Kiedy czytałam historię #72391 NotableQ pomyślałam, że niewielu jest chyba takich wrednych sąsiadów. Życie jednak skorygowało mój optymizm.
Pisałam kiedyś o mojej sąsiadce - starszej pani posiadaczce dużego psa, która rzetelnie po nim sprząta - w odróżnieniu od chamskiego małżonka. Generalnie moja sąsiadka bardzo ładnie się trzyma, jest zawsze zadbana, a co najważniejsze życzliwa i sympatyczna.
Kocha zwierzęta, ma już drugiego psa "z odzysku", wyciągniętego z jakiś strasznych warunków - łańcuch, suchy chleb do jedzenia i brudna woda do picia.Pierwszy pies dożył sobie godnie swego żywota, a i drugi do najmłodszych już nie należy. I ta historia dotyczy właśnie jego.
W ostatnią sobotę, przed południem usłyszałam z dworu tak rozpaczliwy i pełen ból psi płacz, który trwał dłuższą chwilę (nie szczekanie, nie wycie,ale właśnie płacz), że podeszłam do okna, by sprawdzić , co się dzieje.
Zobaczyłam moją sąsiadkę, która kucała koło swojego dziwnie wygiętego i rozpaczającego psa. Po chwili odeszli dalej, a ja zastanawiałam się co się pieskowi stało.
Wieczorem spotkałam sąsiadkę na klatce schodowej. Oczywiście natychmiast spytałam o jej pupila, a ona bardzo przejęta ze łzami w oczach powiedziała, że biedakowi zrobiła się przepuklina (przetoka?) przez co bardzo cierpiał i nie mógł się załatwić.
Dodała tez, że piesek jest już u weterynarza, który po wzmocnieniu staruszka kroplówkami przeprowadzi stosowna operację. Życzyłam psiakowi dużo zdrowia i pożegnałam się z sąsiadką.
Dzisiaj spotkałam się z nią znowu. Powiedziała,że niedługo odbiera psa od lekarza. Dodała też, że miała bardzo nieprzyjemną sytuację. Otóż do jej domu także zastukały panie z TOZ, żeby sprawdzić czy rzeczywiście maltretuje swojego psa.
Kobietka tak się zdenerwowała, że nie byłą w stanie spokojnie wyjaśnić całej sytuacji, wykręciła więc drżącą ręka numer weterynarza, który "w prostych,żołnierskich słowach" wytłumaczył co i jak, z podkreśleniem kosztów, jakie pani Leokadia poniosła, by ratować niemłodego już zwierzaka, na którego inny by może machnął ręką. Panie przyjęły to do wiadomości i poszły sobie. Przedtem jednak, jedna z nich szepnęła mojej sąsiadce, kto na nią złożył donos.
Okazało się, że to jej wieloletnia koleżanka, mieszkająca w sąsiedniej klatce, także miłośniczka zwierząt, z która pani Lonia chodziła na wspólne spacery, i która była znakomicie rozeznana zarówno w charakterze pani Leokadii, warunkach życia psa jak i samej jego historii choroby!
A do TOZ zadzwoniła bezpośrednio po rozmowie z panią Leokadią po jej powrocie od weterynarza.
donos do TOZ/sąsiedzi/ chory pies
Co z tymi ludźmi nie tak?
Odpowiedz@NieEpickiHusarz: Dobre pytanie. Też tego nie mogę zrozumieć.
Odpowiedz@NieEpickiHusarz: tacy ludzie zazwyczaj dobrze nie pomyślą co może z ich działań wyniknąć. Skoro kobieta pojechała z psem do weterynarza to chyba ewidentnie jej na nim zależy. Wcale się nie dziwię, że tak nerwowo zareagowała przy wizycie ludzi z TOZu.
OdpowiedzMiło mi, że o mnie wspomniałaś :) ! Ja pogróżki sąsiada zlałam sikiem prostym, bo nie spodziewałam się, że ściągnie mi TOZ na kark. Jednak okazał się mendą, szują i długo by tu jeszcze wyliczać kim jeszcze. A co ja poradzę, że psiunia nie lubi mycia? Lubi mi wbijać się pod kołdrę to i musi być czysta.
Odpowiedz@NotableQ: Uspokój się kobieto, bo przesadzasz i robisz z siebie nie wiadomo kogo. Czy sąsiad jakoś Ci zrobił krzywdę? Nie. Skoro były oznaki, że psu się dzieje krzywda to zareagował. Stosownie, nie ubliżając Ci. Korona z głowy spadła, że musiałaś pokazać, że psu się nic nie dzieje? Jakby do mnie przyszedł TOZ, pokazałabym jak się sprawa ma - bo ja nie mam nic do ukrycia. Pożegnała się i życzyła miłego dnia. Ale lepiej płakać, że nikt nic nie zrobił bo znieczulica ale i płakać jak ktoś coś zrobi bo dla niektórych szanownych pań to niewygodne.
OdpowiedzBanda popaprańców, a niech ich lewy but uwiera zawsze!
OdpowiedzPani Lodzia ma wielkie serducho, ale za to nie ma nosa do ludzi.
Odpowiedz@krystalweedon: To chyba nie jest brak nosa. Czasami po prostu człowiek nie spodziewa się takich rzeczy.
Odpowiedz@Bryanka: Chyba nawet nigdy nie spodziewamy się czegoś złego od osób z którymi jesteśmy zakumplowani. Ale z drugiej strony nie wyobrażam sobie życia z ciągłym podejrzewaniem ludzi dookoła mnie o jakiś świństwo.
OdpowiedzJak dla mnie piekielna była dodatkowo pani z TOZ. Co prawda sąsiadka złożyła totalnie bezpodstawny donos(i zdawała z tego sobie sprawę), ale pomimo to nie powinno się informować o tym kto donos złożył, gdyż ludzie przestają ufać władzy i gdy będzie cos się dziać, nic nie zrobią.
Odpowiedz