Jadę sobie porannym autobusem. Wygodnie siedzę, słucham muzyki, wyglądam przez okno. Autobus duży, stosunkowo luźno jak na te porę dnia i kierunek (do centrum, koło dworca PKP i PKS).
Na kolejnym przystanku dosiadają się nieliczne osoby. Kierowca zamyka drzwi, potem jednak je otwiera i stoimy... Po dwóch, trzech minutach chłopak z plecakiem zaczyna niespokojnie popatrywać na zegarek, ktoś mówi półgłosem z niepokojem: "może się zepsuł?", ale nie...
Przednimi drzwiami, wolno, wolniusieńko wsiada staruszek o laseczce. "Ludzki kierowca" myślę sobie.
Dziadek kurczowo trzyma się drążka - najwyraźniej nie opłaca mu się siadać, choć wolnych miejsc - i pojedynczych i podwójnych, przy oknie i z brzegu - do wyboru i koloru.
Kierowca zamyka wreszcie drzwi, zapuszcza motor, już ma ruszyć, i w tym momencie staruszek puszcza drążek i zaczyna chwiejnym krokiem maszerować do przodu. Kierowca rezygnuje z odjazdu, najwyraźniej czekając aż senior bezpiecznie się usadowi. Ten jednak mija wszystkie wolne miejsca z przodu pojazdu i żółwim krokiem posuwa się ku środkowi. Czekamy.
Wreszcie dziadunio zawiesza się zadkiem nad upatrzonym miejscem. Kierowca rusza, a wtedy staruszek zmienia jednak koncepcję i zaczyna kuśtykać z powrotem. Kierowca hamuje. Dziadek potyka się, leci pół metra, ale zamiast usiąść, najwyraźniej zmierza w stronę kierowcy, wygrażając mu laską.
W tym momencie jeden z facetów w roboczym ubraniu (z rozmowy wywnioskowałam, że pracuje przy budowie domu w pobliskiej miejscowości) interweniuje stanowczym głosem:
- Panie kierowco, dość tego cyrku, jedziemy! Ludzie się na pociąg i do roboty spieszą.
- Panie starszy, siada Pan albo stoi, ale nie ma łażenia po autobusie, bo jeszcze się Pan połamie albo coś gorszego.
Senior o dziwo usłuchał.
Kiedy wysiadałam przy dworcu, staruszek stał w tym samym miejscu na środku autobusu, skutecznie blokując drogę kobiecie z wózkiem i złorzecząc pod nosem na piekielnego kierowcę.
starsi ludzie/ komunikacja_miejska
U ludzi w podeszłym wieku umiera więcej neuronów w mózgu niż powstaje, warto o tym nie zapominać :)
Odpowiedz@FlyingLotus: A ja czytałem ze w zasadzie u wszystkich ludzi więcej neuronów umiera. To są jedne z niewielu komórek które wcale się nie odbudowują.
Odpowiedz@Rak77: Podobno jednak neurony także tworza się w mózgu przez całe zycie,może więc warto z nich korzystac
Odpowiedz@blaueblume: Masz i nie masz racji :) Tworzą się nowe neurony(podobno) które są preferowane w zapisie nowej informacji . Niestety stare obumierają i w ten sposób tracimy bezpowrotnie wiedzę w nich zawartą. Tak czytałem :) A obruszyłem się bo co mi będzie jakiś młodziak sugerował ze jak stary to... o czym to ja pisałem?
Odpowiedz@Rak77: - D
OdpowiedzCo do "ludzkiej" postawy- to rzadko właśnie o to chodzi. Generalnie kierowca ma przyjechać bez spóźnień (jeśli nie ma uzasadnienia), ale i za odjazd z przystanku więcej niż 2 min. przed czasem (u nas w mieście) wlepiają mu kary. Więc nieraz takie czekanie na to aż podejdzie staruszka, matka z wózkiem czy inwalida o kulach to po prostu dorabianie sobie czasu jeśli zbyt szybko gdzieś tam akurat podjechał. Kierowca który ma opóźnienie raczej zamknie drzwi przed nosem nawet ciężarnej niewidomej zakonnicy. A staruszkowie... cóż, staruszków nieraz dotyka demencja. I bywa że słabo do nich dociera to co się dzieje wokół, a zorientowanie się że autobus stoi bo "pan starszy" chodzi to dla nich za dużo. Nie zawsze jest dobry wnuczek czy miła sąsiadka którzy odprowadzą do przychodni czy biblioteki, a jakoś przerwać w tej "dżungli" muszą.
Odpowiedz@Sintra: W moim mieście jest na każdym rozkładzie zaznaczone,że autobus ma prawo do +/- 3 minut tolerancji w każda stronę ( a i tak jeżdżą bardzo punktualnie),więc raczej nie strach przed kara wpłynął na kierowcę. Natomiast takie zachowanie jak opisanego pana, widziałam u niektórych starszych osób kilkakrotnie: wchodzą do autobusu, nie siadają(mimo wolnych miejsc), dopiero jak autobus rusza, rozpoczynają chwiejną wędrówkę przed siebie bez trzymanki. Nie wiem dlaczego tak robią i nie potrafię tego zrozumieć, szczególnie,że jestem świadoma możliwych konsekwencji-moja babcia po upadku i złamaniu biodra do końca życia przykuta była do łóżka :(
Odpowiedzczyli nie tylko ja spotykam roszczeniowych staruchow uwazajacych sie za swiete krowy i ze wszystko sie im nalezy...
Odpowiedz