Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Czytałam już kilkukrotnie historie o lekarzach w Polsce. Podzielę się z Wami…

Czytałam już kilkukrotnie historie o lekarzach w Polsce. Podzielę się z Wami historią medyczną w UK. Lekarze niestety nadają się tu jedynie do kosza.

Kilka lat temu robiłam badania krwi, ponieważ pojawiały mi się krwiaki na nogach bez powodu. Wyniki krwi pokazały problemy z tarczycą, jednak lekarz stwierdził iż nie wymagają leczenia. OK, w końcu nie ja jestem lekarzem.
Jednak kilka miesięcy temu problemy znacznie się nasiliły, doszło do tego, że mdlałam. Wybrałam się więc po raz kolejny do lekarza. Skierowanie na badania krwi, diagnoza: tarczyca, brak leczenia nawet na wyraźną prośbę.

Problemy nie ustawały, więc trafiłam do innego lekarza w tej samej przychodni. Było to bezpośrednio po zasłabnięciu, ciśnienie krwi 72 na 58, tylko jednorazowo wcześniej ciśnienie idealne. Diagnoza: niskie ciśnienie - leki przepisane, bez sensu, ponieważ pani doktor nawet nie przejrzała poprzednich wyników ciśnienia.

W końcu trafiłam do lekarza, który kategorycznie wykluczył tarczycę, jednak stwierdził anemię. Przepisał mi żelazo i zlecił kolejne badania krwi po miesiącu.
Jako że wybierałam się do Polski, pojawiłam się w prywatnym laboratorium. Dostałam wyniki badań na następny dzień i po prostu padłam.
Tarczyca norma 4.0 mU/l. U mnie 8.9 mU/l.
Żelazo norma 32 tys. U mnie 11 tys.

Czy naprawdę tak ciężko dobrać leczenie do wyników badań? Niemożliwe, że takie zmiany nastąpiły w ciągu miesiąca. Ciężka niedoczynność tarczycy i ciężka anemia dzięki wspaniałemu leczeniu angielskich lekarzy. Czekam tylko na poniedziałek, by wybrać się do tej przychodni i zapytać, czy chcą mnie zabić czy co. I znaleźć normalnego lekarza, co może graniczyć z cudem.

słuzba_zdrowia lekarze

by raven991
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar GoshC
1 9

Jak już masz diagnozę i, co najważniejsze, przepisane leczenie, to już z górki. Po prostu powiedz im co Ci mają wpisać na receptę. Problemem jest sama diagnostyka - widziałam już lekarzy wpisujących objawy w Google, bo nie wiedzieli co robić. Trzymam kciuki.

Odpowiedz
avatar menevagoriel
6 6

@GoshC: niestety z tarczycą nie jest tak prosto. Wprowadzać hormony trzeba stopniowo, sprawdzając różnice w wynikach TSH. Więc laik nie jest w stanie sam dobrać sobie odpowiedniej dawki hormonu. Sama choruję na niedoczynność i chodzę co pół roku na kontrolę poziomu TSH i sprawdzenie czy przyjmowana przeze mnie dawka hormonu jest odpowiednia (na początku leczenia konieczna jest kontrola co trzy miesiące ). Bałabym się chodzić na kontrolę do lekarza, który tak dużą niedoczynność jaką ma autorka uważa za niegroźną, bo raczej dobrze dawki nie dobierze. A autorce radzę pochodzić po różnych lekarzach nie mówiąc nic o diagnozie, tylko pokazując wyniki badań i leczyć się dopiero tam, gdzie zdiagnozują to co trzeba.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 20 marca 2016 o 9:09

avatar lezard
3 5

@menevagoriel: akurat tarczyca, to bardzo przerypany temat. w USA zaczynają leczenie (aczkolwiek nie w każdym przypadku) dopiero od TSH na poziomie 10!!! takie są ustalenia towarzystwa endo w Stanach. w Polsce też nie jest kolorowo. koleżanka poszła do lekarza z TSH na pograniczu normy. jeden powiedział, żeby olać, bo nic się przecież nie dzieje, a że zmęczona? no każdy jest zmęczony! że jej ciągle zimno!? no zima jest! że libido zerowe? zdarza się, pewnie partner jej się znudził! poszła do drugiego, który jasno jej powiedział, że dla kobiety w wieku produkcyjnym to pogranicze jest i tak za wysokie! i z 4,3 zbijali jej do 1,5! i nagle okazało się, żet jednak powinna być leczona.

Odpowiedz
avatar Szanta
2 2

Akurat przy tarczycy sprawdza sie rownież Poziom ft3 i ft4, Jeśli endokrynolog leczy Cie patrząc na same tsh albo Sama sobie odbierasz dawkę to radzę znaleźć dobrego Lekarza.

Odpowiedz
avatar emilyana
16 24

Ja tego za cholerę nie rozumiem. Studiują ci lekarze długie lata, zapieprzają na studiach bardziej niż studenci jakiegokolwiek innego kierunku. Potem praktyki, niektórzy lata pracy już mają za sobą... A dalej tylu jest lekarzy, którzy nie potrafią zdiagnozować najprostszego problemu. Jestem osobą z lekka chorowitą. W sumie dalej nie wiem, co mi jest, ale świruje mi połowa narządów w mniejszym lub większym stopniu. Nie jestem z tych, co się leczą przez internet ale czasem poczytam w internecie o tej czy innej chorobie. Czasem pogadam ze znajomymi, którzy chorują na to czy na tamto... I szczerze to momentami mam wrażenie, że wiem więcej od niejednego lekarza. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że medycyna to gigantyczna dziedzina, a znajomość objawów kilku schorzeń nie czyni ze mnie medyka. Wiem, że moje wrażenie to czyste wrażenie. Ale niech mi ktoś wytłumaczy dlaczego np. tak ciężko przychodzi lekarzom zdiagnozowanie problemów z tarczycą? Co drugi mój znajomy ma problemy z tarczycą. A idę do lekarza, mówię, że chudnę, chociaż jem za trzech, podaję inne typowe dość objawy, a lekarz mówi, że taki mój urok i nie przepisuje głupiego badania na TSH. Gdzie w internecie wystarczy napisać "ludzie się śmieją, że jestem chuda chlip" i zaraz się pojawi dziesięć komentarzy: "idź zbadaj tarczycę". Lekarz na to nie wpadnie. Trójka z kręgu najbliższych mi osób (w żaden sposób nie spokrewnione) ma hashimoto. Czyli nie jest to chyba jakaś mega rzadka choroba. Mimo to przyjaciółka, która leczyła się od dwóch lat u bardzo, rzekomo, dobrej endokrynolog wciąż nie radziła sobie z narastającymi objawami. Ogarnęła sytuację dopiero, kiedy zaczęła trzymać dietę, o jakiej przeczytała w internecie. Lekarka nie wspomniała jej słowem, że jedzenie może mieć jakikolwiek wpływ. Teraz hashi zdiagnozowano u mojej mamy i jej również nikt o tym nie wspomniał. Byłam u kilku czy może nawet kilkunastu polecanych ginekologów żaląc się, że mam nawracające grzybice. Najlepsze rady, jakie otrzymałam to "podmywaj się samą wodą, bo te płyny to też chemia" i "noś często spódniczki, żeby był dobry przewiew". ŻADEN z lekarzy nie zaproponował zrobienia wymazu, nie wspomniał słowem o probiotykach (nawet kiedy mówiłam, że to często wraca po chorobach). Kiedyś nawet nie zaglądałam do internetu, ufając lekarzom, a zaczęłam już w desperacji. Grzybicę pochwy w końcu po latach męczarni ograniczyłam dietą niskocukrową, o której powiedziało mi google. Żaden z lekarzy nie wspomniał nawet słowa, że cukry karmią to gówno. Miałam kiedyś dwie operacje ucha u całkiem niezłego ponoć specjalisty. Pełna nadziei oczekiwałam powrotu słuchu. Zero. Za jakiś czas zgłosiłam się do innego lekarza, który mi wyjaśnił, dlaczego te zabiegi w ogóle nie dawały jakichkolwiek szans na powodzenie, bo operowali nie tę część ucha, co trzeba. W końcu to on zrobił mi operację. Światowej sławy doktor. Nie pomogło. Tu się nie sprzeczam - może się nie dało. Ale przed mówił, że | "się będzie dać", a już po operacji też twierdził, że jest ok i po zdjęciu opatrunku będę słyszeć lepiej. No niestety. Dlaczego kiedy idę do lekarza i skarżę się na problemy żołądkowe i biegunki - dostaję skierowanie na prostą morfologię (a po otrzymaniu prawidłowego wyniku - rozłożenie rąk i... uwaga: "widać taki twój urok".) Rozumiem, że można nie wpaść tak łatwo na to, że mogę mieć amebę. Ale skoro mówię wyraźnie, że wróciłam właśnie z Azji? Dlaczego tyle się mówi, że lekarze przepisują jak szaleni antybiotyki, skoro już każdy chyba głupi wie, że wirusów się tym nie wyleczy? Nie rozumiem tego. No niech mi ktoś to wytłumaczy. Rozumiem gdyby to jeszcze chodziło o leczenie tylko na NFZ, ale np. do ginesów zwykle chodziłam prywatnie. Z czego to wynika, że człowiek się czasem czuje mądrzejszy niż lekarz i że czasem można liczyć tylko na google(mimo nawoływań, żeby nie leczyć się na własną rękę)? Ja rozumiem, że jakieś megarzadkie choroby mogą być problematyczne. Ale ja tu mówię o podstawowych rzeczach, które nawet prosty człowiek z życia z

Odpowiedz
avatar menevagoriel
9 13

@emilyana: niestety się zgadzam. Też mam swoje przejścia z lekarzami. Lekarz, który nie potrafił zdiagnozować zapalenie płuc u dziecka, mimo że ja bez odpowiedniego sprzętu słyszałam, że oddech dziecka nie jest normalny. Odsyłanie do neurologa (który już nawet nastraszyl mnie gazem mózgu) kiedy miałam zatkany nos i bolała mnie głowa - zatoki ;) gdy zasugerowałam, że to mogą być zatoki, usłyszałam, że wtedy miałabym katar (no akurat niekoniecznie). Oj długo by opowiadać. PS. na nawracajace infekcje intymne polecam jedzenie kiszonych produktów. Wspieramy wtedy naszą "dobrą" florę bakteryjną i ciężej o infekcje. (Też o tym przeczytałam w necie :) i działa).

Odpowiedz
avatar Florianowa
1 5

@emilyana: Z tymi studiami lekarzy w UK to bym nie przesadzała. Angielski lekarz może takie ma. Ale na anglika trafić to cud. Tu lekarze są pochodzenia najczęściej hinduskiego. Moja koleżanka jest pielęgniarką i neistety dowiedziała się jak taki GP (lekarz pierwszego kontaktu) dostaje uprawnienia do leczenia w UK. Jedzie do swoejgo ojczystego kraju, robi kurs (czy coś takiego w każdym razie nie studia kilkuletnie) wraca do UK i po papierologi w kilku urzędach zdobywa prawo do leczenia! Miałam kontakt z kilkoma GP tylko jeden wydał się kometenty, był anglikiem.

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
-1 3

Ładnych parę lat temu, ja i moje siostry zostałyśmy wysłane do sanatorium. O ile ja wróciłam zdrowaz i tyle moje siostry wypuścili z zapaleniem płuc. A przepraszam, dostały syrop na kaszel na droge. Infekcje takie jak masz dobrze się leczy pimafucinem i macmirorem. Ona leki na receptę, ale po tygodniu stosowania nie ma śladu po paskudzie.

Odpowiedz
avatar archeoziele
0 0

@menevagoriel: Racja. Grzybki nie lubią kwaśnego środowiska. Kiedyś (po antybiotykach) wdał mi się taki grzybek w gardło. Ale udało mi się zabić to żyjątko końskimi dawkami witaminy C do ssania, kiszoną kapuchą i cytrynami.

Odpowiedz
avatar krzysieks
2 2

No a jaki wynik wyszedł z badania w uk? Może w normie było wtedy. Ciężko jest więc winić lekarza.

Odpowiedz
avatar raven991
-1 1

@krzysieks: w tym problem ze wyniki byly poza norma z tym ze tarczyca byla na poziomie 6.7. Wynikow zelaza nie widzialam na oczy ale musialy byc tez niskie skoro przepisal mi lekarz zelazo, jednak do wizyty kontrolnej nie doszlo, zadzwonil tylko do mnie ze kiedy indziej badania zrobimy.

Odpowiedz
avatar krzysieks
1 1

@raven991: a wiesz że jest taki serwis patient access i tam się możesz zalogować i znaleźć swoje wyniki? żeby się zalogować musisz u GP poprosić o dane do logowania. https://patient.emisaccess.co.uk

Odpowiedz
avatar raven991
0 0

@krzysieks: dziekuje nie wiedzialam o tym, poniewaz w mojej przychodni kaza placic za obejrzenie wynikow :) z pewnoscia poprosze przy najblizszej wizycie

Odpowiedz
avatar raven991
1 1

@krzysieks: niestety sprawdzilam teraz i moja przychodnia nie oferuje tego serwisu: Sorry, Woodland Avenue Practice does not currently offer this service.

Odpowiedz
avatar vigilum
3 7

Dlatego moja rodzinka która mieszka w Anglii przyjeżdża się leczyć do Polski...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 4

@vigilum: zdecydowana większość rodaków,jeździ do Polski na leczenie. Popytaj rodzinę,jak wygląda sprawa z dentystami w Anglii. W naszej przychodni,zdecydowana większość lekarzy to tubycy. Z dwa miesięce temu,siostra wykryła guzka na piersi. Wizyta w GP,lekarz stwierdził,że faktycznie coś jest,zrobił wywiad.wysłał faxem skierowanie do szpitala na oddział. Mieli odezwać si w ciągu 2 tygodni. Po około 5 dniach,dostaliśmy list ze szpitala z datą wizyty. Ze względów zawodowych,zmieniliśmy datę na wcześniejszą. W wyznaczonym dniu,stawiliśmy się na oddziale,siostra wypełniła formularz,po długim czekaniu,siostrę zbadała lekarka i wysłała na USG.Jeżeli coś będzie nie halo,to od razu zrobią biopsję. Wszystko jednego dnia. Na szczęście,był to tylko tłuszczak. W każdym kraju trafisz na konowała. Jednak uważam,że ciapaci lekarze,po studiach,są świetni. W moim rodzinnym mieście mamy lekarza z Indii,mieszka w Polsce już od 20 lat i jest jednym z najlepszych specjalistów w rejonie.

Odpowiedz
avatar archeoziele
2 2

@vigilum: Też leczę się raczej w Polsce. Zwłaszcza dentystów angielskich unikam. Są bardzo drodzy ale w parze z ceną nie idzie jakość. W Polsce za podobne pieniądze można otrzymać usługi na najnowocześniejszym poziomie. Znam nawet Anglików którzy latają do polskich dentystów. Zwłaszcza z poważnymi problemami, na przykład protetyką.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
2 6

Czy Hindus, czy Anglik, czy jakikolwiek inny - lekarz moze byc zawsze dobry, albo zly, niezaleznie od pochodzenia. W GB nie ma skladek na "ZUS", tylko koszty leczenia i calej sluzby medycznej sa finansowane z pewnej kwoty procentualnej z podatkow. Sa duze ograniczenia, spowodowane niedofinansowaniem. Opis choroby w historyjce jest (z fachowego punktu widzenia) nieslychanie glupi, mieszane sa w nim wyniki, wartosci, fakty i zwiazki przyczynowe, oraz rezultaty w sposob tak strasznie laicki, ze nie mozna sie absolutnie polapac, o co narratorce chodzi, ktory sobie cos widocznie ubzdurala i pieprzy trzy po trzy, robiac z siebie wielka ofiare, a z lekarzy - idiotow. Przegapienie anemii, jest prawie niemozliwe, przy najbardziej podstawowych badaniach morfologii, po prostu hemoglobina jest ponizej normy. Nie kazda anemia wymaga leczenia, szczegolnie ta lekka, niezaawansowana. Podane wyniki RR 72/58 tez sa niewiarygodne, maja moim zdaniem za mala amplitude i (o ile naprawde tykie byly), sa chyba rezultatem blednego mierzenia. Niedocisnienie tez moze miec roznorakie powody i (czasem, nieczesto wymagac leczenia, ale przewaznie tylko zmiany/dopasowania lekarstw, ale na ten temat nic nie slychac w tej bajce). Nie istnieje jakas normy "tarczycy", tylko jej specyficznych hormonow (n.p. fT4, fT3, TSH) i jest zawsze podawana, jako przedzial dzialowy (z gorny i dolna granica normy). Dopiero kombinacja i porownanie tych ROZNYCH wynikow badan we KRWI ORAZ DODATKOWE badania, n.p. USG, albo scintigrafia, polaczona ZAWSZE z badaniem cielesnym, czasme pozwalaja postawic trafna diagnoze i ustalic PROBE pasujacej terapii. Czlowiek, to nie maszyna, kazdy funkcjonuje troche inaczej, i leczenie jest ZAWSZE dobierane indywidualnie. Ten czesto nadmieniany hormon "TSH", wcale nie pochodzi z tarczycy, tylko jest wydzielany przez przysadke mozgowa i (niezaleznie od wynikow!) nie daje sie tabletek-TSH na leczenie. Zelazo mierzy sie w mikrogramach, a nie w podanych laicko TYSIACACH (czego??? - kiloramow, ton???). Tak to bywa, jak pacjent mysli, ze zjadl wszystkie rozumy i sam zna sie najlepiej na medycynie (BO TO CHODZI PRZECIEZ O JEGO WLASNE CIALO) i pyskuje bezsensownie, demaskujac niewiedze natychmiastowo pierwsza wypowiedzia. Medycyna (tak jak inne nauki scisle) to jednak troszke wiecej, niz wydaje sie przecietnemu Kowalskiemu i w celu konkretnej wypowiedzi trzeba znac wszystkie (a przynajmniej wiekszosc) PRAWDZIWYCH faktow/wynikow badan. Wypowiadanie sie na powyzszy temat, bez zbadania pacjenta i wystarczajacych informacji I SZCZEGOLNIE UDZIELANIE ZALECEN, CO TEN PACJENT MA ZROBIC, ALBO JAKIE LEKARSTWA PRZYJAC, jest idiotyczne i niebezpieczne i ZADEN rozsadny lekarz tego nie zrobi, bo moze zaszkodzic, a nie pomoc. Od tego jest SZTUKA LEKARSKA

Odpowiedz
avatar grruby80
-1 1

Nie wszyscy pracujący w GP to lekarze. Pracują tam też ludzie po kursie medycznym. Nie wiem jakie jest określenie na nich, ale na pewno nie lekarz.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

Pytanie do osób mieszkających w UK: czy ktokolwiek spotkał kiedyś lekarza pochodzącego z południowej Azji (Indie i okolice), który ZBADAŁ pacjenta i zaordynował jakąkolwiek sensowną kurację inną od paracetamolu? Jak kilkanaście lat mieszkam w tym kraju, od wszystkich słyszę dokładnie tę samą historię (i sam kilkukrotnie tego doświadczyłem): "egzotyczni" lekarze nigdy nie badają pacjenta, wyłącznie słuchają, po czym odmawiają jakiejkolwiek terapii. Wszyscy, ale to dokładnie wszyscy znajomi (łącznie ze mną) musieli iść jeszcze raz i próbować trafić do angielskiego lekarza żeby postawił diagnozę i rozpoczął jakiekolwiek leczenie. Nie piszę tu o byle zaziębieniu, tylko o nieraz bardzo poważnych chorobach, których objawy przez "zagranicznych" lekarzy były kompletnie ignorowane.

Odpowiedz
Udostępnij