Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia z dzisiaj. Jestem we Włoszech, zajechałam do koleżanki, która mieszka w…

Historia z dzisiaj.

Jestem we Włoszech, zajechałam do koleżanki, która mieszka w małej miejscowości, około 1000 mieszkańców. Wynajęty dom trochę na uboczu pipidówy. Kawkujemy, plotkujemy i nagle pukanie do drzwi. Minutę nam zajęło zdziwienie typu kto to może być, ja na nikogo nie czekam, może brat czegoś zapomniał. A dobijanie się do drzwi coraz bardziej natarczywe, przeszło w walenie chyba pięścią, a po chwili to już chyba w kopanie, bo aż drzwi latały. I tak dobre 5 minut, jakby ktoś miał zamiar wejść razem z drzwiami.

No to krótka piłka - telefon po karabinierów, bo koleżanka wraz z dziećmi rok temu została "prewencyjnie oddalona z domu" w asyście karabinierów po tym, jak mąż jej złamał rękę i kolejny raz wtłukł. A że szanowny małżonek czasem odwiedzał i awanturował się pod jej domem, to nawet nie podchodząc do okna obstawiałyśmy, że to on. Przyjechali panowie w mundurach po około 10 minutach - walenie w drzwi przez cały ten czas nie ustawało - za drzwiami się uspokoiło, moment ciszy i telefon, że można otworzyć. Otwieramy, a tam... patrol, ksiądz i 2 ministrantów. Bo oni widzieli, że wchodziłyśmy, więc skoro jesteśmy w domu, to się dobijali.

PS Tutaj w okolicach Świąt Wielkanocnych chodzi coś w rodzaju kolędy, błogosławią domy i biorą "cołaskę". Koleżanka się nie spodziewała, bo zapowiadali, że będą chodzili przed świętami, a ona wtedy wyjechała na parę dni. Chodzili jednak po świętach, bo ksiądz miał grypę.

by plombabomba
Dodaj nowy komentarz
avatar Nikorandil
33 39

Ksiądz czy nie ksiądz- dobijanie się pięścią w drzwi przez 10min normalne nie jest i jak najbardziej zasługuje na zainteresowanie służb porządkowych.

Odpowiedz
avatar dymek91
6 24

Gdyby nie było napisane na początku skąd historia dałbym rękę sobie uciąć, że w Polsce miała miejsce. Widocznie takie "wybitne" jednostki wśród kleru nie tylko u nas się trafiają.

Odpowiedz
avatar plombabomba
1 9

@Jango_Fett: nie nie, włoski.

Odpowiedz
avatar eulaliapstryk
1 21

@dymek91: Czemu tu się dziwić. Wszyscy są watykańskimi urzędnikami, więc i standardy jednakowe na całym świecie. ;)

Odpowiedz
avatar Kokapofy
0 0

@dymek91: No jak? W Polsce patrol policji po 10 min? :P

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 15

Takie cierpliwe poświęcenie dla Kościoła Świętego powinno się docenić. Ja nie stoję tych dziesięciu minut nawet pod drzwiami najlepszej przyjaciółki. Nie mówiąc o zaangażowaniu w wyczekiwanie każdej cząstki mego ciała... Ach, żeby oni byli tacy wytrwali i zaangażowani w innych kwestiach.

Odpowiedz
avatar LupoMannaro
1 5

Pierwsze słyszę, żeby ksiądz we Włoszech chodził po domach ;)

Odpowiedz
avatar plombabomba
0 2

@LupoMannaro: a jednak... chodzą.

Odpowiedz
avatar timo
-5 15

Oczywiście gościowi w sukience uszło to na sucho? Szczerze mówiąc, to jak mnie by się ktoś dobijał do drzwi (a tym bardziej w nie kopał) przez kilka minut, to zwyczajnie dostałby w ryj niezależnie od reprezentowanego urzędu itd.

Odpowiedz
avatar plombabomba
-1 9

@timo: gdyby to były moje drzwi, to minimum zażądałabym umycia, bo ślady butów były do wysokości klamki. Koleżanka jednak boi się, żeby o niej we wsi źle nie mówili, więc przepraszała że nie otworzyła, że nas wystraszyli itd. Ksiądz zarzucił fochem i poszli.

Odpowiedz
avatar timo
3 7

@plombabomba: ja pierdziele, jaki zaścianek :o Przepraszała chama, który kopał jej w drzwi? Gratuluje... Mogła mu jeszcze buty wyczyścić, bo może sobie ubrudził o drzwi. Albo od razu nowe kupić, bo mógł sobie uszkodzić. A w ramach przeprosin jeszcze zrobić laskę... "Boi się, żeby o niej we wsi źle nie mówili" - XIII wiek normalnie. A świętopietrza też tam płacą? To cham kopiący ludziom w drzwi, niezależnie czy to ksiądz, burmistrz czy prezydent, powinien się "bać, żeby o nim we wsi źle nie mówili".

Odpowiedz
avatar plombabomba
-2 2

@timo: no takie tu są realia życia w małych miejscowościach. Ja mam dystans, bo nie jestem stąd. Ale koleżanka, Włoszka z dziada pradziada, wychowana jest systemie, że rządzi proboszcz a potem wójt. I że najlepiej się nie wyhylać.

Odpowiedz
avatar doktorek
12 20

Nie kumam! Ktoś puka, Wy nawet nie sprawdzacie kto (bo nikogo nie oczekujecie), tylko od razu dzwonicie po karabinierów? Rozumiem, że mogły być powody obaw przed otwarciem, ale jakiej filozofii wymaga sprawdzenie kto, a nie snucie domysłów?

Odpowiedz
avatar timo
4 4

@doktorek: Przeczytaj jeszcze raz historię, tym razem ze zrozumieniem. Może wtedy zakumasz.

Odpowiedz
avatar wumisiak
18 20

Jakoś trudno mi uwierzyć, że ksiądz w asyście ministrantów faktycznie kopał i tłukł w te drzwi. Fakt, Włosi słyną z temperamentnych zachowań, ale raczej nie aż tak... Więc nie rozumiem zupełnie - nawet jeśli znajoma faktycznie miała powody do obaw - dlaczego nie sprawdziłyście, kto tak stuka, tylko przez minutę się dziwiłyście, przez kolejne pięć minut dziwiłyście się jeszcze bardziej, a później, nie sprawdzając, kto robi taki raban, zadzwoniłyście po karabinierów.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 marca 2016 o 3:57

avatar Morog
-3 17

@wumisiak: to kolejna katofobka mitomanka.

Odpowiedz
avatar Polacca
4 6

Ksiądz chodzi i owszem w wielkim poście, lecz tylko do domów z listy, na którą to trzeba się wcześniej zapisać. I jak tyle lat tu żyję, tak nigdy nie widziałam żeby chodzili ministranci. Sam ksiądz robi wpad/wypad (takie tempo bez rozsiadania i gadek). Czasem, jeśli nie jest to ksiądz miejscowy a pomocnik to ma ze sobą kogoś z ulicy/osiedlA i ten wskazuje mu adres z listy. Minus za historie tak zmyslona ze aż brak słów

Odpowiedz
avatar plombabomba
-2 4

@Polacca: nie wiem gdzie Ty mieszkasz, tu gdzie ja mieszkam - i jak tyle lat tu żyję - chodzi ksiądz z ministrantami i nie w poście, tylko w ciągu 2 tygodni po świętach. Żadnej listy nie ma, domyślnie wszyscy są na takowej, gdyby była, bo miejscowość jest mała, wszyscy się znają i księdza nie przyjąć = mieć przeciwko sobie wszystkich. U koleżanki, 40 minut jazdy ode mnie, jest podobnie z tą różnicą, że ksiądz chodzi przed świętami a nie po. Skoro aż tyle lat tu żyjesz, to chyba już powinnaś załapać, że co prowincja to praktycznie inne zwyczaje i inny język. EDIT: co do księdzowego wpad/wypad to nie do końca tak. Owszem, nie rozsiada się. Ale chatę obejdzie, o zdrowie zapyta, zmówi modlitwę i pobłogosławi dom. W sumie około kwadransa.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 marca 2016 o 22:24

avatar Rafikk222
-1 1

Ja bym obejrzał drzwi i jakby tylko uszkodzone były to ksiądz i ministranci kupują nowe

Odpowiedz
Udostępnij