Zebranie rodziców uczniów szkoły podstawowej. Jeden z chłopców ma wiele problemów z nauką. Wychowawca sugeruje rodzicowi, by ten sprawdzał na bieżąco zeszyty i ćwiczeniówki syna.
Tata dziecka: Nie będę sprawdzać, gdyż ćwiczeniówki i zeszyty syna są jego własnością i ja nie chcę naruszać jego prawa do prywatności.
Czego to ludzie nie wymyślą, żeby nie wychowywać swoich dzieci ;)
rodzice uczniów
A ten ojciec nie jest przypadkiem jakimś posłem? W życiu nie słyszałam bardziej eleganckiego przyznania: "Jestem debilem i program podstawówki mnie przerasta".
Odpowiedz@didja: Pięknie to ujęłaś :)
OdpowiedzCzy tylko moi rodzice uważali, że moje lekcje to moja sprawa i mi ich nie sprawdzali? Nie wyobrażam sobie, żeby tata czy mama ze mną prace domowe odrabiali O.o
Odpowiedz@kissedbyfire: Mi też nie sprawdzali, lecz myślę, że tutaj chodzi o samo zainteresowanie jak dziecko sobie radzi. Wystarczą zwykłe pytania o szkołę: co dziś robiliśmy, czy mam jakiś spór z kimś. Wychowywanie daje możliwość dziecku nauczenia się kilku ważnych zasad, a podanie prywatności jako przyczyny braku zainteresowania jest zwykłą wymówką rodzica. A po opisanej sytuacji wynika, że ojciec zwyczajnie dzieckiem się nie interesuje: żyje- ok, jest całe- ok. Tyle.
Odpowiedz@kissedbyfire: jeśli dziecko ma duże problemy w nauce, to najwidoczniej potrzebuje jakiejś pomocy.
Odpowiedz@kissedbyfire: Wiesz, jednak małe dziecko czasem potrzebuje pomocy (pomocy, a nie odwalania roboty za nie). A także pewnej kontroli ze strony rodzica.
Odpowiedz@kissedbyfire: nie chodzi o odrabianie lekcji z dzieckiem albo za dziecko, ale o zwykłe zainteresowanie tym, jak sobie radzi. To jest bardzo ważne, bo jeżeli na tym najbardziej podstawowym poziomie nauczania powstaną jakieś dziury i zaległości, to nie ma szans, żeby dzieciak z powodzeniem i bez ciężkich problemów ukończył dalszą edukację. Jeżeli dziecko ma problemy ze zrozumieniem czegoś, albo np. obowiązkowością, terminowym odrabianiem lekcji etc. to kontrola i pomoc rodziców jest niezbędna.
OdpowiedzMnie rodzice sprawdzali, bo notorycznie "zapominałam" o odrobieniu prac domowych. Chociaż nie, ten cudzysłów niepotrzebny, ja naprawdę zapytana co dzisiaj mam zadane, dałabym sobie rękę obciąć, że nic. Dopiero po przyniesieniu zeszytu i sprawdzeniu go przez rodziców okazywało się, że coś tam jednak było. Szkoda, że dopiero teraz dowiedziałam się, jak bardzo naruszali w ten sposób moją prywatność... ;)
Odpowiedz