Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Tak czytam różne historie o tym, jaki to ludzie mieli strasznie ciężki…

Tak czytam różne historie o tym, jaki to ludzie mieli strasznie ciężki start w życiu, jak to w kolejnych pracach nimi pomiatali czy pomiatają, jak to z szefostwem nigdy nie da się dogadać, jak to w tym kraju nie da się zarobić, itd, itd.

Mam 28 lat i od ponad 5 spłacam 60 tysięcy długów, których się nawarstwiło gdy ratowałem rodziców przed bankructwem po tym, jak mocno się przeliczyli z kilkoma biznesami, które próbowali ciągnąć. Obiłem się w życiu o komorników, został mi jeszcze rok spłacania do wyjścia na prostą, a banki jeszcze długo nie będą pewnie chciały ze mną rozmawiać o pożyczkach :)

Przez studia na filologii angielskiej (swoją drogą fatalny wybór studiów - trzeba było się przemęczyć i iść na informatykę) łapałem różne prace, szkoły językowe, tłumaczenia, korki prywatnie, nawet bileter w kinie przez któreś wakacje. Nawet jest o tym trochę historii na piekielnych, jeśli to kogoś interesuje.

Natomiast ostatecznie poszedłem po prostu do korpo. Robota wcale nie była lekka, zdarzało się dużo nadgodzin (rekordem było 96 w jednym kwartale, z czego jakieś 2/3 to te płatne 200% - dodatkowe dni pracy), praca była słuchawkowa i bywało tak, że się siedziało po kilka godzin kamieniem, bo się najzwyczajniej w świecie nie dało między dzwoniącymi ludźmi wbić na przerwę.

Ale pensja była na czas, nikt nikim nie pomiatał, nikt nikomu nie podkładał świń, a przede wszystkim robiąc w spokojniejsze dni dodatkową robotę (nieodpłatnie) można było nauczyć się dość, by zostać wypuszczonym na rozmowę kwalifikacyjną na wyższą pozycję.

I tak oto siedzę w tej firmie kolejne lata, 2 razy już sobie awansowałem, zarabiam dość, żeby przy w miarę skromnym życiu utrzymać siebie, swoją żonę i ewentualne potomstwo (choć żona pracuje, dzięki czemu aż tak bardzo liczyć każdego grosza nie trzeba), a jednym wymogiem na początku był komunikatywny angielski, który powinien być standardem u każdego, kto kończy liceum w tym kraju.

Zastanawiam się zatem - skąd się bierze to, że z jednej strony wszyscy narzekają jak to w tym kraju nie ma pracy, a jak już jest to niepewna, że pomiatają, że głodowe pensje i inne takie, a tymczasem w naszej robocie brakuje spokojnie setki ludzi, z czego przynajmniej 1/3 tylko z angielskim? Przy warunkach finansowych pozwalających parze pracującej u nas na podstawowych stanowiskach z dodatkiem za jakiś język spokojnie kupić niewielkie mieszkanie na kredyt! I to w biednym ponoć mieście włókienniczym...

W innych branżach w sumie jest podobnie - rozmawiałem ostatnio z szefem zakładu, w którym robiłem kilka rzeczy przy samochodzie. Facet narzekał, że znaleźć mechanika, który cokolwiek potrafi, to cud, ale on już nawet przyjmuje żółtodziobów po szkole i robi z nimi na początku, i nawet takiemu potrafi płacić ponad 4000 brutto, przy czym ma taki nawał zleceń, że nadal mu się to opłaca. I ciągle mu brakuje pracowników, mimo wszystko.

praca

by Grav
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
11 41

Jak patrzę na te nadgodziny i brak przerw, to się dziwię, że w ogóle zadajesz takie pytania. Komuś może być za ciężko.

Odpowiedz
avatar Grav
12 22

@Candela: Nadgodziny były dobrowolne, brak przerw od rana zdarzał się głównie w bardzo obłożone poniedziałki, czasem wtorki. W weekendy bywało tak, że dostawało się pieniążki za 12 godzin grania na lapku i 4 godziny realnej pracy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 26

@Grav: Jak dobrowolne, to ok, zwracam honor. Ale zdajesz sobie sprawę, że są ludzie, którzy od takiej pracy kota dostają? Ja na przykład bardziej wolałabym podjąć się jakichś prac porządkowych, niż ześwirować siedząc 8 godzin na tyłku i robić w kółko to samo. Są takie branże, w których zawsze są braki. Myślę, że taka praca powinna mieć krótsze zmiany, bo jest niezdrowa. Przy takim trybie można się nabawić hemoroidów i zjechać gardło, nie wspominając o szybkim jedzeniu w stresie lub niejedzeniu wcale. O potrzebach fizjologicznych nie wspomnę. No i cały czas przed monitorem. Nie każdemu to odpowiada. Zresztą po coś są przepisy regulujące czas, spędzany w pracy przed komputerem. Zresztą sam przyznałeś, że nie było lekko.

Odpowiedz
avatar hitman57
18 20

@Candela: Rozmawialiśmy ostatnio o osobach które biorąc glodowe stawki psują rynek, wtedy się z toba zgadzałem. Teraz to szukasz dziury w całym. Umowa o pracę Płatne nadgodziny Awans za dobrą pracę i lepsza pensja Tak wygląda rynek pracy, ja cały dzień siedzę przed monitorami i mi to nie przeszkadza. Dostaje za to odpowiednia pensje ale mam też przyjemnosc że swojej pracy. Rozumiem że ciebie może interesować coś zupełnie innego i to naturalne. Każdy oczekuje jakichś swoich warunków, na prawdę wielu osobom takie warunki odpowiadają. Ale doszukiwać się na siłę tak jak Ty teraz, że ludzie kota dostają, że to niezdrowe, plecy bolą i łąka nie pachnie to pójście za bardzo w skrajnośc.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-4 16

@hitman57: Autor dziwi się, że mają braki w kadrze. Ja nie mówię, że to przez szefa - wyzyskiwacza, bo warunki są przyzwoite. Po prostu są ludzie, którzy wolą pracować w Biedronce czy w McDonald's. Praca na słuchawce jest specyficzna - nie każdy się nadaje (żeby to stwierdzić, wystarczy zadzwonić na infolinię Orange) i nie każdy da sobie z tym radę. Są też tacy, którzy się tego podejmą, ale na krótko, bo jest to strasznie monotonne. Powtarzam - warunki same w sobie są przyzwoite. Ale np. to, że na budowie płacą 12zł/h nie znaczy, że każdy chciałby być budowlańcem.

Odpowiedz
avatar Didi
11 11

@Candela: i nie kaxdy chce mieszkac w warszawie krakowie czy onnym wielkim miescie..

Odpowiedz
avatar dodolinka
7 17

Dla niej i jej chłopaka większość prac jest za ciężkich, z tego wynika

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 21

@Grav: Jasne matki z dziećmi tez mogą sobie na takie coś pozwolić. Ludzie mają pod opieka niepełnosprawne dzieci, starych rodziców i mają inne zobowiązania. I tak zarabiasz mniej niż robotnik na zachodzie, jesteśmy trzecim światem i tanią siłą roboczą

Odpowiedz
avatar Locust
16 20

@Didi: @Candela: Jeśli ktoś ma wybór miedzy ciężką pracą a byciem bezrobotnym, albo miedzy korpo a a szemraną umową za 4zl/h, to wybór jest oczywisty? Przynajmniej dla mnie. Nawet, jeśli nie jest to wymarzona kariera, to jest to jakiś przystanek na tej drodze, pieniądze na życie i całkiem przyzwoite warunki, z tego, co pisze autor.

Odpowiedz
avatar Ara
9 11

@maat_: Owszem, matki z dziećmi mogą sobie pozwolić na pracę w korpo. U mnie często albo pracują 2 godziny krócej, bo muszą odbierać dzieci, albo biorą więcej płatnego urlopu, albo odrabiają czas w innym terminie. Bo co innego sugerujesz? Że mamy ludzim DAĆ pieniądze za to, że mają starsze osoby pod opieką? Albo zatrudnić ale nie oczekiwać, że przyjdą do pracy?

Odpowiedz
avatar grupaorkow
4 12

@Candela: chyba żartujesz z tym siedzeniem przed monitorem. Niezdrowa może być ciężka praca fizyczna, niezdrowy może być stres, zmęczenie czy niedospanie - ale samo siedzenie na zadzie przed kompem? 99% ludzi w wieku produkcyjnym większość życia spędza gapiąc się albo w monitor, albo w tablet albo w telefon. Nie sądzę, żeby 8 godzin pracy przed komputerem robiło im różnicę.

Odpowiedz
avatar plotka7
1 1

@grupaorkow: Pomijając całą dyskusję, to nie mogę się z Tobą zgodzić, że praca przy komputerze nie jest niezdrowa. Od dwóch lat pracuję w obecnym miejscu pracy - calusieńkie 40h tygodniowo spędzam przed kompem - nie robimy nic poza komputerem. Przez ten czas dorobiłam się powiększonej wady wzroku, ból i suchość oczu oraz zwyrodnienia prawego barku (przez myszkę)i części lędźwiowej kręgosłupa. Ok, to nie jest tragedia, ale ja - osoba, która nigdy nie chorowała, nigdy nie narzekała, że ją coś boli, nagle stękam, bo całą noc napiernicza mnie łapa, więc nie mów mi, że siedzenie przed kompem 8h dziennie jest ok. Aha, a na kompa w domu, czy tablet już nie mogę patrzeć...

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

@Candela: ja bym na sluchawki w zyciu wiecej nie poszla ( pracowalam 8 mies na infolinii, polaczenia przychodzace, a i tak trauma do konca zycia), juz wole moich zlodziei ale korpo to nie tylko sluchawki

Odpowiedz
avatar Face15372
20 22

I to jest porządne podejście - niskie stanowisko na start, dobra praca i awans. Co do studiów informatycznych, to "przemęczenie się" niewiele by raczej dało. Żeby być dobrym (w sumie niezależnie od branży) i dzięki temu mieć dobra zarobki, wypada lubić branżę, bo inaczej pogłębianie wiedzy jest męką, a bez niej to na awans nikła szansa.

Odpowiedz
avatar Grav
6 6

@Face15372: Akurat w IT pracuję - po prostu wiem, że mając większe umiejętności albo bym szybciej awansował, albo do bardziej technicznych działów. Ale i tak spadłem na 4 łapy, jak na to jakie studia skończyłem :)

Odpowiedz
avatar Face15372
4 4

@Grav: widać zbyt dosłownie zinterpretowałem słowo "przemęczyć". Skoro pracujesz w branży to już nie męczarnia :). A wracając do meritum, studia zaoczne to dobra opcja w tym momencie, zawsze mogą otworzyć drzwi jeszcze wyżej.

Odpowiedz
avatar Grav
1 1

@Face15372: Chodzi mi bardziej o to, że nigdy nie byłem aż tak dobry z matmy i fizyki, żeby infę pociągnąć bez naprawdę dużej ilości pracy włożonej w naukę. Natomiast na tym etapie już mi się aż tak nie opłaca - zarobki początkujących programistów są podobne do moich ;)

Odpowiedz
avatar dziqs1987
0 0

@htmzor: ilu programistów tak naprawdę jest wybitnych ? może 1 na 20tu ... @Face15372: Co do dobrej pracy i awansu, w biedniejszych regionach znajdą po prostu kogoś tańszego, awansu nie uświadczysz

Odpowiedz
avatar konto usunięte
22 54

Biedne miasteczko włókiennicze, korporacje które zatrudnią setki osób od zaraz, zapłacą godnie i rzetelnie rozliczą się z nadgodzin. O, jeszcze żółtodziób po szkole mechanicznej, który dostaje 4000 brutto na przyuczeniu. Nie wiem kto wierzy w te brednie. Jakbym czytał o jakimś innym kraju. Napiszę ci z perspektywy człowieka, który swoje już przepracował a nie jako komputerowy nażekacz. Mianowicie - NIE PIER**L

Odpowiedz
avatar konto usunięte
19 31

@Didi: Nawet w Warszawie nie ma takich cudów. Też są zawody mało płatne, praca nie leży na ulicach a człowiek znający zaledwie angielski nie idzie automatycznie do korporacji w której po 2 latach jeż już KIMŚ przez duże K. Zawsze jak czytam te bzdury jak to firmy płaca krocie a pracowników brak chce mi się śmiać, bo chociaż problemów z pracą nigdy nie miałem to te setki miejsc pracy od zaraz to bujdy.

Odpowiedz
avatar Grav
9 13

@htmzor: Łódź. Biedne miasto włókiennicze. Po upadku przemysłu tekstylnego bezrobocie było szalone. Pracuję w jednej z kilku IT korpo w tym mieście - pensja na start to było 3000, teraz mam ponad 2x więcej. O stanowisko wyżej od mojego dostaje się po jakimś czasie służbowe auto segmentu D. Praca u mechanika, o której mówię, jest w pewnym sporym i ładnie wyposażonym warsztacie niedaleko cmentarza na kozinach. Pochodź, popytaj, może też dostaniesz takie pieniądze.

Odpowiedz
avatar Face15372
3 17

@htmzor: Aha, frustrat się odezwał. Przecież to jasne, że jak Ty nie znalazłeś takiej pracy, to jej nie ma. Jak Ciebie nie chcieli w korporacji, to innych też. Skoro autor zaczynał na słuchawce, gdzie musiał tylko rozmawiać po angielsku, a potem awansował, to na pewno znajomek prezesa. Itp, itd. A mniej złośliwie - Łodzi nie znam, ale często dostają propozycje w IT z tego miasta, za całkiem dobre pieniądze, a też zaczynałem na niskim stanowisku. Wystarczy się starać, a niskie stanowisko będzie się zmieniać w coraz lepsze. Oczywiście można też zanegować wszystko, krzyknąć o kłamcach i być już usprawiedliwionym - "nie ma dla mnie pracy w tym kraju". Co kto woli.

Odpowiedz
avatar martxi
5 5

@htmzor: Akurat słyszałam trochę o mega zapotrzebowaniu na informatyków w Łodzi i jestem w stanie w tą historię uwierzyć. Korpo robota tak wygląda, sprzedajesz się ale przynajmniej za przyzwoitą cenę...

Odpowiedz
avatar nuclear82
5 7

@htmzor: Niestety w korpo też nie ma tak kolorowo. Szeregowe stanowiska płacą minimalną krajową, bo wszystko idzie przez outsourcing (agencje pracy tymczasowej). Zatrudnij się na słuchawie w jakiejś sieci komórkowej a zobaczysz jak to wygląda. Plusem jest uczciwe rozliczanie - kasa jest zawsze na czas, umowy o pracę, płacą nadgodziny, grafikują zgodnie z kodeksem pracy itd. W CC jedyną szansą na jakieś godne pieniądze na start to stanowisko sprzedażowe. Najlepiej odbiór infolinii przychodzącej na dziale sprzedaży - nie musisz na chama wciskać bo ten klient sam do Ciebie dzwoni - jak dzwoni sam to znaczy że chce poznać ofertę, nie musisz mu "truć".

Odpowiedz
avatar hulakula
2 12

@htmzor: i jeszcze cudownym sposobem spłaca te długi po rodzicach. i jeszcze niby za te najniższe stanowiska mogą sobie kupić mieszkanie, taa jasne.

Odpowiedz
avatar Face15372
2 6

@nuclear82: Jeżeli dla Ciebie korpo = callcenter, to zapewne masz rację. Jednak korpo ma dużo szersze znaczenie i wcale nie wszystko idzie przez outsourcing i nie wszędzie najniższe stanowisko, to najniższa krajowa. Tak jak wszędzie, bywa różnie, jedno korpo to wyzyskiwacze i śmieciówki, inne potrafią dawać przyzwoite warunki, a jeszcze inne wręcz bardzo dobre. Nie generalizuj, bo to jednak osobne byty i różne sposoby myślenia i podejścia do pracowników.

Odpowiedz
avatar katem
1 5

@hulakula: Coś kiepsko z czytaniem ze zrozumieniem ? Doczytaj w komentarzach.

Odpowiedz
avatar hulakula
0 6

@katem: a co, autor w komentarzach przyznał, że jednak nie spłacał długów, i że jednak nie ma mieszkania bo go nie stać?

Odpowiedz
avatar Eve
2 12

@htmzor: Dziękuję za Twój komentarz. Już się obawiałam, że wszyscy naiwnie łykają te brednie ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 15

@Face15372: Właśnie dlatego, że pracuję w firmie zatrudniającej po świecie 40 000 ludzi w blisko 30 zakładach produkcyjnych wiem na czym to polega. Ludzie łykają takie bzdety, wierzą bezkrytycznie w coś tak nierealnego, a ktokolwiek ma inne zdanie od razu jest frustratem, brednie. U mnie w fabryce też stoją w rządku samochody służbowe, średnia pensja pewnie sięga dwóch średnich krajowych i uwzględniając koszty życia na podkarpaciu pracownicy powinni żyć jak pączki w maśle, taki ch*j. W rzeczywistości pod głównym zakładem zatrudnieni są wyłącznie członkowie rodzin starych pracowników z koneksjami, a na stanowiskach obok nich, wykonując tą samą pracę w tym samym wymiarze czasu pracują podwykonawcy zarabiający miesięcznie ich tygodniówkę. W internetach na każdym metrze kwadratowym postów znajduje się nagle 10ciu menedżerów, informatyków, mistrzów programowania i innych bogaczy, którzy przekonują, że dorobili się swoim nieprzeciętnym intelektem i zaangażowaniem w pracę, dostawali awans za awansem, służbowe mercedesy i ch*j wie co jeszcze. Przed 30ką mam już własne mieszkanie, w miarę stabilną sytuację finansową i ani grama kredytu, ale po prostu miałem szczęście i nikomu nie będę pier**ł jaki to ze mnie przodownik pracy i geniusz zarobkowania bo równie dobrze mógłbym nie mieć nic i siedzieć na bezrobociu albo pracować na słuchawce w callcenter.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 kwietnia 2016 o 15:16

avatar Grav
2 4

@nuclear82: Akurat CC w IT wygląda nieco inaczej, i nasza firma nie ma w ogóle działu sprzedaży czy telefonów wychodzących (chyba, że w ramach oddzwaniania). @hulakula: Jak będziesz w Łodzi mogę pokazać Ci rachunki. Kilkanaście tysięcy wzięła na klatę babcia. Najniższe stanowisko, jak już gdzie indziej wspominałem, to 3k brutto. Dolicz sobie 700zł przeciętnego dodatku językowego, pomnóż razy 2 osoby. Da się za to skredytować mieszkanie, uwierz mi. Tylko wtedy jeździ się starym autem i nie rozbija co piąteczek po knajpkach.

Odpowiedz
avatar Face15372
2 6

@htmzor: Przykro mi że pracujesz w takim miejscu, ale pamiętaj - Twoje doświadczenia, to TYLKO Twoje doświadczenia. Do tego 10 innych od znajomych i masz już wyrobioną opinię. A po drugiej stronie są doświadczenia autora i pewnie kolejne innych zadowolonych osób (w tym mnie na przykład). Medal ma na ogół dwie strony, jeśli zawsze patrzysz tylko na to czego sam doświadczasz, wiele Cię minie. To taka ogólna uwaga i nie tyczy się tylko pracy. Tu jest tak, a tam gdzie nas nie ma, może być zupełnie inaczej.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 6

@Face15372: Cały region pracuje w podobnych, często gorszych miejscach, ja akurat jestem zadowolony. Jeśli miałbym jechać 300 km do pracy w najbliższej korporacji to czemu ni 1300 km za granicę. To co mówicie z autorem to wszystko takie proste, idź rób do korporacji, a że pracy w korporacjach wystarczy dla 1/1000 pracowników co tam, widać jesteś ch*j i leń, bo przecież ja robię i zarabiam. Ja mam z czego żyć na przyzwoitym poziomie, ale większość ludzi nie będzie robić tego co ja z różnych względów, jeden boi się wysokości, jeden źle znosi gorąco czy jest na coś chory. Skoro ja potrafię podnieść 20 kilogramowy element jedną ręką i przykręcić go drugą ręką w temperaturze ponad 60 stopni to wszyscy inni też powinni, to przecież takie proste. Trudno rozwiązać problem pracy w Polsce kilkoma korporacjami porozsiewanymi po 5 największych miastach w których może pracować promil populacji.

Odpowiedz
avatar hulakula
2 4

@Grav: jeśli kilkanaście tysięcy długu wzięła babcia, za chwilę się okaże, że inną część długu wziął na siebie ktoś inny. morał: nie opowiadaj bajek, że ty spłacasz czyjeś długi.

Odpowiedz
avatar egow
0 0

@Grav: Fujitsu?

Odpowiedz
avatar Grav
-1 3

@hulakula: Nie, nikt inny mi już nie pomagał. Cała reszta została spłacona własnymi siłami.

Odpowiedz
avatar jerzynka78
11 13

Wydaje mi się, że duży wpływ ma szczęście, fart, rejon, w którym pracy szukasz. Dodatkowo myślę, że istotne jest też to jak wpadniesz na rozmowie.

Odpowiedz
avatar leszczu43
9 21

Już wiecej nie dam rady. Czy to ta legendarna polska przypadłość czy zwykły ból 4 liter, że zawsze kiedy ktoś jest zadowolony trzeba szukać dziury w całym. Autora popieram w 100%. Sam pracuje na produkcji, ale jako operator maszyn. Wczesniej byłem brygadzistą 8 osobowego zespołu i na własnej skórze odczułem brak ludzi do pracy. Nie wiem skąd przeświadczenie że nie ma pracy. Praca jest. Wystarczy chcieć i myśleć.

Odpowiedz
avatar Painkiler
10 16

@leszczu43: Dziwne, przez pół roku i kilkanaście rozmów kwalifikacyjnych które odbyłem nikt nie dawał więcej niż 2.000 brutto, a odpowiedzialność na stanowiskach kosmiczna i ciągła bieganina.

Odpowiedz
avatar Ara
1 13

@Painkiler: I według ciebie bardziej prawdodpodobne jest, że to oznacza iż w tym kraju NIE DA SIĘ znaleźc lepszej pracy i nikt jej nie oferuje, czy po prostu ty jej nie znalazłeś, albo masz za niskie kwalifikacje? Zastanów się dobrze.

Odpowiedz
avatar Eve
6 14

@leszczu43: " Czy to ta legendarna polska przypadłość czy zwykły ból 4 liter, że zawsze kiedy ktoś jest zadowolony trzeba szukać dziury w całym." Nikt nie ma problemu z faktem, że autor dobrze sobie radzi w życiu i jest zadowolony. Problemem jest natomiast fakt, że autor patrzy z góry na innych i wypowiada się tak, jakby był specjalistą od rynku pracy w CAŁEJ POLSCE. Bo skoro on znalazł niezłą pracę, to znaczy że każdy musi znaleźć. A jak nie znajdzie, to znaczy że dureń/idiota/leń/roszczeniowy pajac/etc. A, no i jeszcze ten wstęp ze łzawą historyjką o długach, mający z miejsca deprecjonować problemy innych ludzi, no bo przecież 'co ty wiesz o żyyyyciu, ja spłacam długi rodziców!'. I swoją drogą, apropo tych właśnie długów, skoro tak łatwo znaleźć pracę w tym kraju, to czemu Twoi rodzice jej nie znaleźli kiedy mieli problemy finansowe, hm? Przecież to takie proste, łatwo można awansować, wszędzie wolne miejsca, generalnie żyć nie umierać. :)

Odpowiedz
avatar Grav
1 7

@Eve: Moi starzy przyjęli bardzo, bardzo głupi model biznesowy, który nazywa się "alleluja i do przodu, przecież musi wyjść". Odbija im się to czkawką do dziś. Jeśli chodzi o długi - chodziło mi o nakreślenie typu startu życiowego. Nikt mi nic na tacy nie podał, poza darmowym życiem na początku studiów. Są z pewnością tacy, którzy zaczynali z gorszego pułapu. Natomiast akurat Łódź jest jednym z biedniejszych obszarów naszego kraju. Zapewne nijak ma się to do bezrobocia na kresach wschodnich, ale też nikt nikomu nie broni przyłożyć się do nauki w szkole i zasuwać do dużego miasta. Mam znajomego w robocie, który przyszedł po maturze, ciągnie pracę ze studiami wieczorowymi i spłaca nowe Twingo. Kończąc studia będzie miał spory staż pracy, prawie nowe auto, stabilne zatrudnienie i widoki na zakup mieszkania.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 6

@Grav: Albo będzie wracał z pracy nowym Twingo, zaśnie za kierownicą i zabije się na latarni. Twój świat jest niesamowicie nieskomplikowany. Praca to zawsze awans, pieniądze, zdobywanie doświadczenia i bezwzględna stabilność. Nawet nie wiesz ile spraw może się spier**ć jeszcze w tym miesiącu.

Odpowiedz
avatar leszczu43
1 5

To może nie róbmy nic. Tak bezpieczniej.

Odpowiedz
avatar Grav
2 6

@htmzor: Może też dostać raka, zapić się na śmierć, wpaść pod samochód, złamać nogę w niedomkniętej studzience tudzież zostać użądlonym przez szerszenia i paść w wyniku szoku wywołanego jadem. Czy to znaczy, że ma się chłopak położyć, zwinąć w kłębek i zdechnąć? Żyć należy z założeniem, że wszystko będzie dobrze, odkładać pieniądze należy z założeniem, że nie będzie - i tyle. Pójście po najmniejszej linii oporu nie rozwiąże losowych problemów.

Odpowiedz
avatar doktorek
7 17

Hm... pracujesz w korpo, dwa razy już awansowałeś, ... czyli nieuchronnie zbliżasz się do etapu, kiedy usłyszysz: ma pan godzinę na zabranie swoich rzeczy.

Odpowiedz
avatar Grav
5 9

@doktorek: Szczerze wątpię. Może przyjdzie czas, kiedy mój pracodawca wycofa się z rynku środkowej Europy, ale póki co plan jest taki, żeby do końca przyszłego roku zwiększyć zatrudnienie o 1/3. W tym tygodniu sprawdzałem - jest 6 otwarć na stanowiska równoważne z moim, w różnych działach. Rekrutują też z zewnątrz. Jakoś się o swoją posadę nie boję :)

Odpowiedz
avatar doktorek
4 6

@Grav: Mój szwagier też się nie bał! Na jednym spotkaniu dyrekcja chwaliła pracowników za zrobienie rekordu sprzedaży w poprzednim roku, na następnym zapowiedzieli grupowe zwolnienia w związku z kryzysem na świecie, a po paru tygodniach aut. A głupi szwagier był wcześniej tak lojalnym pracownikiem, że produktu konkurencji do ust by nie wziął.

Odpowiedz
avatar Wunsz
17 17

Takie możliwości są niestety jedynie w dużych miastach, to po pierwsze. Poza tym sam pracuję w korporacji i wiem, że na niektórych stanowiskach musisz robić sporo nadgodzin, bo inaczej nie przedłużą ci umowy. Kogoś z rodziną taki tryb pracy może nie satysfakcjonować.

Odpowiedz
avatar KrowaNiebianska
8 18

I tutaj jest sedno sprawy. Nie wszyscy mieszkają w Łodzi albo innym dużym mieście. Nie każdy moze sobie pozwolić przy takiej liczbie nadgodzin na dodatkowe 2 h na dojazd do pracy. A jeszcze jak ktoś ma dzieci to wogole nie mamy bo czym rozmawiać. Więc oprócz "nie chcenia" najczęściej są inne powody dla których nie ma chętnych. Sama pracowałam mnóstwo nadgodzin. Ale nie po to żyje żeby całymi dniami siedzieć w pracy. Chce uczciwie zarabiać za 8 H pracy. Za uczciwie i dobrze wykonana pracę.

Odpowiedz
avatar Ara
-4 14

@KrowaNiebianska: No to jak nie chcesz pracować za długo, to nie oczekuj, że ktoś ci będzie płacił tak, jak osobie która pracuje dłużej od ciebie. Pierwsze też słyszę, by miejsce, w którym się mieszka determinowało gdzie dożyjemy reszty swoich dni. Moja znajoma z Krakowa wyprowadziła się do Trójmiasta, z małym dzieckiem, bo dostała tam fajną pracę.

Odpowiedz
avatar Grav
-1 7

@Wunsz: Moja znajoma, która już ze mną nie pracuje (dostała lepszą ofertę w innej firmie) jest samotną matką dwójki dzieci dojeżdżającą z miejscowości aglomeracyjnej pod Łodzią. Nadgodzin nikt jej nigdy nie wmuszał, z racji posiadania młodocianego potomstwa nie musiała też robić nocek. Wystarczyło wytłumaczyć sytuację przełożonemu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 7

@Grav: "Nadgodzin nikt jej nigdy nie wmuszał, z racji posiadania młodocianego potomstwa nie musiała też robić nocek. Wystarczyło wytłumaczyć sytuację przełożonemu." Ty chyba faktycznie piszesz o jakimś innym kraju.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

Mogę prosić o namiary na tę firmę na priv?

Odpowiedz
avatar MissArvii
0 2

@metaxa: podpinam się :)

Odpowiedz
avatar Grav
0 0

@metaxa: Nie ma sprawy - aktywuj PW, bo nie mogę Ci wysłać. @MissArvii: wysłane.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 10

Mój handlowiec uciekł z korporacji, by być precyzyjnym - arvato. Słuchawkowy: 1600/mc, sekcyjny (cokolwiek to znaczy): 1900, kierownik niższego szczebla: 2200. Nadgodziny odbiera się biorąc wolne dni. Chłopak z funkcji kierownika przyszedł do nas do łopaty, a że okazał się bardzo na miejscu - przeflancowałem do biura. Przykro mi - korporacja to Konzetrationlager i basta. Zaś względem kłopotów z ludźmi - zgadzam się w pełni.

Odpowiedz
avatar Ara
3 5

@Bestatter: To może ta konkretna korporacja. Ja na najniższym stanowisku w mojej korporacji zarabiałem więcej, niż pensja tego kierownika niższego szczebla z twojego przykładu. A awans też już zdążył wpaść. Nadgodziny zaś robiłem tylko, jeśli chciałem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

Wszystko zależy od regionu Polski,czy mieszkasz w zadupiu,czy koło większego miasta lub miasteczka,sytuacji rodzinnej,zdrowotnej etc. Choć fakt. Niektórzy przesadzają

Odpowiedz
avatar Poluck
3 3

@Day_Becomes_Night: Konkretny przykład: Spawacz pod Szczecinem zarabia 4500-8000 netto a w wielkopolsce już tylko 3000 brutto. Ta sama praca tylko 2 różne miejsca

Odpowiedz
avatar dodolinka
-5 5

Ale różnice w zarobkach niweluje koszt życia w danym miejscu. Mam znajoma. Skarzyla się na fb, że ja zwolnili, świnie przed świętami. Narzekala jak ona teraz będzie żyć i jak swojemu kochanie powie, że nie ma pracy, a on jej etui na fajki do pracy ma święta kupił. Piszę, że na produkcji jest praca. Tak, ona wie, ale tam nie pójdzie, bo rozmawiała z ludźmi, którzy tam pracują. Pracowałam 7 lat. Nie narzekalam ani na pracę ani na zarobki, tylko ... ja pracowałam a nie zadalam na start 2 z przodu

Odpowiedz
avatar grupaorkow
10 10

@dodolinka: uważasz, że 2 tys na start to jakieś kosmiczne pieniądze? W kraju, gdzie wynajem mieszkania kosztuje 1500 zł, a para spodni ze 150-200 zł...? No rzeczywiście, kupa kasy... Ja mam 2 tys z niewielkim kawałkiem i normalnie nie wiem co zrobię z tym majątkiem, chyba porsche kupię.

Odpowiedz
avatar dorota64
-3 5

Jeśli ktoś zna angielski to raczej prędzej czy później wyjedzie z Polski, zwłaszcza jeśli konkretnego dobrze płatnego zawodu brak.

Odpowiedz
avatar leszczu43
1 1

Prawda. Etaty po socjologii i europeistyce są już zajęte.

Odpowiedz
avatar Grav
1 1

@dorota64: Szczerze powiedziawszy, to nawet bym wyjechał. W Kanadzie na takim samym stanowisku zarobiłbym dość, żeby kupić sobie nowe Porsche :) Ale moja małżonka uparcie twierdzi, że nie należy się tak odcinać od rodziny i ruszać się nie chce. Natomiast gdybym uparł się pracować "w zawodzie wyuczonym", to żarłbym teraz tynk łącząc pracę na śmieciówkach w szkołach językowych ze spłacaniem wymienionych w historii długów. A że uparłem się znaleźć pracę z umową o pracę, to mam co mam.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 3

@Grav: W anadzie, by kupić sobie nowe Porsche, nawet wersję dla ubogich czyli boxtera, musiałbyś się zwijać niczym kobra w koszyku. Mam rodzinę w Edmonton, mieszkają 40 lat. Oboje lekarze i rocznie wyciągają łącznie nie więcej niż półtorej stówki. Zaznaczam: lekarze z własnymi praktykami. Kanada to nie ziemia obiecana, siłą nabywcza oczywiście wyższa niż w PL, jedna znacznie niższa niż np w Niemczech

Odpowiedz
avatar egow
-2 2

Dokładnie opisałes moje uczucia. Znasz angielski i masz chcoiaż przeciętny intelekt? Korpo da ci 2,5-3,5 tysiąca brutto od reki, zaleznie od regionu. Nie znasz? Wciąż w Biedronce są wakaty, 2-2.5 brutto. A w telewizji widzimy lamenty młodych ludzi, którzy pracy za najnizsza krajową znaleźć nie mogą.

Odpowiedz
avatar Master_of_Disaster
-1 1

Bo pytanie to nie jak trudno do czegoś dojść tylko jak wiele jesteś w stanie poświęcić żeby do czegoś dojść:)

Odpowiedz
avatar Grav
-1 1

@Master_of_Disaster: No jeśli ktoś uważa, że zaraz po studiach należy mu się pozycja managerska z pracą 9-17, przyjemnym zakresem obowiązków za 2 średnie krajowe, to ma po prostu problem z garem. Zapieprzałem i w nocy, i w weekendy, i teraz też mam płacone za dyżury, w ramach których potrafię w nocy tłuc coś przez 4 godziny, bo się wywaliło, a potem po przespaniu się kilka godzin zasuwać do biura. Nic przyjemnego - ale zarabiam jak zarabiam właśnie za poświęcanie swojego czasu i branie odpowiedzialności za różne rzeczy.

Odpowiedz
avatar Azheal
-1 1

Prawda jest taka że jak ktoś chce pracować to pracę zawsze znajdzie a taki co nie chce to zawsze ma źle nawet jakby mu za leżenie 3 tyś płacili:]

Odpowiedz
avatar Xenopus
1 1

@Azheal: Nie sztuka znaleźć "jakąś" pracę. Sztuką jest znaleźć taką, którą się lubi, w której jest się dobrym, która pozwoli na utrzymanie się. Jak jeszcze da możliwość rozwoju i jest w tym samym mieście, co praca partnera, to już bajka.

Odpowiedz
avatar Fly
1 3

Znajomość języka angielskiego nie jest czymś oczywistym, nawet po liceum. Ja po angielsku np. ani 'be' ani 'me'. Mimo, że po niemiecku mówię nawet biegle.

Odpowiedz
avatar Yassamet
-1 1

Mnie też to trochę ugryzło. Całą swoją edukację wybierałam język niemiecki (i bardzo go lubię), maturę zdałam właśnie z tego języka. Mnie osobiście drażni podejście, że znajomość angielskiego jest "konieczna i oczywista", podczas gdy języków obcych jest dużo.

Odpowiedz
avatar szafa
0 0

A ja się zastanawiam, jak to jest, że znam dobrze angielski,coś tam znam z paru innych języków, jestem ogarnięta i odpowiedzialna, chętna żeby się nauczyc nowych rzeczy, a od lat szukam pracy, w której bym miała dwa na rękę i jakoś nigdzie nie ma? A ostatnio co chwilę widzę historie na piekielnych, gdzie biedny pracodawca nie może pracownika znaleźc mimo że mu dobrą kasę daje (tyle że mieszkam we Wrocku, nei w Łodzi, ale we Wrocku też ponoc kupa pracy i brak chętnych. Ponoc)... To sobie dalej będę pracowac w markecie i dorabiac na korkach i tłumaczeniach...

Odpowiedz
avatar dziqs1987
1 1

co do informatyki, nie wierzcie w te mityczne zarobki, większość moich znajomych (dobrze, nie są orłami, ale to co), zarabia w korporacjach między 3tys zł a 5tys zł. Pojedź np do lublina, tam zobaczysz te magiczne zarobki choćby mechaników dla żółtodziobów, 4tys zł brutto? Panie, chyba warszawa ...

Odpowiedz
Udostępnij