Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Moja kuzynka zdecydowała się na wynajęcie pokoju w akademiku. Plusów zamieszkania tam…

Moja kuzynka zdecydowała się na wynajęcie pokoju w akademiku. Plusów zamieszkania tam jest sporo - po pierwsze tanio i wysokość opłat nie ulega zmianie, po drugie fajne umiejscowienie, bo blisko uczelni, a po trzecie możliwość poznania innych studentów z tego samego kierunku.

Kuzynka to dziewczę chorobliwie nieśmiałe i nieasertywne, no ale nie każdy przecież rodzi się pewnym siebie i walczącym o swoje, tyle na wstępie.

W akademiku najczęściej można dostać pokój dwuosobowy, tylko starsze roczniki mają szansę na "jedynkę", Aniela więc zamieszkała w pokoju z Kaliną - wymalowaną, gadatliwą laleczką, która lubi robić szum wokół siebie. Kalina ma chłopaka, chłopak lubi przesiadywać u Kaliny z przerwami w zależności od zajęć na uczelni - od godziny ósmej rano do pierwszej nad ranem.

Aniela śpi, bo wykład ma dopiero na dziesiątą? Co w tym złego, by zaprosić chłopaczka o świcie, odpalić głośno serial i się z nim przelizać? Są Walentynki? To logiczne, że w święto zakochanych chłopak powinien nocować u swojej dziewczyny, jak się lokatorka czepia, to może jechać do domu.

Lokatorka idzie na skargę do kierowniczki, a ta na razie każe się dogadać między sobą i ewentualnie po tygodniu szukać innego pokoju dla poszkodowanej? Niech wizyty chłopaka będą jeszcze częstsze i namolniejsze i jeszcze głośniej niech się całują, macają i wyznają sobie miłość w malutkim pokoju wielkości klitki.

Kierowniczka twierdzi, że nie ma miejsca w innym pokoju dla Anieli, że powinna poczekać, aż coś się zwolni.

Wizyty w akademiku są możliwe od 7 rano do 22. Chłopak, co prawda, świadomy konfliktu między dziewczynami, zmywa się minutę przed dziesiątą, jednak wciąż jest stałym gościem.

Współczuję każdemu, kogo takie coś spotkało.

akademik

by ~fiasfngjdgn
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
-1 31

Nie no, aż się zalogowałam specjalnie, żeby to napisać :D Autorko! Akademik to nie rezydencja, każdy to wie. Jest taniej, jak sama słusznie zauważyłaś, dodatkowo również (o czym też wspomniałaś) można w akademiku poznać innych ludzi. Niestety, nikt Ci nie daje gwarancji, że osoby, które poznasz zostaną Twoimi przyjaciółmi. O ile mlaskania i macania się w mojej obecności nie zaakceptowałabym nawet ja, to po kilku latach mieszkania w akademiku nocne odwiedziny nie robiłyby na mnie wrażenia i na miejscu Twojej kuzynki zaczęłabym się przyzwyczajać. Twoja kuzynka mieszka z drugim człowiekiem w jednym pokoju. Twoja kuzynka jest cichą mimozą, a jej współlokatorka ma znajomych i chłopaka. Wniosek z tej historii prosty. Albo Twoja kuzynka zacznie być bardziej 'do ludzi', albo niech idzie na stancję. Ok, nocowanie na 'nielegalu' fajnym zachowaniem nie było, ale nie doszukiwałabym się piekielności w odwiedzinach do 22, bo skoro pozwala na to regulamin to chyba oznacza, że można z takiego przywileju korzystać. Są rodzaje ludzi, którym przeszkadza nawet ziewanie/szuranie kapciami/zbyt głośne zamykanie drzwi i może Twoja kuzynka powinna pomyśleć, czy się do takich osób nie zalicza ;)

Odpowiedz
avatar Locust
3 17

@elfia_luczniczka: Wiesz, wszystko ma swoje granice. Czy tobie nie przeszkadzałoby odwiedzanie swojego chłopaka w akademiku i odstawianie intymnych scen w obecności jego współlokatora? Ja czułabym się niekomfortowo zarówno w roli gościa, jak i przymusowego widza. Odrobina kultury i poszanowanie czyjejś prywatności to chyba nie aż takie wielkie wymagania.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 18

@Locust: Tu masz rację. Ale tu nie da się odpowiedzieć akurat jednoznacznie, jeśli nie wiemy dokładnie, co Ci kochankowie od siedmiu boleści robili w obecności kuzynki autorki. No bo według mnie to, że spali na jednym łóżku (jeśli kołdra dziwnie nie podrygiwała i nie pojękiwali przy śpiącej obok dziewczynie) to nic piekielnego. Są parą. Przytulili się, buziak na dobranoc, śpimy. Kuzynka autorki nie śpi wtedy w staniku i majteczkach, tylko zakłada piżamę, kochankowie to samo i spoko. Taka sytuacja nie przeszkadzałaby mi ani trochę. Przykład 2: ONI SIĘ PRZELIZALI! Nosz cholerka. Jeśli wtykali sobie języki do gardeł no to faktycznie niesmaczne. Ale jeśli dali sobie całusa trwającego 3 sekundy (o zgrozo! w usta!) no to już bez przesady, nie czepiajmy się wszystkiego. Być może dlatego bronię współlokatorki, bo sama byłam kiedyś w sytuacji, że moja przymusowa akademicka współlokatorka odstawiała mi sceny dantejskie, bo ja i mój chłopak TRZYMALIŚMY SIĘ ZA RĘCE w jej obecności. Są po prostu ludzie, którzy nie potrafią się dostosować do mieszkania z obcą osobą. Jeśli współlokatorka już któryś rok mieszka w akademiku to pewnie wie, że trzeba próbować żyć normalnie i można (tak, można!) zapraszać znajomych nawet jeśli w pokoju jest druga osoba. A jeśli kuzynka autorka ucieka z talerzem do łazienki, bo wstydzi się zjeść obiad przy obcych (są takie przypadki, spotkałam osobiście) to niech nie obwinia swojej współlokatorki za to, że w przeciwieństwie do niej samej ma życie prywatne poza książkami.

Odpowiedz
avatar Locust
3 7

@elfia_luczniczka: Prawda, nie wiemy dokładnie jak sytuacja wyglądała, skoro jest przekazana "z drugiej reki". Może dziewczyna faktycznie przesadza? Niemniej jednak przesiadywanie chłopaka w pokoju, gdy kuzynka autorki jeszcze śpi, dopiero wstaje, chce się położyć albo pouczyć w spokoju, jest uciążliwe i niekulturalne. I to tez jest nieumiejętność dostosowania się, bo nie tylko ci bardziej skryci powinni się dostosowywać. Dziewczyna powinna móc się poczuć tam swobodnie, a tak nawet przebrać się nie może we własnym pokoju.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 9

@Locust: Zgadzam się, kuzynka autorki nie może się swobodnie przebrać, ale osoba chorobliwie nieśmiała - a właśnie takiego określenia użyła autorka - przy współlokatorce też się nie przebierze. Zresztą mieszkając w akademiku trzeba brać pod uwagę obecność drugiej osoby ZAWSZE, co wiąże się z tym, że jeśli dziewczyny nie znają się nawzajem zbyt dobrze (o lubieniu nie wspominając) to bohaterka historii i tak będzie się przebierać w łazience, bo i współlokatorki będzie się wstydziła. Natomiast Twój argument o niemożności pouczenia się w spokoju jest bezpodstawny. Jeśli nawet u drugiej mieszkanki przebywa chłopak/koleżanka/kolega/ktokolwiek i np. oglądają przy normalnej głośności film na laptopie ew. grają w coś to nie jest to powodem do tego, by nie wyciągnąć książek. Zawsze można sobie wsadzić słuchawki w uszy, odpalić ulubioną muzykę i powtarzać materiał. A jeśli osoba potrzebuje ciszy absolutnej do nauki to niech idzie do biblioteki albo świetlicy (nie wiem, czy w każdym, ale w moim akademiku była świetlica i sporo mieszkańców z niej korzystało do nauki). Wiesz, nie można wymagać ciszy absolutnej i bezwzględnego przyjmowania gości od współlokatora, który płaci w akademiku czynsz i nie łamie regulaminu goszcząc u siebie kogoś w godzinach, kiedy może to robić. Nie piszę tu o łamaniu zasad i przeciągania pory odwiedzin, bo o tym wspominałam już wcześniej. Kurczę, mieszkałam w akademiku całe studia i nie wyobrażam sobie, by moja współlokatorka zabroniła mi nocować mojego chłopaka. U mnie załatwiało się to w ten sposób, że płaciło się dyszkę na portierni, zostawiało tam dowód osoby nocującej i było wszystko legalnie. Jedną z większych piekielności tej historii jest fakt, iż osoba nowa, która dopiero uczy się relacji ze współlokatorami płacze, leci bóg wie dokąd na skargi i wymaga dostosowania się do niej. Skoro regulamin akademika funkcjonuje jakiś czas i nie ma na niego skarg to dlaczego cały akademik ma chodzić na paluszkach? Bo jakiś pierwszoroczniak się nie chce dostosować do faktu, że kiedy na 'kupie' mieszka X osób to trzeba zaakceptować pewne rzeczy? Jeśli dziewczynie potrzebna prywatność to niech poszuka stancji i przestanie się nad sobą użalać. Ja tam moje mieszkanie w akademiku wspominam z łezką wzruszenia w oku i dam sobie rękę uciąć, że żadna z moich współlokatorek się na mnie nie skarżyła. Bo w takich sytuacjach trzeba wypracować kompromis, a nie lecieć z językiem na brodzie do kierowniczki.

Odpowiedz
avatar szafa
0 4

@elfia_luczniczka: Po pierwsze dziewczyna zamieszkała z drugą dziewczyną w dwuosobowym pokoju. A nie z chłopakiem i dziewczyną w trójce. To pierwsza zasadnicza różnica. Ja tam miałabym gdzieś, że mieszkam w pokoju z facetem (choć byłabym też piekielna i łaziła w bieliźnie przy nim, skoro siedzi od rana do nocy), ale wyobraź sobie, że dla wielu dziewczyn jest to problem. Po drugie, każdy czasem potrzebuje jednak jakiejś prywatności. Sama pamiętam jak byłam w piz8u chora po operacji - wyglądałam jak żywy trup, w wymiętych pidżamach, włosach w nieładzie, bo ledwie miałam siłę pójść do kibla, a moja współlokatorka przesiadywała z bandą swoich gości w przestrzeni wspólnej, więc oglądali mnie z lubością i komentowali zjawisko. Po trzecie - sama mieszkałam w akademiku i rozwala mnie oczekiwanie na przyzwolenie na uprawianie seksu pół metra czy metr obok (a przynajmniej takie warunki lokalowe były w moim, jednym z lepszych, akademików). Nie wyobrażam sobie, żeby dało się uprawiać seks w takiej odległości, żeby nie było tego słychać i czuć. Tyle że ja znowu bym się nie przejmowała tylko zaczęła się wówczas masturbować albo odpaliła homoseksualne porno i ciekawe, czy wówczas też współlokatorka twierdziła, że "wolnoć tomku w swoim domku"

Odpowiedz
avatar Liann
0 2

@elfia_luczniczka: Nie zgodzę się, do obecności współlokatorki idzie się przyzwyczaić i nie krępować przy np. przebieraniu. Sporo dziewczyn zaczynając życie w akademiku idzie się przebrać do łazienki, ale po paru miesiącach mają już to w poważaniu - w końcu żyją ze sobą na mikroskopijnej powierzchni. Co innego obcy chłop. Nie porównuj tego, bo to skrajnie odmienna sytuacja.

Odpowiedz
avatar irulax
-2 2

@elfia_luczniczka: Po Twoim wpisie poczułem się jak dinozaur :)))) Przeszedłem "karierę" od internetów (różnych) szkoły średniej do akademika. Teraz nawet nie wiem czy są takie przybytki, bo swego czasu wszystkie masowo likwidowali. Poznałem mnóstwo ludzi i większość nie miało później problemów z aklimatyzacją w akademikach. Największą zmorą były właśnie osoby które dostawały miejsce w akademiku wprost spod kiecy mamusi. Nie potrafiły się ogarnąć, posprzątać po sobie, rozplanować wydatków, dogadać z współlokatorami ... Takie trochę życiowe niedojdy, które w zderzeniu z rzeczywistością otwierały szeroko niewinne oczęta. Ale jak to, że akademik to nie hotel jak w serialu? o_O Może czasy się zmieniły, może obecni młodzi są bardziej pruderyjni, ułożeni, poważniej myślą o przyszłości ... Pewnie zaraz dostaniemy kompletny rys psychologiczny: jak bardzo byliśmy zdeprawowani. :)))

Odpowiedz
avatar PsychoPatka11
0 0

Ja też mieszkałam w akademiku w 2 osobowym pokoju i współlokatorka często przebywała z chłopakiem o różnych porach. Jeśli chciałam się przebrać to zwyczajnie prosiłam, żeby na minutkę wyszedł z pokoju. Gdy potrzebowałam ciszy przed egzaminem żeby się pouczyć- wychodzili na korytarz. I nigdy nie było z tym problemu.A jeśli chce się spokoju i samotności to niestety, ale nie w akademiku.

Odpowiedz
avatar myszolow
8 14

Także miałam taką współlokatorkę w akademiku. Chłopak przesiadywał u niej całe dnie, spali razem w naszym pokoju - ok, może nigdy nie wyłapałam żadnej "akcji" (na szczęście...) ale no sorry - to nie jest komfortowa sytuacja dla drugiej osoby. Uważam że osoby które tak się zachowują mają elementarny brak kultury. Nie wiem jak to inaczej nazwać. Pokój w akademiku wynajmują dwie dziewczyny i sorry - on jest dla nich. Jak para tak bardzo się kocha i chce ciągle być razem to niech wynajmie sobie mieszkanie a nie migdali się całymi dniami we WSPÓLNYM pokoju. Co do rad dla Twojej kuzynki - niech spokojnie, bez złości porozmawia z współlokatorką, wyjaśni że jej to przeszkadza. Może współlokatorka jest idiotką i naprawdę nie widzi problemu. Jeżeli to nie pomoże, to kuzynka chyba będzie musiała się przenieść a do tego czasu zachęcam zapoznanie się z okoliczną czytelnią / biblioteką - można tam spokojnie się uczyć czy przeglądac neta bez "mlaskania" nad uchem.

Odpowiedz
avatar jass
4 4

@Etincelle: Jeśli dodatkowa osoba przebywa w pokoju niemal non stop to ciężko ją nazwać gościem... Aczkolwiek na miejscu dziewczyny poważnie rozważyłabym stancję - sama jestem introwertyczką i nie wyobrażam sobie mieszkania z obcą osobą w jednym pokoju, pokoik może być maleńki, ale muszę go mieć dla siebie. Nie wiem w jakim mieście dziewczyna studiuje, ale jeśli nie ma za dużych funduszy zawsze można poszukać czegoś na obrzeżach, dojazdy są upierdliwe, ale to i tak lepsze niż obecna sytuacja.

Odpowiedz
avatar Wolontariusz
0 10

Cóż, to że "kuzynka" (bo wątie że takowa istnieje, obstawiam raczej, że autorka jest osobą poszkodowaną) wie w jakich godzinach i ile siedzi chłopak współlokatorki to świadczy najwyraźniej, że niewiele wychodzi z pokoju. Cóż po 20 latach życia czas najwyższy przestać być szarą myszką i być roszczeniowym w stosunku do całego świata. Nie widzę wiele złego w zachowaniu współlokatorki, może lekki brak kultury, ale tylko tyle. Są jeszcze bursy przyklasztorne. Tam raczej nikt w tym stylu przeszkadzać nie będzie :)

Odpowiedz
avatar Liann
9 11

Zabawny typ ludzi tu widzę buszuje. 5 lat mieszkałam w akademiku i niezwykle bawią mnie ludzie, którzy sądzą, że decydując się na to inni mają prawo pozbawić Cię całkowicie prywatności i spokoju, a jak nie-daj-borze-zielony się postawisz to HURDUR pewno nie masz życia, jak możesz czepiać się znajonych znajomych w pokoju cały czas i muzyki somsiada 12h/dobę, że aż Ci szklanki wibrują, przecież regulamin nie zabrania. OTÓŻ NIE, ale są pewne podstawowe zasady współżycia w społeczeństwie i nikt nie musi nikomu uprzykrzać egzystencji. Zawsze dogadywałam się z osobami z którymi mieszkałam, nigdy nie było problemu ze znajomymi, śpiącymi w pokoju partnerami czy imprezami. Po prostu obie strony muszą chcieć. BTW odnosząc się do komentarzy powyżej może dziewczyna nie ma życia skoro wie, kiedy w jakich godzinach siedzi chłopak współlokatorki, ale druga dziewczyna chyba też ma kiepskie jak już oceniamy, skoro zamiast wyjść na randkę z chłopakiem woli przesiadywać z nim cały czas w pokoju w towarzystwie zażenowanej szarej myszki.

Odpowiedz
avatar dayana
3 3

A ten chłopak mieszka pod mostem? Nie może zaproponować, żeby się albo spotykali u niego, albo w ogóle sobie coś razem wynajęli (np. pokój dwuosobowy)? Ja rozumiem, że w pokoju dwuosobowym nie ma za bardzo prywatności, ale to nie znaczy, że ktoś ma tolerować jakieś migdalenie się, czy wizyty non stop.

Odpowiedz
avatar Wilczyca
2 2

Kurcze, Twoja kuzynka chyba nie powinna wynajmować z kimś pokoju, bo sądząc po piekielnych, czekają ją jeszcze gorsze sytuacje z wynajmowaniem mieszkania. Mieszkałam 5 lat w akademiku, przy czym pierwszy rok we trójkę, każda z nas miała swojego chłopaka, nie przeszkadzało nam się to normalnie dogadywać, nikt nikomu odwiedzin nie zabraniał, ale szanowałyśmy sie nawzajem. Nie znałyśmy sie wcześniej i nie stanowiło to problemu.

Odpowiedz
avatar irulax
0 0

Jak ja wytrzymałem kilka lat w internacie w pokoju czteroosobowym, gdzie było miejsce na 1 szafę, 4 maleńkie szafki, 2 biurka i wąziutkie przejście do drzwi? Do kogo się zgłosić po odszkodowanie za taką traumę? :))

Odpowiedz
avatar marius
0 0

Kuzynka jest jakimś dyrektorem akademika, że pokoje wynajmuje, czy studentką najmującą pokój?

Odpowiedz
Udostępnij