Tak się złożyło, że nie będę mogła być na zaplanowanej wizycie u endo (1,5 roku czekania - peszek). Ale coby ktoś na tym skorzystał, stwierdziłam, że zadzwonię i kulturalnie uprzedzę.
Dzwonię. Nie odbierają.
Dzwonię. Zajęte.
Dzwonię.
Dzwonię.
Dzwo... yyy... panie skończyły pracę.
Nikt nie wejdzie na moje miejsce.
A kolejka dalej długa.
słuzba_zdrowia
Jak nie odwolasz zej widocznie wielce specjalistycznej wizyty wizyty NA CZAS, tylko wcale, albo za pozno, to mozeszbyc ewentualnymi kosztami obciazona. Trzeba wielokrotnie probowac, albo n.p. poslac Emilke, badz faks.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Faks? Życzę powodzenia :D.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: To ile razy jeszcze miałam dopisać to "dzwonię", żebyś uznał to za wielokrotne próby? Wszystkie odbyte (tak, było ich więcej)? Maila ani faksu do poradni nie podają, telefon tylko. A wyjść z pracy nie mogłam. W Polsce kosztami nie obciąża się pacjenta - napiszę to mimo wszystko: niestety.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: pewnie, może miała jeszcze gołębia pocztowego wysłać, albo co? Niestety, z drugiej strony, ciężko powiedzieć, czy panie w rejestracji są tak bardzo oblegane, czy mają wszystko w d...
Odpowiedz@sla: To w Polsce jednak widocznie - trzeci swiat, jak faksow ani E-maili nie podaja, ale jak slysze z zaciekawieniem i zaskoczeniem - tak widocznie bywa. Moznaby tez skorzystac z tam-tamow, aby odmowic na czas wizyte, ktora jednak (mimo wielomiesiecznego wyczekiwania na nia) okazala sie nie tak wazna, niz cos innego, widocznie wazniejszego i pilniejszego. Jak zdrowie ostatecznie wysiadzie, wtedy dopiero okaze sie, ze jednak ono jest najwazniejsze, ale wtedy moze byc za pozno na wszystko. Takie jest zycie.
Odpowiedz@kratka: Naturalnie, jak cos jest czlowiekowi wazne, to dzwoni sie az do skutku NA CZAS, albo nastepnego dnia, tez do skutku! czyli - nie w ostatnim momencie.
Odpowiedz@Litterka: Jesli miala golebia pocztowego, to czemu nie, moze tez gluchy telefon, albo telegram, czy cos podobnego. Jak POTRAFILA zamowic wizyte, to powinna tez POTRAFIC na czas ja odmowic, jesli juz niepotrzebna/niemozliwa. Nic piekielnego, zycie codzienne, ot co.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Zasadniczo tak. Chyba, że się ląduje w szpitalu w innym mieście w trybie pilnym, z czymś jeszcze ważniejszym.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Faksów niekoniecznie. Nawet, jeśli dana instytucja faks posiada to jeszcze trzeba znaleźć miejsce, skąd można go wysłać. To wcale proste nie jest, w domu przecież prawie nikt takiego sprzętu nie posiada. Email? Publiczna przychodnia? Marne szanse. Zasada powinna być prosta. Pacjent odwołuje wizytę jeśli wie, że się na niej nie pojawi, zaś przychodnia umożliwia normalne odwołanie tej nieszczęsnej wizyty. Normalne, czyli telefoniczne. Nie odbierają telefonu mimo, że go posiadają i podają? To już ich problem, nie mój.
Odpowiedz@sla: Niby tak, i pewnie wsadzę kij w mrowisko, ale - umowić wizytę pacjent potrafi osobiście, jeśli dodzwonić się nie można. Ale odwołać- to już tylko telefonicznie. A można by tez podejść, lub wysłać kogoś z rodziny, znajomego. Ale nie, to już mniej ważne niż umówienie, więc telefon - tylko potem nie ma co zasłaniać się że "kolejki długie, bo nie odbierają i nie mogłem odwołać". Mogłem, ale mi się nie chciało i ok, moje prawo. Ale bez tekstów ze kolejki długie, ok? Bo rejestracji nie zależy żeby pacjent u lekarza był, odwołanie wizyty jest w interesie innych pacjentów, a nie rejestracji. Takie "nie mogłem odwołać przez telefon i prze to wydłużam kolejki" to takie trochę krokodylowe łzy w tej sytuacji, nie chcesz wydłużać to zrób wszystko żeby nie wydłużać.
OdpowiedzJa spotkałam się z jeszcze bardziej kuriozalną sytuacją i komentarzem... Miałam umówioną wizytę właśnie u endokrynologa - czas oczekiwania ~ 6 miesięcy. Na jakieś 10 dni przed wizytą pojechałam do przychodni, aby ją odwołać i odebrać skierowanie (mimo, iż skierowanie było już "nieważne", to wierząc w różne teorie spiskowe założyłam, że jeśli zostanie w przychodni to i wizytę mogą mi dopisać na moje konto). Pomijając kilka nieważnych dla meritum drobnych piekielności związanych z próbą odzyskania skierowania - przy okazji rzuciłam mimochodem uwagę, że chcę mieć pewność, że ktoś będzie mógł ze zwolnionego miejsca skorzystać. W odpowiedzi usłyszałam, że SYSTEM NIE WPUŚCI NA TO MIEJSCE OSOBY REJESTRUJĄCEJ SIĘ NA PIERWSZĄ WIZYTĘ DO SPECJALISTY, czyli dokładnie takiej osoby, która czeka na spotkanie z lekarzem przez całe miesiące, a taką, która będzie z marszu szła na jakąś wizytę kontrolną (zwyczajowo czeka się znacznie krócej). Zaznaczam, że nie weryfikowałam rzetelności tej wypowiedzi, nie wiem czy jest zgodna z prawdą, ale jeśli tak - to system naprawdę rewelacyjny... O ile pracownica nie wprowadziła mnie w błąd - nawet nasze zwalnianie miejsc może nie wpłynąć na przyjęcie osób najdłużej czekających...
Odpowiedz@mahisna: To prawda. Podziękuj NFZ. To on konstruuje takie zasady.
OdpowiedzCałej służbie zdrowia trzeba zlikwidować telefony! I tak nigdy nie odbierają! Oszczędzi się na kosztach.
Odpowiedz@doktorek: niegłupia myśl - zamiast tego rejestracja przez internet. Pacjent widziałby że na dzień tylu a tylu pacjentów i ani pół więcej, i skończyłoby się wymuszanie "pani mnie wciśnie bo ja muszę".Aa tak bardziej serio - nie telefony, tylko obciąć zarobki szefostwa i za te zarobki posadzić panią TYLKO od telefonów - bo niestety jak przed okienkiem kolejka, to zawsze wygra kolejka, a telefon musi czekać i wydzwaniać w nieskończoność. Ale to w większości mrzonki, bo przecież rejestracja może robić 10 rzeczy na raz...masz, poczytaj sobie jak to się dzieje: http://www.se.pl/wiadomosci/polska/szok-dyrektor-wyrzuci-ze-szpitala-rejestratorke-bo-miaa-za-duzo-pacjentow_783097.html I nie pisz bzdur, że "nigdy nie odbierają". Odbierają, jeśli mogą.
Odpowiedz@Visenna: Super pomysł. Szefostwo (zwykle lekarze) po odciąciu zarobków powiedzą 'żegnam' i pójdą do innych przychodni, gdzie ich wezmą za większe pieniądze z pocałowaniem w rękę (powszechny brak specjalistów). A nowa pani od odbierania telefonów będzie sobie mogła rejestrować i rejestrować ... tyle że nie będzie już do kogo rejestrować. No i na Piekielnych pojawią się kolejne komentarze w stylu 'przerosty biurokracji w służbie zdrowia, a nie ma się u kogo leczyć'. Gratuluję.
Odpowiedz@qulqa: no to jeśli takie podejście, to proszę uświadamiać pacjentów! Bo zwykle mają pretensje do tych Bogu ducha winnych ludzi z rejestracji, że "znów się dodzwonić nie można". No nie można, i nie będzie można, bo człowiek jest w stanie skupić się tylko na jednej rzeczy na raz. BTW. lekarze maja płacone za tzw. punkty - za przyjętego pacjenta...im więcej pacjentów tym więcej punktów więc obcięcie zarobków ich wcale tak nie boli...dlatego co cwańszy lekarz każe się do siebie rejestrować na wizytę nawet po przystawienie zapomnianej wcześniej pieczątki- bo nic nie zrobi, 3 sekundy, a punkty za wizytkę wpadły. I Ty się martwisz o ich zarobki, że z pracy odejdą? Serio? Gratuluję.
Odpowiedz