Ostatnio było dosyć głośno o gimnazjum, które ukończyłam (chłopak się powiesił, całe grono pedagogiczne i dzieciaki poszły pod lupę) i w miarę skarg napływających od uczniów na nauczycieli i dyrekcję, przypomniało mi to pewną sytuację.
Nauczycielka fizyki z dnia na dzień trafiła do szpitala. Niby nic takiego, a jednak diagnoza była szokująca - przedawkowanie morfiny.
Policja nie została poinformowana zgodnie z polityką pani dyrektor, natomiast prasa i owszem. Co więcej, dwie klasy zostały oskarżone o dosypanie leku do kawy nauczycielce. Ba, co tam dwie klasy, w bardzo krótkim czasie wszystkie klasy od drugiej wzwyż zostały posądzone o zamach na zdrowie.
Apele, wieszanie psów na uczniach, patologia, dzikie węże...
Szkoda tylko, że po tygodniu czasu nauczycielka przypomniała sobie, że wzięła za dużo jakiegoś lekarstwa.
Czy usłyszeliśmy przepraszam? Nie, bo po co.
Przecież jesteśmy tylko uczniami, należało nam się.
szkoła
A widzisz, to ciekawe, bo wiem napewno że każda osoba która z jakiegokolwiek powodu miała badanie krwi, które wykazało zawartość substancji nielegalnych jest z automatu zgłaszana na policję. Kuzyn był zatruty narkotykami, i po tym szpital powiedział że muszą to zgłosić. A tu nagle nie?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 kwietnia 2016 o 0:58
@Ara: Morfina jest w Polsce legalna.
Odpowiedz@Mementomoris: Może chodziło o to, że legalną morfinę trudno zdobyć. Wiem, gdyż jest na tzw. różowe recepty.
OdpowiedzA co ona z kawą na lekcje chodziła?
OdpowiedzTak, nauczyciele tak czasem robią.
Odpowiedz