Wiem, że dzisiaj prawie monopolizuję "piekiełko", ale po prostu muszę się jeszcze jedną historią podzielić.
Nasze dziecko ukochane ze szkół do domu zjechało, więc radość wielka. Ale oczywiście nie obyło się bez przygód. Piszę oczywiście, ponieważ młoda, mimo że urodzona nie w piątek i nie trzynastego, posiada zdolność do popadania w opresję lub tworzenia tychże tak, że ją pieszczotliwie wołamy czasem "Katastrofia".
Dzisiejszą podróż do domu rozpoczęła od zapoznania się przy kasie z informacją, że pociąg, na który zamierzała kupić bilet ma opóźnienie rzędu siedemdziesięciu paru minut i nic nie wskazuje na to, aby mogło się zmniejszyć, nabyła więc bilet na inny, droższy pociąg, w którym jej miejsce z miejscówki okazało się pustą przestrzenią przeznaczoną do przypięcia wózka inwalidzkiego (nawet pasy były).
No ale wreszcie dojechała, wysiadła w rodzinnym mieście i... w tej najkrótszej części podróży stworzyła przepis na dżentelmena miesiąca (a może roku?)
Oto on:
1. Obserwuj z widocznym zainteresowaniem jak wiotkie dziewczę szarpie się ze sporą walizką, stawiającą niezrozumiały opór podczas przechodzenia przez jezdnię, wdrapywania się na stromy krawężnik i do autobusu wysokopodłogowego.
2. Wsiądź tuż za nią do tego samego autobusu i szturchnij ją trochę, żeby się pospieszyła.
3. Roześmiej się szczerze i głośno, gdy ze łzami w oczach spostrzeże brak kółek przy walizce.
4. Dobij ją komentarzem: "bo ja widziałem, jak ci te kółka na samym początku odpadły przy przechodzeniu przez jezdnię, ciekaw byłem, kiedy się skapniesz".
5. Zaproś ją na wspólne wyjście do pubu, coby zacieśnić tak miło rozpoczętą znajomość.
6. Strzel brzydki grymas okraszony kobietami trudniącymi się nierządem po jej natychmiastowej i kategorycznej odmowie.
7. Dodaj mściwie wysiadając: "bo ja cię tylko tak z litości zaprosiłem, bo jak głupia z tą walizką bez kółek wyglądałaś".
Oto on: spostrzegawczy, szarmancki, obdarzony poczuciem humoru i litościwym sercem.
Nic tylko rwać jak Reksio szynkę...
problemy z bagażem/prostacki podryw/komunikacja_miejska
A to wesz jedna, oby mu się zwiesił i nigdy nie podniósł!
Odpowiedz@maat_: Amen!
OdpowiedzOt typowy pocieszny przedstawiciel spod znaku buraka i cebuli- sam nic pożytecznego dla świata nie zrobi, za to będzie śmieszkował ile się da, żeby pokazać jaki to on rzekomo lepszy jest. Przynajmniej do czasu, aż mu się nie wytknie słomy wystającej z butów. Zabawna postać, jeśli obserwować jej poczynania z boku. Reszcie należy chyba tylko współczuć styczności z takim typem- wyrósł w przekonaniu o swojej wyjątkowości i teraz muszą się bujać z jego napompowanym ego do końca życia. Lub znajomości. Lub spotkania. W każdym razie im mniej tego bujania, tym lepiej dla nich.
OdpowiedzA to Casanova, nie ma co... Ciśnie się na usta riposta: "Z tobą wyglądałabym jeszcze głupiej, niż z tą walizką"
OdpowiedzMoze to ja bede piekielny, ale wytlumacz mi autorko jak mozna nie zauwazyc braku kulek? Ciagnac ''spory'' bagaz i tracac kolka z automatu zwieksza sie opor i dzwiek... Sorki, ale pod tym wzgledem mi corki nie szkoda. Pana nie chce mi sie nawet komentowac, bo rozumiem brak obowiazku pomocy, rownouprawnienie itp, ale brak info o koleczkach i ''litosc'' zaslugiwaly moim zdaniem na liscia;p
Odpowiedz@T3TRU53K: To cała moja Katastrofia!Też ją o to spytałam, a ona odpowiedziała,że się bardzo spieszyła bo widziała nadjeżdżający autobus,a generalnie myślała,że po prostu z sił już opadła...
Odpowiedz@T3TRU53K: kilka razy myślałem, że straciłem kółka w walizce, a jednak winna była nawierzchnia: kostka brukowa, żwir czy inne błoto; Jak się kilka razy przećwiczy taką sytuacje, to można na właściwą źle zareagować.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 marca 2016 o 23:45
@blaueblume: Potwierdzam. Wcale nie tak łatwo to wychwycić w pierwszym momencie. Sama kiedyś zgubiłam i zajęło mi trochę zanim się zorientowałam. Tarcie, z dźwiękiem itd. zaczęło się dopiero później jak plastik zaczął się mocno ścierać. Wcześniej walizka kilka minut sobie po prostu za mną jechała na tym plastiku i o dziwo wcale nie szło ciężko. Leciutki "przyrost wagi" przypisałam chyba podświadomie zmęczeniu i nawierzchni. Zwłaszcza jak się czlowiek spieszy to można przegapić w pierwszej chwili.
Odpowiedz@emilyana: A jednak ! Dzięki za potwierdzenie ;-)
Odpowiedz@blaueblume: Ja sobie tego nie wyobrazam, serio. Jedyna dopuszczalna sytuacja to zima, ubity snieg i sluchawki na/w uszach.
Odpowiedz@T3TRU53K: swoją drogą, uwielbiam ludzi, którzy chamstwo i brak empatii próbują tłumaczyć "równouprawnieniem". Kobiecie ciąży w autobusie nie ustąpię, takiej z dzieckiem na ręku też nie, z nogą w gipsie- zapomnij; nie przytrzymam drzwi takiej, która wychodzi z wózkiem, a jak nie umie czegoś wtaszczyć do busa - jej problem. I nie, wcale to nie znaczy, żem zwykły burak!
Odpowiedz"Kto ma pecha w życiu - ten ma nieszczęść kupę. Złamie sobie palec podcierając dupę." Nie bałaś się wypuścić młodej spod skrzydeł w szeroki świat? Ja bym umierała ze strachu wziąwszy pod uwagę częstotliwość jej perypetii.
Odpowiedz@Armagedon: Ha ha! Mój Tata zawsze wygłasza to powiedzonko z wielką emfazą w klimacie "To be or not to be", gdy po raz kolejny coś mnie dopadnie.
Odpowiedz@Armagedon: Jak każdy rodzic. Wbrew pozorom jednak młoda jest bardzo samodzielna, jak sytuacja wymaga potrafi się ogarnąć i zorganizować w 3 sekundy, zna języki i już od małego dużo podróżowała. A że wybrała sobie kierunek nauki, jakiego nie ma w naszym mieście...
OdpowiedzPewnie się bała, ale dobrze zrobiła :) @blaueblume, moi rodzice też wypuścili taką Katastrofę w wielki świat, bali się cholernie ale jakoś sobie poradziłam ;) i jestem im za to wdzięczna, że nie wyręczali mnie i nie chronili więcej niż trzeba, teraz widzę jak wiele mi to dało. A mogłam być sierotą wszechświata :p
OdpowiedzWiem, że twojej córce na pewno do śmiechu nie było, ale mnie ta historia rozbawiła. Dziękuję za dobry humor z samego rana :)
Odpowiedz@Igielka: Ależ proszę- na zdrowie!Własnie szukam dowodu zakupu walizki,co by ją reklamować.
Odpowiedz@blaueblume: Jak to nie był sprzęt w cenie używanego auta to szkoda zachodu. Odpiszą, że uszkodzenia mechaniczne spowodowane niewłaściwym użytkowaniem (np. pozwalanie na opadnięcie wypakowanej walizki z wysokich krawężników) albo inną pierdołą i to będzie więcej nerwów kosztować niż ewentualnie (od)zyskacie... niestety.
OdpowiedzTeż jestem taką "sierotą" co o własne nogi się potyka, i jeszcze nie było walizki żebym ne zgubiła kółeczek albo urwała rączki.
OdpowiedzZdziwilibyście się ile dziewoj by za takim latało, bo on przecież taki "bandzior" i "zwierzak" co "chodzi własnymi ścieżkami".
OdpowiedzNo właśnie jemu się też tak wydaje i to chyba największy problem ^^
Odpowiedz