Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kiedy byłam mała moi rodzice rozwiedli się. Przez pół roku mieszkałam z…

Kiedy byłam mała moi rodzice rozwiedli się. Przez pół roku mieszkałam z tatą, a potem przeprowadziłam się do mamy, na drugi koniec Polski, kontakt z tatą uległ rozluźnieniu, szczególnie, że wkrótce założył nową rodzinę.

Zbliżały się moje 18 urodziny i oto cud: tata zapowiedział, że się na nich zjawi z super prezentem, że nie wyobraża sobie, żeby jego córka obchodziła taki ważny dzień bez niego, itd.

Przyjechał w przeddzień urodzin, odwiedził nas, zjadł z nami kolacje, pogawędziliśmy miło, umówiliśmy się na następny dzień, po czym udał się do zarezerwowanego przez siebie hotelu - nie chciał skorzystać z gościny.

W dzień urodzin zebrała się najbliższa rodzina i chrzestni, obiad ugotowany, tort z cukierni przyniesiony, ja odsztafirowana odbieram kwiaty, życzenia i prezenty i tylko jednego brakuje: taty. Po kilkunastu próbach dodzwonienia się do niego (ze stacjonarnego na stacjonarny, komórek wtedy jeszcze nie było), siadamy do spóźnionego obiadu. Mimo, że wszystko pyszne, ja ledwo powstrzymuję łzy, tak że w smętnej atmosferze, goście, po kawie, szampanie i torcie rozchodzą się.

Ja wsiadam w autobus i jadę do hotelu. Na recepcji pani mówi mi, że gość jest wprawdzie ciągle zameldowany, ale nie ma go w pokoju. Przesiedziałam w wielkim fotelu w holu chyba 3 godziny, wreszcie poprosiwszy o kartkę papieru i kopertę, napisałam kilka słów, że się martwię o niego, że proszę o kontakt itp. i wróciłam do domu. Zaryczana oczywiście.

Kilka lat później dowiedziałam się, że ojciec tamtego wieczoru poszedł się zabawić, popadł w szemrane towarzystwo, rozpętała się jakaś awantura, stracił pieniądze - (wg niego został okradziony, wg jego "przyjaciół" po prostu je przepił), na koniec wylądował w areszcie, a mój wujek odebrał go stamtąd i pożyczył mu kasę na rachunek w hotelu i podróż powrotną.

Taka była osiemnastka z moim ojcem.

Dlaczego o tym pisze teraz? Ano, już drugi rok z rzędu mój kochany tata obiecał, że przyjedzie na moje kolejne urodziny, które właśnie minęły. Znowu bez niego.

rodzina

by blaueblume
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
20 20

Współczuję. Może powiedz, ze już dziękujesz i niech się więcej nie fatyguje

Odpowiedz
avatar blaueblume
13 13

@maat_: dziękuję.Zrozumienie innych ludzi pomaga. Żeby mu to powiedzieć musiałabym do niego zadzwonić albo napisać a tego nie chcę robić. Znając życie, to odezwie się w okolicy Wielkanocy z zyczeniami jakby nigdy nic.

Odpowiedz
avatar crash_burn
5 5

@blaueblume: Współczuję Ci. Może to jednak dobry pomysł, żeby dać mu do zrozumienia, że już masz dosyć jego obiecanek... np. w okolicach Wielkanocy po prostu nie odbieraj, nie odpisuj ew. zablokuj numer?

Odpowiedz
avatar venasque
4 4

@crash_burn: no właśnie... w jakiś sposób tez go olej. Może coś zrozumie. Raczej się nie zmieni, ale chociaż przez chwilę coś przemyśli? Może

Odpowiedz
avatar blaueblume
0 0

@crash_burn: Dzięki. Chyba tak zrobię!

Odpowiedz
avatar blaueblume
0 0

@venasque: Od 2 dni mam 9 połączeń nieodebranych od ojca. Postanowiłam,że je zignoruję, bo boję sie ,że jak odbiorę, to mu "wyrzygam",a chciałabym uniknąć negatywnych emocji przed świętami, więc zgodnie z Twoją radą - olewam ;-) I fajnie sie z tym czuję!

Odpowiedz
avatar Garrett
15 15

Pełnoletni to może on i jest, ale czy dorosły śmiem wątpić.

Odpowiedz
avatar sicca
11 13

Może i lepiej że mu się nie udało "zbliżyć" do autorki? Jeszcze by jej problemów i wstydu narobił. Współczuje i autorce i nowej rodzinie tego pana. Trzymaj się od niego z daleka. Jak tylko podejdzie to zaraz się zacznie pożyczanie na wieczne nieoddanie "Tatusiowi". Tacy ludzie jak raz się przyczepią to będą wzbudzać poczucie winy i obowiązku. Lepiej żeby był daleko i przypadkiem nie usłyszał za parę lat o alimentach dla rodziców.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@sicca: pewnie małe pocieszenie,ale nowa rodzina to dopieo musi mieć jazdy z nim...

Odpowiedz
avatar elefun
10 12

Współczuję. Takie obiecanki-cacanki od rodziców bolą dziecko w każdym wieku, czy ma pięć czy trzydzieści lat. Szkoda, naprawdę.

Odpowiedz
avatar CichoByc
9 13

@Fomalhaut: Za to ja nie rozumiem mody na "w sumie nic nie mam do powiedzenia, ale wypowiedzieć się muszę". Historia się nie podoba - jest odpowiedni przycisk "słabe" i po kłopocie :)

Odpowiedz
avatar BlueBellee
1 9

@Fomalhaut: Pierwszy akapit sugeruje, a drugi wręcz upewnia o czym będzie historia. Starczy nie czytać. Strona już dawno nie traktuje jedynie o klientach. Jeśli ktoś ma taką potrzebę(i zgadza się to z profilem strony, czyli jest piekielne), to "łaj nat"? I z jednej strony piszesz o tym, że nie widzisz wywlekania brudów, a z drugiej o AŻ ekshibicjoniźmie emocjonalnym?

Odpowiedz
avatar jerzynka78
0 4

Nie wiem, ale może tata lubi dawać nadzieję? Jak ktoś na niego czeka? Lub zwyczajnie nie myśli o swoich obietnicach? Generalnie, nie licz, nie czekaj. Zjawi się jak to on będzie czegoś potrzebował.

Odpowiedz
avatar Notorious_Cat
4 4

Moja koleżanka miała podobnie ze swoim tatą: wręcz czekała na niego w oknie, żeby tylko nie przeoczyć jego wejścia na podwórko. A ten zatrzymał się w takiej melinie i postanowił tam spędzić popołudnie. Tak więc mniej więcej rozumiem, jak bardzo jesteś zła i rozżalona. Twój tata po prostu myśli bardziej o sobie niż o Tobie i Twoich uczuciach. Może ma w głowie taką chora myśl, że kiedyś w końcu dotrze na Twoje urodziny. Zapewne będzie też zdziwiony tym, że Ty już tego nie oczekujesz :D Trzymaj się, czasami rodzice są beznadziejni.

Odpowiedz
avatar blaueblume
2 2

@Notorious_Cat: Dzięki za dobre słowo.

Odpowiedz
avatar chloedecker
1 1

Przykro mi. Serio. Moi rodzice też są rozwiedzeni. Z ojcem kontakt praktycznie żaden. Kilka dni przed moimi 23 urodzinami zmarł Dziadek, ojciec Mamy. Mój ojczulek przysłał mi życzenia urodzinowe i kondolencje w jednym smsie. Zaczęłam się gorzko śmiać, nic innego mi nie zostało. To było 7 lat temu...

Odpowiedz
avatar blaueblume
0 0

@chloedecker: OmG! Nie sądziłam,że może być gorzej niż u mnie... A jednak...Współczuję...

Odpowiedz
Udostępnij