Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O tym, jak nabawiłam się dzikiej lokatorki. Od 5 marca mieszka z…

O tym, jak nabawiłam się dzikiej lokatorki.

Od 5 marca mieszka z nami nowa współlokatorka. Wynajęła pokój, który - wedle ogłoszenia - miał służyć jednej osobie lub parze (jest w nim jedno spore łóżko). Chciała mieszkać tam sama, zatem przygotowałam odpowiednią umowę (umowa miała służyć jako zabezpieczenie; o wszystkim wie prawna właścicielka mieszkania), obliczyłam koszty (poprzednio mieszkała tam para), wszystko ustaliłyśmy, lokatorka się wprowadziła, rozgościła...

Przy przeprowadzce pomagała jej jej dziewczyna. Jest to całkowicie zrozumiałe. Po wyczerpującym rozpakowywaniu licznych pudeł pomocnica chciała przenocować. Również to jest całkowicie zrozumiałe.

Potem była niedziela. Chciały spędzić wolny dzień razem. Jest to całkowicie zrozumiałe. Dziewczyna zanocowała również z niedzieli na poniedziałek. Nadal wszystko jest zrozumiałe, choć już może nie całkowicie.

W poniedziałek po powrocie z pracy zastałyśmy dziewczyny wspólnie robiące sobie kolację. W łazience pojawiła się dodatkowa szczoteczka do zębów, a w szafce na buty dodatkowe kapcie oraz buty. Dziewczyny były nierozłączne także przez wtorek i środę. Póki co jednak wyglądało to mniej więcej, jak wizyta połączona z noclegiem.

Być może wyczuły gęstniejącą atmosferę, bo od czwartku do piątku z kolei nie udało się zastać żadnej.

W weekend stan faktyczny zgadzał się ze stanem z umowy, więc atmosfera znów się nieco ociepliła. To chyba zostało odebrane jako zachęta, bo w kolejnych dniach nadmiar lokatorów powrócił, a "wizytowość" zaczęła się nieco rozmywać. Coraz częściej urocza pomocnica hasa sobie po mieszkaniu samodzielnie.

Piszę o tym z dwóch powodów. Po pierwsze: oczywiście w ramach dzielenia się piekielnością ku Waszej uciesze (śmiejcie się też ze mnie i z tego, jak dałam się małymi kroczkami podejść i nawet nie zauważyłam, kiedy wizyta zamieniła się w regularne mieszkanie - cóż...). Po drugie: przygotowuję się do poważnej rozmowy.

Spytałam na forum prawnym, ale może tutaj też ktoś pomoże.
Czy lokatorka może odmówić wypowiedzenia obecnej umowy i spisania nowej na wyższą kwotę, obstając przy tym, że nie łamie obecnej? Zobowiązałam się do udostępnienia pokoju tudzież części wspólnej mieszkania. Czy w związku z tym ona może twierdzić, że może zapraszać tam, kogo chce i na jak długo zechce?

Jeśli uprze się, by to, co się dzieje nazwać "zapraszaniem kogoś w gości", to czy nie jest tak, że w przypadku konfliktu na wizytę obcej osoby muszą się zgodzić wszyscy lokatorzy, a nie tylko ten lokator, który tę osobę zaprosił?

EDIT:
Umowa podnajmu wg. wzoru
http://www.infor.pl/prawo/umowy/najem-i-dzierzawy/292683,Umowa-podnajmu-mieszkania-WZOR-UMOWY.html

Szczegółowe regulacje dotyczyły kwestii rachunków za media, ewentualnych dopłat i tym podobnych. Zakazu waletowania jako takiego w niej nie ma, bo nawet nie przyszło mi do głowy, że ktoś mógłby spróbować wywinąć taki numer.

dzika lokatorka

by Krolewna_z_Drewna
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar bloodcarver
11 11

Wszystko zależy co konkretnie masz w umowie dokładnie. A tego nikt ci tutaj nie powie. Nie ma w umowie obowiązku uzyskiwania zgody? No to nie ma. Jest? To jest. Podobnie z limitem goszczenia jednej osoby itp.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
8 8

@bloodcarver: Jeśli umowa zawarta wg wzoru dodanego do historii, to nie ma ograniczeń ile osób nocuje, choć można pogonić z "części wspólnej" jej gości. A rozwiązać taką umowę można tylko poprzez zakończenie głównej umowy najmu - chyba że ta główna jest bezterminowa, wtedy umowa podnajmu też, i wypowiada się ją na zasadach Kodeksu Cywilnego i szczegółowych regulacji na temat najmu - do tego to prawnika trzeba.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 marca 2016 o 0:13

avatar nattkaa16
7 9

Jeżeli umowa jest ta co przedstawiona z załączonej strony to może korzystać z niej tylko osoba wpisana na umowie (paragraf 3 punkt 1 "do wyłącznego użytkowania"). Jak dla mnie słowo wyłącznie daje możliwość użytkowania przez osobę wynajmującą, a nie jej koleżanki. W takim wypadku powinnaś dać do podpisania aneks do umowy. Jeżeli zgodzą się na nowe warunki(wyższe opłaty) to mogą razem mieszkać, a jak nie to rezygnują z najmu.

Odpowiedz
avatar tvh
3 7

@nattkaa16: "do wyłącznego użytkowania" znaczy tyle, że inni lokatorzy ani właściciel( wynajmujący) nie może użytkować jej pokoju ani tam wejść bez jej zaproszenia/zgody.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
6 6

@nattkaa16: tvh ma rację, wyłączne użytkowanie jest zdefiniowane w prawie i niestety nie znaczy tego, co myślisz, a jedynie to, że tych pomieszczeń właściciel nikomu innemu nie wynajmie ani nie da używać.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 8

Zawsze możesz zgosić sprawę u właścicieli, którym się raczej nie spodoba to darmowe pomieszkiwanie. Mogą wtedy zarządzić aneks do umowy określający ile może trwać taka wizyta gościa, lub odpowiednią stawkę za noc pobytu takiej osoby. W szczególności, jeśli nie macie na przykładu wyliczanych opłat za rachunki tylko miesięcznie płacicie stałą kwotę. Tak mi się wydaje :). Koniecznie daj znać jak to się potoczyło, bo coś czuję, że może być ciekawie.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
13 13

@Niamh: "Mogą wtedy zarządzić" - nie, nie mogą. Mogą zaproponować. A lokatorka nie musi się zgodzić. Wówczas mogą wypowiedzieć jej umowę. O ile oczywiście umowa przewiduje wypowiedzenie w trakcie trwania. Bo jak nie, to tylko umowy na czas nieokreślony zawsze można wypowiedzieć. No i pozostaje jeszcze kwestia okresu wypowiedzenia i regulacji chroniących prawa lokatorów.

Odpowiedz
avatar Ara
4 4

Ja na kawalerce mam zastrzeżenie, że mogą mnie ludzie odwiedzać, ale jeśli mają MIESZKAĆ, to należy to zgłosić.

Odpowiedz
avatar imhotep
4 4

@Ara: A gdzie jest różnica? Ile godzin dziennie przebywania w lokalu to już mieszkanie?

Odpowiedz
avatar Blurryface
1 1

Według mnie, to jest to przynajmniej spanie i mycie się w tym miejscu. Przebywać w ciągu dnia już nie musisz. To już mieszkanie.

Odpowiedz
avatar Melinda
0 0

@Blurryface: a jeśli ktoś przebywa na mieszkaniu 16 h i wraca do siebie tylko żeby się wykąpać i przespać? :P

Odpowiedz
avatar grupaorkow
14 18

A nie możesz się z nimi zwyczajnie, po ludzku dogadać...?

Odpowiedz
avatar mahisna
28 28

Ciekawi mnie jedno - z historii wynika, że ani Autorka, ani inni współlokatorzy - nie podjęli dotychczas ANI JEDNEJ PRÓBY ROZMOWY z nową współlokatorką. Czy nie łatwiej byłoby załatwić sprawę między sobą, a w razie niepowodzenia przejść do formalnych czynności? Ludzie są naprawdę różni - być może to kombinatorki, a może ich zachowanie wynika po prostu z beztroski czy bezmyślności?

Odpowiedz
avatar aaggnness
11 13

Serio dopiero teraz przygotowujesz się do rozmowy?

Odpowiedz
avatar Krolewna_z_Drewna
-2 8

@aaggnness: Przyznam, że dałam się podejść i zrobiłam z siebie jelenia. Nie lubię tego typu rozmów. Chcę wypośrodkować bycie miłą i jednocześnie bycie stanowczą. To jest dla mnie najtrudniejsza część czekającej mnie rozmowy.

Odpowiedz
avatar hulakula
4 4

@Krolewna_z_Drewna: bez sensu jest takie nakręcanie się przed samą rozmową, i w ogóle przed jakimkolwiek działaniem. najpierw normalnie porozmawiajcie, wyjaśnijcie sobie co trzeba, a historia będzie piekielna dopiero wtedy jak lokatorka jakoś dziwnie zareaguje itp.

Odpowiedz
avatar xpert17
6 10

W ogłoszeniu pokój miał służyć "jednej osobie lub parze". Więc w czym jest problem i "gęsta atmosfera", gdyby miały w nim jednak zamieszkać 2 osoby? Rozumiem, że jedyna kwestia do ustalenia to kwestia jakichś opłat (dzielenia się opłatami za wodę czy prąd), może wystarczy to po prostu powiedzieć zainteresowanym? Chyba, że wynikało to wprost z ogłoszenia (np. przy jednej osobie cena taka, przy dwóch taka), no to wtedy wystarczy o tym przypomnieć.

Odpowiedz
avatar Krolewna_z_Drewna
-1 9

@xpert17: Sytuacja jest o tyle skomplikowana, że nasza obecna współlokatorka (nazwijmy ją A.) mieszka z nami, bo zerwała ze swoją dziewczyną. Trzymałyśmy dla niej mieszkanie przez miesiąc (tyle wynosił u niej w mieszkaniu okres wypowiedzenia umowy, a musiała zapłacić nam kaucję, jednak była też zobligowana do wypełnienia zobowiązań wobec wcześniejszej właścicielki lokalu, który wynajmowała). Dziewczyny przez ten miesiąc zdążyły się zejść, ale tylko A wprowadziła się do nas - tak jest na umowie. Teraz A i jej dziewczyna korzystają z dwóch mieszkań (smaczku doda fakt, że dziewczyna A mieszka dosłownie po drugiej stronie ulicy), ale nocują, stołują się, kąpią, relaksują tam, gdzie mieszkam ja, moja partnerka oraz A. Gdyby A chociaż powiedziała nam coś w stylu: "Wiem, że jest inaczej w umowie, ale staramy się z moją dziewczyną wrócić do siebie i ona będzie u nas nocowała, i czasem pomieszkiwała, więc dołoży się do rachunków, bo w końcu mieszkamy teraz we czwórkę", to nie byłoby najmniejszego problemu. Ale A nie zapytała nas o nic. Po prostu sprowadziła swoją byłą-niebyłą połowicę i uważa, że wszystko jest ok. Dziś dziewczyna A spytała się mnie rano, czy zamknę za nią drzwi, bo A już wyszła do pracy, a ona nie ma klucza. A co by było, gdybym ja, albo moja połówka była już w pracy? Zostawiłaby otwarte mieszkanie?!

Odpowiedz
avatar grupaorkow
10 14

@Krolewna_z_Drewna: zamiast kręcić lesbian-teen-drama po prostu ustalcie czy dodatkowa koleżanka mieszka i płaci, czy nie płaci i oddala się w pośpiechu. Analizowanie kto i kim ma w tym momencie najmniejsze znaczenie.

Odpowiedz
avatar hulakula
4 6

@Krolewna_z_Drewna: ale jakie to ma znaczenie z kim jest a z kim nie jest lokatorka? mogłaby być hetero, mogłaby rozstać się z facetem, mogłaby przez ten miesiąc wypowiedzenia na poprzednim mieszkaniu poznać innego, i ten nowy facet mógłby ją u was odwiedzać. to zupełnie NIE MA znaczenia w tej historii.

Odpowiedz
avatar SzatanWeMnieMocny
-5 11

Czekam na finał rozmowy w stylu "bo to wszystko przez tę nietolerancję!!"

Odpowiedz
avatar Krolewna_z_Drewna
10 14

@SzatanWeMnieMocny:Takiego argumentu raczej nie wytoczy. Ja mieszkam tam też ze swoją partnerką :)

Odpowiedz
avatar SzatanWeMnieMocny
-4 4

@Krolewna_z_Drewna: Żebyś się nie zdziwiła, czytałam mniej logiczne historię ;)

Odpowiedz
avatar Krolewna_z_Drewna
0 8

@Morog: Zobacz, co napisałam w komentarzu Szatanowi. Aczkolwiek bywam homofobem :)

Odpowiedz
avatar InnaIna90
0 4

Moim zdaniem wszystko da się dogadać. Sama nocuję u chłopaka dość często, mam klucze do jego mieszkania, robię zakupy, gotuję, sprzątam i korzystam z mediów, a jego współlokatorzy nie mają nic przeciwko. Mają świadomość tego, że czasem spędzam w ich mieszkaniu cały dzień. Może zamiast od razu wkraczać na wojenną ścieżkę, powiesz współlokatorce o swoich obawach? Nie rozumiem jak można mieszkać z kimś pod jednym dachem i nie umieć się z tą osobą porozumieć...

Odpowiedz
avatar Krolewna_z_Drewna
4 4

Sprawa została rozwiązana bez burz. Dziewczyna A może u nas pomieszkiwać, ale musi dorzucać się do wody, prądu, internetu oraz do środków czystości do kuchni czy łazienki.

Odpowiedz
avatar asmok
0 0

Ja dość często wynajmowałem pokój, lub sam podnajmowałem gdy wynająłem całe mieszkanie. I zawsze takie kwestie ustalałem na samym początku. Zazwyczaj ustalaliśmy tak, że goście mogą się gościć maks 3 dni w tygodniu. Jeśli są dłużej to znaczy że pomieszkują i koszty za media dzielimy też na nich. Ktoś może pomyśleć że 3 dni na 7 to dużo, ale to w zasadzie jest luba/luby lub ktoś z rodziny na weekend + jeden dzień żeby nie było stresu że gość za wcześnie przyjechał/za późno wyjeżdża. Tylko w jednym mieszkaniu było ustalone, że jeden nocleg na tydzień, ale tam nie było warunków dla gości i dłuższe odwiedziny byłyby uciążliwe dla innych lokatorów.

Odpowiedz
avatar Sylwia1989
0 0

Czy któraś z Twoich "współlokatorek" nie ma na imię Milena ? Jakbym czytała swoją historię z 2011 :) Ja byłam w komfortowej sytuacji, u nas sprawiedliwie spór rozstrzygnęła właścicielka lokalu . Powodzenia życzę :)

Odpowiedz
Udostępnij