Na moim stanowisku jest nas w sumie na styk - pracy jest idealnie dla 4 osób, za mało dla 5, przy 3 się nie wyrabiamy. Owocuje to problemami w układaniu grafiku, jeśli ktoś z niego z rożnych przyczyn wypadnie.
Taka sytuacja miała miejsce ostatnio. Bardzo przykra - znienacka zmarł tata jednego z kolegów. Sytuacja tragiczna, tym bardziej, że zostały w domu małe dzieci, trzeba przewieźć tatę kilkaset kilometrów itp. Nie wiadomo, kiedy i czy w ogóle kolega do pracy wróci.
W związku z tym szyjemy grafik - za zgodą kierownictwa łatamy, kim możemy, sami biorąc trudniejsze zmiany i już na wszelki wypadek święta (nie chcemy zatrudniać nikogo nowego, może kolega wróci). Ściągamy między innymi dziewczynę, która przeniosła się od nas kilka miesięcy temu na inne stanowisko - chcemy ją na 2-3 dni, żeby dopiąć zmiany. Zamiast do siebie, przychodziłaby wtedy do nas, grafik (układany pod jej preferencje grafikowe) ona i jej szef dostaliby pod koniec tygodnia. Taki dialog:
Ona: Ale powiedz, kiedy X wróci do pracy?
Ja, zdziwiona: Nie wiem.
Ona: Ale mniej-więcej?
Ja: Słuchaj, ojciec mu wczoraj zmarł, nie wiadomo jeszcze nawet, kiedy pogrzeb będzie, skąd mam wiedzieć?
Ona: Ale do połowy marca?
Ja, zirytowana: Nie wiem, może w ogóle nie wróci.
Ona: Ale mi to potrzebne!
Ja: Nam też, do cholery, na zastąpienie 20 zmian! Ty tu tylko na dwa dni przyjdziesz!
Umilkła, obraziła się. Obrobiła mi tyłek u koleżanki, że ponoć nie chcę jej powiedzieć, jakie zmiany dostanie.
Edit: Cholera, może rzeczywiście niewyraźnie piszę?
- Dziewczyna przychodzi na max 2-3 dni, nie na cały miesiąc.
- Te dni pokrywałyby się z jej grafikiem, więc dla niej bez niespodzianek.
- Nie, nie zostałaby w naszym dziale, ma swoje stanowisko i jest tam potrzebna.
- Nie ona jedna przychodzi nam pomóc, łaski nam nie robi - to polecenie służbowe szefa.
Cóż, jedyne co mi przyszło do głowy, to to, że dziewczynie ostrzyły się zęby aby na tym stanowisku ew. zostać na dłużej (?), inne sensowne powody, czemu tak dopytywała, biorąc pod uwagę, że to było ustalone 2-dniowe zastępstwo, nie widzę @_@
OdpowiedzA może ona zwyczajnie nie wiedziała, że to tylko 2-3 dni, stąd jej pytania?
Odpowiedz@imitacja: Wiedziała, było to ustalane z nią i jej szefem.
OdpowiedzA czemu nie zaproponowałaś jej gwarancji, że po połowie marca dacie jej spokój? Nie masz najmniejszego pojęcia co się ma wtedy zdarzyć w jej życiu, więc nie wiesz czy i jak bardzo to ważne. Poza tym oczekiwałaś, że zgodzi się nie znając grafiku? To niby ona życia nie ma prawa mieć, bo ktoś komuś umarł? Jej plany można w ciemno rozwalić? I ona ma się na to zgodzić bez oporów? Dla zespołu z którego z jakiegoś powodu się przeniosła?.. Skąd u ciebie taki pomysł?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 lutego 2016 o 20:10
@bloodcarver: Dokładnie, moim zdaniem dziewczyna dopytywała o szczegóły bo wcale jej nie było na rękę takie rozwiązanie. Pewnie boi się ugrzęznąć tam na dobre albo ma też jakieś sprawy do pozamykania w swoim obecnym dziale. Rozumiem że kolega jest w trudnej sytuacji i autorka wraz z resztą zespołu chce pomóc ale uczciwie wobec wszystkich łącznie z tą dziewczyną byłoby ustalić mu jakiś termin i albo sobie poukłada i wraca albo trzeba poszukać kogoś nowego.
Odpowiedz@bloodcarver: Po pierwsze wiedziała, że to 2-3 dni i to nie dodatkowo, a zamiast jej normalnych zmian, więc układane według jej preferencji grafikowych, wysłanych wcześniej do jej szefa. Po drugie, jak zaznaczyłam, wzięliśmy na siebie i święta i inne cuda, więc żadne 'newralgiczne' zmiany by jej nie wpadły. Po trzecie, ma swoje stanowisko pracy i jej szef nie wysłał by jej do nas na stałe - to my ewentualnie poszukamy nowego pracownika.
Odpowiedz@chiacchierona: Albo się przeprowadza i nie będzie miała dojazdu. Albo ma urlop zaplanowany i opłacony. Albo za mąż wychodzi. Albo jej mama ma ciężką operację zaplanowaną. Albo ona ma zostać dawcą szpiku. Albo jeszcze co innego. Nie wiemy, ale bez sensu zakładać, że to mniej ważne od sytuacji kolegi. Może ważniejsze? W końcu jego ojciec pozostanie martwy.
Odpowiedz@Skarpetka: Moim zdaniem czepiasz się Ty, a nie ta dziewczyna. Nie wiesz z jakiego powodu pytała o zmiany, a zakładasz najgorsze. I jeszcze miała czelność "obrobić" Ci tyłek. Straszne rzeczy.
Odpowiedz@bloodcarver, @chiacchierona: Zastanawiam się, czy tak trudno współpracownikowi powiedzieć, "nie pasuje mi/mam sprawy do pozamykania, będę ewentualnie wolna od..."? Bo takie dopytywanie, jak jakiś głupek, "ale kiedy?", "no ale kiedy?", "ale powiedz, bo to ważne" do niczego nie prowadzi i tylko wkurza - mnie przynajmniej też by wkurzyło.
Odpowiedz@Meliana: Ale skąd miała wiedzieć, czy pasuje czy nie pasuje, jak jej nie powiedzieli kiedy i do kiedy?! Poza tym podała termin, połowa marca. I co? I jajco...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 lutego 2016 o 20:53
@bloodcarver: Nie no, proszę... co ja zrozumiałam z tekstu: "2-3 zmiany (dni) od jutra do połowy marca, termin dowolny dogodny". Poważnie tak trudno się określić w tak przedstawionej kwestii? Bo dla mnie proste pytanie = prosta odpowiedź. Tak/nie/najwcześniej od... Nie widzę tu żadnej filozofii.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 lutego 2016 o 21:10
@Skarpetka: skoro niby wiedziała że to 2-3 dni, czemu jej nie zapewnilas, że po połowie marca to na 100% nie będzie jej problem? Z tekstu wynika że jednak nie, nie wiedziała tego. Nie na pewno. A Most Syreny postawili na 2-3 lata tylko. Wszyscy to wiedzieli. I ile stał?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 lutego 2016 o 21:09
@bloodcarver: Podkreślę ponownie: to dni "wyjęte" z jej grafiku - niezależnie, czy w pierwszej, czy drugiej połowie marca - czyli bez zaskoczeń i dla niej generalnie jedynym problemem jest wejść piętro wyżej (nie, nie robi długoterminowych projektów, nasza i jej praca jest zadaniowa - robimy tylko aktualne rzeczy). Ustalone z jej szefem i z nią, więc wiedziała, na ile maksymalnie. Prościej się naprawdę nie da. Ojciec chłopaka zmarł nagle, wieczorem, ona w południe już dopytuje o szczegóły, których na chłopski rozum nie da się znać i nie są jej do niczego potrzebne - zwłaszcza że sytuacja rodzinna taka a nie inna i ona o niej wie (pracowała z nami ponad rok).
Odpowiedz@bloodcarver: Laska nie pytała, czy będzie potrzebna i kiedy (to było wcześniej ustalone z nią i jej szefem, jak Skarpetka pisze), tylko kiedy wraca kolega. Nikt tego nie mógł wiedzieć i taką dostała odpowiedź, a mimo to jeszcze raz spytała o to samo. I jeszcze raz. Ileż można?
OdpowiedzZamiast cieszyc sie, ze kolezanka chce w ogole tak szybko i nagle pomoc, skoro macie tak ostry wypadek, TY obruszasz sie, gdy pyta o najnormalniejsze rzeczy na swiecie, powiazane z jej i wasza praca. Czy miala upasc na kolana i cieszyc sie, ze ja chcecie wyrwac z jej roboty na nieokreslony czas, w nieznanych godzinach pracy, poniewaz waszemu koledze umarl krewny i WAM na gwalt potrzebna zapelniaczka dziury w grafiku, a ta bezczelnie chcialaby wiedziec cos konkretniejszego, co jest zrozumiale samo przez siebie?
OdpowiedzTaki nieokreślony czas? W historii jest napisane 2~3 dni. Jakie chciała pomoc? Przecież z jej przełożonym to było ustalone. Faktycznie, łaskę robiła.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Znów celowo udajesz głupka i trollujesz czy serio masz problemy z czytaniem ze zrozumieniem? Laska dokładnie wiedziała na ile przyjdzie. Co więcej, to były jej dni pracy "u niej" przeniesione do innego działu. Nie dostała dodatkowych godzin, nadgodzin czy innych wirtualnych zadań. Pytała jak pier...nięta o rzecz, której autorka historii nie wiedziała. To i nic poza tym wynika z historii.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 lutego 2019 o 10:52
@Iceman1973: Odpowiedzi nie dostaniesz, to historia sprzed 3 lat. Znowu staroć na głównej, ale jak patrze tutaj na komentarze to połowa ludzi ma problemy z czytaniem ze zrozumieniem. Ludzi, którzy rzekomo są inteligentni i wykształceni.
Odpowiedz@GlaNiK: Chyba muszę dokładniej sprawdzać daty. To zaczyna być śmieszne w swej żałosności, że na główną wchodzą prehistoryczne historie...
Odpowiedz@Iceman1973: wow, jestem prehistoryczna :D
OdpowiedzZ tekstu wynika, że dziewczyna niedawno zmieniła dział - zakładam, że awansowała lub przeszła do działu, który bardziej jej się podoba. Może przestraszyła się, że pójdzie na kilka dni a potem np szefostwo będzie chciało ją z powrotem na stałe cofnąć do starego działu, jak np chłopak odejdzie czy coś?
OdpowiedzZakładając, że awanasowała to nielogicznym byłoby cofanie jej do starego działu, bo nowe stanowisko wymaga większym kwalifikacji i tam na jej miejsce też trzeba by kogoś znaleźć, a łatwiej znaleźć słabiej wykwalifikowanego pracownika. Chyba że słabo radziła sobie z nowymi obowiązkami, wtedy jej obawa była uzasadniona.
OdpowiedzLudzie o co Wam chodzi? 1. Miała przejść do działu na 2~3 dni. 2. To było ustalone z jej przełożonym a nie sama łaskę robiła że raczyła pomóc. 3. Nie dostała żadnych świątecznych zmian ani tym podobnych, grafik był pod nia układany. 4. Uważam, że autorka na rację, tamta dziewczyna była piekielna. 5. Rozumiem ze praca pon~ pt. To ślub w tyg brala? Urlop miała zaplanowany a Szef zgodę wyraził na zamianę działu? Co Wy wogole piszecie. Jeżeli miała swoje powody to mogła powiedzieć o co chodzi a nie dopytywać. A pozniej dogadywać
OdpowiedzObgadywać
OdpowiedzPolecenie służbowe czy nie, to jednak łaskę wam robi. ;) W końcu to wam zależało na tym, żeby kolega miał gdzie wracać. No i jednak dla mnie najbardziej piekielna jest Twoja wypowiedź "Nam też, do cholery, na zastąpienie 20 zmian! Ty tu tylko na dwa dni przyjdziesz!". No sorry, ale cały tekst pisany jest z pozycji, że skoro wy macie problem, to załatwienie go powinno być priorytetem dla wszystkich. A to zdanie jest tego kwintesencją. Nie dość, że przychodziła pomagać (nieważne, czy szef kazał, fakt jest faktem, a nawet jeśli kazał - to tym bardziej, bo została zmuszona), to Ty rzucasz tekstem, który generalnie ma wydźwięk taki "mam gdzieś to, co ciebie interesuje, bo my mamy gorzej!". A co ją to? ;)
OdpowiedzNie, nie robi. Łaskę by robiła jakby zastępowała konkretnego pracownika na jego prośbę. Jak mi coś wypadnie i proszę koleżankę o wzięcie mojej zmiany to robi mi łaskę. Jak będę obłożnie chora i szef jej przydzieli moją zmianę to łaski mi żadnej nie robi.
OdpowiedzOd dłuższego czasu, podejrzewam, że na tym portalu wielu ludziom cofnęła się umiejętność czytania ze zrozumieniem. Co więcej, gdy dostają wyjaśnienie "podane na tacy" nadal nie potrafią zorientować się w sytuacji. Mimo konkretnego wyjaśnienia, dalej brną w swoje wyimaginowane przemyślenia. Zachowujecie się jak taka nauczycielka j. polskiego, która wie co poeta miał na myśli, lepiej od samego poety. W tej historii wszystko jest kuźwa jasne i czytelne! Czego kurde nie rozumiecie? Laska dokładnie wiedziała na ile przyjdzie. Co więcej, to były jej dni pracy "u niej" przeniesione do innego działu. Nie dostała dodatkowych godzin, nadgodzin czy innych wirtualnych zadań. Pytała jak pier...nięta o rzecz, której autorka historii nie wiedziała. To i nic poza tym wynika z historii.
OdpowiedzJeśli pracy jest dla 4 osób, to powinno być Was 5 (ewentualnie ktoś na ułamek etatu, lub współdzielony z innym działem). Zdarzają się urlopy, zwolnienia lekarskie, inne niespodzianki, na których poczet powinna być ta dodatkowa osoba.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 lutego 2019 o 15:21
Piszesz wyraźnie. Bardzo wyraźnie. Nie pozostawiając miejsca na domysły czy wątpliwości. Po prostu ludzie nie rozumieją czytanego tekstu. Nawet wtedy gdy czytają tekst niezbyt skomplikowany, w którym nie używa się zdań wielokrotnie złożonych, zbędnych ozdobników itd., itp. Sądząc po komentarzach, zarówno pod moimi, jak i cudzymi historiami, takich osób jest na piekielnych co najmniej 50 %. Możecie minusować analfabeci, nie jestem tu po to, by się komukolwiek przypodobać, ani tym bardziej, by zbierać jakieś kretyńskie punkty.
Odpowiedz@Majezon: Czytam czasem Twoje komentarze i obiektywnie (wg mnie oczywiście) stwierdzam, że czasem zdarza Ci się piep***ć bzdury ale tu zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości Twojego komentarza. Nic dodać, nic ująć. A najgorsze jest to, że właśnie takie za przeproszeniem cepy, nierozumiejące tego co czytają, nawet po wskazaniu im dokładnie co i jak, nie potrafią przyznać się do błędu, brną dalej ośmieszając się jeszcze bardziej i z reguły są właśnie pierwsze do minusowania. Ale to chyba działa jak w tym przysłowiu: "uderz w stół...". Taki cep, podświadomie wie, że jest cepem, prztyczek go boli ale mimo to minusuje...
Odpowiedz@Iceman1973: "czasem zdarza Ci się piep***ć bzdury". Obiektywnie rzecz biorąc masz całkowitą, stuprocentową rację. Nawet nie próbuję polemizować, bo to dopiero byłoby pieprzenie głupot co się zowie :) pozdrawiam i życzę miłego dnia
Odpowiedz@Majezon: Ale jak pewnie zauważyłeś to jest mój własny obiektywny odbiór sytuacji ;) Ale najważniejsze jest mieć dystans do siebie samego ;) Pozdrawiam i życzę miłego dnia
OdpowiedzTak mi się przypomniało.... Dawno temu, kiedy pracowałam w handlu zginął w wypadku mój mąż. Po dwóch tygodniach nieobecności, po naciskach ze strony mojej pani kierownik wróciłam do pracy. Bardzo fajnie mi się pracowało- wyglądałam jak ćpun, czułam się jak ćpun i straszyłam ludzi. Ja byłam w takim stanie, że nie byłam w stanie funkcjonować i każdy wiedział co dla mnie najlepsze- w pracy fajnie czas minie.
Odpowiedz