Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jak już pewnie niektórzy kojarzą, pracuję na recepcji w biurowcu. Dzisiaj będzie…

Jak już pewnie niektórzy kojarzą, pracuję na recepcji w biurowcu.

Dzisiaj będzie o wydawaniu firmowych pieniędzy.
I nie piszę o tym dlatego, że wymagam, by wydawano je na gadżety związane z moim miejscem pracy (chodzi mi tutaj np. o lepsze komputery, drukarki, programy czy telefony), ale żeby mnie i moim kolegom łatwiej było przetrwać te 12 godzin za biurkiem, bez uszczerbku na zdrowiu i w jako takich komfortowych warunkach (wygodne krzesło, monitor, mikrofala, czajnik itp.).

Jakiś czas temu popsuł nam się fotel za biurkiem (piszę "nam", bo nie ja jedna go używam). Może nie tyle się popsuł, co już mocno wytarł i wylazły z niego takie białe kable (paskudnie to wygląda), i co gorsza - obluzowało się oparcie i nijak jesteśmy w stanie krzesło wyregulować, przez co zaczynają nas pobolewać plecy.

Oczywiście sprawa zgłoszona, ale cóż z tego, skoro na nowe krzesło czekamy już 7 tygodni, mimo że co poniedziałek wysyłam prośbę ponownie. Zaś co wtorek otrzymuję potwierdzenie, że zarząd już się tym zajmuje. No właśnie widzę. Tymczasem konsekwentnie drukuję sobie te maile, żeby ktoś mi później nie zarzucił, że czegoś nie zgłosiliśmy. Nic, tylko czekać, aż komuś faktycznie kręgosłup wysiądzie, a wtedy to się dopiero zacznie. Dodam, że jest to wydatek rzędu ok. 50-60 funtów, a więc nie znowu jakiś majątek.
No nic, zostawmy na razie ten temat.
Przejdźmy do piekielności właściwej.

W związku z problematycznym krzesłem coś mnie dzisiaj tknęło, żeby zalogować się w końcu (nie wiem, dlaczego do tej pory tego nie zrobiłam) na profil administracyjny zarządu budynku.
Tutaj wyjaśnię, że od 1 stycznia b.r. firma upoważniła mnie do wglądu w sprawy administracyjne z racji tego, że każdy budynek ma swojego koordynatora i osobę, która jest na bieżąco ze sprawami dotyczącymi danego budynku (pominę szczegóły, coby nie przynudzać). I w moim budynku taką osobą jestem ja, przy czym nie ma to wpływu ani na moje zarobki, ani na zakres odpowiedzialności, ani na moje ego:)

No więc weszłam sobie na zakładkę "wydatki" i powiem szczerze, że po tym, co zobaczyłam, śmiem twierdzić, że wywęszyłam przekręt. Bo nie chce mi się wierzyć, żeby zaszła tutaj jakaś pomyłka. Miesięczna rozpiska wydatków dot. mojego miejsca pracy wygląda następująco:
(zaznaczę, że ostatnia aktualizacja była robiona w 2013 roku - ja zaś z tym samym zarządem współpracuję od roku 2011. Kwoty podane są bez podatku VAT)

1. WODA (BUTELKI) - £ XX - comiesięczna dostawa wody na recepcję - OK.

2. DEKORACJE - £ XXXX - chodzi tu chyba o cotygodniową dostawę świeżych kwiatów do recepcji, bo nic innego do głowy mi nie przychodzi - co prawda kwota za te kwiatki powaliła mnie z nóg, no ale OK.

3. UNIFORM* - £ 45 - jaki, kurde, uniform??!
To ja od 5 lat wydaję na ubranie się swoje własne pieniądze, bo ponoć mój kontrakt tego nie pokrywa (a pracodawca może, ale nie musi tego zapewniać), a tymczasem tutaj jak byk widnieje kwota wysokości 45 funtów miesięcznie wydawana na ciuchy robocze. Celowo podałam tu kwotę, z której czuję się - dosłownie - okradana. I to miesiąc w miesiąc, przynajmniej od kilku lat.
(Po niezbyt skomplikowanych obliczeniach wyszło mi tego ok. £2700, więc generalnie niemało)

4. LUNCH - £ XXX - nie wiem dokładnie o co chodzi, ale się dowiem. Jeśli się okaże, że jest to kwota za jakiś posiłek (często firmy udzielają dofinansowań rzędu ok. £5 na dzień), to będę bardzo, ale to bardzo zła.
Jednak może się też okazać, że jest to kwota przeznaczona na pokrycie mojej godzinnej przerwy przez innego pracownika - wtedy OK.

5. DODATKOWE - £ XXX - Zakładam, że są to wydatki na rzeczy typu właśnie nowe krzesło czy np. zapłata za kilka godzin pracy pani sprzątającej. A więc OK.

6. WEZWANIA/WYPADKI - £ XXXX - kwota, którą firma wydaje na naprawę poważniejszych awarii (zepsuta winda, drzwi, sprzęty itp.) - OK.

Jeśli powyższe okaże się prawdą, a nie jakąś fatalną pomyłką, to intrygują mnie dwie rzeczy:
Jak to jest możliwe, że zarząd budynku był na tyle durny i nieostrożny, by upoważniać do wglądu w finanse firmy osobę, której przekręt bezpośrednio dotyczy?
Druga sprawa jest taka, że z technicznego punktu widzenia ktoś komuś nieświadomie płaci za to, co powinien otrzymywać pracownik recepcji, i to od x lat. Inaczej podpunkt zwany Uniformem nie ma prawa w ogóle istnieć, lub w rubryce kwota powinno znajdować się £0.

Sytuacja pozostaje do wyjaśnienia. Jeśli nie załatwię tego w tempie ekspresowym, czy to z zarządem, czy to z pracodawcą, to ani sekundy nie zawaham się, by zgłosić to wyżej do jakiejś poważniejszej instytucji.

Na koniec dodam (po przeczytaniu komentarzy), że przejrzałam kilka ostatnich odcinków wypłaty i w rubryce "przychody" mam jasno wypisane ilość godzin, stawkę, zwrot za badanie oczu, urlop płatny.
Żadnych dodatków czy bonusów, po prostu wszystko czarno na białym. Jeszcze może gdybym w przeciągu ostatnich lat dostała jakąś podwyżkę, to mogłabym dojść do wniosku, że kwota za uniform została jakoś wliczona w stawkę godzinową, ale tak się nie stało.




*bardzo często pracownicy ochrony/recepcji są regularnie zaopatrywani w schludny, wygodny i łatwy w utrzymaniu uniform - czasem też widnieje na nim logo danej firmy. Z reguły jest to garnitur/spódnica/biała bluzka/koszula/krawat itd.
Jest to o tyle wygodne, że człowiek nie musi spędzać czasu (zwłaszcza jak ktoś nie trawi zakupów, tak jak ja) i pieniędzy, na znalezienie czegoś, co jest i eleganckie, i wygodne, a przy okazji da się w tym biegać, kucnąć, wygodnie siedzieć itd.

praca na recepcji

by BiziBi
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
4 4

Ty jesteś zatrudniona bezpośrednio przez zarząd budynku, czy przez jakaś inną firmę? Bo przychodzi mi do głowy, że jak tam jest jakiś podwykonawca, to jest cień szansy, ze umowy są napisane w dość skomplikowany i nieprzejrzysty sposób, ale tam nie ma wała.

Odpowiedz
avatar BiziBi
6 6

@JaNina: jestem zatrudniona bezpośrednio przez firmę ochroniarską, której za moje usługi płaci zarząd budynku, zaś zarządowi za moje usługi płaci klient, czyli lokatorzy budynku. Co do uniformu, który jest wliczony w wydatki zarządu, to własnie on płaci mojemu pracodawcy za to, że mój pracodawca zapewnia mi uniform (lub wypłaca jego miesięczną równowartość - przed chwilą od koleżanki dowiedziałam się, że tak też się praktykuje). A ponieważ ja kwoty za uniform nigdy na oczy nie widziałam, a mój świstek z wypłatą tego nie wykazuje, to wyglada na to, że zarząd pracodawcy za to płaci, ale co się z tymi pieniędzmi dalej dzieje - nie wiadomo.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 8

@BiziBi: Zarządca płaci za to, żeby recepcjonista, którego usługi kupuje od firmy ochroniarskiej był schludnie ubrany. To, jak firma ochroniarska rozwiązuje kwestię z pracownikiem, to już jest jego sprawa. Może mu dać uniform, a może zapłacić wiecej (przynajmniej teoretycznie) za to, żeby pracownik sam ogarnął temat. Tak jak ja wystawiam fakturę za dojazd pracownika do klienta, a to to czy dam pracownikowi auto służbowe, czy mu zapłacę ryczałt albo kilometrówkę za wykorzystanie jego prywatnego auta, to już sprawa między mną a pracownikiem. Także nie wydaje mi się piekielne, że oni Ci fizycznie nie dają tego ubrania, pod warunkiem, że koniecznosć zapewnienia schludnej odzieży jest uwzgleniona w Twoim wynagrodzeniu. Jeżeli jest to wpisane w Twoje podstawowe obowiązki pracownicze, to znaczy że jest uwzględniona, bo zasadnicze wynagrodzenie wypłąca się właśnie za podstawowe obowiązki pracownicze. TL,DR: Wszystko sprowadza się do tego, czy Twoj bezpośedni pracodawca płaci Ci godnie w stosunku do Twoich obowiązków, czy słabo. :)

Odpowiedz
avatar BiziBi
6 6

@JaNina: no więc przeleciałam kilka ostatnich odcinków wypłaty i w rubryce przychody mam jasno wypisane ilość godzin, stawkę, zwrot za badanie oczu, urlop płatny. Żadnych dodatków, bonusów, po prostu wszystko czarno na białym. Jeszcze może gdybym w przeciągu ostatnich lat dostała jakąś podwyżkę, to może doszłabym do tego, że kwota za uniform została jakoś wliczona w stawkę godzinową, ale tak się nie stało. Nie wiem czy mam płacone słabo - wiem tylko, że otrzymuję tego, na co mój zarząd mimo wszystko pieniądze wydaje. Koleżanka recepcjonistka pracująca w mniej wymagającym budynku, zatrudniona przez moją firmę, pracująca za podobną stawkę dostaje dodatek za uniform w wysokości 37,50. Dlatego założyłam, że ktoś próbuje zrobić mnie w konia:)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 marca 2016 o 14:08

avatar konto usunięte
9 11

@BiziBi: W Twoją godzinową stawkę może być wliczone, że w każdej godzinie pracy jesteś ubrana zgodnie z odpowiednimi wytycznymi. Takie rozwiązania są generalnie możliwe, spotykane i nie wydają się nieuczciwością ani wyzyskiem. Bardzo ważne jest to, co teraz dodałaś i szkoda, że nie ma tego w historii - jeżeli ogólna polityka Twojego bezpośedniego pracodawcy jest taka, że się płaci pracownikowi osobno za strój, to prawdopodobieństwo, że zrobiono Cię w konia rośnie. ;-)

Odpowiedz
avatar BiziBi
6 6

@JaNina: Na wszelki wypadek pozwoliłam sobie dodać słówko do historii. Dzięki za podpowiedź:) Mam nadzieję, że sprawa się wyjaśni, bo bardzo nie chciałabym, żeby ktoś przez czyjąś zachłanność, czy niedopatrzenie wpadł w kłopoty.

Odpowiedz
avatar hulakula
4 4

@JaNina: ale chyba w jej godzinową stawkę nie jest wliczone, że pije butelkowaną wodę mineralną dostarczaną przez pracodawcę ;-)

Odpowiedz
avatar qulqa
11 17

Taaa. Krzesło. 7 tygodni. 50-60 funtów. Wielki szpital w Warszawie. Gabinet lekarski. Jedyny komputer, jedyne krzesło na kółkach. Poodpadały oparcia dla rąk i oparcie pod plecy (połamały się plastikowe śruby). Z poprzecieranego siedziska wystają ciemne druty? kable? Czyli de facto został jeżdżący na kółkach taboret z wiszącym na wysokości siedziska pochylonym w poprzek oparciem pleców. OD 3 LAT. Koszt nowego (taniego) krzesła - jakieś 150 złotych. Alternatywą są metalowe obrotowe taborety z sali operacyjnej. Pisma do dyrekcji pisane od 3 lat. Od trzech lat uprzejma odpowiedź 'nie ma pieniędzy'. Część lekarzy chciała się zrzucić na nowe krzesło. Reszta powiedziała, że nie będzie dokładać kolejnej forsy do swojego miejsca pracy (za swoje pieniądze kupują długopisy, markery, dziurkacz, spinacze, zszywki, kalkę, ostatnio również papier do drukarki i toner; za swoje pieniądze kupili wersalkę, mikrofalę, czajnik, małą lodówkę).

Odpowiedz
avatar BiziBi
9 15

@qulqa: Nie do końca rozumiem co próbujesz mi powiedzieć. Regulowane i przyzwoicie wyglądające krzesło, którego regularnie używają dwie osoby 24/7, to nie jest wydatek kilku funtów, ale też kwota którą podałam nie wydaje mi się zawrotna. Druga sprawa - są pewne regulacje prawne dotyczące miejsca pracy i rozwalające się krzesło po prostu nie spełnia wymogów Health&Safety, czyli odpowiednika naszego BHP. W najprostrzym wyjaśnieniu: jeśli której z nas zacznie mieć problemy z kręgosłupem, a lekarz potwierdzi, że jest to spowodowane krzesłem, to pracodawca będzie miał spory problem. Nie wiem jak skomentować drugą część Twojego komentarza, bo jest on trochę absurdalny, ale nie zmagam się na co dzień z polskimi realiami, więc nie będę sie wymądrzać. Sugerujesz, że mamy się we dwójkę składać na przedmioty pierwszej potrzeby?

Odpowiedz
avatar qulqa
14 14

@BiziBi: Nic Ci nie chciałam powiedzieć. I nic Ci nie sugeruję. Przedstawiłam tylko polskie realia versus angielskie realia. I sama się nad tym zadumałam. Tak, w Polsce też obowiązują przepisy dotyczące warunków pracy.

Odpowiedz
avatar Meliana
11 11

Mocne - szczególnie dla tych wszystkich, którzy są święcie przekonani, że "takie rzeczy tylko w Polsce". ;) Ja w jednej firmie dostawałam tzw. ekwiwalent za pranie. Całe 7PLN/miesiąc. Oczywiście opcji oddania do prania u pracodawcy nie było, no bo jak tu znaleźć pralnię, która upierze i uprasuje koszulkę i fartuch za 7zł? A koszulka była jedna na osobę, praca fizyczna, więc latem bez prania dzień w dzień, człowiek woniał niczym przystankowy amator trunków wyskokowych...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 marca 2016 o 13:26

avatar konto usunięte
5 11

@Jorn: To jak się dwie firmy rozliczają miedzy sobą i co mają na fakturach, to jest ich sprawa. Liczy się, czy bezpośredni pracodawca przestrzega umowy oraz prawa pracy i przede wszystkim czy godnie płaci za pracę - odpowiednio do obowiązków, wymaganego ubioru itd.

Odpowiedz
avatar BiziBi
4 4

@Jorn: Szacun za szczerość. Możesz być z siebie dumny:)

Odpowiedz
avatar Meliana
8 8

@Jorn: Ja akurat w pierwszej części bardziej odnosiłam się do proszenia się o wymianę krzesła (również w nawiązaniu do komentarza qulqi), tylko druga była luźnym nawiązaniem do niewyjaśnionej jeszcze kwestii uniformu... Dla mnie dalej mocne. Takie podstawowe rzeczy, jak krzesła, komputery, itp. powinny być wymieniane po wyeksploatowaniu, a nie dopiero po rozpadnięciu się, poprzedzonym amatorskimi próbami ich ratowania na opaski zaciskowe, taśmę klejącą i klej biurowy... W końcu od tego zależy wydajność i produktywność pracownika, a komu ma na niej zależeć, jak nie pracodawcy?

Odpowiedz
avatar kraujs
1 1

Moim zdaniem, ktoś cię ewidentnie robi w wała. Nie wiem jak w GB, ale w PL należy się odzież ochronna lub robocza lub ekwiwalent za nią (jeżeli stanowisko pracy tego wymaga) i nie może to być wliczane do pensji. Jeżeli to jest ekwiwalent, to jest to obowiązkowo osobna pozycja na odcinku listy płac. Inaczej pracodawca nie mógłby udowodnić w razie kontroli, że spełnia wymagania BHP w tym zakresie.

Odpowiedz
avatar grruby80
-2 2

@kraujs: w UK to czy pracodawca ci zapewnia ubiór roboczy jest zapisane w umowie. Autorce radzę przeczytać umowę. PPE-Personal Protective Equipment szukaj tych słów w umowie.

Odpowiedz
avatar BiziBi
2 2

@grruby80: "od 5 lat wydaje na ubranie się swoje własne pieniądze, bo ponoć mój kontrakt tego NIE pokrywa (a pracodawca może, ale nie musi tego zapewniać)"

Odpowiedz
avatar krystalweedon
-2 2

Jesli chodzi o uniform to przypadkiem nie jest tak, ze powinnas przedstwic faktury za zakup, a oni pozniej zwracaja Ci? Tak bylo u mnie czy w PL czy na Wyspach. Nigdzie nie bylo tak, że oni sami z elasnej woli zwracali, chyba w umowie masz zawarte zwrotu kosztow "niszczenia" wlasnych ubrań. Czy tego krzesla nie mozecie zamowic na koszt firmy? Moze wyslac takie zapytanie.

Odpowiedz
avatar hulakula
1 1

@krystalweedon: no przecież monitują temat, że potrzebują krzesła. nikt w firmie, kto nie ma do tego uprawnień nie może sobie samowolnie składać zamówień na cokolwiek na koszt firmy.

Odpowiedz
avatar BiziBi
1 1

Żeby złożyć zamówienie na cokolwiek, potrzebujemy pozwolenia zarządu. I to nie my (ochroniarze/recepcjoniści) zajmujemy się zamówieniami, a osoby do tego upoważnione(czy to ze strony zarządu, czy to pracodawcy). Kolejną kwestią jest, że na te wszystkie dodatki bardzo ciężko wyegzekwować jakąś kwotę, pomimo że oficjalnie widnieje ona w rozpisce wydatków na dany budynek. To się zawsze przeciąga w nieskończoność, choć oficjalnie budżet na to jest. Reasumując: Prędzej zobaczę przełożonego z nowym laptopem, niż nowe krzesło do recepcji. Co do uniformu, to moja umowa jasno określa, że jego zaopatrzenie leży w zakresie własnym, i jest tam jedynie wspomniane, że moje ubranie robocze ma być "smart". I tyle. Ale na ten przykład, gdyby mój klient (lokatorzy) zażyczył sobie recepcjonistki w kolorze wściekły róż, a do tego dekoracje recepcji pod kolor uniformu, to klient za taki kaprys musiałby zapłacić zarządowi, zarząd mojemu pracodawcy, a pracodawca musiałby mi taki uniform dla mnie nabyć i mi go dostarczyć.

Odpowiedz
avatar krystalweedon
0 0

To skad te 45£? Akurat zwrotu za ubranie nie mialam zapisanego w umowie, a mialam zwracane, tak samo za pranie.W niektorych firmach jest tak, ze pracownik ma mozliwosc zakupu na fakture czegos tam(za zgoda pracodawcy) z jednej strony dodatkowy obowiazek, ale masz nie trwa to tak długo.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 marca 2016 o 11:58

avatar BiziBi
1 1

@krystalweedon: 45 to kwota, jaką zarząd budynku płaci mojej firmie za zaopatrzenie mnie w uniform, którego ja nie mam, a i kwoty tej na oczy nie widziałam. I, jak juz wspominałam, w mojej umówie też tego nie ma, bo uniform mi nie przysługuje. A skąd się wzięło akurat tyle? Nie wiem - po prostu taka kwota widnieje w zakładce "wydatki" na profilu zarządu.

Odpowiedz
Udostępnij