Historia pewnie jakich tu dużo... ale z małą nowością.
Jadę tramwajem nocnym na drugi koniec miasta. Trasa długa, ale w tych godzinach tłumu nie ma.
Kupiłem bilet na jeden przejazd, skasowałem bilet, siadam na jednym z wielu wolnych miejsc, włączam muzykę w słuchawkach i spokojnie "cieszę się" widokiem za oknem. Z przyzwyczajenia usiadłem na końcu składu - i to był błąd.
W kącie za barierką spał sobie pies - pewnie chciał się ogrzać, mało mnie to w tej chwili interesowało.
Kontrolerzy często sprawdzają pasażerów na liniach nocnych, zbierając żniwa wśród pianych imprezowiczów. Tym razem również się pojawili.
Podchodzą do mnie i proszą o bilet. Zdejmuje słuchawki, podaję bilet, kanar przedziera go w pół i mówi:
- Poproszę jeszcze ulgowy za psa.
Odpowiadam, że to nie mój pies i nie mam biletu.
Usłyszałem, że ich to nie obchodzi, pies śpi blisko mnie i według nich jest mój i muszę za niego zapłacić. Powtórzyłem, że to nie mój pies i nie mam zamiaru za niego płacić. Poprosili mnie o dokument w celu wypisania mandatu. Odmówiłem znów, powtarzając, że to nie mój pies.
Grzecznie i z uśmiechem na ustach zaproponowali mi opuszczenie pojazdu na najbliższym przystanku i oczekiwanie razem z nimi na przyjazd patrolu policji. Wyjścia nie miałem.
Opuściliśmy tramwaj trzy przystanki przed tym, na którym chciałem wysiąść. Wezwany patrol przyjechał szybko, kontrolerzy wyjaśnili w czym rzecz i przyszła kolej na mnie.
Policjant zapytał czy potwierdzam słowa kontrolerów - powiedziałem, że nie. Powiedziałem:
- Nie miałem nigdy psa, nie mam i mieć nie będę
...no właśnie pies. Piekielny kontroler zapytał gdzie jest pies. Z uśmiechem powiedziałem, że pewnie dalej śpi w tramwaju. Kanara zamurowało.
Zapytałem jednego z policjantów czy mogę już iść, bo niedługo ranek, a ja muszę się wyspać.
Nie wiem jak tłumaczyli się kontrolerzy z nieuzasadnionego wezwania patrolu policji - ja poszedłem do domu.
ZTM policja kanar pies tramwaj
"Wyjścia nie miałem." Dlaczego nie miałeś? Trzeba było powiedzieć na jakim przystanku wysiadasz i że tam możesz ewentualnie coś powyjaśniać, a jak im nie pasuje, to niech Cię wyjmują siłą.
Odpowiedz@JaNina: ,1) Kontroler biletów ma prawo ująć pasażera, a następnie niezwłocznie przekazać go Policji lub innym organom porządkowym, które mają zgodnie z przepisami prawo zatrzymania pasażera i podjęcia czynności zmierzających do ustalenia jego tożsamości; 2) Do czasu przybycia funkcjonariusza Policji lub innych organów porządkowych Pasażer zobowiązany jest pozostać w miejscu przeprowadzania kontroli lub innym miejscu wskazanym przez kontrolera." Ztm
Odpowiedz@krystalweedon: Ale tylko w celu ustalenia tożsamości. Dlatego należy okazać (ale nie dać do ręki) dokument tożsamości, ale odmówić przyjęcia jakiegokolwiek mandatu i spokojnie siedzieć, aż tramwaj dojedzie do odpowiedniego przystanku.
Odpowiedz@krystalweedon: Ja wysiadam na swoim przystanku. Jeżeli im nie pasuje to mówię, że ja wezwę Policję o bezprawne pozbawienie wolności i będę żądał odszkodowania. Wysiądą gdzie trzeba.
Odpowiedz@JaNina: Tyle, że to nie jest mandat, tylko wezwanie do zapłaty. Nie przyjmiesz? Przyjdzie pocztą. Niestety policja jest jedyną w miarę szybką opcją na tak durnych kontrolerów.
Odpowiedz@bloodcarver: Tylko, że w przypadku braku podpisu, który jest de facto przyznaniem się pasażera, że jechał bez biletu oraz w kontekście art 6 k.c. robi się problem natury dowodowej i myślę że kontrolerzy o tym wiedzą, więc nie puścili by w obieg kwitka bez podpisu pasażera, tylko albo odpuścili albo jednak czekali na policję, która oprócz danych potwierdzi też, że ktoś nie ma tego biletu. Przy wezwaniu do zapłaty bez podpisu pasażera w sądzie będzie tylko słowo kontrolera że pasażer nie miał biletu przeciw słowu pasażera, że bilet miał.
Odpowiedz@krogulec: ja za bardzo nie wiem co maja na mysli ,,ujac" bo jesli nie mas biletu to policja przyzna kanara racje. Jesli faktycznie nie masz biletu to ladnie, że jeszcze żadasz... i jeszcze jest "bezzwlocznie" @JaNina: podpiszesz czy nie i tak przychodzi poczta. Nie wiem jak wyglada to w sadzie, ale swiadkami tez chyba moga byc sami kanarzy co byli podczas kontroli. Teraz sa tez dowody rzeczowe w posracji nagrania. Nie wiem czy istnieje cos takiego jak utrudnianie pracy kontrolela. Moga tez znalesc sie obroncy kanarow co tez pomoga wyprowadzic cie z srodka transportu. § 13 2 Osoby nieposiadające ważnego biletu, odmawiające zapłacenia należności za przewóz i odmawiające okazania dokumentu tożsamości kontrolerowi biletów, mogą być usunięte z pojazdu lub strefy biletowej metra. Ztm
Odpowiedz@krystalweedon: No to kontroler powinien usunąć psa, który jechał bez biletu.
Odpowiedz@JaNina: W przypadku braku podpisu do ew akt w sądzie zaliczyli by fragment nagrania z monitoringu, gdzie pasażer jedzie z psem. I weź potem udowodnij, że nie twój... Oni mają monitoring, ty nie. Chyba, że Google Glass czy coś.
Odpowiedz@bloodcarver: No to gratuluję pomysłu bo na tym samym monitoringu jest, ze jak pasażer przyszedł, to pies już był. :D
OdpowiedzTo mi przypomniało: - Obywatelu, to wasz pies? Bez kagańca. Mandat będzie. - Nie mój. - Ale idzie za wami. - A bo się przypier... do mnie. Tak samo jak wy.
OdpowiedzDobrze jeszcze, ze w tramwaju nie byl to slon, albo krokodyl, bo dopiero wtedy mialbys przechlapane. A przeciez ten nieznany pies moglby byc wsciekly, to wtedy brak biletu ulgowego bylby najmniejszym problemem calego towarzystwa. Normalnie pies powinien miec jakas obroze i do niej potwierdzenie zaplacenia podatku, a moze tez nazwisko i adres wlasciciela, co mogloby wyjasnic wszystkie pytania. A jesli tego nie mial, to moze TO bylaby sprawa policji i PRAWDZIWEGO wlasciciela. Ale od kanara chyba nikt nie wymaga wielkiej inteligencji i domyslnosci.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Czytałam kiedyś wnikliwie regulaminy od rożnych przewoźników [wszystkich z jakimi miałam w życiu do czynienia]. U żadnego nie było ani słowa o opłatach za przewóz słoni ;)
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: tak, do obroży pies powinien mieć przyczepioną całą teczkę z dokumentami.
Odpowiedz@bonsai: Ale ten pies, to chyba jednak nie nalezal do sloniowatych, czyli moze nie przyslugowalo mu zwolnienie z oplat przewozniczych. Ale to nie bylo chyba problemem narratora, tylko niestety ten idiotyzm kanara. Za kanary ( albo kanarki) moze tez nie trzeba placic w tramwaju, a pies chyba tez nie byl kanarkowaty.
Odpowiedz@jedendwatrzy: Pies, o ile w ogole posiadal obroze, mial obowiazek posiadac do niej przyczepiony dowod tozsamosci z urzedowo potwierdZonym adresem zameldowania, aby mogl niedwuznacznie wylegitymowac sie przed kazdym kanarem, ktory ma PRAWO do zadania udokumentowania danych osobistych (jak niejednokrotnie slyszelismy na PIEKIELNYCH w kanarkowych opowiastkach i bajkach.
OdpowiedzCoś się zmieniło w ZTM? Ostatnio jak jechałam z psem nie trzeba było mieć dla niego biletu, jedynie smycz i kaganiec. Na kota też biletu nie musiałam kupować a jeżdżę z nim regularnie i nie jeden raz sprawdzali mnie w tym czasie.
Odpowiedz@Zmijcia: W Polsce jest wiele ZTMów o ile wiem? Mamy wiele miast, wiele transportów miejskich, wiele zarządów transportu miejskiego, każdy z własnym regulaminem.
Odpowiedz@bloodcarver: dlatego miło byłoby dopisać w jakim to się mieście dzieje, żeby nie było takich wątpliwości jak moje.
Odpowiedz@Zmijcia: to było Mwktmubnp, czyli Miasto w którym trzeba mieć ulgowy bilet na psa. Rozwiewa to twoje wątpliwości?
OdpowiedzMnie interesuje coś innego. Skąd wiesz, że ten pies spał? Pierwszy raz widziałabym psa, który sobie śpi w tramwaju nie zwracając na nic uwagi, tym bardziej, gdy nie ma z nim właściciela. Jeśli taki pies się zgubił - może i szukałby "pana" po tramwajach, ale nie kładłby się tam spać. Jeśli pies był bezdomny - tym bardziej nie spałby sobie słodko, bo bezdomne psy są czujne. Prawdopodobnie, nawet by się nie położył, o ile w ogóle miałby odwagę wejść do tramwaju. Więc podejrzewam, że ten psiak był chory i albo dogorywał, albo już nie żył. Nie rozumiem, jak można nie zwrócić uwagi, że pies leży sobie całkiem nieruchomo, nie podnosi łba, nie nastawia uszu, w ogóle nie interesuje się otoczeniem? Nie wiem jak wy, ale ja bym to sprawdziła od razu po wejściu do tramwaju, chociażby cmoknąwszy na niego kilka razy. Może można by było jakoś mu pomóc? Zawiadomić straż miejską, albo właśnie policję? W każdym razie, poinformowałabym motorniczego, a na wszelki wypadek spytała pasażerów, czy to nie jest pies któregoś z nich.
Odpowiedz@Armagedon: Nie wiem, czemu cię zminusowali? Przecież do rzeczy piszesz. Też nie widziałam w tramwaju śpiącego psa. Nawet na kolanach pana. No tak! Pies nieistotny! Istotny piekielny kanar. Kto by się tam przejmował jakimś sierściuchem?
Odpowiedz@Bedrana: Pewnie dlatego, że to piekielni.pl a nie strona TOZ - ale oczywiście, mogę się mylić...
Odpowiedz@SecuritySoldier: Biorąc pod uwagę niektóre komentarze (nie tylko pod tą historią) fanatycznych obrońców zwierząt, to się chyba mylisz. Ile razy czytałam tu już, że zwierzę jest lepsze od człowieka, że życie zwierzęcia jest ważniejsze od życia człowieka, to już nie zliczę.
Odpowiedz@Miryoku: A ile razy to ja czytałam komentarze ludzi, którzy uwielbiają sobie dopowiadać i nadinterpretować. No już nie zliczę.
Odpowiedz@Armagedon: zapraszam do Poznania, w nocnym tramwaju bezdomne psy bardzo często śpią pod siedzeniami.
Odpowiedz@Armagedon: Mam wrażenie, że albo mało jeździsz komunikacją miejską, albo mało masz do czynienia ze zwierzętami w niej. Ile psów tyle charakterów, wiele jest takich spokojnych, które mają w głębokim poważaniu otoczenie. Szczególnie, gdy są zmęczone, a do tego typu transportów są przyzwyczajone. Mój pies się na przykład boi, ale znam i takie, które spokojnie śpią w tramwaju i co najwyżej raz podniosą łeb, rozejrzą się i położą ponownie. Poza tym łatwo odróżnić psa martwego od żywego, jak i chorego od zdrowego.
OdpowiedzDałem "mocne", gdyż nie lubię kretynów, takich, jak owe kanary. Jednak wiesz... Tego biednego kejtra wziąłbym ze sobą i odżałował parę złotych na mandat...
Odpowiedz@Bestatter: O ile dałby się "wziąć". Może musiałbyś go wynieść. Prosto do weterynarza. Ale ciebie, widzę, też zminusowali. Empatii w narodzie od cholery...
Odpowiedz@Bedrana: A, to też się dołożę, trochę minusów nazbieram - no, należało się zainteresować tym psem.
Odpowiedz@Bestatter: Po części się z Wami zgodzę. Z drugiej strony Armagedon zasugerował w swoim komentarzu, że "pies leży sobie całkowicie nieruchomo", co przecież nigdzie w opowieści wspomniane nie jest. A może on sobie tam faktycznie spał, ale dawał znaki życia typu trzepotanie uszami czy nawet może przyglądanie się sytuacji? Bo nigdzie nie jest powiedziane, że on tak przez cały czas spał jak kamień. Lubię zwierzęta, ale psa nigdy nie miałam, więc przykro mi, ale o ile by się od czasu do czasu poruszył to chyba nie przyszłoby mi do głowy, że może być chory albo umierający, bo "jak bezdomny to by się bał, a jakby miał pana to ...". Założyłabym, że jakiś przybłęda szuka ciepełka i tyle, bo na psiej psychologii mało się znam. Dobrze, że zwracacie uwagę, ale naprawdę przyznaję, że nie wiem czy by mi przyszło do głowy zareagować i wydaje mi się, że wielu ludzi miałoby podobną reakcję.
Odpowiedz@Bestatter: parę zlotych na mandat? W Poznaniu kara za brak biletu dla czworonoga jest taka sama jak dla człowieka bez biletu czyli około 250zł. Gratuluję postawy obrońcy zwierząt, sama lubię, ale chyba żartujesz że za obcego bezdomnego psa autor miałby płacić parę stów żeby... No właśnie, zeby co? Żeby pies mandatu nie dostał pocztą? Czy żeby przygarnąć zwierzę, którego np. Wcale nie chce?
Odpowiedz@naija: Dodam jeszcze do tego fakt, że pies by chyba tak na zawołanie nie przybiegł. A ja bym podziękowała za bieganie z łapami do obcego psa.
OdpowiedzOwszem, można było się zainteresować tym psem - poprzez powiadomienie o nim odpowiednich służb (chociaż przecież na pętli motorniczy i tak go znajdzie podczas przeglądu pojazdu). Natomiast doprawdy przezabawne są osoby, które najpierw projektują swoją gotowość do przygarniania i opieki nad zwierzętami na obcych ludzi, a potem mają czelność pisać o braku empatii. Gdyby autor miał ochotę i warunki na zaopiekowanie się psem, to podjąłby w tej kwestii świadomą, przemyślaną decyzję i wziął takowego ze schroniska, a nie decydował o wielkiej zmianie swojego dotychczasowego stylu życia (to w końcu nowy domownik i żywa istota wymagająca czasu, energii i pieniędzy przez kilka-kilkanaście lat) na podstawie przypadkowego spotkania obcego, potencjalnie niebezpiecznego psa w tramwaju - za którego jeszcze musiałby zapłacić kilkaset złotych mandatu. Tyle się mówi o zwierzętach porzucanych w lasach, o niemyślących rodzicach, kupujących zwierzaki nieodpowiedzialnym dzieciom, o podopiecznych schronisk, którzy wracają tam po kilka razy bo domownik się rozmyślił, albo mała urocza kuleczka stała się po paru miesiącach sporym zwierzakiem... Więc może jednak decyzję o przygarnianiu zwierzęcia podejmujmy na ciut solidniejszych podstawach, niż pięć minut jazdy z nim środkiem komunikacji miejskiej? ... Chyba, że mówimy o przygarnięciu go tylko na kilka dni. Ale co potem - człowiek miał go wyrzucić znowu na ulicę, oddać do schroniska, samemu szukać dla niego nowego domu? W tym pierwszym wypadku byłby okrutniejszy od wszystkich ludzi, którzy zwierzę by po prostu zignorowali (w końcu już się zdążyło przyzwyczaić do nowego człowieka i nabrać nadziei na poprawę swojego losu). W drugim wypadku z kolei lepiej i tak byłoby, żeby pies do schroniska trafił od razu, gdzie miałby z miejsca fachową opiekę. Ewentualne pieniądze wydane na opiekę na nim przez te kilka dni również lepiej byłoby przekazać schronisku, zostałyby dużo efektywniej wykorzystane. No a w trzeciej sytuacji - nie każdy ma warunki i pieniądze na przechowywanie u siebie zwierzęcia przez nieokreślony czas, nie każdy ma znajomych, którzy byliby zainteresowani przygarnięciem (wracamy po punktu jeden lub dwa), nie każdy też ma czas, który mógłby poświęcać na taką opiekę, czy poszukiwania. Jak ktoś ma takie chęci i możliwości - to bardzo dobrze, ale atakowanie osób, które nie chcą, czy nie mogą sobie pozwolić na pomoc, jest bardzo nie w porządku.
Odpowiedz@Bestatter: niewątpliwie należało się zainteresować psem i interweniować. Z jakiej jednak paki miał jednak za niego płacić i brać całkowitą odpowiedzialność (brać do domu), o którą się nie prosił? Powinien był: 1. zapytać współpasażerów, czy wiedzą coś o psie. 2. poinformować kierowcę 3. zadzwonić po straż miejską (o ile to miasto gdzie straż miejska działa skutecznie i wyłapuje psy). Była noc i pomoc mogła nie nadejść. Nie zdecydowałabym się jednak zabrać go ze sobą, a jestem osobą, która odczuwa naprawdę silny imperatyw podejmowania działań w takiej sytuacji. Pies obcy - może ugryźć. Może chory? Jak zachowa się w domu? Może są tam inne zwierzęta lub ludzie? Nie każdy, kto postępuje w takich sytuacjach słusznie, szanuje zwierzęta chce mieć jednego w domu. I to też jest okej. A skoro się psa nie przygarnia to po co za niego płacić mandat?" W dodatku nieuzasadniony. Jeśli psiak cudny, na pierwszy rzut oka przyjazny i zdrowy, a Ty się w nim zakochasz i chcesz mieć psa, to można "odżałować" tę kasę. Potępiać jednak kogoś, że nie chce? Po drugie ile można? Każdego napotkanego psa? To może od razu wydać każdej rodzinie po psie ze schroniska i 500 złotych na każdego drugiego? ;)
OdpowiedzKażdy moment dobry, żeby wetknąć temat zwierząt. Z całym szacunkiem dla wszystkich miłośników braci mniejszych, chociaż sam się do nich zaliczam - nie przesadzacie? Autor nic nie napisał, że zwierze źle wyglądało, czy charczało. Nie wiemy też, czy się nie przebudził czy może usnął w jakimś konkretnym miejscu, co znaczyłoby, że takie "spanie" jest dla niego normalne... Wszak miasto w nocy żyje swoim życiem. Nie wiem czemu, ale gdy w internecie zaczyna się temat zwierząt, ludzie zachowują się jak wściekły tłum z pochodniami... Nie ważne czy są dowody, czy nie, nie ważne, czy coś wiemy, czy tylko sobie domyślamy - prawdziwą wersją jest ta najgorsza i trzeba znaleźć winnych.
Odpowiedz@SecuritySoldier: I najlepiej opisać tortury jakie by się sprawiło winnym, żeby udowodnić jakim się jest czuły człowiekiem na cierpienie istot żywych :)
Odpowiedz@naija: Chociaż nie popieram takiego pisania tortur, to chciałabym napomknąć, że wiele osób jest bardziej wrażliwych na krzywdę zwierząt. Zresztą, zasada w większości jest taka: jak skrzywdzisz niewinne zwierzę to tak, jakbyś skrzywdził niewinnego człowieka, a tych co krzywdzą powinna spotkać kara. I tyle.
Odpowiedz"śpi blisko mnie, więc jest mój" - popłakałam się :)
OdpowiedzDla wszystkich zainteresowanych psem. Pies był żywy, nie zdychał i wyglądał dobrze (jak dla mnie). Kilka razy w ciągu podróży podniósł głowę, o machaniu uszami już nie wspomnę. Spał przy otworach od grzejnika ...nawet raz musiał się przekręcić bo zauważyłem, że trochę zmienił pozycje. Nie miał obroży.
OdpowiedzProszę, opisz tego psa na jakimś profilu FB z twojego miasta lub na forum. Np szukaj "zgubione/znalezione psy koty warszawa" na FB. Lub "forum rasy owczarek niemiecki" w googlu. Wszystko zależy co to był za pies. Może komuś ktoś tego psa ukradł i zostawił w tramwaju ;((((( proszę, napisz gdzieś w necie że widziałeś takiego a takiego psa!!! Ktoś za nim placze!!!
OdpowiedzNajgorsze w tym wszystkim jest to, że taki kanar może zupełnie bezkarnie zepsuć czyjś dzień, doprowadzić np. do spóźnienia się na samolot itd., bo prawo stoi po jego stronie. Pasażer został w tej chwili pozbawiony wszelkich praw, jak kanar stwierdzi że pasażer nie ma biletu, to choćby ktoś miał miesięczny, tygodniowy i dzienny skasowane na raz, i tak będzie musiał grzecznie wysiąść tam gdzie mu zupełnie nie pasuje i potem udowadniać policji że nie jest wielbłądem.
OdpowiedzPewnie w swojej karierze spotkał się z niejednym przypadkiem kiedy ktoś przewozi psa i nie kupuje dla niego biletu a podczas kontroli mówi że to nie jego pies. Ale takiego obrotu sprawy się nie spodziewałem. Szkoda że nie napisałeś oficjalnego zażalenia. Bo kilku takich idiotów psuje opinie wszystkich kanarów
Odpowiedz@OkrutnyKanar: Obniżają wysoki prestiż tego zawodu...:)
Odpowiedz@dzialkis: I chociażby dla zasady wystąpił o zwrot pieniędzy za bilet. Ponieważ kontroler uniemożliwił dojazd do miejsca docelowego
Odpowiedz@OkrutnyKanar: Dam plusa bo oczywiscie masz rację.
OdpowiedzRozumiem, że wrzucasz tę historię żeby pokazać jak bardzo jesteś piekielny... Serio, nie zainteresował Cię bezpański zwierzak w tramwaju? Nawet jeśli nie posiadasz ludzkich uczuć, żeby się nim jakoś zająć w odruchu serca, to przecież psiak mógł być chory na coś niezbyt przyjemnego dla ludzi (to na oko nie zawsze widać), po wyspaniu się mógł być agresywny, mógł zanieczyścić tramwaj, ale co Cię to obchodzi...
Odpowiedz@szczecinianka: Masz jakiekolwiek oszczędności na koncie? W takim razie idź do schroniska w swoim mieście i przygarniaj psy tak długo, aż skończą ci się oszczędności. Następnie zacznij się dokształcać i zmień pracę na lepiej płatną / idź do pracy na dodatkowe pół etatu, żeby mieć więcej pieniędzy do utrzymania większej ilości psów. Pamiętaj, jeśli natychmiast nie zrealizujesz wszystkiego co wyżej opisałem, to dowód na to, że jesteś piekielna, nie posiadasz ludzkich uczuć, nie masz odruchów serca i nieszczęście tych biednych psów nic cię nie obchodzi. Ewentualnie możesz po prostu olać to, co napisałem, pomagać zwierzętom w stopniu, który nie ograniczy drastycznie komfortu twojego życia i będzie zgodny z twoją indywidualną potrzebą dobroczynności. Żeby natomiast nie być hipokrytką, gdy następnym razem przyjdzie ci znowu ochota na wyzywanie i obrażanie ludzi za to, że mają inną sytuację życiową i inne priorytety zarządzania swoimi ciężko zarobionymi pieniędzmi od Ciebie, sugerowałbym przed napisaniem kolejnego równie wartościowego komentarza wsadzić głowę głęboko we własne sumienie - albo we własną dupę (choć w twoim przypadku to może być jedno i to samo miejsce) - i potrzymać ją tam do ochłonięcia.
OdpowiedzWhoa, to juz Polska jest tak chora, ze az trzeba za psa tez placic?
Odpowiedz