Jest to moja pierwsza historia, możliwe że ostatnia, lecz po przeczytaniu podobnej historii postanowiłem napisać. Będzie o piekielnej rodzinie.
Mam 27 lat, żonę, prawie roczną córkę i świetną pracę. Pracuje na platformach wiertniczych, jestem tam mechanikiem, zarobki mam na poziomie ok 7x średnia krajowa. Skończyłem technikum morskie, później pływałem na 25 letnich trupach, skończyłem kurs na mechanika i znowu pływałem na trupach. Było ciężko wtedy, bo kasa była marna, długie kontrakty po 7 miesięcy, a zona młoda i piękna :). Ale jest udało się jakoś szczęśliwym trafem dzięki informacji od kumpla dostać wymarzoną pracę.
Każdy zadowolony, żona bo częściej w domu, ja bo częściej w domu i więcej kasy, rodzice i dziadkowie bo częściej mnie widzą. Ale cała dalsza rodzina już nie zadowolona. Bo nie chcę się podzielić kasą, tak dobrze czytacie PODZIELIĆ, nie pożyczyć. Bo nie załatwię kuzynkowi, który jest kucharzem pracy (w kuchni pracuje firma zewnętrzna), bo nie chce lub nie potrafię naprawić lodówki, pralki, pieca gazowego, auta bez narzędzi i części zamiennych (które wg nich powinienem im kupić). I nie są to ludzie którym brakuje na chleb, czy żyją od 1 do 1 każdego miesiąca.
I nie mówię że nie chce pomóc, bo chce, ale nie chcę sponsorować. To że dużo zarabiam nie znaczy ze rodzinie która widziałem 3 razy w życiu mam dawać pieniądze, poświęcać swój wolny czas który mogę spędzić z córką i żoną. Czy może jednak powinienem?
Oczywiście, że nie powinieneś i dobrze, że jesteś asertywny. W ogóle skąd do nich dotarła informacja o Twoich zarobkach? Z tego co piszesz to zachowują się jakby znaleźli sobie sponsora. Nawet jakbyś zarabiał miliony, to Cię do niczego nie zobowiązuje. Jeżeli chciałbyś się dzielić - Twoja wola, ale przymusu nie ma.
Odpowiedz@shadowy_name: nie wiem czy napewno wiedzą ile zarabiam, ale niewiedza buduje wyobraźnię.
OdpowiedzNie wiedziałem, że na platformie można zarobić 30 tys. miesięcznie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 marca 2016 o 13:21
@Vitas: Można, ale nie będę się rozwodzić, bo autor z pewnością wytłumaczy to lepiej, bo ja z tematem miałam do czynienia tylko z drugiej ręki.
Odpowiedz@shadowy_name: No to fajne zarobki ale na pewno coś za coś.
Odpowiedz@Vitas: Platforma wiertnicza. Kawał ciężkiej, fizycznej roboty. Porównywana chyba tylko z górnikiem dołowym.
Odpowiedzmożna zarobić i jeszcze więcej, w szczegóły nie wchodząc są ludzie którzy dostają po 1000 euro dziennie będąc na nurcie i po ok 500 będąc w domu wiec wystarczy policzyć. Ale jest coś za coś. Połowę życia nie ma nas w domu.
OdpowiedzOt, kolejny przykład, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach... Od takich to bym się wręcz odgrodziła, bo sprawiają wrażenie, że jakbyś Ty potrzebował pomocy to by się na Ciebie wypięli.
Odpowiedz@Imnotarobot: kiedyś potrzebowałem pomocy, i oprócz rodziców i dziadków nikt mi pomocy nie zaoferował a sprawa była naprawdę poważna ( córka z zona miały wypadek). I nie chodziło mi o pomoc materialną.
Odpowiedz@AgentCBA: No pięknie! A teraz żądają cudów na kiju... Co za ludzie :/ Powodzenia Wam życzę i możliwie jak najmniej piekielności ze strony dalszej rodziny :)
OdpowiedzPowinieneś to zrobić test czy twoja córka na pewno jest twoja. Tak na wszelki wypadek. Zawsze to lepiej wiedzieć wcześniej, niż np. za dwadzieścia lat.
Odpowiedz@Fomalhaut: Na jakiej podstawie wysnuwasz takie przypuszczenia?
Odpowiedz@NiePyskuj: tego jaki ku rewski przezarty zepsuciem jest obecny popieprzony swiat
Odpowiedz@Fomalhaut: Jak ją wychowuje i kocha to jest jego. Niezależnie od treści DNA.
OdpowiedzTo chyba jeszcze zostało z czasów "zachodu", kiedy za dolarową, funtową czy markową cenę bułki z serem można było w Polsce przeżyć miesiąc. Tak zarabiali ludzie pracujący "na wyjazdach" - Ty też zapewne pracujesz "na wyjazdach", więc dla rodzinki jest jasne, że drobne, które niechcący wyprałeś razem ze spodniami im wystarczyłyby na nowy samochód. Ech...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 marca 2016 o 14:13
Rozumiem, że w czasach, kiedy pływałeś na trupach i mało zarabiałeś, kochana rodzina wspierała Was finansowo, kuzyn starał się z całych sił załatwić ciepłą posadkę, a wujek z ciotką przyjeżdżali do Twojej żony pomóc w obowiązkach domowych, kiedy Ciebie nie było?
OdpowiedzZ rodziną najlepiej na zdjęciach. Nie rozumiem takiego myślenia. Człowiek pracuje, dąży a tacy lenie chcą czerpać całymi garściami. Nie daj się.
OdpowiedzMoj maz jako jedyny z 7 rodzenstwa opiekowal sie rodzicami i jak mu sie udalo zalatwic wozek inwalidzki dla matki, a nie mial wtedy samochodu, to jak poprosil jednego z braci, czy by nie pomogl w przewiezieniu 23km swoim samochodem to odpowiedzial ze to meza sprawa. On nie mieszka z rodzicami i nie musi pomagac. Pomogl ale taksowka, wtedy byloby taniej. Duzo zaplacil bratu, ale niejako musial.
Odpowiedz@zaziza: Ja moim rodzicom pomagam jak mogę, kupiłem na rocznice ślubu wycieczkę wymarzoną, dziadkom wykupiłem dodatkowe prywatne ubezpieczenie, i nie skończę na tym, bo wiem ze oni dla mnie zrobiliby to samo jakby tylko mogli, i to sie dla mnie liczy. Ale dalsza rodzina oczekuje tego samego bo " rodzina jesteśmy nie? ". Ch***ja a nie rodzina jesteśmy.
OdpowiedzCieszę się, że ci się udało. Wyglądasz na normalnego, ciężko pracującego człowieka tak trzymać. Twoja dalsza rodzina to niestety przebrzydłe lewaki, śmieć ludzki. Obawiam się, że musisz ich zmasakrować.
OdpowiedzNie powinieneś. Rób swoje. :) BTW gratuluję osiągnięć. :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 marca 2016 o 21:41
Na dodatek nie biorą wcale pod uwagę tego, że tą praca musisz zarobić na swoją przyszłość. Ilu pięćdziesięciolatkom zdrowie pozwala na taką pracę?
OdpowiedzSocjaliści :> masz więcej, to się PODZIEL. Jak miałeś niewiele, to nawet mogłeś nie wiedzieć, że masz "rodzinę".
OdpowiedzNie pozwól się wykorzystywać. Czym innym innym pomoc, a czym innym sponsorowanie pasożytów.
OdpowiedzNie ogarniam jak można tak podchodzić do własnej rodziny. Ja jestem w przeciwnej sytuacji - u mnie w domu powodzi się przeciętne, za to moja mieszkająca za granicą ciotka zarabia, w porównaniu do nas, krocie. I w życiu by mi nie przyszło wyciągać do niej ręki po jałmużnę. Cholera, czasami sama z siebie coś da - czy to pieniądze, czy jakiś prezent kupi, a mi jest cholernie głupio... Nic tyko współczuć autorowi "wspaniałej" rodziny.
OdpowiedzTeż pracuję na platformach. Dzieci odchowane jedno na studiach, drugie niebawem zacznie, wiec żona pracująca do tej pory w domu i z domu chciałaby podjąć pracę "wychodną". Złożyła CV, odbyła rozmowę kwalifikacyjną i dostała pracę. Reakcja rodziny: "Mało mają???"
OdpowiedzNiestety to jest częste. Przykład z życia. Moi dziadkowie mojej matki mieli we Lwowie piekarnię. Jedną z lepszych piekarni. Kiedy zaczęły się przesiedlenia, Stracili biznes. Po latach można było odzyskać odszkodowanie. Problem polega na tym, że do odszkodowania jest 12 osób. Tylko moja matka i jej siostra chciały coś załatwić i miały papiery. Niestety jak tylko coś zaczęły robić w kierunku uzyskania odszkodowania, nagle pozostałe 10 osób zgłosiło się po swoje. Koniec końców temat został odpuszczony bo to my wydalibyśmy kasę na udowodnienie, że nam się należy a oni zgarnęliby większość bez wysiłku. Niestety kasa wyciąga z ludi najgorsze zachowania. szczególnie u tych, który nie wiedzą co to prawdziwa bieda i ile trzeba się napracować na to, żeby odbić się od dna.
OdpowiedzA takie pytanie skoro jest okazja: Mocno buja taką platformą w czasie sztormu? I czy czuć kołysanie gdy morze jest spokojne? :)
Odpowiedz@dracon2002: Platformy są z reguły osadzone na piasku i taką to nie buja wcale, najwyżej czujesz, że się rusza kiedy dżwig pracuje. O wiele ciekawsze są statki: wiercące, FPSO - tam to już jazda bez trzymanki. Napisałem kilka wątków o życiu na morzu na forum lotnictwo.net.pl Jesli chciałbyś pocztać to poszukaj wątków: Platformersi; Ja na statek służbowo Luanda Angola; W pogoni za Krzyzem Poludnia.
Odpowiedz@Dominik: ja pracuje na drillshipe czyli statku wiertniczym. Mało kiedy buja ale fakt jesteśmy na spokojnych wodach jak kolega wyżej napisał w Luandzie. Ale na północnym ton juz jazda bez trzymanki, choć platforomowcy nie mają tak źle jak marynarze ze statków zaopatrzeniowych. Szacunek dla nich.
Odpowiedz@AgentCBA: No to pozdrowionka. Moze się znamy, bo bywałem na drilshipach pewnej greckiej firmy.
Odpowiedz@Dominik: raczej się nie spotkaliśmy no ja z tej firmy nie jeżdżę. Chyba ze kiedyś na lotnisku :)
Odpowiedz