Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Po przeczytaniu historii Nieniecierpliwej i komentarzy pod nią (pod historią, nie pod…

Po przeczytaniu historii Nieniecierpliwej i komentarzy pod nią (pod historią, nie pod Nieniecierpliwą) tak mi się skojarzyło/poprzypominało...

W relacji pies - dziecko nie zawsze dziecko jest piekielne. Owszem, znam takie dzieciaki, no dobrze, przyznam się bez bicia, sama byłam dzieckiem, które na widok każdego sierściucha na smyczy leciało w jego kierunku z szerokim bananem na twarzy, okrzykiem "pieeeeesek" i rączkami wyciągniętymi do głaskania. To chyba cud, że nigdy żaden pies mnie nie ugryzł, może dlatego, że nie sprawdzałam, czy da się włożyć palec do oka i jak mocno trzymają się uszy i ogon.

Moja córeczka jest zupełnie inna pod tym względem. Lubi psy (i w ogóle zwierzęta), ale swoją sympatię wyraża co najwyżej słowami "patrz, mamusiu, jaki ładny piesek" (każdy dla niej jest ładny) i obserwowaniem go, póki jest w zasięgu wzroku. Czasem się zdarza, że piesek zachwyci ją tak bardzo, że chce go pogłaskać, wtedy podchodzimy i pytamy właściciela o zgodę, najczęściej nie ma żadnego problemu, piesek jest chwilkę głaskany, po czym rozstajemy się w obopólnym zadowoleniu.

No ale to są pozytywy, a miały być piekielności. Otóż denerwują mnie niebotycznie "pańcie" i ich "szczekusie". Co to "pańcia" nie będę wyjaśniać, każdy wie, natomiast "szczekusiem" jest dla mnie mały (lub średni) pies, obowiązkowo luzem (smyczy albo w ogóle nie ma, albo stanowi element dekoracyjny w ręku "pańci"), nie słuchający poleceń i ZAWSZE rozszczekany - druga moja nazwa robocza na to stworzonko to "dziamgotek".

Szczekusie dzielą się najogólniej na szczekusie towarzyskie i szczekusie agresywne. Te towarzyskie są tylko denerwujące, tak samo jak wyjaśnienia ich właścicielek "on chce się tylko pobawić!". Aha. Ale moje dziecko nie chce - przyzwyczajona raczej do kotów i kociej rezerwy i wyniosłości, w zetknięciu z rozszalałą żywiołowością nie słuchającego nikogo szczekusia czuje się bardzo niepewnie i absolutnie nie podoba jej się zabawa polegająca na szczekaniu, podbieganiu do niej z różnych stron, opieraniu się o nią przednimi łapami itp. Komuś może się wydawać, że to nic takiego, ale dlaczego, do jasnej cholery, ja mam zrozumieć, że szczekuś CHCE się pobawić, a pańcia nie może zrozumieć, że moje dziecko NIE CHCE?

Szczekusie agresywne są przeze mnie już bardzo stanowczo przeganiane, mnie to może co najwyżej po łydkach "poszczypać", ale kilkuletniemu dziecku może zrobić krzywdę. Tłumaczenie pańci na stanowcze żądanie, żeby wzięła agresora na smycz: "niech pani nie przesadza, co taki mały piesek może zrobić?". No właśnie, droga pani, chodzi o to, że ja nie chcę się dowiedzieć doświadczalnie, co taki mały piesek może zrobić, a wyobrazić sobie jestem w stanie dość dużo. Drugim argumentem, jaki wtedy pada, jest typowa próba odwrócenia uwagi - "o, tam takie wielkie bydlę idzie, a ta mi się tutaj mojego Pikusia czepia!". Tylko że "wielkie bydlę" jest po pierwsze na smyczy, po drugie idzie przy nodze pana/pani jak przymurowany i pewnie nawet stado kotów przed nosem by go nie sprowokowało, a po trzecie to nie to "wielkie bydlę" właśnie szczeka na moje dziecko i próbuje je ugryźć.

Najlepsze w tym jest to, że szczekusie zawsze, ale to zawsze mają głęboko pod ogonem polecenia od swojej pańci, więc jeśli nawet ona przekonana/obrażona/zastraszona (np. groźbą wezwania Straży Miejskiej) usiłuje szczekusia zabrać, to dopiero wtedy zaczyna się kolejny cyrk pt. "Pikuś, chodź tu do mnie". I wtedy to oczywiście moja wina, że on jej nie słucha, bo to ja swoim "czepianiem się" zestresowałam biednego pieska...

Wiosna nadchodzi, więc pewnie już niedługo wszystkie te opisane atrakcje znowu mnie czekają. No nic, ze szczekusiami sobie poradzę, ale jakbyś ktoś znał dobry sposób na te pańcie, to chętnie posłucham.

właściciele_psów

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar adela845
8 10

Niestety na takie szczekusie i ich pańcie poza wezwaniem straży miejskiej nic nie poradzisz,na głupotę rady nie ma.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 15

Pierwsze co mi przyszło do głowy, (poza oczywiście postraszeniem SM) to ostrzeżenie takiej pańci, że jeśli nie zabierze swojego zwierza, to Ty go sama odsuniesz od dziecka/siebie - butm. Oczywście, chodzi mi tylko o słowne ostrzeżenie, w życiu bym zwierzęcia nie uderzyła / nie kopnęła, jeśli nie było by to ostateczności. Jest szansa, że pańcia ze strachu toto zabierze. Tylko nie wiem czy to jest najlepszy sposób przy dziecku.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
16 18

@Niamh: A ja kiedyś potraktowałam z buta takiego zwierza. W obronie koniecznej i po uprzednim ostrzeżeniu, że tak się stanie jeśli pesiek się nie odterefere ode mnie i mojego, wtedy dwuletniego synka.

Odpowiedz
avatar psychomachia
7 9

@Niamh: Mój znajomy załatwił to podobnym ostrzeżeniem. Pańcia ogarnęła się dopiero, jak powiedział: ,,jeśli nie zabierzesz babo tego psa, to jak przypie$$#lę to łbem skończy w ścianie, tylko nie wiem czy pies czy ty".

Odpowiedz
avatar ptj
5 5

@Niamh: Nigdy nie mów nigdy. Sam jestem przeciwnikiem przemocy wobec zwierząt ale jak kiedyś wyprowadzałem psa rodziców i został zaatakowany przez wielkiego mieszańca to nie miałem oporów i zwyczajnie kilka razy go kopnąłem. Dodam że ja psa (małego góra 12 kg) miałem na smyczy, a agresor biegał luzem.

Odpowiedz
avatar Rammsteinowa
9 13

Odkąd pewien szczekuś rozmiarów szczura, wiecznie wybiegający i próbujący dziabnąć łydkę dostał ode mnie butem (lekko) to już zawsze grzecznie siedzi i pilnuje domu (nieogrodzonego oczywiście...) z daleka od ulicy...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 14

Mam tak samo, moje dziecko pasjonuje sie zwierzakami, ale z rezerwą i jakąś taką "godnością" w tym, nie wiem jak to inaczej określić, bo ma ledwo 3. Na logikę: Jak mozna mnie, obca osobę pytać a co może taki piesek zrobić?! A skąd ja mam wiedzieć to PANI pies! Czy moze raczej to jest nie pytani lecz rodzaj propozycji: (Zobaczmy) Co taki mały piesek może zrobić pani córce i czy i jak to na nią wpłynie! I wtedy taka propozycja może mieć jeszcze jakiś logiczny sens. Rozumiem, ze proponuje mi się udział w jakimś raczej nielegalnym i okrutnym eksperymencie psychologicznym przeprowadzanym na moim dziecku. Jak myślicie czy to o to chodzi? PS Miał byś sposób. Właśnie wymyśliłam: Wyciągasz gaz i tym samym tonem pytasz: A co taki gaz może zrobić takiemu małemu pieskowi :D

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 marca 2016 o 19:55

avatar konto usunięte
1 3

@Igielka: Ja też! :D Aż żałuję,z ę dopiero jutro :D

Odpowiedz
avatar Shineoff
8 10

Pańcie ze szczekusiami niestety są niereformowalne. I w większości przypadków nie sprzątają po ich "malutkich niespodziankach". Sama tego nienawidzę, szczególnie jak idę na spacerze z moim "bydlakiem", który co prawda chodzi grzecznie przy nodze i na smyczy, ale niestety gdy szczekuś go oblatuje to ciężko przewidzieć na ile mu starczy cierpliwości.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 17

Szczekuś szczekusiem, pieprznąć takiego tym, co się ma pod ręką, bo takie ustrojstwa to z reguły wielkości trochę zmutowanego szczura. Gorzej jak pies jest większy. Ostatnio szłam z ponad roczną siostrzenicą na spacer. Drepcze sobie to małe i drepcze. W pewnym momencie ukucnęłam, żeby założyć jej rękawiczki i nie widziałam przez chwilę, co się działo wokół (acz my i wózek byłyśmy dobrze widoczne). A tu nagle obok dziecka pojawia się pies większy od niej - młoda się przestraszyła, ja również. Opierdzieliłam babę i powiedziałam, że psa to się na smyczy prowadzi (już nie wspominając o kagańcu). Usłyszałam od niej jedynie: "wiem, wiem" i poszła dalej (i nie, nie przypięła psa). Dopóki psy (lub jakiekolwiek zwierzęta) trzymają się ode mnie z daleka (przynajmniej kilka metrów) albo mijają bez zaszczycenia mnie spojrzeniem, jakoś je toleruję. Ale ogólnie nie przepadam za zwierzętami i nie muszę ich lubić, czy chcieć się z nimi bawić, a niektórzy właściciele swoich psów mają na ich punkcie bzika. "On nic nie zrobi". A skąd ty durna babo/durny facecie wiesz, czy nic nie zrobi?

Odpowiedz
avatar elefun
6 6

Mam ten sam problem z takimi panienkami. Moja córa ma 20 miesięcy i też jest zdystansowana, aczkolwiek zainteresowana. Dochodzi do tego fakt, że ona sama dorosłych obcych to tak na odległość, nie lubi jak się ją dotyka czy coś. Co rusz muszę wyrywać dziecka rękę z rąk takich panienek, bo 'córka odważniejsza od matki, sama na pewno chce pogłaskać'. No nie, nie, nie chce, a ja nie chcę jej uczyć że do każdego psa trzeba podejść i pogłaskać. Pies nie jest też wiadome,czy sobie życzy.

Odpowiedz
avatar Evergrey
1 7

Coś w tym jest, że im mniejszy pies tym mniej wychowany. Nie chcę tutaj uogólniać, ale sama jestem właścicielką sporego psa i większość osiedlowych psich awantur odbywa się z udziałem szczekusiów. Często rozmawiam też z właścicielami, bo wiadomo na spacerku niezobowiązująca konwersacja o pupie Maryni i psach jest czymś normalnym, i bardzo rzadko zdarzyło mi się spotkać pańcię, która małego psa szkoli. Zazwyczaj słyszę " a bo to takie małe" jakby rozmiar miał tu jakiekolwiek znaczenie...Zauważyłam pewną prawidłowość- im większy pies tym większa świadomość właściciela.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

@Evergrey: mam dwóch sąsiadów, którzy wychowanie swojego psa olali i w ogóle nad nim nie panują: jeden ma sarenkę, drugi husky'ego. Już bym wolała być zaatakowana przez tego, który jest mniejszy od mojego kota. Twoja obserwacja może brać się stąd, że właściciele większych psów albo świadomie decydują się na to, co się z psem wiąże, albo szybko przekonują się co znaczy DUŻY nieposłuszny pies. Nie jest to- a szkoda! - regułą.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
6 6

Dojrzałe matrony i ich opętane Pikusie to zakała ludzkości. Gdyby duży pies był tak niewychowany i agresywny jak te obszczybuty to zostałby od ręki uśpiony, po pierwszym ataku na kogoś. PS: To masz ten numer do Magdy? :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@grupaorkow: A masz kartkę i długopis? ;)

Odpowiedz
avatar Pan_Siekierka
6 8

Może pora odżałować parę złotych na gaz pieprzowy? Te tańsze są poniżej 20zł chyba. Jak szczekuś się przyplątuje - wyciągamy gaz i grzecznie prosimy pańcię, żeby zabrała. Nie pomogło - szczekusia gazem. Jak pańcia będzie podejmowała jakiekolwiek agresywne kroki - pańcię też gazem. A potem dzwonimy po mundurowych, niech zrobią porządek i z pańcią i z jej szczekusiem (ważne - żeby pańcia potem nie wydzwaniała i nie oskarżała nas o bezpodstawną napaść). Przyznaję - raz mi się zdarzyło takich środków użyć. Nie chodziło akurat o pańcię ze szczekusiem, tylko o dwóch łebków którzy czegoś ode mnie chcieli (sytuacja rozwinęła się na tyle szybko, że nie prosiłem ich o wyspecyfikowanie, czy o portfel, czy o telefon). W każdym razie obaj panowie po uraczeniu pieprzem w aerozolu błyskawicznie zmienili zainteresowania w kierunku bicia rekordu Europy w biegach sprinterskich... Wniosek - kapsacyina pomaga na agresywne typy niezależnie, czy chodzą na dwóch, czy czterech łapach...

Odpowiedz
avatar vandellopa
-2 2

Sama mam takiego szczekusia:) cholernie wkurzajacy na spacerach bo ciągle robi jazgot. Biega luzem ale zawsze zakładam mu kaganiec nie dlatego ze agresor albo coś, nawet do ludzi nie podbiega. Kaganiec nosi żeby ludzie się go nie bali bo jednak taki mały 3kg bobel może przestraszyć.

Odpowiedz
avatar mad987
0 0

A ja mam pytanie do posiadaczy psów. Moi rodzice mają takiego szczekusia, 7kg żywej wagi i niestety od jakiegoś czasu szczeka na dzieci jak widzi że się boją. Jest cały czas na smyczy głownie żeby nie pobiegła w pi.du ale ostatnio ze mną próbowała upolować jorka! Ma dopiero/aż rok i nie wiem jak ją tego oduczyć, zwłaszcza że nie mieszkam z rodzicami.

Odpowiedz
avatar ta_zla
0 0

Takie szczekusie to na smyczy chodzą gorzej niż mój kot, co mnie śmieszy, bo podobno koty jest trudniej wytresować niż psy. Jak widać wszystko zależy od chęci.

Odpowiedz
avatar ta_zla
0 0

Takie szczekusie to na smyczy chodzą gorzej niż mój kot, co mnie śmieszy, bo podobno koty jest trudniej wytresować niż psy. Jak widać wszystko zależy od chęci.

Odpowiedz
avatar Melusyna
0 2

ja jestem właścicielem 35 kg psa, raczej pokojowego ale kiedy biegnie do niego mały szczekacz z zamiarami jednoznacznymi to nie mam oporów żeby odgonić go butem. Bo naprawdę jest to mniejsza szkoda, niż zrobi mój pies jak straci cierpliwość.

Odpowiedz
avatar vezdohan
0 0

"niech pani nie przesadza, co taki mały piesek może zrobić?" Niech się pan/pani zastanowi co ja mogę zrobić takiemu małemu pieskowi?

Odpowiedz
Udostępnij