Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia, którą Wam opowiem, zaczęła się już przed świętami, a zakończyła (mam…

Historia, którą Wam opowiem, zaczęła się już przed świętami, a zakończyła (mam nadzieję) w zeszłym tygodniu.

W ciepły, wiosenny grudniowy poranek wchodząc do sklepu minęłam starszą babinkę. Wyglądała na bardzo zmęczoną i opierając się na laseczce kuśtykała w stronę bloku obok. W jej ręce dostrzegłam pokaźnych rozmiarów siatkę, która na lekką również nie wyglądała. Postanowiłam pomóc.

Babcia bardzo chętnie przyjęła pomoc i opierając się na moim ramieniu podała zakupy. Zaniosłam je do samego mieszkania. Po drodze 100 razu usłyszałam, jaka jestem cudowna, wspaniała itp. itd. Stwierdziłam, że to całkiem normalne i zwyczajne. Po wejściu do jej lokum zauważyłam, że mieszka dosyć skromnie, ale wszystko, co do życia potrzebne, miała.

Dowiedziałam się od niej, że jest sama, nie ma rodziny i zrobiła sobie małe zakupy, żeby choć troszkę poczuć święta. Zrobiło mi się przykro i postanowiłam zaprosić babinkę do siebie na rodzinną wigilię (w końcu "niespodziewany gość"). Nie zgodziła się, co mnie w sumie nie zdziwiło, ale znowu podziękowała z tysiąc razy.

Opowiedziała mi trochę o swojej dalekiej rodzinie, którą jednak ma, że włamują się do niej, okradają, że nawet długopisu nie ma. Takie dziwy. Dałam jej więc długopis (taka ze mnie Matka Teresa, hah) i numer telefonu, coby mogła zadzwonić, jak zakupy ciężkie będą do przyniesienia, czy w ogóle jakby coś się działo. OK.

Minęło około 2 tygodni, zapomniałam o całej sprawie, a tu nagle dzwoni telefon. W pierwszym momencie nie poznałam, ale chwilę później sytuacja się wyklarowała. Babinka chciała, żebym do niej przyszła, bo coś "niesamowicie ważnego" musi mi powiedzieć. OK, to przyjdę.

Pani zrobiła herbatkę, usiadłyśmy i zaczęła mówić. Oszczędzę Wam całego wywodu, bo oprócz kluczowego tematu, dowiedziałam się o całej historii rodzinnej, o II WŚ i takich tam. Wiecie, jak to starsze panie mają :) Najważniejszym było to, że pani jest "stara, umierająca i sama, a rodziny nienawidzi, bo nawet jej papier toaletowy kradną" i że chce przekazać mi w testamencie cały swój majątek. Zonk. Majątek jakiś wielki może nie był, mieszkanie warte ok. 80 tys. zł i paręnaście w banku, no ale serio?? Miałam się zastanowić, OK.

Decyzję podjęłam praktycznie od razu, ale przyszłam do pani dopiero następnego dnia. Po podziękowaniu za wielką hojność itp. odmówiłam oczywiście. Wytłumaczyłam, że nie potrafiłabym przyjąć takiego prezentu za zwykłe przyniesienie zakupów i że ogólnie czułabym się nieswojo. Pani nie zrozumiała, nawet przez chwilę miałam wrażenie, że trochę się obraziła. Jednak znowu coś zaczęła mówić, żebym się zastanowiła, inaczej będzie zmuszona wstawić ogłoszenie do gazety, że jest chętna do zapisania spadku. Co za debilizm, ale tego nie powiedziałam :D Powiedziałam, żeby tego nie robiła, bo postawi się w dużym niebezpieczeństwie. Zaproponowałam, żeby zapisała u notariusza, aby cały majątek został spieniężony po jej śmierci i przekazany na wyznaczony przez nią cel charytatywny. Pomyśli.

Wróciłam do domu. Temat wydawał mi się zakończony. Och, jaka naiwna byłam. Od tamtej pory zaczęła dzwonić do mnie cała jej rodzina (która nie okazała się wcale ani daleka, ani mała). Usłyszałam, że jestem szmatą (to najdelikatniejsze stwierdzenie) i że żeruję na ich kochanej babuni, bo chcę spadek dostać, a to tylko im się należy. To jeszcze nic. Wbrew pozorom, największą piekielnością wykazała się kochana babinka. Również zaczęła wydzwaniać, że ją oszukałam, że wezwie na mnie policję, bez wyzwisk (o których znanie nie posądziłabym osoby w tym wieku) się nie obyło. Dlaczego ją oszukałam? Najpierw udawałam taką pomocną z dobrym sercem, a później brzydziłam się jej pieniędzy, że niby lepsza od niej jestem, że od takich jak ona to ja pieniędzy nie chcę. Serio. Że przeze mnie będzie musiała przekazać majątek rodzinie, a oni ją wykończą, że jestem dzi*ką, bo przekonywałam do działalności charytatywnej, a ona jakimś "żydom" dawać nie będzie i w ogóle żebym "sczezła". Tak było przez około tydzień, oczywiście nie odbierałam telefonów, aż w końcu przestali. Mam nadzieję, że na dobre.

Następnym razem mocno zastanowię się nad zaniesieniem komuś siatek z zakupami do domu.

sklepy

by Filemona
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar jelonek
9 9

Czy to nie działo się czasem na Warszawskiej Pradze? ^^ Bo do nas do baru wpada czasem taka "babinka-fantastka" co to jej sąsiadka nawet kapelusz ukradła. A jest to jej metoda na wyłudzenie darmowego posiłku, choć biedna to ona zdecydowanie nie jest :P

Odpowiedz
avatar Filemona
10 10

@jelonek: Niestety nie. "niestety" dlatego, że to znaczy, że więcej jest takich babć.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 13

Gdyby się jeszcze raz odezwała poradź jej żeby przekazała cały spadek na jedyne słuszne radio ;)

Odpowiedz
avatar korrektor
9 15

Poleciłbym wyrozumiałość, przynajmniej w stosunku do "babinki". Czemu, pytacie? Demencja. Panie w sędziwym wieku takimi zachowaniami zdradzają, dla wielu ludzi nieuchronne, zmiany w procesach poznawczych i myślowych. Łatwiej na takie osoby wpłynąć, inaczej rozumują i nie zawsze racjonalnie się zachowują. i tyle. To nie jej wina.

Odpowiedz
avatar Filemona
4 4

@korrektor: Wiem, też o tym pomyślałam. Dlatego nei mam do niej większych pretensji, nie reagowałam na jej zaczepki, w przeciwieństwie do jej rodziny. Nawet jakby to nie była demencja, to mozna babci wybaczyc, bo moze nic ciekawszego w zyciu jej sie nie zdarza. Tak czy siak, demencja czy nie, piekielnosc jest :)

Odpowiedz
avatar Face15372
13 15

Ile czasu można oszczędzić pisząc "wgl" w sporym w sumie tekście? A historyjka na plusik.

Odpowiedz
avatar Filemona
2 4

@Face15372: Zgadzam się z Tobą, próbuję się z tego wylećzyć, ale wiesz jak działają przyzwyczajenia :)

Odpowiedz
avatar sicca
20 22

Pewnie ta rodzina co kradnie wszystko nazywa się Alzheimer. Może nie są tacy źli i bywają u babci troszcząc się o nią 2-3 razy na tydzień. W takim wypadku ze strony rodziny może to piekielnie wyglądać. Przyszła jakaś młoda, pomogła raz babci. Babcia chce oddać jej wszystko. Ona namówiła babcię, żeby oddała wszystko na jakąś fundację zamiast rodzinie która ponosi koszty. Najpiekielniejsze w tym wszystkim są choroby starszych osób przez które nie wiadomo czy mówią prawdę czy im się wydaje. Moją prababcię w ostatnich miesiącach życia (przeżyła ponad 90 lat) 2-3 razy dziennie Hitlerowcy (pod postacią córki i jej męża ) dźgali bagnetem.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
5 7

Historia ok. ale co ma do tego pomoc w noszeniu zakupów. Ty numerem telefonu tak nie szastaj na prawo i lewo. Bo to napędziło ci tych nieprzyjemności a nie pomoc z noszeniu zakupów

Odpowiedz
avatar menevagoriel
5 5

Ja bym starszej kobiecie, która opowiada, że rodzina kradnie jej papier toaletowy, swojego numeru telefonu nie dała, bo od razu widać, że babuszka ma demencję/alzheimera. I jak widać same problemy potem z tego są.

Odpowiedz
avatar Litterka
1 1

Smutne... Szkoda babinki :(

Odpowiedz
Udostępnij