Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Od kilku lat mieszkam i pracuję w Szkocji jako kelnerka/barmanka w restauracji…

Od kilku lat mieszkam i pracuję w Szkocji jako kelnerka/barmanka w restauracji mieszczącej się w teatrze.
Jakieś pół roku temu ze względu na poważne zmiany organizacyjne (nie będę się tu zagłębiać, gdyż nie ma to większego znaczenia dla historii) przyszło naszej załodze pożegnać się z dotychczasowym managerem i cierpliwie czekać na nowego... Po kilku miesiącach pojawił się... Młody, energiczny, sympatyczny, podobno nawet trenowany w jednej z restauracji posiadających gwiazdkę Michelin - tyle pierwszego wrażenia, szybko wyszła na jaw jego niekompetencja, a to supervisorzy (w tym ja) musieli odwalać całą robotę, gdyż szanowny pan manager nie miał pojęcia jak.

1. Raporty
Zadaniem managera/supervisora na koniec dnia było przeliczenie wszystkich kas. Proste, prawda? Manager nie miał pojęcia, że należy gotówkę porównać z wydrukowanym raportem, czyli nigdy (przez kilka miesięcy) nie wiedział, czy mamy nadwyżkę czy manko w kasach.

2. Grafik
Grafik był dla managera zbiorem luźnych wskazówek - wychodził kiedy chciał, a jeszcze nie zdarzyło się, aby wypracował w tygodniu 44 godziny, do czego jest zobowiązany umową. Ba, nawet nie czekał, aby na zmianie pojawił się supervisor, żeby zawsze na miejscu był ktoś odpowiedzialny za personel.

3. Kino
Nasza restauracja jest częścią teatru/kina, więc jako personel otrzymujemy atrakcyjne zniżki na bilety. Nasz szef wykombinował, że jeśli pójdzie do kina, to może sobie śmiało wpisać te 2 godziny w godziny pracy.

4. Napiwki
Zasadą u nas zawsze było, że manager nie bierze napiwków - po prostu klienci wrzucają je do słoika, a my na koniec dzielimy je między obsługę. Nowy manager uznał, że jego 3-krotnie wyższa od naszej pensja to za mało, dlatego też udział musi mieć. Obsługiwał gości jedynie przez 15 minut? Och, tak ciężko pracował i się zmęczył, więc się należy... Nie wahał się nawet zwyczajnie wyjąć części ze słoika na własne zakupy.

A na deser:
5. Mikołajki
Ustaliliśmy, że organizujemy Mikołajki w pracy, kwota max. 10 funtów, coby każdy mógł sobie na to pozwolić. Nasz ukochany (przyznam, że snobistyczny) szef nalegał: a może 30? Lub 50?

W święta przyszedł czas na prezenty - jedna z koleżanek otwiera pakunek, a tu... dwa piwa. Nie jest źle? To były dokładnie te same dwa piwa, które ta dziewczyna zostawiła u niego w domu, gdy kiedyś zaprosił nas na drinka po pracy. Te same dwa piwa, które kosztowały ją wówczas 4 funty za czteropak.
Sam manager otrzymał (zresztą ode mnie) butelkę szampana (może nic wyszukanego, ale jednak bąbelki) narzekając, że nie wie, czy jest sens tak kijowy prezent w ogóle zabierać do domu.

Wciąż nie wierzę, że ten koleś został czyimkolwiek szefem...

gastronomia

by DrLisaCuddy
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar PiekielnyDiablik
13 13

napisałaś czego nie robi, a co robi, jak już coś robi? przeszkadza w pracy? ;->

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 lutego 2016 o 22:48

avatar DrLisaCuddy
15 15

@PiekielnyDiablik: O żesz! Powiem, że nawet robi! Z wielką pieczołowitością dba o to, aby świeczki na stolikach były zapalone;-) I sprawdza prognozę pogody na wakacje na Teneryfie

Odpowiedz
avatar digi51
18 18

@DrLisaCuddy: Haha, te świeczki przypomniały mi kierowniczkę pewnej restauracji, w której pracowała moja koleżanka z pracy. Dialog z kierowniczką: - Iksińska, po co zapalasz świeczki, jak przy stoliku nie ma gości? Zgaś, trzeba oszczędzać Pół godziny później: - Iksińska, czemu tam się świeczki nie palą, brzydko to wygląda tak po ciemku - Ale przy tym stoliku nie ma gości - Ale mogą zaraz przyjść, po co dyskutujesz?

Odpowiedz
avatar krystalweedon
8 8

Mam podobne doswiadczenia na wyspach z kierownictwem jak Ty.najlepsze, ze oni wcale sie nie przejmują i pracuja latami.

Odpowiedz
avatar kudlata111
12 12

Mażna całe tomy opowieści pisać na ten temat. Na wyspach to popularne zjawisko, młody gniewny nie mający pojęcia jak działa firma zostaje szefem.

Odpowiedz
avatar imhotep
8 8

@kudlata111: tylko ciekawe skąd oni się biorą? Po znajomości, czy szefostwo patrzy w CV i widzi odpowiednie wykształcenie, nie zwracając uwagi na doświadczenie?

Odpowiedz
avatar Bryanka
0 2

@imhotep: Bardzo często po znajomości. W Anglii w dobrym tonie jest zostać przez kogoś poleconym do pracy. A nepotyzm jest na porządku dziennym.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
7 7

To musi nieźle zapalać te świeczki skoro go nie zwolnili. A tak poważnie szefostwo tego nie widzi, że "manager" jeszcze pracuje? Czy może jest krewnym jakiegoś bardzo ważnego człowieka?

Odpowiedz
avatar DrLisaCuddy
14 14

@rodzynek2: Masz rację,nie wspomniałam-jest znajomym dyrektora teatru. Szefostwo nie widzi,ponieważ oni sami siedzą za biurkiem, wymyślają kolejne "kreatywne" zmiany i spotykają się z nim przy kawie. Tylko dla personelu zadań coraz więcej... wydaje mi się, że zwyczajnie zapomnieli go zwolnić po okresie próbnym

Odpowiedz
avatar marzannasierpniowa
1 1

W Polsce niestety też miałam takie problemy. Co prawda nie w branży gastronomicznej, a w fotograficznej, ale generalnie skutki pracy takich osób są równie destrukcyjne w każdej branży. Ile papieru gość zmarnował... ilu profesjonalnych fotografów odstraszył... a ile pracownikom krwi napsuł to szkoda gadać. Jest jeden filmik, który pięknie opisuje pracodawców na różnych stopniach. https://www.youtube.com/watch?v=BKorP55Aqvg

Odpowiedz
Udostępnij