Pracuję jako spedytor. Moimi klientami są polskie firmy transportowe. Przewozy organizuje na rynek zachodni z naszego pięknego kraju i z powrotem. Oczywiście wszystkie informacje można znaleźć na stronie mojego pracodawcy. Ale chyba nie wszyscy umieją czytać ze zrozumieniem.
Dzwoni do mnie Pani, której samochód od jutra będzie pusty w Belgii i do kraju na pusto musiałby wracać. No więc czy nic nie mam. Oczywiście, że mam z Gandawy pod Warszawę. Wszystko Pani podałam. A ona, że nie, bo wolałaby do Rosji z tym pojechać.
I teraz do Pani nie trafia, że odbiorca pod Warszawą jest i stąd może poszukać może ładunku na Rosję. Nawet Panią przełączę do spedytora odpowiedzialnego za rynek wschodni.
Nie, bo ona wolałaby. Nie doszłyśmy do porozumienia mimo półgodzinnej rozmowy.
Więc tak: czy Pani dopiero zaczyna w transporcie pracować?
Ja transportów na Rosję czy inny wschód nie organizuję, bo zwyczajnie nie znam języków i bazy kontaktów "w razie gdyby coś" też nie mam, więc się nie podejmuję.
spedytor transport
Podsumujmy: zadzwoniła do ciebie potencjalna klientka i spytała o ofertę. Oferta się jej nie spodobała i zrezygnowała z twoich usług. A gdzie piekielność?
OdpowiedzTutaj chodzi głównie o to, że ona "wolałaby", czyli ja mam jej tego odbiorcę przenieść do Rosji. W sumie, ona traci więcej na powrocie pustego samochodu czy jego przestoju tam.
Odpowiedz@jerzynka78: nie do Rosji, tylko "na Rosję" lol. Ludzie (autorko) rozumiem, slang w firmie slangiem, ale chociaż na piekielnych piszmy poprawnie - a nie na kasie, na magazynie, na recepcji...
Odpowiedz@Caron: Skoro już chcesz być tak dokładnym, to w tekście powtarza się "może" zupełnie niepotrzebnie :P
Odpowiedz@jerzynka78: dokładną. muszę swojego "lubego" wywalić z awatara chyba, bo ludzie na piktogram płci mi nie patrzą... ;D
OdpowiedzA co z piekielnością?
Odpowiedz@aptekarkararka: up.
OdpowiedzTo jak dzwonienie do osoby wystawiającej ogłoszenie o sprzedaży samochodu z pytaniem, czy przypadkiem nie ma na sprzedaż też prosiaków, bo kupujący "by wolał".
Odpowiedz