół roku wcześniej, jak dziewczyna dopiero zaczynała swoje "siedzenie w domu"...
OdpowiedzPostawiony przed faktem dokonanym... Ech kobieta chęci wg siebie samej miała dobre, mogła się tylko Ciebie wcześniej poradzić w sprawie układania Ci życia na siłę
Odpowiedz