Dzisiaj spotkała mnie sytuacja, przez którą stwierdziłem, że za cholerę nie rozumiem dzisiejszych dzieci. Przechodziłem koło placu zabaw, gdy zobaczyłem jak dwóch szczyli (maksymalnie czwarta klasa podstawówki) obrzuca garściami piasku leżącego na ziemi chłopca. Zasłaniał się rękami i widać było, że piasek ma już wszędzie. Nawet w ustach i oczach.
Postanowiłem zareagować, więc podszedłem do nich i powiedziałem: "Ładnie to się bawicie. Może ja was tak piaskiem rzucę?". W odpowiedzi usłyszałem soczyste: "Spi****laj, k**wa!". Nie takiej odpowiedzi spodziewałem się po dziesięciolatkach. Wziąłem więc dwóch agresorów za fraki, żeby zaprowadzić ich do rodziców, ale od leżącego usłyszałem: "Odp***dol się od nich! Bawimy się tylko". Wtedy zdębiałem, ale wytłumaczyłem im w kilku dosadnych słowach co sądzę o takich zabawach i zapytałem, co według nich powiedzą rodzice. Na początku nie chcieli powiedzieć gdzie mieszkają, ale gdy postraszyłem ich policją, to wyśpiewali wszystko (oczywiście nie miałem zamiaru wzywać policji, ale miałem nadzieję, że przestraszą się i powiedzą gdzie mieszkają).
Zaprowadziłem ich do domu najbliżej mieszkającego z nich i wyjaśniłem jego mamie całą sytuację. Kobieta podziękowała za reakcję i obiecała, że zawiadomi resztę rodziców. A ja do teraz zastanawiam się, co to mogła być za "zabawa".
Na moje oko to były pierwsze próby zakopania żywcem...
OdpowiedzPrzynajmmiej matka ogarnieta, a nie z tych wyzywajacych od pedofili za spojrzenie w kierunku dziecka
OdpowiedzSkreśl "dzisiejszych". Dawno już dzieckiem nie jestem a nawet za moich szczenięcych lat było sporo dzieci które "bawiły się" w taki sposób.
OdpowiedzMoƶe się palił i go gasili...
OdpowiedzWłaśnie dla tego lepiej nie reagować. Tak właśnie pokolenie tabletów, Disneya i szybkiego internetu ma narąbane pod deklem. Rodzice nie lepsi, bo gdyby się porządnie zajmowali swoimi dziećmi, to nigdy by im nie przyszły do głowy takie "zabawy". Janusz; palacz i alkoholik robi 10 godzin w fabryce smrodu i chce mieć święty spokój, matka Grażyna już się w życiu napracowała, w końcu ciężko było skończyć szkołę średnią i dać dupy Januszowi, żeby teraz cały dzień oglądać telenowele i obierać ziemniaki. Dziecko cały dzień jest w szkole, gdzie z jednej strony traktują go jak przygłupa a z drugiej zmuszają do nauki o mitochondriach i jądrach komórkowych. Jak nie jest w szkole to wiadomo, że przed komputerem. Dziecko podświadomie wie, że taki stan rzeczy nie jest normalny ale nie potrafi sobie tego uświadomić ani się przed tym obronić, jest pozbawione ciepła domowego ogniska, poczucia wspólnoty w szkole i ogólnie normalnych bodźców, więc nabiera agresji. Objawia się to dopiero, gdy nikt dzieciaka nie pilnuje. Wniosek z tego taki, żeby pomagać jak sami wzywają pomocy, wtedy masz pewność, że to będzie normalne dziecko a nie młodociany pojeb z którego wyrośnie coś takiego: https://www.youtube.com/watch?v=KnjQ-Oujsgo
OdpowiedzSpodziewałam się zakończenia, że zostałeś zwyzywany przez rodziców :)
OdpowiedzOdważne podejście! ;) a czemu? Bo w dziejszych czasach mogłeś jeszcze ochrzan do matek dostać...
Odpowiedz