Od niedawna egzamin na prawo jazdy można oblać za włączenie świateł przed uruchomieniem silnika. Jest to kolejny po wprowadzeniu egzaminu "teoretyczno-zręcznościowego" i oceny jazdy ekologicznej krok w kierunku, który obrali sobie egzaminatorzy WORD i reprezentujące ich lobby: oblać bez powodu i nie musieć się z niczego tłumaczyć.
http://moto.onet.pl/prawo-jazdy/swiatla-sposob-na-oblanie-egzaminu-na-prawo-jazdy/cvzqw5
prawo jazdy wyłudzenie wymuszenie oszustwo
Nie bardzo rozumiem, o co ten cały szum wokół tego przepisu. Ot, zwykłe usankcjonowanie zdroworozsądkowego postępowania. Trzeba być naprawdę kretynem, żeby najpierw włączyć światła, a dopiero potem odpalać auto, więc bardzo dobrze, że ludzie bez mózgu będą mieli zamknięta drogę do prawa jazdy.
Odpowiedz@timo: Taaaak, a dodatkowo jest to niezbędny element bez którego nasze życie i zdrowie na drodze będzie zagrożone. Nie wspominając o fakcie, że dzięki tej szczególnej umiejętności każdy kursant będzie w stanie zapanować nad światem.
Odpowiedz@timo: Może jestem kretynką, ale co jest nagannego we włączeniu świateł przed uruchomieniem silnika?
Odpowiedz@archeoziele: nie tyle nagannego, co całkowicie irracjonalnego. A kierowca ma postępować racjonalnie, żeby bezpiecznie dla siebie i innych poruszać się po drogach. Jeśli w tak prostej rzeczy nie potrafi być racjonalny, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że w innych również.
Odpowiedz@archeoziele: Światła ciągną prąd, rozrusznik ciągnie prąd... jeśli Twój samochód pamięta czasy PRLu to ciężej mu się będzie uruchomić z włączonymi światłami. Jeśli nie pamięta, to nie powinno to zrobić różnicy.
Odpowiedz@archeoziele: Oprócz wspomnianego wyżej poboru prądu jest jeszcze jeden istotny czynnik - do momentu odpalenia silnika światła są zasilane z akumulatora, w momencie odpalenia auta występuje skok napięcia, który może również spowodować przepalenie żarówek. Ciekawostka lub też nie: najwięcej żarówek przepala się podczas włączania lub innych skoków napięcia. Regulacja bez sensu, może i sama idea jest dobra, o tyle oblewanie za kolejność zapalenia świateł to przesada. Jest wiele innych rzeczy, na które trzeba zwracać uwagę, aby bezpiecznie jeździć.
Odpowiedz@timo: zabrać prawo jazdy wszystkim przesądnym, antyszczepionkowcom, leniwym, głosującym na socjalistów, przesadnie religijnym i dziesiątkom innych grup społecznych - bo są nieracjonalni? Niby nie jest to taki głupi pomysł, ilość wypadków na pewno spadnie, choćby dlatego że na drogach zostanie może z 50 samochodów w skali całego kraju.
Odpowiedz@timo: Nie widzę w tym też nic irracjonalnego. Irracjonalne jest natomiast oblewanie za taką głupotę w ogóle nie majacą wpływu na bezpieczeństwo jazdy.
Odpowiedz@archeoziele: Nic. Współczesne auta z automatem zarządzającym światłami robią to same. Co więcej jak jakieś 15 lat temu gadałem z kolegą, który miał auto ze Szwecji to przed uruchomieniem silnika musiał włączać światła. Więc jeśli to nie prima aprilis to ktoś sobie znalazł "paśnik".
Odpowiedz@timo: a w moim sabiku przekręcenie kluczyka włącza światła i rozpoczyna procedurę sprawdzania. Gdy zobaczę "check ok" włączam silnik. I co, mam sobie system przerobić, bo kretyni wymyślili takie zasady ?
OdpowiedzSzkoda tylko że mój skuter ma światła automatyczne i gdy uruchamiam skuter to przed włączeniem silnika zapalają minie światła. Mój skuter jest irracjonalny. Na złom.
OdpowiedzNo tak.. Przecież to oczywiste, że NAJPIERW uruchamia się silnik, a dopiero później wszystko inne, co zjada prąd... Uważam, że na egzaminie powinny być takie elementy... Też tankowanie, uzupełnianie wszelakich płynów i np. koła. Ale to marzenie ściętej głowy, bo od razu odzywają się tacy geniusze, którym się nie podoba...
Odpowiedz@kalinka: Wymień wszystkie płyny w nowoczesnym samochodzie, powodzenia. Niech egzamin sprawdza jeszcze umiejętność rozłożenia i złożenia samochodu tak, by działał i nie została ani jedna część.
Odpowiedz@sla: To niemożliwe. Zawsze zostaje śrubka.
Odpowiedz@sla: Nie zapominajmy o egzaminie z jazdy z zamkniętymi oczami! Przecież to też ważna umiejętność!
Odpowiedz@sla: Taa... A później taki osioł stoi na poboczu, bo nie wie, gdzie dolać płyn do wspomagania... Albo i nawet nie wie, co to jest... Jeszcze fajniej wygląda oślica, która stoi na środku drogi, bo jej się "takie dziwne światełko zaświeciło". Jak w dowcipie: " To olej... Wiec olała."
Odpowiedz@kalinka: To sobie postoi, w czym ci przeszkadza? Kto wozi ze sobą płyn do wspomagania? Jakiekolwiek inne płyny lub oleje? Jeśli w bagażniku posiada płyn do spryskiwaczy to jest już sukces. Może jeszcze żarówki (do wymiany których czasem trzeba wyjąć pół przodu) i cały sprzęt z warsztatu? Jak masz odpowiednio mądry samochód to sama nic z nim nie zrobisz, bez specjalistycznego sprzętu i dobrego oświetlenia. Skoro tak to wprowadźmy licencję na korzystanie z komputera. Uzyska ją ten, kto jest w stanie rozłożyć i złożyć nowoczesny laptop mając do dyspozycji sam śrubokręt i potrafi napisać system operacyjny.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 kwietnia 2016 o 2:12
Nie wozisz żarówek ze sobą? To inteligentnie, a później płacz "pane policjancie, ale dlaczego mandat?" Trzeba kupować takie auta gdzie dostęp do żarówek jest łatwy, wtedy może niektóre firmy opamietają się jak sprzedaż im spadnie. Moim zdaniem powinno być zabronione produkowanie takich samochodów jeśli samemu nie można wymienić żarówki.
OdpowiedzUmiejętność wymiany kół i płynów eksploatacyjnych powinna być na każdym kursie. @sla czym sie płrozniasie i ich wymiana w "nowoczesnym samochodzie" od starego auta?
Odpowiedz@siwyyy91: Zgodnie z przepisami aby wymienić płyny eksploatacyjne miejsce wymiany musi być odpowiednio wyposażone i zabezpieczone przed przedostaniem się ich do środowiska a to oznacza, że niestety w przeciętnym garażu wolno Ci jedynie dolać płyn do spryskiwaczy i nic poza tym. Po drugie nawet gdy już wymienisz sobie olej, płyn chłodniczy czy hamulcowy musisz go przekazać do punktu utylizacji. Nie można ich ot tak sobie wyrzucić.
Odpowiedz@siwyyy91: Pokaż mi jedno nowe auto gdzie wymiana żarówek nie wiąże się z dodatkowym rozebraniem połowy auta i wykasowaniem błędu w komputerze?
Odpowiedz@sla: polecam wizytę u okulisty lub naukę czytania ze zrozumieniem. Kalinka pisała o UZUPEŁNIANIU płynów, a nie ich wymianie. Ale spoko, tylko czekam, jak któregoś z obrońców tezy, że kierowcą może być każdy debil przejedzie idiota, który nie powinien nigdy dostać prawka ze względu na niedorozwój intelektualny.
Odpowiedz@timo: Na razie to chcielibyście dawać prawko tylko krzyżówce Kubicy z mechanikiem z ASO.
Odpowiedz@archeoziele: nie wiem, skąd ten wniosek, ale na pewno nie z lektury moich wypowiedzi. A dodam jeszcze jedno: kierowca odpowiada za stan techniczny pojazdu. I pewne rzeczy, takie jak sprawdzenie poziomu płynów eksploatacyjnych czy działania np. świateł są niezbędne do bezpiecznego poruszania się po drogach.
Odpowiedz@timo: Witamy w polskim internecie. Popełnił ktoś błąd? Po co zwrócić uwagę? Lepiej obrazić. Drugi mój komentarz tyczył się także uzupełniania. Jeśli uważasz, że osoba, która nie potrafi uzupełnić płynów (lub ma to gdzieś i zleca warsztatowi) oraz nie potrafi wymienić żarówki (w aucie, w którym wymaga to rozebrania połowy przodu) jest niedorozwinięta intelektualnie to gratuluję. Można jeździć bezpiecznie, odpowiedzialnie i wszystkie naprawy oraz całą konserwację zlecać specjalistom. @siwyyy91: Jeśli miły pan policjant da radę wymienić żarówki bez psucia czegokolwiek, na poboczu, najlepiej nocą to mogę przyjąć ten mandat, żaden problem. Jednak proszę nie oczekiwać ode mnie rzeczy niemożliwych.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 kwietnia 2016 o 16:07
@zirael0: insignia
Odpowiedz@zirael0: Hyundaje pozwalają na wymianę (większości) żarówek. Francuskie zazwyczaj nie.
Odpowiedz@timo: Chwila, mowa była o wymianie żarówek a nie sprawdzaniu działania. I dodawaniu/wymianie płynu a nie sprawdzaniu poziomu.
Odpowiedz@sla: Bez działających świateł mijania nie masz prawa poruszać się po drodze publicznej. Jeżeli nie potrafisz wymienić przepalonej żarówki to laweta i do warsztatu.
Odpowiedz@sla: https://nocar.pl/blog/czy-przepalona-zarowka-rowna-sie-mandat/
OdpowiedzW Polsce egzaminatorzy są kompletnie bezkarni. Powinno być tak jak w Niemczech, że podczas egzaminu w samochodzie siedzi zarówno egzaminator jak i instruktor.
Odpowiedz@paski: Coś Cię chyba ominęło, bo w Polsce też istnieje taka możliwość. Ba, możesz nawet zdawać samochodem, którym się uczyłeś jeździć
Odpowiedz@ejbisidii: Być może bo egzamin w Polsce znam tylko z opowieści.
Odpowiedz@paski: Poza tym są włączone kamery, które rejestrują praktycznie wszystko. Nie pisz głupot, skoro nie masz pojęcia o przepisach i o tym jak egzamin wygląda obecnie.
OdpowiedzMoje auto samo zapala światła jak jest ciemno, to co nie powinienem posiadać prawa jazdy? Kraj absurdów.
Odpowiedz@grruby80: Ale wtedy kiedy silnik jest wyłączony? :P
Odpowiedz@grruby80: Automatyczne włączanie świateł po przekręceniu kluczyka i świadome włączanie świateł przed uruchomieniem silnika to dwie różne sprawy.
OdpowiedzA teraz dalej egzaminy zdaje się w Skodach, czy w czymś innym? Bo z tego co pamiętam to światła zapalały się automatycznie.
Odpowiedz@Bryanka: wydaje mi się, że to zależy od regionu Polski. Ja jestem z Krakowa, zdawałam na Toyocie (nie wiem czy to się tak odmienia) Yaris, teraz jest Kia Rio.
Odpowiedz@Bryanka: W Warszawie są Hyundaie i20 - z oświetleniem do jazdy dziennej
Odpowiedz@zirael0: Czyli zmienili. @rahell: zaczynałam w Warszawie na Toyocie Yaris i w trakcie jazd zmienili mi na Skodę Fabie.
Odpowiedz@Bryanka: W Skodzie zależy od modelu ;-) We Wrocławiu zdaje się na Yarisach, również z oświetleniem do jazdy dziennej uruchamianym włączeniem jakiegokolwiek biegu, ale nigdy nie wiesz, kiedy egzaminator stwierdzi, że jednak powinniśmy byli jechać na światłach mijania - oblany :P
Odpowiedz@Maudus: w takiej sytuacji pisze się piękne odwołanie od wyników egzaminu. Skoro pojazd posiada światła do jazdy dziennej, a jest dzień i normalna przejrzystość powietrza, to po co używać świateł mijania?
OdpowiedzA co z autem, które ma światła dzienne, które zapalają się automatycznie po przekręceniu kluczyka w stacyjce?
Odpowiedz@Kumbak: Takie samochody są do tego przystosowane. Tak samo jak samochody z systemem start-stop są przystosowane do częstego uruchamiania silnika. Gdybyś w zwykłym samochodzie (bez tego systemu) gasił i uruchamiał silnik na każdym postoju, to akumulator i rozrusznik nie pociągnąłby dłużej niż parę lat. Nie ma więc sensu porównywać samochodu z automatycznymi światłami do takiego gdzie trzeba je włączać ręcznie.
OdpowiedzŻenada, przecież w normalnych samochodach w momencie przekrecenia kluczyka na zapłon światła same gasną, żeby nie obciążać aku. Oni zdają na 126p?
OdpowiedzNie oblewałbym za to, ale faktycznie zapalenie świateł przed zapaleniem silnika to duży błąd, zwłaszcza zimą, kiedy akumulator jest słaby. Wtedy możemy w ogóle nie odpalić auta.
Odpowiedz@xyRon: Nawet jeśli uruchomimy światła w samochodzie ze słabym akumulatorem w skutek czego go nie uruchomimy to jakie zagrożenie tym zachowaniem spowodujemy na drodze? Żadne. I tu jest kuriozum opisywanej sytuacji.
Odpowiedz@mesing: Jeśli nie wiesz jak zmienić koło w samochodzie i będziesz do tego wzywać assistance, to też nie powodujesz zagrożenia, a jednak nikt nie kwestionuje faktu, że egzaminowany musi wiedzieć jak zmienić koło (zagadnienia z tego zakresu pojawiają się na egzaminie teoretycznym).
Odpowiedz@daroc: Co najśmieszniejsze koło zapasowe w nowych samochodach jest opcją a nie standardem jak kiedyś. Obecnie aby mieć koło zapasowe w aucie musisz sobie dodatkowo zapłacić za nie bo inaczej dostaniesz sprężoną piankę doszczelniającą i koniec. Jak trafi się poważniejsza awaria ogumienia, której nie zaklei ten wynalazek to i tak salonowa nówka kończy na lawecie.
Odpowiedz@mesing: Nie wiedziałem nawet o tym, dzięki za info. Ja uważam, że to dobre rozwiązanie. Po co wozić całe koło, skoro w 90% przypadków wystarczy ta pianka? A jak zdarzy się większa awaria, to możesz zamówić lawetę, która przywiezie Ci koło zapasowe.
Odpowiedz@siwyy91: ja nie mam aż tak bardzo nowego auta, bo Scenic I z 2001 roku w pełnej elektryce. Żeby wymienić obojętnie jaką żarówkę z tyłu muszę rozkręcać cały bagażnik. W Megane z 2007 roku trzeba zdjąć cały przód, by wymienić żarówkę. A nie daj Boże, by jakiś styk zardzewiał. Wszystkie światła w aucie żyją swoim życiem :-) więc nie mam przy sobie żarówek podczas jazdy.
Odpowiedz@nattkaa16: kurde, dobrze, że mnie uświadomiłaś! Mam takie samo auta, nawet rocznik praktycznie ten sam (produkcja dokładnie 18.12.2000 r.) i zawsze wymieniałem żarówki przez przeznaczone do tego otwory, zaślepione klapką. Kolejna, którą boli przeczytanie instrukcji obsługi... A tzw. "choinka", czyli szalejące światła, w prawie każdym aucie ma taką samą przyczynę: wcześniejsza nieudolna ingerencja (z założenia "naprawa") w elektrykę przez jakiegoś Józka w stodole. Instalacja elektryczna w samochodzie jest trochę bardziej skomplikowana, niż np. w komarku, ale niektórzy tego nie rozumieją ("w motorynce zrobiłem, to i w aucie zrobię") i takie są właśnie efekty.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 kwietnia 2016 o 11:26
@nattkaa16: Fiat UNO i jesteś w pełni w tej kwestii samodzielna. Wozić żarówki dobra rzecz. W Czechach, jeśli policja Cię zatrzyma z tego powodu, nic Ci nie grozi, jeśli wymienisz ją sobie na poczekaniu.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 kwietnia 2016 o 13:03
No dobra, zgodzę się, że kogoś poniosło, ale spójrzmy na to inaczej. Gdzie człowiek ma się nauczyć rozsądnej, ekonomicznej jazdy, utrzymywania samochodu w dobrym stanie itd? Nie każdy ma tatę, który w wolnym czasie przekaże taką wiedzę. Kurs jazdy to nie tylko nauka przepisów, ale też dobrych nawyków kierowcy. Płacę za kurs i dobrze by było, żeby przygotował mnie do tego, bym nie tylko nie dostała mandatu, ale też nie paliła więcej, niż trzeba i nie zajechała sprzęgła po miesiącu. Tak samo płacąc za kurst językowy chcę, żeby przygotował mnie do sprawnego posługiwania się językiem, a nie tylko rozwiązywania testów. Godzę się, aby kurs był zakończony testem, który sprawdzi, czy faktycznie się tego nauczyłam. W końcu sama płacę, więc jest to niejako w moim intersie.
OdpowiedzOwszem, trzeba uczyć dobrych nawyków, ale przerywanie egzaminu z wynikiem negatywnym za coś co niema nic wspólnego z bezpieczeństwem w ruchu drogowym to prawnie usankcjonowane wyłudzenie.
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: Z mojego kursu prawa jazdy pamiętam takie paradoksy jak stanie na sprzęgle, biegu i hamulcu, gdy jest się pierwszym na światłach. Co z tego, że znasz doskonale tą sygnalizację i wiesz, że czerwone będzie jeszcze średnio z 2 minuty. Tak musisz stać, bo na egzaminie tego wymagają. O ile moja wiedza jest prawidłowa (jeśli nie to mnie popraw) po takim czymś sprzęgło dostaje nieźle w tyłek. Plus nawyki dbania o auto można wyrobić sobie po kursie, ale co one mają do egzaminu? Na egzaminie powinno oceniać się jazdę, a nie czy ktoś podrapie się za lewym uchem, wsiądzie do auta obchodząc je, czy włączy światła przez silnikiem.
Odpowiedz@MsciwyFrustrat: No wiem, właśnie dlatego mam mieszane uczucia i napisałam, że faktycznie kogoś poniosło (w sensie świetlanych oblewaczy). @Habiel: Robisz kurs jazdy po to, żeby nauczyć się jeździć/być kierowcą. Własnie po to zastosowałam porównanie do nauki języka obcego - chcesz nabyć jakąś umiejętność, płacisz i chcesz, aby za te pieniądze szkoła jak najlepiej pomogła ci tę umiejętność nabyć. Bardzo fajnie byłoby, gdyby zarówno nauczyciele i kursanci tak to właśnie widzieli, bo niestety wielu ludzi ma podejście "muszę mieć papierek i płacę, żeby mi pan Staszek pokazał, jak ten papierek dostać".
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 kwietnia 2016 o 13:13
@Habiel: Z kolei na moim egzaminie, jak się zatrzymałam pierwsza na światłach, wrzuciłam luz i zaciągnęłam ręczny to egzaminator spojrzał się na mnie jak na wariatkę (dość wymownie, aż się zestresowałam, że coś robię nie tak). Po skończonym egzaminie opowiedziałam o tym mojej instruktorce i faktycznie, stwierdziła, że to dlatego, że na światłach wszyscy stoją na sprzęgle i być może byłam pierwszym takim zjawskiem u tego konkretneg egzaminatora. Jakbym wiedziała, że tak robią wszyscy to też bym stała na sprzęgle
Odpowiedz@saperka: U mnie właśnie za takie coś oblewali, bo stanie nawet na sekundę na luzie, uznawano za zagrożenie w ruchu drogowym. Dlatego mój instruktor już wyczulił mnie na takie smaczki, za które oblewali. A o uznanie odwołania od takiego czegoś było ciężko. Teraz po kontroli "z góry", już podobno tak nie jest, ale że prawo jazdy zdane, to się tym nie interesuję. @KoparkaApokalipsy: Jeśli chodziłabym na kurs angielskiego po to aby zdać np.maturę czy TOIC'a, to wolę nauczyć się w sposób w jaki będę oceniana, bo nie ukrywajmy, że większosć osób anglojęzycznych ma gdzieś czasy i formuły gramatyczne typu past perfect cont. itd, a mówią tak jak my-swobodnie i tak aby się z kimś porozumieć. Moim zdaniem po kursie prawa jazdy nie będziesz kierowcą, bo co da Ci 30 godzin w aucie? Nic. Dopiero jak samemu zacznie się jeździć to nabywa się umiejętności jazdy. Na kursie dostajesz podstawy, które umożliwią dalszą naukę.
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: a po co ma się uczyć ekonomicznej jazdy itp? jesli ktoś chce wzywać pomoc drogową do wymiany koła czy dolania płynu, to jego prawo. Nikomu tym nie szkodzi, wręcz da zarobić.
Odpowiedz@saperka: nie wszyscy stoją na biegu na swiatłach; skąd taki wniosek? Co prawda zaciąganie recznego dziwne, wystarczy położyć nogę na hamulcu. @Habiel: na kursie nauki jazdy i egzaminie uczy się wręcz złych zachowań.
Odpowiedz@egow: Jakiś przykład tych złych zachowań?
OdpowiedzWłaśnie dziś zdawałam egzamin na prawo jazdy w Rzeszowie. Mój egzaminator powiedział, że u nich jeszcze to nie jest błąd, ale np. w Warszawie już jest. Czy to możliwe?
OdpowiedzTo nie jest błąd - to jest pretekst.
OdpowiedzTrochę jak : jesteś nieekologiczny gdy idąc do łazienki włączysz światło przed otwarciem dźwi
Odpowiedz