Imbecylizm, chwilowe zaćmienie umysłowe czy zwyczajne chamstwo? Minęły dwa dni, a ja cały czas się nad tym zastanawiam.
Wracałam w piątek z pracy, było w tramwaju wolne miejsce, więc usiadłam. Mokrą parasolkę, najzwyklejszą składaną z niemieckiej drogerii, położyłam na "parapecie" - występie pod oknem, coby nią nie dyndać sobie po łydkach. Ona sobie leży, ja wyglądam przez coraz bardziej zalane deszczem okno, ciesząc się, że już weekend.
Nagle w polu mojego widzenia pojawiła się czyjaś ręka i łaps! za moją parasolkę. Zadziałał jakiś refleks, instynkt czy co, złapałam za mokrą "główkę" i wyrwałam chamowi, co mnie chciał ograbić. Szybkie spojrzenie w górę - babsko w wieku średnim stoi wielce oburzone (i mokre). Wariatka czy co?
- Pani się dobrze czuje? Parasolkę mi pani chciała ukraść, tak na bezczela?! - warknęłam.
- Co mi tu pani?! Jakie ukraść?! Leżała, to chciałam wziąć se! Pada przecie!
- Pani to się z choinki urwała? Widzi pani, że ktoś siedzi, parasolka nie stoi rozłożona na środku tramwaju, tylko przy mojej ręce leży. De facto powinnam policję zaraz wezwać, coby spisali taką wariatkę, może by się pani nauczyła na następny raz!
- A co mnie tu policją straszy?! I co mi udowodni, kto mi udowodni?!
- Monitoring udowodni - powiedziałam ze złośliwym uśmiechem i pokazałam palcem półkopułkę kamerki przyklejoną do tramwajowego sufitu.
Babsztyl rzucił zezem rozbieżnym na mnie, na kamerkę, na innych pasażerów, co patrzyli na nią jak na skończoną idiotkę. Burak się rozlał jej po obliczu, a że tramwaj akurat na przystanek wjeżdżał, to się ewakuowała prosto w ulewę.
Chyba sobie kupię w sex-shopie kajdanki i przykuję do się tę parasolkę za sznureczek następną razą. Tak dla pewności.
tramwaje tramwaje...
"Niedługo trzeba będzie psa przy każdej rzeczy zostawiać." - Dzień Świra
Odpowiedz@PiekielnyDiablik: hahaha w punkt!:D
Odpowiedz@PiekielnyDiablik: To samo pomyślałam!
Odpowiedz@PiekielnyDiablik: A jak i psa ukradną? ;)
Odpowiedz@Igielka: W Polsce to i psa, i jego budę ukradną.
OdpowiedzW Polsce ty oddajesz krew honorowo charytatywnie a potem szpital za nią płaci bankowi krwi :)
Odpowiedz@sweetsecrets: Nie ta historia ;)
OdpowiedzNiezłe. Kiedyś w czasach nastoletnich, gdy jednym z moich głównych hobby w czasie wolnym było jeżdżenie po Bieszczadach zaliczając wszelakie koncerty cięższej muzyki zmagałam się właśnie z problemem "Wiecznie Ginącej Parasolki". To znaczy, nawet nie ginącej- taka specyfika, że gdy zostawiałam parasolkę gdzieś w szatni, pomiędzy skórzanymi kurtkami, ćwiekami i naszywkami to zawsze ją sobie ktoś przywłaszczył. Co bym nie robiła ( podpisywałam parasolkę markerem, prosiłam szatniarza o nie wydawanie jej nikomu innemu) to zawsze się jakoś ulatniała w cudzych łapkach. Do czasu... Zdenerwowana, gdy po kolejnym koncercie gdzieś w starej ruderze w głębi Bieszczad zostałam bez parasola, postanowiłam zakupić nową. Specjalną. Różową z Hello Kitty. Od tego czasu mogłam ją zostawić gdziekolwiek i jakoś nikt się nie zainteresował:) Jakimś cudownym sposobem, stała się wręcz niewidzialna dla potencjalnych złodziei. I mam ją do dzisiaj:)
Odpowiedz@PaniWrzos: ciekawe rozwiązanie. Praciwalam w Londynskich pubach czy sklepach to na zapleczu nialam parasolek w ikosciach hurtowych. Szkoda tylko, ze przy wietrznej pogodzie lamaly sue w pol
OdpowiedzJakie piękne riposty, aż się oczy radują :D
Odpowiedz"Nie będzie następnej razy" - Kwinto, Vabank
OdpowiedzWyobraziłam sobie Ciebie z czarną składaną parasolką, przyczepioną przy pomocy różowych futrzastych kajdanek... Co zostało wyobrażone już się nie odwyobrazi... :D
OdpowiedzTaką właśnie pierwszą "z niemieckiej drogerii" miałam już chyba 2 lata, jeszcze z tych automatycznych, co jak wiadomo szybko się psują. W liceum jeszcze (jakieś 5 lat wstecz) był taki dzień, że nawet nie padało, tylko pogoda była podejrzana. A ja z rana nie mogłam znaleźć nowej i wzięłam tą starą. Miała 2 wyłamane druciki, popsuty mechanizm i uchwyt się wysuwał tylko do połowy :D. Zawsze jakby padało, mogę zakryć nią twarz, żeby nie było widać, kto idzie z takim złomem, a nie zmoknę. Jakoś na przerwie poszłam skorzystać z toalety i położyłam rzeczy na parapecie przed kabinami. Po wyjściu zagarnęłam tylko torbę, o parasolce zapomniałam w pośpiechu. Wróciłam jakieś 4min później i już jej nie było. Chciałabym widzieć minę złodzieja, kiedy obejrzał swą zdobycz. Jakby się zgłosił, to dorzuciłabym mu pokrowiec.
Odpowiedz