Pracuję w Anglii, w angielskiej firmie archeologicznej.
Dowiedziałam się niedawno, jaką opinię mają o mnie moi współpracownicy.
Kiedy rozeszły się pogłoski, że firma zamierza zatrudnić obcokrajowca, w dodatku Polkę, jeden z moich przyszłych kolegów stwierdził:
- Phi, tania siła robocza. Kogo przyślą nam następnym razem? Archeologów bez rąk i nóg?
zagranica
Pracuję z obcokrajowcami I wielu z nich o Polakach ma taka opinię-uważam, że nie bez powodu. Do UK głównie wyjechały osoby, które nie są wykwalifikowane I nie mogły znaleźć żadnej pracy w kraju. Wiadomo, że pojechało też dużo ogarniętych osób, ale to większość wyrabia opinię. Dlatego mnie krew zalewa jak słyszę teksty oburzające się, że do nas przyjeżdża tania siła robocza z Ukrainy- Polska dla Polaków, Anglia dla Anglików I Polaków.
Odpowiedz@helena: ja pracuję w Anglii kilka lal,i Polacy mają opinię ciężko pracujących i ogólnie są bardzo lubiani w pracy. Prawie każdy Anglik mówi że Polak nigdy nie jest leniwy i dlatego nas lubią.
Odpowiedz@AgaK: Nigdy nie jest leniwy, a na dodatek weźmie pracę za takie pieniądze, za jakie żaden miejscowy by się jej nie podjął, i w dodatku będzie wdzięczny, że ktoś go zatrudnił :)
Odpowiedz@marcinn: I myslisz, ze to sie miejscowym podoba? Ze przyjedzie Polak, ktory zrobi to samo za polowe normalnej kwoty, psujac im rynek I opinie :)
Odpowiedz@helena: traktują nas na równi i za to nas szanują, za ciężka tym bardziej, że większość Anglików nie lubi robić ciężkiej pracy.
Odpowiedz@AgaK: Hiszpanie też. Jak miałam dobr opini o tych ludziach,to teraz zmieniam zdanie. Mam w pracy dwóch Anglików,sprawują się super. A Hiszpanie?opierdzielają się jak tylko można z Hiszpankami się człowieku nie dogadasz,chyba że ze słownikiem i są strasznie powolne.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Ja teraz pracuję w Hiszpanii w biurze, za podobne pieniądze, co koledzy. Słyszałam już uwagi, że tu jest kryzys, młodzi nie mają pracy, a sprowadzają sobie ludzi z zagranicy. Ale też podobne opinie słyszałam w swojej firmie w Krakowie ("tylu ludzi po studiach z językami a oni Francuzów do Polski sprowadzają)-) takie są zasady wolnego rynku. Hiszpanie pracują długo, co nie znaczy, że dużo. Gdyby im zabronić siedzieć pół dnia w kuchnii to połowa by złożyła wypowiedzenie. Więc z ich perspektywy nie do końca opyla się, żeby ktoś pokazał, że da się lepiej I szybciej - przecież to oni tylko na tym stracą.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 lutego 2016 o 14:28
@helena: Zacznimy od tego, ze miejscowi nie chca pracowac za 7£ za godzine bo moga zyc na zasilku i im to wystarcza do marnej egystencji. BBC wypuscilo taki realityshow jak bezrobotnych Brytyjczykow zatrudnili w miejscach gdzie pracuja obvokrajowcy. Miejsca typu: sprzatanie, sklepy, fabryki. Plakali, ze to ciezka praca, a zarobki takie ze przezyjesz i svhowasz do skarpetki. Francozow sprowadzaja glownie firmy, które maja tu swoj kapital. Np moj ex zarabial ponad 3 tys na stazu plus mieszkanie za darmo przez rok i to byl tylko staz, a Polacy w tej samej firmie po kilku latach pracy maja troche mnieji musza oplacic kredyty/wynajem. W tej samej firmie awansowali tylko Fr.
Odpowiedz@krystalweedon: jeśli chodzi o Hiszpanię to tu nie ma aż takiego socjalu, ludzie w moim wieku (prawie 30stka) są na stażu I rozumiem ich ból. Aczkolwiek nadal uważam, że podczas kryzysu mają wyższy poziom życia od nas w Polsce w normalnych warunkach. Jestem tutaj dokładnie na takiej zasadzie jak twój eks- ponad roczny wyjazd z darmowym mieszkaniem. Takie oferty zdarzają się w każdej większej firmie niezależnie od kraju I pochodzenia. Pracuję w firmie międzynarodowej, mamy zarówno Francuzów, Litwinów jak i Słowaków, po prostu są potrzebni ludzie z językami a też czasem z doświadczeniem, którego Polakom brakuje, bo np. studia nie oferują danych kierunków. Awabse też nie zależą od pochodzenia.
Odpowiedz@helena: mi chodzi o socjal. Duzo Brytyjczykow nie chce pracowac na min krajowe bo dostana czynszowke i benefity, a co maja biedactwa z modlochem ze wsch sie mieszac. Mialam do czynnienia z 3 firmami typu gdzie pracowal moj ex. przykro jest tylko, ze stazysci maja placone wiecej niz etatowi pracownicy i to, że sprowadzaja swoich i tylko swoich na te staze, a nie wg kwalifilacji.
OdpowiedzJest to bezwzględnie chamstwo, ale czy my inaczej traktujemy Rosjan, Ukraińców, Czeczenów itp.? To tak trochę jak przysłowiowe źdźbło i belka w oku bliźniego.
OdpowiedzNo ale ta Polka nie będzie zarabiała mniej niż Anglik na tym samym stanowisku,tak? Polonia brytyjska jest tak duża,że jeżeli trend będzie się utrzymywał, taki Johnny będzie spotykał Polaków lub osoby o polsko brzmiących nazwiskach na każdym kroku
OdpowiedzBo wielu obcokrajowców nie wie nawet jak wielu Polaków pojechało i pracowało znacznie poniżej kwalifikacji.
OdpowiedzHa, szacunek za granicą... Tak, Polacy są w UK i Irlandii szanowani za to, że ciężko pracują za niskie stawki. Sytuacja się zmienia, gdy Polak chce wyjść z magazynu i przenieść się na stanowisko umysłowe. Ostatnio chcę się "przebranżowić" i wrócić do pracy biurowej. Jedna z recepcjonistek w agencji pracy powiedziała mi, że "uwzględniając moje pochodzenie mogę liczyć tylko na oferty na produkcji". Szkoda, że tego nie nagrałam :/
Odpowiedz@Litterka: zdanie recepcjonistki nie liczy sie za bardzo w procesie rekrutacji; jesli masz umiejetnosci to nie ma problemu z normalna praca
Odpowiedz@Litterka: Recepcjonistka w agencji pracy? Przecież ona ma WYŁĄCZNIE kontakt z Polakami szukającymi pracy fizycznej, pewnie pierwszy raz w życiu spotkała Polkę szukającą lepszej pracy. Omijaj agencje i aplikuj bezpośrednio do firm, szanse powodzenia będą znacznie większe.
OdpowiedzSkoro się o tym dowiedziałaś, to wygląda na to, że niektórzy Cię jednak polubili? Skoro Ci o tym powiedzieli. Jeśli tak to trzymaj się tych, co są w porządku, a burakami się nie przejmuj, bo nie warto. Niestety w każdym kraju się znajdzie zawsze jakiś głupi buc. A co do opinii na temat Polaków to nie bardzo siedzę w temacie, ale zgodzę się chyba z Litterką. Polak jest szanowany, a nawet lubiany za to, że odwala najtrudniejszą robotę, za którą Brytyjczyk by się nawet nie wziął. I to zwykle odwala dobrze i bez narzekania (taką opinię przedstawił mi niedawno w rozmowie pewien Anglik). Ale żeby na wyższym stanowisku? W biurze? Niestety, ale nawet jeśli z pewną dozą sympatii, to jesteśmy raczej traktowani jako naród niewykształconych roboli. Tak to widzę bazując na tym, co słyszę od polskich znajomych z Wysp i od Brytyjczyków.
Odpowiedz@emilyana: Polacy są tak traktowani, bo ogromna ich większość wykonuje proste prace fizyczne i to nawet wtedy gdy mają dyplom uczelni. Z niepojętego przeze mnie powodu uważają że w Anglii Polak nie ma szans na normalną pracę i jedynym wyjściem jest praca fizyczna. Nie dociera do nich że czasy komuny minęły i nie musimy już zasuwać na budowach na czarno, ale możemy pracować legalnie w dowolnym zawodzie. Niestety ciągle słyszę że "Angol Polaka na normalnym stanowisku nie zatrudni". Gdy pytam się osób tak twierdzących co potrafią i kiedy ostatni raz aplikowali na porządne ambitne stanowisko - milczą.
Odpowiedz@mooz: zwykle największym problemem przy podjęciu pracy innej, niż prosta, fizyczna jest bariera językowa. Masa ludzi, którzy mają dyplomy uczelni wyższych, i to nawet niekoniecznie po kierunku-krzaku nie umie po angielsku wiele więcej, niż "I want sugar but no sweet", prosząc w sklepie o sól.
Odpowiedz@khartvin: Racja. Co gorsza, absolutnie nic nie robią w kierunku poprawienia swojej znajomości języka. Zresztą dla mnie jest niezrozumiałe jak można mieć dyplom magistra, a już zupełnie niepojęte jak można mieć dyplom magistra inżyniera i nie znać dobrze angielskiego, przecież praktycznie w każdej dziedzinie ogromna większość wiedzy jest dostępna w języku angielskim.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 marca 2016 o 20:30
Ja mnie wkurza takie gadanie, ze Anglicy nas nie lubia bo zabieramy im prace, ze oni sami nie chca pracowac za psie pieniadze, a Polak pojdzie do roboty za grosze. Od 10 lat mieszkam w UK i od 10 lat slysze i czytam takie bzdury. Sytuacja na rynku pracy zmienila sie juz daaawno i to zmienila sie kilka razy. Poza tym kto chce pracowac to tej pracy szuka, kto chce to siedzi w domu na zasilkach i niewazne jakiej jest narodowosci. Ja sama ostatnie kilka lat pracowalam tylko na 1/4 etatu, bo mialam problem z pogodzeniem samotnego maciezynstwa i pracy w wiekszym wymiarze godzin. Jesienia znalazlam prace na pol etatu za calkiem fajne pieniadze - mialam 3m-czny staz, ale z braku wolnych etatow nie zatrudniono mnie na stale. 6 tygodni pozniej dostalam telefon i propozycje stalego etatu. Pracuje w supermarkecie, ktory tylko u nas zatrudnia ponad 2500 osob i jest nas tylko 2 Polki i jedna Afrykanka - czyli praktycznie 99% zatrudnionych to Anglicy. I wszyscy ciezko pracuja. Na moje stanowisko przeprowadzono rozmowy z kilkunastoma osobami, a zatrudniono mnie - osobe, ktorej angielski nie jest pierwszym jezykiem, ktora nie zawsze rozumie tutejsze dialekty, ktora otwarcie na rozmowie przyznala, ze musi sie ciagle jezyka jeszcze uczyc i to mi zaproponowano stala posade, jak tylko zwolnilo sie miejsce. Uwazam ze walczymy tu o prace ramie w ramie z Anglikami, a czesto nawet przegrywamy, bo pracodawcy wola dac stanowisko swoim rodakom, niz ryzykowac ze obcokrajowiec moze miec jakies problemy z komunikacja.
OdpowiedzTo było chamskie, ale częściowo prawdziwe - jesteśmy tanią siłą roboczą. Jest to zasługa naszych rządów, wszystkich, które sprawowały władzę przez ostatnie 25 lat (o poprzednich nie będę się wypowiadać bo to zupełnie insza inszość). U nas inwestorów ściąga się kusząc niskimi kosztami - pracownikom płacą grosze, podatki odprowadzają symboliczne... Jesteśmy Indiami Europy.
Odpowiedz@GythaOgg: Tak naprawdę to nie tyle wina naszych rządów, co nasza, naszego społeczeństwa. Garstka ludzi nie odpowiada za decyzje całego narodu. To Polacy głosowali na takich ludzi i takich do rządzenia sobie wybrali. Poza tym ludzie sami sobie pod sobą kopią dołki i zgadzają się na traktowanie jak motłoch. I tutaj, a tym bardziej za granicą.
OdpowiedzMiałem taką rozmowę na kempingu we Francji… Przy zmywaniu garów rozmowa z jakimś Holendrem. Mówię mu, że podróżujemy z dziećmi po Europie i stąd jedziemy odwiedzić znajomych, którzy są właśnie przez pół roku w Holandii, bo on tu czasowo pracuje. Okazuje się, że mój znajomy pracuje w tym samym mieście, w którym pan Holender mieszka. Mój rozmówca (bez złych intencji) pyta: - A co twój znajomy robi? Pracuje w budowlance, jest kelnerem, kierowcą…? Odpowiedź, że jest profesorem i ma pół roku gościnnych wykładów na wydziale fizyki w L. (jeden z najsłynniejszych wydziałów fizyki w Europie) chyba nie był tą odpowiedzią, której mój rozmówca się spodziewał ;-)
Odpowiedz