Moja kotka przez większość dnia jest księżniczką z okienka. Siedzi cały czas na parapecie i zza szyby obserwuje wielki świat. W rozmowach z sąsiadami wszyscy zachwycają się naszą kicią, która razem z kwiatami w doniczkach wygląda wyjątkowo ładnie. Czasem pod nasz balkon (mieszkamy na parterze) przychodzą dzieci i pokazują sobie kotkę palcami, bo taka śliczna, spokojna i grzeczna. To miłe, bo też tak uważam.
Wczoraj ktoś popołudniu zadzwonił do naszych drzwi. Nie wiedziałam jakie licho ciągnie w niedzielę, ale otworzyłam. W progu stała pani z chłopczykiem 6-7 letnim. Nie kojarzyłam ich z widzenia. Pani się przywitała i zapytała:
- Ten kotek co u państwa na oknie siedzi, to na sprzedaż?
Trochę się zdziwiłam, ale odpowiedziałam, że za żadne skarby nie sprzedam mojej małej mendy. Dzieciak zaczął ryczeć tak jakbym spuściła mu lanie pasem. Pani wyjęła banknot stuzłotowy i zaczęła:
- Bo widzi pani my z Poznania tutaj przyjechaliśmy do rodziców i Olivier bawił się z innymi dziećmi na dworze, patrzy, a tutaj taki ładny kotek w oknie siedzi! Nasz był podobny, ale uciekł i chcemy wziąć drugiego, a tutaj identyczny! Pani już odchowany to lepszy niż kociak! Ja pani i dwieście dam, tylko niech pani mi da tego kota.
Dzieciak ryczy, kobieta wyjęła kolejną stówę. Kocia menda przydreptała zaciekawiona hałasami, ryczące dziecko wtarabaniło mi się do mieszkania i zaczęło ciągać kota. Moja kicia jednak nie należy do kotów, które można głaskać kiedy się chce. Prychnęła, fuknęła i zamachnęła pazurami. Dzieciak w dwa razy głośniejszy ryk, bo kot podrapał. Babsko złapało dzieciaka i próbowało złapać kota. Kotka użyła po raz kolejny pazurów i mamuśka również oberwała pazurkami. Zaczęła się drzeć, że źle wychowuję kota, jest agresywny, a ona da mu PRAWDZIWY dom, gdzie kot nauczy się jak nie krzywdzić innych.
Co robić, również zaczęłam się drzeć, że takie koty to na pęczki w schronisku mają i nic tylko brać, a nie komuś zabierać. Ona drze się bardziej, że nie będzie brała pchlarza ze schroniska z niepewną przyszłością. W końcu kooperacja kocio-gotycka wyrzuciła drące się towarzystwo z mieszkania. Ryk dzieciaka niósł się jeszcze na klatce, a mamuśka uspokajała malucha, że "jakoś zdobędą tego j*** kota".
A co z nami? Kupiłam kociej mendzie kilka najlepszych drobiowych wątróbek i pochwaliłam za bycie bohaterem w swoim domu.
okolice balkonu
Każdy kot to w końcu puchata kuleczka do przytulania. Jak Twój kot mógł być agresywny? Ironia wyłączona. Kotu życzę smacznego :)
Odpowiedz@LupoMannaro: imię Łajza zobowiązuje :P
Odpowiedz@gothicqte: Rany, skąd takie świry się biorą?
OdpowiedzMojego rudzika tez chcieli kupić bo jaki on rasowy.
OdpowiedzCo mogę Ci doradzić na pewno - uważaj teraz na Kicię...
Odpowiedz@anekk: cóż, jest niewychodząca i jako domowe oczko w głowie strzeżone cały czas
Odpowiedz@gothicqte: Też o tym pomyślałam. Jak na moje oko to wariaci są o.O jeszcze Ci okno wybiją żeby upragnione trofeum zdobyć. Czas chyba na chipa o.O
OdpowiedzFajna historia, daję plus, ale trochę niezręczne jest użycie słowa kooperacja. Chyba lepsze byłoby kooperatywa lub koalicja ;)
OdpowiedzTrochę nie rozumiem? Dzieciak Ci kota w mieszkaniu gania, obca baba to samo a Ty stoisz i czekasz aż kot się sam obroni? Na koniec dopiero odważyłaś się odezwać i wyprosić z mieszkania? Albo jesteś jakieś bezradne emo, a nie got albo ubarwiłaś historię i prawdą jest tylko, że baba proponowała Ci kasę za kota, a Ty dołożyłaś do opisu scenę walki od siebie.
Odpowiedz@doktorek: Bo naprawdę to było tak. W niedzielę siedzę sobie SAMA w domu, bo tatuś z mamusią się ulotnili. Dzwoni ktoś do drzwi. Otwieram, a tu stoi pani z chłopczykiem w wieku wczesnoszkolnym. Pani grzecznie się przywitała, a potem z uśmiechem pyta, czy nie byłabym skłonna odsprzedać jej kotka, którego widziała w oknie naszego mieszkania? Ja jej odpowiedziałam, że kot nie jest na sprzedaż, niestety. Wtedy pani zwróciła się do chłopczyka. "No widzisz, kochanie, mówiłam ci przecież, że tego kotka nikt nam nie sprzeda, sam słyszałeś." Na to chłopiec wygiął buzię w podkówkę i się rozpłakał. Pani przeprosiła za kłopot, pożegnała się i poszła z dzieckiem do domu. Ryk małego słyszałam jeszcze, dopóki nie wyszli z klatki.
Odpowiedz..o jaki fajny dzieciaczek, i z Poznania - dam pani 50 zł za niego, będzie miała Łajza kogo gonić. No jak nie za 50 to za 100, no już, bo kotu się brzdąc spodobał! Pani odda malca no, ja mu dam prawdziwy dom, oduczę go marudzenia i terroryzowania, no! 200 zł ostatnie słowo!
Odpowiedz@SirCastic: A jakby się zgodziła, to się teraz wykręcaj. Za duże ryzyko.
Odpowiedz@Candela: Pff - teraz poniżej 500+ nie odda. A w razie czego - "jak to - Olivier!? Olgierd miał być, jak z czterech pancernych, a nie jakiś Guliwer! Co to w ogóle za imię?! Co mnie pani tutaj wciska! Bierz go Pani i oddawaj kasę, złodziejko jedna! Oszustko! Policjaaa! Luudziee! Wariatka dziecko chce mi sprzedać! I koty męczy! Satanistka jedna!"
OdpowiedzPies mamy pomimo 14 lat ma aparycję szczeniaka wilczura (psich rodziców nie znamy, więc nie wiemy czy to niedorośnięty wilczur czy mieszaniec jakiś). Od 14 lat ludzie na ulicy pytają za ile go sprzedamy.
OdpowiedzPilnuj kota, bo gotowi ci go z balkonu podprowadzić.
OdpowiedzMam sąsiadów-wojowników. Często widzę,jak pakuj do samochodu topory,miecze,dzidy etc.( czy prawdziwe,czy nie,nie wiem) jednak taka broń zrobiłaby wrażenie na niejednym włamywaczu,może spraw sobie taką zabawkę? :)
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Ja mam w domu miecz samurajski. Raz otworzyłam drzwi Świadkom Jehowy trzymając go w ręku. Więcej nie przyszli. :-)
Odpowiedz@I_m_not_a_robot: wyjście w zbroi shoguna i darcie japy po japońsku z obnażonym mieczem. To jest coś...a ty tylko ostrze pokazałaś. Słabe :)
OdpowiedzDoprawdy szokujące to. 1) bo wdalas się rozmowę, zamiast powiedzieć "nie dziekuje" i trzasnac drzwiami 2) dzielić się takimi glupotami w netach.
OdpowiedzE tam. Odkąd mam psa takie rzeczy mnie nie dziwią. Za to zdziwiłam się, jak kiedyś moja własna ciotka chciała mi ukraść świnkę morską. Razem z wielką klatką.
Odpowiedz@Deffie: Podziel się historią! Choćby w komentarzu.
OdpowiedzSerio tyle osób (sądząc po historiach) wpuszcza do domu zupełnie obce osoby i nie potrafi się bronić? Co jest z wami nie tak ludzie... Drzwi po coś są, można nawet nimi komuś przywalić.
Odpowiedz@Drago: Drzwi po coś są, tylko większości naszych rodaków wmówiono (przeważnie głosem lewizny), że nie mają prawa się bronić. Do tego pseudoeksperci (nie zdziwi mnie, gdyby byli opłaceni) uważają, że należy dostęp do broni odciąć całkiem. Plus jeszcze kijowe prawo, które z ofiary czyni zabójcę. Dość tej obsuwy. Piszemy projekt obywatelskiej ustawy!
OdpowiedzBrawo Kot :)
OdpowiedzJeśli babka rzeczywiście nie zrozumiała "nie" i dalej nawijała trzeba było powiedzieć "a spierd#$aj" i trzasnąć drzwiami. Albo powiedzieć, że ma wściekliznę czy coś.
Odpowiedzwierzyłam w historię do momentu "jakoś zdobędziemy tego jeb***go kota"...
OdpowiedzA tyle, kurna, kotów, jest w schronisku i wiele z nich powoli gaśnie...
Odpowiedz