Pewne duże miasto, pewien blok, pewna klatka schodowa z pewnym mieszkańcem.
Dawnym mieszkańcem był Pan Żul. Całych okoliczności dobrze nie znam, wiem tylko że pewnego dnia został eksmitowany ze swojego mieszkania. Ale! Ale Pan Żul głupi nie był, miał zapasowe klucze od klatki schodowej. I na owej klatce schodowej nocami sobie mieszkał.
Rozbił obóz na półpiętrze. Jako iż pojawiał się nocami, ciężko było go "złapać" ale wiadomo było że wieczorami zaczepiał kobiety, bełkotał sobie wesoło, spał wśród gazet i innych szmat. Ba! Nawet i jeziorko miał - pod grzejnikiem. Z moczu.
Zostały podjęte odpowiednie postępowania, upierdliwego mieszkańca dość szybko udało się pozbyć na dobre. Zamki zostały wymienione. Jednak podczas owej "wyprowadzki" obiecał iż się pomści.
Pomścił się jakiś czas później. Tajemniczym sposobem wdarł się na klatkę, wysmarował parter i półpiętro fekaliami a gazety które mu w tym pomogły, powpychał do losowych skrzynek na listy. Przyciski w windzie również nabrały nowego koloru.
Minęły dobre 3 miesiące a pachnie tak, jakby wszystko działo się tydzień temu.
Klatka schodowa
Tajemniczy sposób to na 99% użycie domofonu i prośba typu "biedny bezdomny chce się ogrzać na klatce schodowej". Sporo osób (głównie kobiety) otwiera drzwi, czując, że spełniają doby uczynek. Niestety to tylko odczucie, bo bezdomny: - prawie zawsze jest UZBROJONY! Może to być nóż, ale często jest też inne improwizowane niebezpieczne narzędzie - zaczepia kobiety i dzieci prosząc o kasę, albo jedzenie - bywa agresywny - ne myje się więc śmierdzi - zazwyczaj jest pijany - nie ma gdzie załatwiać potrzeb fizjologicznych więc robi to na klatkach schodowych i korytarzach - rzyga gdzie popadnie - potrafi okradać mieszkania (naciska na klamki, tam gdzie się da to wejdzie i coś złapie, albo kogoś zastraszy, żeby dał pieniądze) - pije jakieś dziwne mikstury i może po nich zachorować albo umrzeć - może udusić się własnymi wymiocinami, gdy zaśnie po wypiciu kilku butelek. Niestety ci "dobrzy Samarytanie" w razie którejś z wymienionych sytuacji nie przyznają się do swojego "czynu miłosierdzia". Dlatego jest prosta rada na takich gości w bloku. Dla swojego i ich dobra, trzeba od razu wzywać straż miejską, albo policję.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 marca 2016 o 13:01
@Draco: nie rozumiem reagowania na takie "prośby biednego bezdomnego" - od zapewniania im noclegu i ciepła są noclegownie, a nie klatki w blokach
Odpowiedz@Draco: Żeby to takie łatwe było... jak pisałam w mojej historii, panowie strażnicy kilka razy interweniowali w sprawie żulietty na klatce schodowej. I guzik, niezniszczalna jest, wraca.
OdpowiedzTo społeczeństwo uczyniło go tym czym jest. On się zemścił zgodnie z niepisanym prawem moralnym. Dobry człowiek - skoro go zniszczyli, to on żyje innym na złość. Bardzo dobrze!
Odpowiedz@Herbata: Zastanawiam się czy to ironia czy na serio? Bo nie wiem jak ocenić...
Odpowiedz@ewilek: 90% społeczeństwa żyje innym na złość. Ludzie nie kupują samochodu, który im się marzy, kupują samochód, żeby sąsiadowi gula stanęła w gradle. Ludzie nie jeżdzą na wakacje do Hiszpanii, bo ich to fascynuje. Jeżdżą, bo nielubiany kolega był tylko w Bułagarii.
OdpowiedzOcena: 186 (Głosów: 186) Tak nie może być. Masz minusa.
OdpowiedzTrzeba zrzucić się i zamówić firmę dezynfekującą. Są takie specjalistyczne, które sprzątają np. mieszkania po długo leżących zwłokach, mają środki chemiczne, które pomogą. Współczuję bardzo, a jak zobaczycie tego kolesia - wypada zrobić mu to samo lub coś w podobnym stylu albo nająć kogoś do wyraźnego przetłumaczenia.
Odpowiedz