Porządkowałam dzisiaj albumy ze zdjęciami i w jednym z nich trafiłam na zdjęcie, które przeniosło mnie w czasie o dobre naście lat i przypomniało pewien incydent z zasłużona przedstawicielką służby zdrowia w roli głównej.
Będąc w ciąży dość późno (ok. 6-7 miesiąc) "dostałam" brzuch. Ale jak już się pojawił, to ho ho. Był naprawdę olbrzymi; kolega z pracy porównał mnie do wielkiej oliwki nadzianej na chudziutka wykałaczkę ;-).
Praktycznie do końca ciąży pracowałam. I tak właśnie ok. 7 miesiąca przyplątało się przeziębienie. Objawy pojawiły się w pracy, więc pod jej koniec - czując,że gorączka rośnie - po prostu zwolniłam się i pojechałam do przychodni rejonowej.
Mojego doktora nie było, ale miła pani rejestratorka, której omal nie staranowałam brzuszyskiem, popatrzyła na mój odmienny stan ze współczuciem i wkręciła mnie do jedynej przyjmującej jeszcze lekarki.
Kolejka nie była długa. Po jakichś 40 min weszłam do gabinetu, powitana niechętnie przez ewidentnie doświadczoną (przynajmniej latami) przedstawicielkę służby zdrowia. Wysłuchała mnie, założyła okulary i kazała się rozebrać.
Zdjęłam ciążową sukienkę i zaprezentowałam się jej w całej mojej ciężarnej obfitości. Lekarka osłuchiwała mnie, z irytacją szukając miejsca, do którego mogła wygodnie przyłożyć stetoskop "od frontu".
Po zakończonym badaniu wypisała receptę i L4. Podziękowałam i ruszyłam do wyjścia. W ostatniej chwili, pod drzwiami, coś mnie tknęło i zapytałam:
- Pani doktor, czy ja mogę przyjmować te leki w ciąży?
Lekarka aż podskoczyła i z ciężką urazą i oburzeniem w głosie odparowała:
- Dlaczego mi pani nie powiedziała, że jest w ciąży?!?
- Myślałam, że widać... - wybąkałam.
- No, żeby ja się tak miała każdemu pacjentowi przyglądać... - odpowiedziała z politowaniem pani doktor, malowniczo drąc recepty i wypisując nowe.
PS. Zdjęcie, które mnie tak rozbawiło zostało zrobione dzień wcześniej i przedstawia roześmianą młodą kobietę jedzącą zupę z talerza umieszczonego - jak na stoliczku - na wielkim, ewidentnie ciążowym brzuchu.
kobieta w ciązy/ przychodnia/sł słuzba_zdrowia
Pani po prostu chciała sobie obejrzeć Ciebie na golasa. Musisz mieć naprawdę piękne oczy..., że nie zauważyła brzuszyska. To Ci powinno schlebiać, już nawet doświadczone kobiety nie mogą się oprzeć :P
OdpowiedzNie dziwię się lekarce, chociaż mogła zapytać. Jak poznałam pewną osobę, to myślałam, że jest w ciąży. Nie była.
Odpowiedz@LupoMannaro: A może tak przeczytaj dokładnie historię ? Osoby z natury szczupłe wyglądają tak, jak opisała autorka - oliwka nadziana na wykałaczkę. Od tyłu nie widać, że osoba jest w ciąży, ale od przodu i z boku brzuch wystaje, jakby się połknęło dużą piłkę lekarską.
Odpowiedz@katem: A jeśli osoba nie w ciąży wygląda tak, że jest chudziutka i ma ogromny brzuch, to niezainteresowanie lekarki było błędem w sztuce, gdyż taki wygląd świadczy albo o poważnych chorobach w obrębie jamy brzusznej (ew. miednicy), zwykle nowotworach pokaźnych już rozmiarów, albo o poważnych chorobach endokrynologicznych.
Odpowiedz@didja: w sumie to ciąża też jest nowotworem ;)
OdpowiedzNie "po jakiś", tylko "po JAKICHŚ" 40 minutach.... Jakiś to może być dzień ;-)
Odpowiedz