Czołem.
Pojawiło się kilka historii o rodzeniu/nierodzeniu dzieci i reakcjach otoczenia na to. Rozumiem was, dziewczyny, doskonale, bo sama od lat nie mogę przetłumaczyć rodzinie niektórych rzeczy.
Mam 30 lat, od kilku lat męża. Dzieci brak. Moje chcenie lub niechcenie nie ma tu wiele do rzeczy - z powodu fizycznych wad budowy w teorii jestem w stanie zajść w ciążę (bo macicę i jajniki jakieś mam), ale w praktyce na 90% nie jestem w stanie jej donosić, a mogę próby przypłacić zdrowiem, sprawnością i w najgorszym wypadku życiem. Tajemnicą to nie jest, już ginekolog dziecięcy wszystko rodzicom wyjaśnił. Sama myśl też nigdy mnie nie bolała - do macierzyństwa mnie nie ciągnęło i nie ciągnie, mąż o tym doskonale wie i ma podobne podejście. W teorii nie powinno być problemu, prawda?
Otóż jest. Z jednej strony: sterylizacji nikt nie chce wykonać - przebujałam się po kilkunastu ginekologach i szukam dalej - bo może jednak ciąża "się uda"; nie stać nas na zabieg za granicą za kilkaset ojro, bo spłacamy mieszkanie. Mimo że ciąża w moim przypadku może oznaczać utratę zdrowia lub śmierć. Nie mogę używać spiralek, więc muszę stale przyjmować antykoncepcję hormonalną i/lub używać prezerwatyw. Ostatnio nagle przytyłam (bagatela 9 kilo, siema), miałam wahania nastrojów, zawroty głowy - okazało się, że tarczyca jednak nie lubi pigułek. Zostają prezerwatywy lub szklanka wody zamiast.
Rodzina też nie pomaga. Co wyjazd do dziadków, teściów, spotkania rodzinne - pada pytanie o dzieci. Myślałby kto, że swojej rodzinie przez 20 lat, a teściom przez 6 przetłumaczyłam, że nie da rady. No niestety. "Jak już zajdziesz, to przecież jakoś to będzie" - myślałam, że teściową wystawię za drzwi. Ostatnio usłyszałam "Jak nie chcesz naturalnie, to zaadoptujcie albo jako rodzina zastępcza, może nawet kilkoro wychowacie!" - bo babcia bardzo chce wnuki. Z mężem generalnie mamy już tego serdecznie dość i po prostu ignorujemy pytania. Ech :)
O ile dobrze pamiętam, to pozbawienie możliwości zajścia w ciążę / płodzenia jest w kodeksie karnym traktowane jako okaleczanie? To i nie dziwne, że lekarze nie chcą tego robić. Za twoją niechęć do prezerwatyw żaden nie pójdzie dobrowolnie do pierdla.
Odpowiedz@bloodcarver: Z tym, że niechęć do prezerwatyw to nie jest tylko widzimisię. Wskaźnik Pearla dla tej metody antykoncepcji wynosi ok.2 w przypadku prawidłowego stosowania. Czyli nawet jeżeli pary robią wszystko jak powinny, i tak 2 kobiety na 100 zajdą w ciążę. Mało? 2% szans na niepotrzebny zabieg usuwania ciąży (o ile jeszcze będzie w ogóle taka możliwość). Rocznie. Rozumiem więc wkurzenie autorki. I z drugiej strony rozumiem niechęć lekarzy, którzy mogliby za to odpowiadać karnie. Uważam, że nie powinni mieć takich dylematów, a prawo powinno być albo możliwie szczegółowe (obejmujące jak największą ilość możliwych przypadków) i tworzone przez grupy ekspertów, albo dawać lekarzom większą autonomię.
Odpowiedz@Nikorandil: No i co to wszystko o prezerwatywach zmieni w kwestii ryzyka dla lekarza, że pójdzie do więzienia? Nic. Więc opisywanie lekarzy jakby mieli jakiś sensowny wybór, i poszukiwanie takiego, który się podłoży, jest piekielne. Jak się komuś takie prawo nie podoba, to szkoda... Bo jak widać nasz naród i tak uważa, że jest to prawo zbyt łagodne. Inaczej po co wybieraliby takich przedstawicieli?
Odpowiedz@bloodcarver: Nic, i to napisałem dalej. Tyle tylko, że piszesz o "niechęci do prezerwatyw", jakby to była kwestia mody czy zachcianki. A to jest kwestia niechęci nie do prezerwatyw, tylko do ponoszenia realnego ryzyka zajścia w ciążę, która skończy się usunięciem, a jeśli naszym posłom odwali już totalnie, to prawdopodobnie zgonem autorki. Taka niechęć wydaje mi się ze wszech miar usprawiedliwiona.
Odpowiedz@Nikorandil: Zdaje mi się, że autorce może też chodzić o tzw. komfort pożycia - mimo wieloletniego już związku z mężem, nie mogą bezstresowo i bez kombinowania uprawiać seksu, co jednak jest w związku dość ważne. Ale to tylko moje wrażenie :)
Odpowiedz@Skarpetka: Może i komfort też jest ważny :) ale wydaje mi się, że największą obawą jest, że prezerwatywa nie zadziała a autorka albo bardzo ucierpi albo tego nie przeżyje.
OdpowiedzSterylizacji lekarze boją się robić, ale mąż wazektomię załatwi bez większego problemu - bo to zabieg dużo prostszy, mniej ryzykowny, a w sporej części odwracalny. Koszt też nie jest jakiś bardzo duży.
Odpowiedz@Mementomoris: teoretycznie tak, w praktyce ogłaszają się firmy, które za stosunkowo niewielką kasę taki zabieg oferują (ok. 2000zł). Po pierwsze, sam zabieg odbywa się poza granicami, po drugie, zasłaniają się tym, że wazektomia nie jest trwała, bo w wielu przypadkach jest odwracalna.
OdpowiedzW Polsce zabieg wazektomii jest legalny i wykonuje się go
Odpowiedz@zyxxx: Ale niewatpliwie maz jest wielki MACHO i uwaza, ze zapobieganie ciazy nalezy zawsze tylko do kobiety i niech ONA idzie pod noz (mimo, ze wiekszy i troche bardziej niebezpieczny zabieg), bo to ONA zawinila, to niech cierpi. "Dobry" z niego partner.
Odpowiedz@zyxxx: Ale to autorka ma problem zdrowotny w tej kwestii. Wazektomia pomogłaby dopóki będą razem. A jeśli (tfu, tfu) się rozstaną, to Zamano dalej będzie miała problem.
Odpowiedz@zyxxx: może nie tylko mąż korzysta :P
OdpowiedzMoja znajoma też nie może mieć dzieci z powodu zdrowotnych, zwyczajnie data porodu byłaby jednocześnie datą jej śmierci. Na szczęście było ja stać i zrobiła zabieg zagranicą, a jej partner też się poddał zabiegowi. Zgodnie stwierdzili, że jak nie mogą to razem. Z tym, że ich akurat cieszy możliwość adopcji. Aczkolwiek każdy ma własne przekonania i cokolwiek zdecydujecie to jest wasze życie.
OdpowiedzWg Polskiego prawa sterylizacja jest przestępstwem. Nic dziwnego że lekarze nie chcą tego zrobić.
Odpowiedz@misiafaraona: W świetle obecnego prawa autorka namawia innych do popełnienia przestępstwa i to proponując w zamian pieniądze. To już chyba jest przestępstwem?
Odpowiedz@misiafaraona: Nieprawda. "Polskie prawo (art. 156 §1 K.k.) stwierdza, że kto powoduje ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci pozbawienia zdolności płodzenia podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.[5] Stąd kastracja i sterylizacja są zabiegami dozwolonymi w Polsce tylko w niektórych przypadkach i ze wskazań medycznych, jak: choroby nowotworowe (nowotwór złośliwy gonad męskich lub żeńskich, silnie hormonozależny rak piersi lub trzonu macicy, rak prostaty); wysokie ryzyko utraty zdrowia lub życia przez pacjentkę w wyniku zajścia w ciążę; stwierdzona wada genetyczna u kobiety potwierdzająca, że urodzenie przez nią dziecka z medycznego punktu widzenia jest niemożliwe[6]."
OdpowiedzA może warto odkładać sobie pieniądze na zabieg? Może nie dziś i nie za rok, ale w końcu będziesz mogła sobie na niego pozwolić. Albo może czas złożyć projekt, który pozwalałby na sterylizację przynajmniej w takiej sytuacji, jak Twoja.
OdpowiedzMy też z żoną mamy trochę (zdecydowanie) pod górkę z płodzeniem dzieci, ale za to Teściowa ostatnio prawie że zrobiła awanturę mojej żonie, że ona chce zostać babcią...
Odpowiedz@kojot_pedziwiatr: Babcia zostanie tesciowa szybciej niz mysli, a nawet stara, pieprzona baba (Jaga). Nawet juz chyba teraz nia jest, jesli tak awanturuje sie O TO i ingeruje nachalnie w nieswoje prywatne sprawy.
Odpowiedz@kojot_pedziwiatr: wystarczy zapytać teściową, na jaką skalę będzie pomagała finansowo i jak dużo oseskiem się będzie zajmować. W większości przypadków nagabywanie kończy się jak ręką odjął.
OdpowiedzA zastrzyki? W komentarzach pod inną historią były wspomniane takie, które działają na przysadkę- może polubiłyby się z Twoją tarczycą? :) Albo minipigułka? Też sprawdza się przy pewnych ograniczeniach, ale czy przy tarczycy to nie wiem...
OdpowiedzSterylizacja jest w Polsce nielegalna. Ale wazektomia już nie - wyślij męża na podwiązanie nasieniowodów.
Odpowiedz@pasia251: " "Polskie prawo (art. 156 §1 K.k.) stwierdza, że kto powoduje ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci pozbawienia zdolności płodzenia podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.[5] Stąd kastracja i sterylizacja są zabiegami dozwolonymi w Polsce tylko w niektórych przypadkach i ze wskazań medycznych, jak: choroby nowotworowe (nowotwór złośliwy gonad męskich lub żeńskich, silnie hormonozależny rak piersi lub trzonu macicy, rak prostaty); wysokie ryzyko utraty zdrowia lub życia przez pacjentkę w wyniku zajścia w ciążę; stwierdzona wada genetyczna u kobiety potwierdzająca, że urodzenie przez nią dziecka z medycznego punktu widzenia jest niemożliwe[6]."
Odpowiedz@psychomachia: wazektomia jest procesem odwracalnym, - nasieniowód się podwiązuje, a nie przecina... jest w Polsce legalna, wykonywana w klinikach. Wazektomia to nie to samo co kastracja - prosze nie mylić pojęć.
OdpowiedzNiech ktoś mi wyjaśni - skąd ta obsesja posiadania dzieci, najlepiej kilkorga? Tyle ciekawych rzeczy do zrobienia w życiu, tyle możliwości, a większość ludzi tylko widzi dzieci, a tych którzy ich nie chcą traktują jak trędowatych.
Odpowiedz@mooz: Możliwe, że tacy ludzie nie mieli innego życia, tylko dzieci i dla nich jest to wręcz niepojęte, że ktoś ma inne priorytety. ;)
Odpowiedz@mooz: Mnie raczej przeraża coś innego. Skąd ta obsesja nie posiadania? Spędzając dużo czasu w internecie i wśród rocznika 97 można odnieść wrażenie, że przynajmniej połowa ludzi nie chce mieć pełnych rodzin. Ja nie mam zamiaru kończyć swoich ambicji na rodzinie, ale chęć do posiadania mniej niż 2 dzieci jest zupełnie nienaturalna. Przy dwójce na jedną parę, społeczeństwo przetrwa. Przy 1-2 będzie powoli wymierać. A gdy jest taka moda na wybieranie kariery, nie oprócz, nawet nie przede wszystkim ale z a m i a s t rodziny, społeczeństo a nawet rasa wymrze dość szybko. Zaatanwia mnie skąd ta patologiczna (z szerszego punktu widzenia niż jednotki) tendencja się bierze.
Odpowiedz@Aki: Może to jest naturalne dostosowanie się człowieka do warunków naturalnych. Już teraz ziemia jest przeludniona. Jakby liczebność ludzkości spadła o połowę, do 3 miliardów, to by było dużo lepiej, np. z ekologią.
Odpowiedz@JaNina: Tylko, że jest jedna, zasadnicza sprawa: Zjawisko to zachodzi w krajach rozwiniętych w których przeludnienia nie ma. W przeludnionych nie występuje.
OdpowiedzCo gubi zawsze i wszędzie? "Jakoś to będzie!"
OdpowiedzWiększość przypadków problemów z tarczycą można wyleczyć. Najczęściej wystarczy płyn Lugola (roztwór jodu). Ludzie ogólnie mają niedobory jodu w organizmie. Wyjątkiem od tej reguły jest nadczynność tarczycy, wtedy jodu spożywać nie wolno.
Odpowiedz