Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jako że to mój pierwszy post, to może krótko o mnie. Mam…

Jako że to mój pierwszy post, to może krótko o mnie.
Mam benzynę zamiast krwi.
W związku z tym i moją pracą w "branży" postaram się opisać kilka piekielnych historii, których byłem świadkiem lub uczestnikiem.

Było już kilka razy o piekielnych sprzedających, to ja może opiszę kilku piekielnych kupujących.

Kilka lat temu sprzedawałem samochód, tak się składa, że mimo iż nie mam dresów z trzema paskami, a zamiast Boysów wolę posłuchać AC/DC czy ZZ Top, to jeśli chodzi o samochody, to od zawsze miałem BMW.
Tak było i tym razem, co ważne dla historii, samochód było dość mocno zmodyfikowany - nie było spojlerów, siatexów, diod i podobnych, za to było bardzo twarde i niskie zawieszenie, szerokie koła, dużo większy silnik, dobre hamulce i zamontowana szpera, oraz sporo innych - podsumowując, w rękach sprawnego kierowcy dość szybkie i dające ogromną "radość z jazdy", w rękach amatora narzędzie zbrodni.
Wszystko dokładnie opisane w ogłoszeniu.

Klient nr 1:

Szybki telefon, kilka pytań, pasuje, przyjeżdża.
Tatuś ok. 50 z synem (S) wyglądającym na 16 lat (miał 18 i nawet pokazał prawko, bo nie wierzyłem, miał je całe 2 miesiące).
Młody ogląda furę, a ja (J) pełen niepokoju i nikłej nadziei, że młody może chociaż kartami jeździł, zaczynam rozmowę z tatusiem (T)

J: Samochód dla syna?
T: Tak, zdał niedawno prawko, to trzeba młodemu kupić, niech się uczy jeździć.
Ja już przerażony: Czy uważa pan, że taki samochód na naukę jest odpowiedni??
T: A co to takie niezwykłego, chce taki, to niech ma, co złego może się stać??
S: Jedziemy się przejechać??
J: OK, ale ja prowadzę.
S: Nie ma mowy, ja chcę!! (już napalony jak szczerbaty na suchary)
J: Jak się ojciec zgodzi, to w drodze powrotnej.
T: Panie, młody sam jesteś, a robisz problemy, ja się zgadzam, niech chłopak jedzie.

Przekonałem, że to jednak ja będę prowadził, T z boku, S z tyłu, a ja pojechałem na moje ulubione zakręty, przejazd pełnym ogniem, młody z tyłu szczęśliwy, ojciec przerażenie w oczach i prawie wyrwana strachłapka z podsufitki, wróciliśmy i ku rozpaczy młodego ojciec nie zgodził się na zakup.

Powinienem się cieszyć, że napalony i że kupić chciał, ale jakoś zawsze mnie uczyli w domu odpowiedzialności, więc nie chciałem za tydzień zobaczyć w wiadomościach kolejnego reportażu o mordercy w BMW.

Klient numer 2:

A właściwie klienci, facet z żoną i dwójką dzieci, przyjechali i zaczęło się, jakie to niskie, jakie to twarde, a jakie niewygodne, a jak szarpie.... Zabrali się i pojechali, a ja specjalnie urlop brałem,
no tak, przecież wystawiłem na sprzedaż rodzinnego vana...

Klient numer 3:

Umówił się, wypytał o wszystko, znowu wcześniej z pracy wyszedłem, nie przyjechał.
Dzwonię, nie odbiera, po chwili SMS: nie jestem już zainteresowany, kupiłem wczoraj inny.
No fajnie, człowiek zwalnia się z pracy, pędzi do domu, bo umówiony, a ten nawet nie może SMS-a wysłać, że nie zamierza przyjechać.

Klient numer 4:

Kupił, nie chciał tylko dopłacać za felgi, OK, nie ma problemu, felgi dość rzadkie i poszukiwane, więc się sprzedadzą szybko, wystawione i sprzedane w jeden dzień, ale...
Żeby nie było niepiekielnie:
Felgi sprzedałem 5 lat temu, do tej pory jak się wpisze w Google nazwę i model tych felg, to pojawia się link do tego ogłoszenia ze zdjęciami na moim samochodzie, średnio raz na miesiąc mam telefon, czy jeszcze aktualne... Tak, oczywiście, 5 lat aktualne...

by beeppp
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Pani_i_Wladczyni
10 10

Co to za serwis, że nie możesz "ściągnąć" ogłoszenia?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 9

@Pani_i_Wladczyni: Może po prostu autor nie usunął ogłoszenia, a ustawił jako nieaktualne. Takie ogłoszenie (chociażby na OLX, sprzedajemy.pl) można łatwo odszukać, zdobyć numer, opis czy zdjęcia. Jest tak samo dostępne jak każde aktualne, dopiero usunięcie ogłoszenia całkowicie usuwa go z serwisu chociaż dzięki wysokiemu pozycjonowaniu strony na Google są one wyświetlane, ale samo przejście na nie skutkuje błędem o nieistniejącym ogłoszeniu.

Odpowiedz
avatar Pani_i_Wladczyni
2 2

@Kaz: dzięki za wyjaśnienie :) No cóż, w tym przypadku autor po części sam jest sobie winien. Ja zawsze kasuję nieaktualne ogłoszenia, bo wolę żeby mój numer nie błąkał się gdzieś w Internetach...

Odpowiedz
avatar beeppp
0 0

@Pani_i_Wladczyni: ogłoszenie na forum, na którym giełda była akurat publiczna, temat z giełdy skasował się automatycznie po miesiącu, ale jakimś cudem google wynajduje to ogłoszenie. Po kliknięciu faktycznie wywala błąd o braku tematu, ale na stronie google widać numer tel, no cóż kiedyś się to znudzi

Odpowiedz
avatar Mantigua
1 1

Dlatego właśnie na czas wystawiania ogłoszenia warto kupić jakiś cegłofon w markecie, albo uruchomić jakiś swój stary telefon i kupić kartę SIM w kiosku, a w ogłoszeniu podać tylko ten numer. W ten sposób po zawarciu transakcji można tamten numer wyrzucić i nie trzeba odbierać telefonów z zapytaniami o ogłoszenie

Odpowiedz
avatar Jorn
0 8

Klient nr 1. Nie znał się. Gdy się już poznał, zdecydował się zrezygnować z zakupu. Piekielnosci brak. Klienci nr 2. Nie znali się. Gdy się przejechali, zdecydowali, że to nie dla nich. Mieli prawo. Piekielności brak. Klient nr 3. Ten był piekielny. Jeden na czterech. Klient nr 4. Kupił, nie chciał dodatku. Miał prawo nie chcieć. Piekielnosci brak. Ogłoszenie się gdzieś tam buja po internecie, ale czy wyraźnie widać, że jest stare i nieaktualne?

Odpowiedz
avatar Sweetaska
-1 3

@Jorn: Typowy internetowy komentarz z hejtem na wszystko co wokół ludzie odpisują. Najlepiej "jeździć" po wszystkich że nic nie piekielne i niby Ty byś się "wcale nie zdenerwował"

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

W imieniu normalnych kierowców chcących bezpiecznie dojechać z punktu A do punktu B, wielkie brawa za akcję z BMW.

Odpowiedz
avatar Sweetaska
-1 3

Pozytywnie, że Twoja historia się wybiła i nie "zmietli" jej internetowi "Idaliści" co zawsze przepisowo jeżdżą (niby). Dodałam już 3 historie o autach, ale za każdym razem , gdy jest info o jeździe innej niż 50/h to ludzie od razu HEJT że tak się nie jeździ ! :P

Odpowiedz
avatar beeppp
0 0

@Sweetaska: dziewczyna lubiąca samochody, kocham takie! ;) tylko ciężko Was znaleźć, zazwyczaj jest "znowu idziesz do tego gruchota" :P

Odpowiedz
avatar Jamejest
-2 2

Nie przesadzaj, ze młody kierowca nie może mieć szybszego samochodu. Sam miesiąc po odebraniu parwka kupiłem 500 konnego Mercedesa. Jezde nim juz 2 lata. Pierwszy dzień bałem sie usiąść za kółkiem, a juz po tygodniu wchodziłem bokiem w zakręty. Człowiek sie szybko uczy, a samochód to nie motocykl. 100 czy 500 koni nie jest aż tak odczuwalne, zeby nie potrafić jeździć...

Odpowiedz
avatar beeppp
0 0

@Jamejest: chętnie bym zmierzył się z tobą i twoim 500 konnym mercem na torze, jeździsz na jakieś track day?? Jak skończę moją e30stkę to możemy polatać, u mnie będzie tylko 140KM

Odpowiedz
avatar Jamejest
-1 1

A skad jestes? Ja z Krakowa. Na torze nie mam najmniejszych szans, bo mam CL55 amg. Sportowe auto to nie jest, prawie 2t masy, miekkie, wygodne zawieszenie i na zakretach zachowuje sie, jak krowa, ale z przyspieszeniem na prostej drodze mozna sie pobawic. Szczegolnie od 200 wzwyz.

Odpowiedz
Udostępnij