Wczoraj stoję w kolejce w sklepie motoryzacyjnym po świece.
Przychodzi Pan i taki oto dialog:
- Poproszę płyn chłodniczy do Passata.
- Jaki kolor?
- Passata? Czerwony.
Ja nie dałem rady opanować parsknięcia, ale po minie sprzedawcy widziałem, że to nie pierwszy ani nawet nie setny taki przypadek.
moto
No dobra, i co w tym piekielnego? Nie wiedział, o co sprzedawca pyta. Bywa. Ale ignorancja to jeszcze nie piekielność. W sumie to nawet nie wiemy, czy to o jego samochód chodziło, czy on akurat w ogóle ma prawo jazdy.
OdpowiedzBez przesady. Ja też nie wiem o co chodzi z kolorami płynu, ale trzeba być idiotą, żeby sądzić że jego wybór zależy od koloru lakieru na samochodzie.
Odpowiedz@sweetsecrets: Albo nie wypić porannej kawy i jeszcze wolno myśleć. No ale nawet, załóżmy, że faktycznie słabował na umyśle. Co w tym piekielnego? Smutne, owszem. Ale piekielne?
OdpowiedzNo jak ... Czerwony Passat, czerwony płyn .. to proste :)
OdpowiedzJakie pytanie, taka odpowiedź.
OdpowiedzJestem właśnie sprzedawcą w sklepie motoryzacyjnym i takich kwiatków jest na pęczki np: - Poproszę klocki hamulcowe do mojego (i weź człowieku domyśl się jaki szanowny Pan ma samochód , a może mówiąc "do mojego: ma na myśli coś innego będącego jego własnością) Było trochę piekielności w mojej pracy o których może w wolnej chwili napiszę w oddzielnych historiach.
OdpowiedzSwoją drogą kolor płynu nie koniecznie jest wyróżnikiem jego właściwości. Nie ma żadnej normy, która by to regulowała.
OdpowiedzI co w tym piekielnego? Nie każdy musi sie na wszystkim znać, a możliwe, ze tego pana ktoś o to poprosił. Tak jak ktoś napisał wyżej-nawet nie musiał mieć prawka.
Odpowiedz