Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

'Zakaz wprowadzania psów'. Któż nie zna tej tabliczki wiszącej na drzwiach każdego…

'Zakaz wprowadzania psów'. Któż nie zna tej tabliczki wiszącej na drzwiach każdego punktu handlowego? Jak widać... zakaz nie obowiązuje wszystkich. Ale o tym za chwilę.

Mam ci ja na osiedlu TOP Market.

Jest to jedyny sklep, w którym można kupić bilet na zbiorkom bez zbędnego biegania kurcgalopkiem po osiedlu i poszukiwania kiosku z obłędem w oczach.

Wczoraj wyjątkowo poszłam tam zakupić śmietanę do zupy.
Widok jaki ukazał się moim oczom sprawił, że nigdy, kurde przenigdy, nie kupię w tym miejscu żadnych artykułów spożywczych.

Po sklepie biegał yorczek - zwany też szczekającym szczurem i postanowił sobie beztrosko opróżnić pęcherz unosząc łapę nad półką ze słodyczami. Wstrząśnięta, podeszłam do kasy i zapytałam czyje to zwierzątko.

Do posiadania zwierzęcia przyznała się blondi z różowymi pasemkami we włosach, zawzięcie gadająca z młodą ekspedientką - zapewne koleżanką. Zapytałam ją czemu wprowadza psa do sklepu i poinformowałam co jej słodki piesek narobił.

Odpowiedź na wiadomym poziomie. Przytaczając:
- Bo taką mam ochotę! No i co, że nasikał?

Zatkało mnie. Zostawiłam śmietanę i po prostu wyszłam.

Zastanawiacie się zapewne czemu poruszyłam ten temat. Jakieś pół roku temu wkroczyłam w progi tego sklepu, piastując pod pachą transporter z psem. Mieliśmy jechać do weterynarza, więc szybko skoczyłam po bilet uprawniający do jazdy zbiorkomem. Ta sama ekspedientka kazała mi natychmiast robić wypad z jak to określiła 'pchlarzem'.

Jak myślicie, SANEPID będzie odpowiednim miejscem na właściwe pisemko?

sklepy

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar GuideOfLondon
27 33

Pismo do właściciela również załatwi sprawę. Nie nawidzę takich tępych dzid. Chodzi i psią właścicielkę i o kasjerkę.

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
13 15

@GuideOfLondon: oczywiście "nienawidzę"

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 20

@GuideOfLondon: Popieram. Ostatnio widziałam w mięsnym!!!! babsztyla z jakimś psim szczurem w torebce! Babąg wykłócał się z ekspedientką, że zakaz jej nie dotyczy, bo ona psa niesie a na obrazku jest pies CHODZĄCY! Zastanawiałam się czy to ukryta kamera. Zniesmaczyło mnie to i wyszłam przed końcem akcji.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 21

@maat_: Wyobraź sobie moją minę na widok szczuropodobnego czegoś sikającego na Milkę Oreo,którą tak lubię a właściwie lubiłam. Teraz każda czekolada będzie mi się kojarzyła z szczającym na nią psem...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 6

@HermionaGranger: Jestem bardzo brzydliwa, więc nawet nie chce o tym myśleć! Okropne!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@maat_: Nie inaczej. Myślałam,że to mi się kurka wodna śni.

Odpowiedz
avatar lady0morphine
20 20

@maat_: I to jest właśnie problem. Niektórzy właściciele yorków nie widzą problemu w tym, żeby ich pies latał po sklepie spożywczym, srał na cmentarzu (byłam świadkiem jak harcerze w Zaduszki opierniczali babsko, które nasrało psem i nie chciało posprzątać), albo żeby dziubdziuś obszczekiwał innych ludzi/psy. Bo przecież on jest mały, to co komu szkodzi! A jak już siedzi w torbie, to w ogóle jest zero problemu, przecież wtedy nie liczy się już jako zwierzę, tylko jako ozdóbka, więc można wejść z nim wszędzie...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 12

@lady0morphine: Jak jakiś rozzłoszczony zaczepkami amstaff/doberman złapie dziubdziusia i go nie daj Boże trwale uszkodzi, wtedy jest ryk, wrzask i pisk.. ;)

Odpowiedz
avatar Pani_i_Wladczyni
17 23

@lady0morphine: jeśli szczuropies zachowuje się grzecznie czyli nie szczeka z torby na pół sklepu i nie wyskakuje z niej na półki to ja osobiście nie widzę problemu. Podobnie jak w tym, żeby w razie bardzo dużego upału każdy pies miał możliwość wstępu do klimatyzowanego sklepu razem z właścicielem. No ale nie sikanie na słodycze! Fuj!!

Odpowiedz
avatar sla
5 13

@Armagedon: Ciekawe, co na to sanepid... Pies w torbie nadal jest psem, zaś psów do sklepów spożywczych wprowadzać nie wolno (z wyjątkiem psów przewodników). Czego chcemy od tych psiaków? Zwykle ich zachowanie (lub wychowanie) pozostawia wiele do życzenia, nie dziw się więc, że nie są darzone sympatią.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 13

@Armagedon: Ludzie mają uczulenie na psy dlatego mają prawo aby w miejscach użytku publicznego ich nie było. Rzeczywiście załatwienie się na artykuły spożywcze to pikuś, pies w mięsny tez luzik.

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
11 17

@Armagedon: "Normalnie, zesrać się można ze śmiechu." Zesrać się to właśnie może pies w sklepie. I o to przede wszystkim chodzi, a nie o sars czy ptasią grypę. I obojętnie czy to jest york, spaniel, labrador czy zwykły kundel. "I, owszem, z yorkiem w torbie, albo nawet na ręku, do mojego osiedlowego sklepu może sobie wejść KAŻDY, nikt problemu nie robi. " Myślę, że jednak Sanepid mógłby tu problem zauważyć. Jednak widzę, że dla ciebie to nie problem jak piesek poliże lub obsika jakiś artykuł spożywczy. No cóż...

Odpowiedz
avatar sla
4 10

@jass: Zapakowane? Pieczywo, mięso, ryby, sery... Transporter jeszcze się nadaje, bo z niego zwierzak w razie czego nie ucieknie. Chociaż sanepid się pewnie nie zgodzi. Jednak pies w torbie czy na smyczy całkowicie odpada.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 13

@Armagedon: Niektóre yorki są po prostu nieznośne upierdliwe.. Podejdzie takie małe gunwo do większego psa drażniąc dźwiękiem przypominającym naciskanie gumowej kaczki (tak dla mnie brzmi piskliwe szczekanie yorka) a kiedy większy pies się zdenerwuje i spróbuje dajmy na to pacnąć uciążliwe coś łapą następuje obraza majestatu, wrzaski, krzyki typu 'weź tego potwora od mojego SERDUSZKA!' I jeszcze jedna za...ebiście śmiesząca mnie kwestia. Imiona yorczków. Jak można dać takiej małej popierdółce imię Ares bądź inny tam Killer? To po prostu jawne ośmieszanie się.

Odpowiedz
avatar Piotrek1
4 10

@sla: A co ma niby sanepid do psa w sklepie spożywczym i na jakiej podstawie? Jan Bondar, rzecznik sanepidu powiedział, i tutaj dokładny cytat: [...] Żadnego ogólnego zakazu nie ma. To zależy tylko i wyłącznie od właściciela. Ma prawo powiedzieć, że nie chce u siebie psów. Tak samo jest w sklepach spożywczych. Tylko że w Polsce wpuszczanie zwierząt do takich miejsc jest rzadkością, tak po prostu jest zwyczajowo przyjęte. I – powtarzam – inspekcja sanitarna nie ma nic do tego. Jedyny wyjątek to pies przewodnik. Osoba niepełnosprawna z takim psem ma prawo wejść wszędzie, a właściciel lokalu czy sklepu ma obowiązek zadbać o bezpieczeństwo żywności."

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 lutego 2016 o 20:10

avatar sla
9 11

@Piotrek1: Racja, myślałam, że to odgórny przepis. Jednak czasem gminy narzucają takie zasady, trzeba by głębiej poszukać. Według mnie jednak pies (lub inne zwierze) w sklepie spożywczym bez transportera nie powinien się znaleźć. Zwłaszcza yorki, które często są kompletnie niewychowane i niewyszkolone. Ludzie w takich miejscach potrafią nie przestrzegać zasad higieny, co dopiero psy...

Odpowiedz
avatar Maszin84
8 12

@Armagedon: Nic nie poradzisz, York kojarzy się negatywnie z blond dziuniami tak jak BMW lub Golf z dresami. Przyznasz że jest to ich wręcz atrybut, dlatego uważa się że przejęli monopol na posiadanie wyżej wymienionych. Drugą rzeczą jest całkowity brak wychowania i pilnowania tych psów przez właścicieli - obok ciułałów i tym podobnych to najgorsze psy, które jazgoczą. Ja osobiście ich nie lubię i nie figurują w moim katalogu zwierząt jako psy. PS. Czy kogoś jeszcze tak jak mnie rozbawiają koksy wyprowadzające Yorki swoich Karyn?

Odpowiedz
avatar Zmora
-1 7

@GuideOfLondon: ""I, owszem, z yorkiem w torbie, albo nawet na ręku, do mojego osiedlowego sklepu może sobie wejść KAŻDY, nikt problemu nie robi. " Myślę, że jednak Sanepid mógłby tu problem zauważyć. Jednak widzę, że dla ciebie to nie problem jak piesek poliże lub obsika jakiś artykuł spożywczy. No cóż..." Wybitnie mnie zastanawia, jak pies w torbie może cokolwiek polizać lub obsikać, ale może brak mi wyobraźni. Ja absolutnie rozumiem, że psów absolutnie nie powinno się puszczać luzem po sklepie. Ale już bez przesady, pies w transporterze jest nieszkodliwy. A wszystkim, którzy twierdzą "widziałem/am psa sikającego na czekoladę, teraz już nigdy nie kupię czekolady" chcę przypomnieć, że dzieci i lumpy też sikają w sklepach. Ew. mogą wszystko polizać lub na wszystko zwymiotować. Więc z taki podejściem, w ogóle do sklepu nie chodźcie, tylko sami sobie jedzenie uprawiajcie/hodujcie. O ile wiem, to nie ma odgórnie narzuconych przepisów, co do wprowadzania zwierząt do sklepów itp., tak więc każdy sklep sobie. I tak oto z szopem praczem (tak) na rękach wpuścili mnie do galerii handlowej (nie doceniliśmy futrzaka, więc w połowie trasy musieliśmy iść do zoologa, by kupić lepszy transporter), pomimo nalepki zakazującej wprowadzania zwierząt. W UK za to wpuścili mnie swego razu do spożywczego ze szczurami w transporterze (wracałam od weta). Za to do biblioteki z tymi samymi szczurami w tym samym transporterze mnie nie wpuścili (szłam do weta i potrzebowałam coś wydrukować, a nie miałam wtedy w domu drukarki). Także każdy biznes sam sobie zasady ustala, sam sobie je egzekwuje i ogółem to nigdy nie wiadomo. Ale uważam, że zwierzaki w transporterach powinny być wpuszczane do budynków.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 10

@Maszin84: Mnie okrutnie rozbawiają yorki misternie uczesane w kitę na czubku łba obowiązkowo przyozdobioną jakimiś śmiesznymi spineczkami, odziane w jakieś kiczowate kurteczki. Kiedyś widziałam yorczkę odzianą w soczyście różową kurteczkę z wyhaftowanym na niej imieniem 'Pamela'. :D No żesz Ty w mordę jeża, myślałam,że zejdę ze śmiechu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 7

@Zmora: No nie mów,że widząc psa w najlepsze sikającego na czekoladę nie nabawiłabyś się jakiejś głębokiej odrazy do tego produktu na jakiś czas. Mnie to osobiście obrzydziło.

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
5 9

@Zmora: Uwaga! Będzie słowo klucz: "albo nawet na ręku" nadal uważasz, że sikanie w powietrzu na rękach spowoduje, że mocz zanim gdzieś spadnie i ochlapie towar to rozpłynie się w powietrzu. Jak zacznie sikać ci na ręku to zrobisz? Zaczniesz łapać w kieszeń? Co jednak nie zmienia faktu, że nawet jak się zsika w trasporterze to właściciel może tego nie zauważyć i gdzieś nieostrożnie pochylić transporter z którego wypłynie mocz. "O ile wiem, to nie ma odgórnie narzuconych przepisów, co do wprowadzania zwierząt do sklepów itp., tak więc każdy sklep sobie" Oczywiście zgoda, ale nie tu nie chodzi o samą obecność, a o to co ten pies może zrobić w sklepie. To przcież logiczne, że lepiej dać ogłoszenie "Zakaz wprowadzania zwierząt na teren sklepu" niż wywiesić baner "Zabrania się oddawania kału i moczu na terenie sklepu". Proste i logiczne.

Odpowiedz
avatar Zmora
-1 7

@HermionaGranger: Ależ właśnie to mówię. Owszem, gdybym zobaczyła psa sikającego na czekoladę, to zrezygnowałabym z jej zakupu, ale nie miałabym żadnego problemu z kupnem czekolady innym razem lub w innym sklepie. Czekolada by mi nawet trochę nie obrzydła (o głębokim obrzydzeniu już nie wspominając nawet) także, gdyby mocz zastąpić rozsmarowaną kupą. Serio. Jestem stworzeniem logicznym, a z logicznego punktu widzenia takie obrzydzenie nie ma żadnego sensu. Obsikanie jednego egzemplarza produktu (tabliczki czekolady) nijak nie wpływa na stan innych egzemplarzy. A już zwłaszcza tych w innych sklepach czy jeszcze niewyprodukowanych. O ile nie dostanę przed nos statystyk twierdzących, że psy preferują sikać na czekoladę np. mleczną niż gorzką, to mnie fakt obsikania jednej tabliczki mi innych tabliczek nie obrzydzi. Dla mnie to oczywista oczywistość.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 6

A ja poprę @Armagedon w jednej sprawie - co wy chcecie od tych yorków? To naprawdę bardzo fajna rasa, poczytajcie sobie o niej... Szkoda mi tych wszystkich psów, z których głupawi właściciele zrobili sobie "zabaweczkę", oj taki słodki, żywy pluszaczek. No tak, york wygląda słodko, uroczo, taki fajniusi, malusi piesek. Ale to rasa z wielkim sercem i charakterem, jeśli się go odpowiednio wychowa to jest to naprawdę świetny pies!

Odpowiedz
avatar Zmora
2 6

@GuideOfLondon: @GuideOfLondon: "Uwaga! Będzie słowo klucz: "albo nawet na ręku" nadal uważasz, że sikanie w powietrzu na rękach spowoduje, że mocz zanim gdzieś spadnie i ochlapie towar to rozpłynie się w powietrzu. Jak zacznie sikać ci na ręku to zrobisz? Zaczniesz łapać w kieszeń?" Nawet jeśli mówimy o jedynie trzymaniu na ręku, to lizanie dalej jest wykluczone, a lizania też się czepiałeś. A osobiście mam wrażenie, że w przypadku normalnych ludzi z normalnymi zwierzętami, to lizanie jest jednak większym zagrożeniem, bo jakoś sobie nie wyobrażam, że każdy pies ot tak sobie zaczyna sikać na rękach. Kurde, nawet paniusia z historii pewnie psu nie pozwala sikać, kiedy ma go na rękach. Tego, chyba każdy zwierzak jest nauczony. A psy serio są w stanie kontrolować swój pęcherz. Osobiście nie mam doświadczenia z noszeniem małych psów na rękach, bo nigdy małego ani nawet średniego psa nie miałam. Ale moje duże psy lądowały u mojego ojca na rękach parę razy (zdarzyło się np. że byliśmy zmuszeni skorzystać z ruchomych schodów, a dodatkowo mój obecny pies ma parę śmiesznych fobii, także tak to jest) i jakoś ojciec nie został natychmiast obsikany. Jeździliśmy z psem autobusem, pociągiem, tramwajem, metrem i jakoś nic oprócz trawnika nigdy nie zostało obsikane. Brzmi jak magia? To dodam jeszcze: Jeździliśmy z psem (i tym i poprzednim, i jeszcze poprzednim itp. ) na wakacje i jakoś transporter/bagażnik nigdy nie zostały zasikane. A zdarzyło nam się jechać z psem samochodem do Włoch i na Węgry, a to więcej niż cały dzień jazdy (oczywiście były postoje za potrzebą dla wszystkich, w tym psa). Po Polsce też jeździliśmy. I nigdy nic nie zostało zasikane. Normalnie czarna magia jakaś. I wyobraź sobie, że to nie jest zasługa jakiegoś misternego szkolenia. Po prostu za młodu pies dostał 3-dniowy kurs pt. "Załatwia się na zewnątrz." i się nauczył. I to starczy. Wyobraź sobie, ze psy nie sikają, gdzie popadnie. Wyobraź sobie, że psy nie lubią sikać sobie pod nogi, gdzieś gdzie leżą itp (czyli nie lubią sikać w transporterze) i nie lubią też sikać na rękach. Wolą też trawnik od asfaltu czy kafelków. Naprawdę chyba tylko psy wyjątkowo nieudolnych właścicieli, by sikały w sklepie/transporterze/na rękach. Kurde, ja nawet szczury nauczyłam robić do kuwety, a nie gdzie popadnie czy na rękach. Z psem idzie jeszcze łatwiej. Ale, ale. Załóżmy, że pies nasika w transporterze i mocz wypłynie. Na co wypłynie? Bo raczej nikt nie macha transporterem nad jedzeniem. Na podłogę? To trzeba zawołać ekipę sprzątającą. Sklepowa podłoga i tak pewnie widziała więcej ludzkiego moczu niż psiego. Znacznie więcej razy widziałam w sklepie dzieci latające z gołym tyłkiem, niż sikające psy. Także uważam, że znak "Zabrania się oddawania kału i moczu na terenie sklepu" byłby właściwszy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 lutego 2016 o 22:03

avatar Litterka
2 6

@Igielka: Dokładnie. York jako terier jest psem świetnym. Rasa była świetna tak do roku 2008/2009, kiedy wybuchła na nie moda i rasa została zniszczona - rozmnażano nie tylko legalnie osobniki kompletnie nie nadające się do tego. A "mądrzy" właściciele pogłębili stereotyp wychodząc z założenia, że małego psa szkolić ne trzeba.

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
1 9

@Zmora: "Nawet jeśli mówimy o jedynie trzymaniu na ręku, to lizanie dalej jest wykluczone, a lizania też się czepiałeś." Czyli nieprawdopodobe jest, że pies trzymany na wysokości biodra może mieć coś w zasięgu pyska, żeby polizać? No tak przecież, bo wszyscy trzymają psy 3 m nad ziemią i nie podchodzą w ogóle do półek w sklepie jak robią zakupy Jak już tak mnie zaczynasz łapać za słówka... "I wyobraź sobie, że to nie jest zasługa jakiegoś misternego szkolenia. Po prostu za młodu pies dostał 3-dniowy kurs pt. "Załatwia się na zewnątrz." i się nauczył. I to starczy." "I nigdy nic nie zostało zasikane. Normalnie czarna magia jakaś." A to pies twojego taty jest jakimś wyznacznikiem wszystkich psów na świecie? Rozumiem, że też posiadasz jakieś dowody, że wszystkie, ale to absolutnie wszystkie psy na świecie przeszły to szkolenie? I oczywiście żaden pies nigdy nie zaczął sikać bez pozwolenia. "Ale, ale. Załóżmy, że pies nasika w transporterze i mocz wypłynie. Na co wypłynie? Bo raczej nikt nie macha transporterem nad jedzeniem. Na podłogę? To trzeba zawołać ekipę sprzątającą." Oczywiście, bo przecież po to ci wszyscy ludzie tam są. Żeby latać po sklepie z mopem i mocz wycierać. Służących sobie szukasz w sklepie? Papierki też specjalnie rozsypujesz, żeby się obsługa nie nudziła? Czy może masz żyroskop w ręku i wiesz, że ci transporter nie przekręci? "Znacznie więcej razy widziałam w sklepie dzieci latające z gołym tyłkiem, niż sikające psy" Nawet nie chcę wiedzieć do jakich ty sklepów chodzisz. Litości...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 17 lutego 2016 o 22:47

avatar Zmora
2 4

@GuideOfLondon: "Nawet nie chcę wiedzieć do jakich ty sklepów chodzisz. Litości..." Do supermarketów. Latające dziecko z gołym tyłkiem zdarzyło mi się widzieć 2 razy w supermarkecie + 1 widziałam, jak dziecko przymierzało się dopiero do ściągnięcia spodni za plecami mamusi. Psa sikającego w sklepie nie widziałam. Nie wiem z jakimi psami ty masz do czynienia, że wszystko zasikują niby. A co do szkolenia, to nie chodziło mi o "specjalne szkolenie". Właśnie dlatego napisałam, co napisałam, żeby pokazać, że nawet pies z minimalną dozą tresury jest w stanie ogarnąć, że na rękach/w sklepie się nie sika. A transporterze sobie pod nogi, to żaden pies sikać nie chce. Więc, żeby przeciętny pies w sklepie zaczął sikać, to byś w tym sklepie chyba 5 godzin (jak nie dłużej) musiał siedzieć. Oczywiście są wyjątki, ale nie tylko psie, a lumpy jakoś do sklepu wpuszczają. I zauważ, że nie pisałam o jednym psie, a co najmniej trzech. Z żadnym nie było problemu. Nie znam też żadnego psa obcego, który by sikał w sklepie. Nie twierdzę, że każdy pies jest idealny, ale z grubą większością problemu być nie powinno. Serio. Ja nie wiem, gdzie ty żyjesz, na jakiej planecie czy w jakim wymiarze, że twoim zdaniem pies kroku nie może zrobić, bez zasikania całego świata. Nie wiem, może masz jakiś uraz do zwierząt. Ale naprawdę, to nie jest tak, że jakby do sklepu wpuścić 5 psów, to 4 by się na pewno zsikały, w tym jeden 2 razy, a taką sytuację zdajesz się sugerować. A znając życie, to żaden z tych 5 psów by się nie zsikał i tyle.

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
-1 5

@Zmora: "I zauważ, że nie pisałam o jednym psie, a co najmniej trzech." Faktycznie, to diametralnie zmienia postać rzeczy... "Nie wiem z jakimi psami ty masz do czynienia, że wszystko zasikują niby." "Ja nie wiem, gdzie ty żyjesz, na jakiej planecie czy w jakim wymiarze, że twoim zdaniem pies kroku nie może zrobić, bez zasikania całego świata." Ale gdzie ja tak napisałem? To raczej ty zasugerowałaś w drugą stronę, że żaden pies nigdy, przenigdy nie zsika się w sklepie. Nie wmawiał mi słów, których nie napisałem. Ja stwierdziłem, że jest możliwa sytuacja w której pies może narobić w sklepie. Nigdzie nie napisałem, że robi to 100% psów. Czytaj ze zrozumieniem. Ogólnie odniosłaś się tylko do dwóch moich akapitów. Rozumiem, że w pozostałych zrozumiałaś jaką głopotę palnęłaś. Szczególnie o tym, że obsługa w sklepie jest po to, żeby sprzątać mocz z podłogi. A te "Litości..." było ogólnie do całego twojego wywodu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

@Zmora: 3 dniowy kurs pt 'nie sikaj w domu' ? Nie osłabiaj mnie.. Ja swojego psa uczyłam przez miesiąc - szczenior był na tyle uparty,że przykładowo nie chciał zrobić swojej powinności na trawie i uważał,iż najlepszym miejscem jest półpiętro na klatce schodowej/mój dywan. Po prostu po przyjściu ze spaceru potrafił bezczelnie się tam zlać.

Odpowiedz
avatar bronksiu
-2 2

@lady0morphine: Babsko nasrało psem?

Odpowiedz
avatar jass
1 5

@GuideOfLondon: Najwyraźniej to dla Ciebie szokujące odkrycie bo nigdy nie miałeś żadnego zwierzęcia, ale żadne minimalnie choćby ułożone zwierzę nie załatwi się ani w transporterze, ani tym bardziej na rękach (na rękach, co to w ogóle za pomysł?!). Mogłyby się tak zachować jedynie szczeniaki/kociaki, ale jeśli ktoś bierze luzem takiego malucha do sklepu to jest po prostu idiotą, bo naraża się też na to, że przestraszone czymś zwierzę mu ucieknie.

Odpowiedz
avatar Zmora
1 5

@HermionaGranger: Powiem tak: w moim przypadku szkolenie psa jest nieco łatwiejsze, bo mieszkam w domu jednorodzinnym, więc zamiast na spacer wychodzić, się psa wywala za drzwi (najlepiej zawsze przez te same) jak tylko się przymierza do sikania (lub zaraz po). W takim przypadku nauczenie psa załatwiania na zewnątrz zajmuje mniej więcej tyle samo czasu, co kota załatwiania do kuwety (może trochę dłużej). Zupełnie inny sposób nauki, niż psów w mieszkaniach, dlatego też odpowiednie nauczenie psa mieszkaniowego zajmuje nieco więcej czasu, ale też jest przecież z łatwością wykonalne. Wpływ na czas szkolenia psa może też mieć wiek. Ten szczeniak, o którym piszę, miał akurat 3-miesiące jak go wzięliśmy. Dodatkowo inteligentny nam się trafił. Szczeniaki jeszcze nie trzymają moczu tak dobrze jak psy dorosłe i trzeba bardzo często je wyprowadzać/wystawiać na zewnątrz, żeby nauka była skuteczna. Ale szczerze mówiąc, nie dziwię się, że ci szczeniak zasikiwał klatkę/dywan, jeśli wracałaś z nim do mieszkania, zanim ten załatwił potrzebę na trawie. Sorry, ale jak nie chce się załatwić na trawie, to niestety trzeba czekać, aż się namyśli, a nie rezygnować, bo inaczej to nic dziwnego, że mu zaraz będzie się chciało sikać w budynku. Sorry, ale jak jechałam do Włoch z psem, to zasada była taka, że pies nie wraca do samochodu, dopóki się nie załatwi w trakcie postoju. Żadnego "ale"c czy "śpieszy mi się". Nawet jak nie chciała, to łaziliśmy z nią, aż jej się zachciało. Zresztą taka sama zasada dotyczyła wszystkich dzieci w samochodzie. No nie da się inaczej. @GuideOfLondon: "Faktycznie, to diametralnie zmienia postać rzeczy..." Zmienia tak, że wskazuje na to, że czytasz wybiórczo i nieuważnie. A ciężko dyskusję prowadzić, jak nieuważnie czytający osobnik wszystko przekręca cały czas... "Ale gdzie ja tak napisałem? To raczej ty zasugerowałaś w drugą stronę, że żaden pies nigdy, przenigdy nie zsika się w sklepie. Nie wmawiał mi słów, których nie napisałem. Ja stwierdziłem, że jest możliwa sytuacja w której pies może narobić w sklepie. Nigdzie nie napisałem, że robi to 100% psów. Czytaj ze zrozumieniem." Ty czytaj ze zrozumieniem. Nie sugerowałam w drugą stronę. Napisałam, że ja tego nigdy nie doświadczyłam i uważam, że jedynie kompletnie głupie psy, kompletnie głupich właścicieli, by sikały w sklepach (a już zwłaszcza na rękach). Tacy ludzie się zdarzają, więc nigdy nie napisałam "nigdy". A gdybyś doczytał do końca mój komentarz, to może byś zauważył, że nie mówię, ze twierdzisz, że każdy pies sika w sklepie, tylko, że się zapierasz jakby gruba większość w sklepie sikała. Podałam przykład z 80%, ale oczywiście to tylko przykład, nie wiem, jaki odsetek dokładnie miałeś na myśli. Ale po co czytać komentarz do końca, przecież łatwiej jest mi nieprawdziwie wytknąć, że ci wmawiam 100% i poprzeć to zdaniem wyciętym z kontekstu. "Ogólnie odniosłaś się tylko do dwóch moich akapitów." Gdybyś ty się odniósł do mojego całego "wywodu" wcześniej, a nie do wyrwanych z kontekstu zdań, to może bym zrozumiała argument, ale tak to się wypchaj marchewką. Zresztą, twój trzeci akapit też pokryłam. Wyraźnie napisałam, że psy nie sikają tak często, jak sobie to wyobrażasz. Więc zdawało mi się to oczywiste, że wg mojej wersji wydarzeń, obsługa nie latałaby tylko za mną z mopem, bo pies sika co 3 kroki. Nie jest to też porównywalne do celowego śmiecenia. Ale kurde, jak butelkę przypadkiem stłukę raz na ruski rok, to wołam ekipę sprzątającą. Ty nie? Miałam wrażenie, że wyrażam się klarownie, ale jeśli mam coś jeszcze ci przełożyć na język łopatologiczny, to pisz.

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
0 4

@Zmora: "Zmienia tak, że wskazuje na to, że czytasz wybiórczo i nieuważnie. A ciężko dyskusję prowadzić, jak nieuważnie czytający osobnik wszystko przekręca cały czas..." "Ale po co czytać komentarz do końca, przecież łatwiej jest mi nieprawdziwie wytknąć, że ci wmawiam 100% i poprzeć to zdaniem wyciętym z kontekstu." Oj widze, że mamy tutaj mała hipokrytkę... Z początku myślałem, że to moje własne komentarze... "Gdybyś ty się odniósł do mojego całego "wywodu" wcześniej, a nie do wyrwanych z kontekstu zdań, to może bym zrozumiała argument, ale tak to się wypchaj marchewką. " Widzę, że klasyka z twojej strony. Foch. Przytup. Nie będę z tobą gadać. Po głupiemu, ale po mojejmu. "Ale kurde, jak butelkę przypadkiem stłukę raz na ruski rok, to wołam ekipę sprzątającą. Ty nie? " Szampan, mocz, kał.. co za różnica... przecież ty masz od tego służących w sklepie. "Miałam wrażenie, że wyrażam się klarownie, ale jeśli mam coś jeszcze ci przełożyć na język łopatologiczny, to pisz." Każdy ma swoje wrażenia. Ja mam takie, że narazie to można dostać raka oczu od czytania twoich pokrętnych tłumaczeń.

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
-1 3

@HermionaGranger: "@Zmora: 3 dniowy kurs pt 'nie sikaj w domu' ? Nie osłabiaj mnie.. Ja swojego psa uczyłam przez miesiąc - szczenior był na tyle uparty,że przykładowo nie chciał zrobić swojej powinności na trawie i uważał,iż najlepszym miejscem jest półpiętro na klatce schodowej/mój dywan. Po prostu po przyjściu ze spaceru potrafił bezczelnie się tam zlać." Nie kłóć się z nią! Przecież ona wie lepiej! Ona zna zachowania aż trzech psów!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

@Zmora: Cała piekielność polegała na tym,iż łaziłam z moim siurkiem przez godzinę, półtorej a on w tym czasie nie raczył opróżnić pęcherza. Na nic były prośby i groźby.

Odpowiedz
avatar Zmora
0 4

@HermionaGranger: Tak, bo szczeniak się przejmuje prośbami i groźbami. Jasne. Nie rozbawiaj mnie. Zresztą ja wiem, że szczeniaki są problematyczne, ale godzina to naprawdę mało. Wyobraź sobie, że ciebie trzymają w 50m2 i wypuszczają na 2 godziny dziennie, ale tylko na sznurku. No sorry. Skoro pies potrzebuje poświęcenia więcej niż godziny, to trzeba to zrobić, bo inaczej kończy się sikaniem na klatkę. Najwidoczniej. Może w złych momentach z nim wychodziłaś? Ze szczeniakiem trzeba iść zaraz jak się obudzi, czy po jedzeniu czy po zabawie, wtedy są większe szanse, że akurat ma ochotę. @GuideOfLondon: "Nie kłóć się z nią! Przecież ona wie lepiej! Ona zna zachowania aż trzech psów!" Znowu wymyślasz. Pisałam o trzech psach, które posiadałam, nigdzie nie napisałam, że to jedyne psy, które znam. Wierz mi, zdarzyło mi się nawet i z psami pracować, więc naprawdę wydaje mi się, że znam się na psach nieco lepiej, niż osobnik, który najwyraźniej psa w życiu nie miał (tj. ty). Zresztą, nawet jakbym mówiła o jednym psie, to nie zabrania mi mieć wiedzy na temat innych. No kurde. "Widzę, że klasyka z twojej strony. Foch. Przytup. Nie będę z tobą gadać. Po głupiemu, ale po mojejmu." Hipokryzja tak bardzo... :( Wiesz, ja lubię dyskutować i się wykłócać, ale jestem na tyle inteligentna, by rozpoznać straconą sprawę. Więc skoro nie wykazujesz zrozumienia, to może rzeczywiście powinnam dać sobie spokój. Także tak. Foch i przytup. :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 18 lutego 2016 o 13:37

avatar konto usunięte
2 4

@Zmora: Tu Cię zdziwię,ale był wynoszony zaraz po jedzeniu/piciu/obudzeniu się i mogłam z nim tak się włóczyć 1-2h dookoła osiedla a ten diabeł nie raczył uronić kropli tam gdzie trzeba. Wzięłam go jak miał 8 i pół tygodnia.

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
-2 4

@Zmora: "Znowu wymyślasz. Pisałam o trzech psach, które posiadałam, nigdzie nie napisałam, że to jedyne psy, które znam. Wierz mi, zdarzyło mi się nawet i z psami pracować," Zaczęłaś od tego, że nie masz doświadczenia z małymi i średnimi psami, teraz, że pracowałaś z psami. Zaraz się okaże, że wręcz jesteś właścicielką schroniska. Jaka to różnica ile pies waży? Chyba tylko taka, że te duże robią większą kupę. Myślę, że większą rolę odgrywa tu nawet rasa. Są rasy bardziej ułożone i mniej. Trochę mnie dziwi to kryterium wielkości. "naprawdę wydaje mi się, że znam się na psach nieco lepiej, niż osobnik, który najwyraźniej psa w życiu nie miał (tj. ty)." Mam aktualnie dwa psy (plus kilka wcześniej - różnej wielkości, różnych ras) wróżbito Macieju. Może i wiesz trochę więcej, ale wierz mi, że ja takiego zwierzęcia jak pies też nie odkryłem wczoraj. Coś tam też wiem i mam jakieś doświadczenie. ""Widzę, że klasyka z twojej strony. Foch. Przytup. Nie będę z tobą gadać. Po głupiemu, ale po mojejmu." Hipokryzja tak bardzo... :( " Przecież ja ani nie strzeliłem focha, ani nie zakończyłem rozmowy, ani nie tupnąłem;( To właśnie ty zakończyłaś dyskusję. Mam wrażenie, że chyba nie do końca rozumiesz definicję "hipokryzji". "Wiesz, ja lubię dyskutować i się wykłócać, ale jestem na tyle inteligentna, by rozpoznać straconą sprawę. Więc skoro nie wykazujesz zrozumienia, to może rzeczywiście powinnam dać sobie spokój." Widzisz i tym się różnimy. Ja tu nie jestem, żeby się wykłócać, tylko, żeby dyskutować w tematach w których widzę pewne ułomności logiczne. Nie wiem co jest fajnego w kłótniach. Może niektórzy swoje ego chcą podbudować. Poza tym: Należy walczyć do końca, nawet w przegranej sprawie. Zresztą nie wiem jak można nagle stwierdzić, że coś się przegrało przed końcem. To zwykłe poddanie się. Tobie po prostu zabrakło argumentów, albo zrozumiałaś, że nie miałaś do końca racji i tyle. Ja nigdy nie twierdziłem, że wszystkie psy sikają po sklepach, ale wyskoczyłaś nagle z takimi trochę nielogicznymi kontrargumentami, że musiałem podjąć dyskusję. Ale jeżeli ty faktycznie chcesz dążyć tylko do kłótni i to cię tylko interesuje to może faktycznie nie ma sensu kontynuować dalej tej dyskusji (kłótni?).

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 18 lutego 2016 o 14:09

avatar Maszin84
3 3

@Zmora: Zgodzę się z Hermioną. Wzięliśmy z Konkubiną szczeniaka ze schroniska. Po każdym przebudzeniu, posiłku lub zabawie biegiem leciałem z Eufrozyną na dwór. Przez pierwsze dwa miesiące można było na palcach jednej ręki policzyć załatwienie potrzeby na dworze. Mogłem czekać godzinę, bez skutku. Po wejściu na klatkę było kucnięcie i szczoch. Fakt jest taki, że na rękach zdarzyło jej się popuścić tylko raz, ale ogólnie był to najpewniejszy sposób przetrzymania jej do czasu ubrania butów i smyczy. Żeby nie było, to nie był mój pierwszy pies. Z drugiej strony przywiozłem ostatnio siostrze Konkubiny psinę, dla której przebywanie na rękach nie jest żadną przeszkodą przez sikaniem. Nie mniej jednak jestem przeciwny wprowadzaniu (wnoszeniu niekoniecznie, ze szczeniakiem na rękach sam wchodziłem do sklepu) psów do sklepu. Trzeba brać pod uwagę nawet to, że niektórzy ludzie panicznie boją się nawet szczeniaków i małych psów. Myślę że psa można zostawić w domu. Ja przywiązuję psa na widoku, nikt raczej nie odważy się do niej podejść.

Odpowiedz
avatar scandal
-1 1

@sla: @GuideOfLondon Sanepid nic na samo wprowadzenie psa do sklepu. Przepisy tego nie zabraniają. Z wywiadu z przedstawicielem sanepidu: Jan Bonar: Przepisy mówią jedynie, że to na właścicielu spoczywa odpowiedzialność za bezpieczeństwo żywności. Może mieć w restauracji nawet sto psów – jeśli żywność jest bezpieczna, nam nic do tego. Tak samo jest w sklepach spożywczych. I – powtarzam – inspekcja sanitarna nie ma nic do tego. *Jan Bondar jest rzecznikiem prasowym Głównego Inspektora Sanitarnego.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 marca 2016 o 3:59

avatar Demot_2012
1 1

@Zmora: Chyba trochę słabo z Twoim logicznym myśleniem.. przecież jeśli zobaczy się psa sikającego w sklepie na jakikolwiek artykuł spożywczy, to łatwo sobie wyobrazić, że to pewnie niejedyny przypadek. Jaką więc mogę mieć pewność, że jeśli kupię coś innego, w innym sklepie, to nie będzie to obsikane przez innego kundla, innej blond dziuni? Uważam, że zakaz wpuszczania zwierząt do sklepów z żywnością powinien być narzucony odgórnie, a sklepy, które nie dostosowałyby się do tego powinny być zamykane przez sanepid.

Odpowiedz
avatar blaueblume
-1 1

@HermionaGranger: że tez jej sie całe imię na kurtce zmieściło ;-)

Odpowiedz
avatar Piotrek1
10 14

No przecież nie wolno wprowadzać psów, szczur to inny byt :D

Odpowiedz
avatar tick
9 9

@Armagedon - ja do yorków nic nie mam, również moje psy nic do nich nie mają, o ile zachowują się jak psy, a nie rozwrzeszczane, rozhisteryzowane nie wiadomo co... Problem leży nie w yorkach, ale w ich opiekunach, którzy myślą, że skoro to małe, to wychować i ułożyć już nie trzeba. A pies to pies, niezależnie, czy pinczer miniaturowy, "ciułała" czy też dog niemiecki i owczarek kaukaski. Każdego tak samo trzeba wychować, ułożyć, zadbać o socjalizację z ludźmi i innymi zwierzakami.

Odpowiedz
avatar Armagedon
0 12

@tick: No jasne! Tylko, że doga nikt na ręce nie weźmie w razie potrzeby. Ponadto york nikomu nie zrobi większej krzywdy - nawet jak ugryzie. I chyba właśnie o to chodzi. Yorki się po prostu LEKCEWAŻY, w ogóle nie uważając za psy. Ot, takie małe gówienko, co się pod nogami pęta i nadepnąć można przez nieuwagę. A to są naprawdę, w większości, kochane psiaki. Na moim, całkiem sporym osiedlu, jest zatrzęsienie yorków. I tylko dwa wykazują agresywny charakter. Powtarzam, agresywny, a nie zaczepno-szczekliwo-histeryczny. Bardzo bojowe są, nie lękają się nawet słonia. Ale właściciele potrafią je ogarnąć. Chodzą na smyczach, w razie potrzeby brane są na ręce, lub zmieniają kierunek spaceru. Reszta lata luzem. Nikomu nie wadzą. Niektóre są powściągliwe (większość), niektóre bardzo przyjazne i otwarte. Jak to psy. Ładować je wszystkie do jednego wora - to, co najmniej, głupota. I, owszem, yorka "bierze się" li tylko do kochania, bo ani nie obroni, złodzieja nie wystraszy, lisa nie upoluje. Dlatego przebywają głównie w rodzinach z małymi dziećmi, lub u ludzi starszych. A jeśli chodzi o "ubranka", to owszem, widuję. NIE TYLKO U YORKÓW. Nawet amstafa widziałam w kubraku.

Odpowiedz
avatar Zmora
2 4

@Armagedon: Ubrania dla psów służą przede wszystkim ogrzaniu psa. Psy z krótką sierścią lub małą ilością podszerstka mogą zmarznąć łatwo, zwłaszcza jeśli są drobne. Jasne, te dla mały psiaków są bardziej zdobne, bo niektórzy ubierają yorki jak laleczki, ale niektóre rasy w zimę po prostu powinny być ubrane. A im bardziej dana rasa potrzebuje ciuchów, tym więcej ubranek ozdobnych też jest produkowane dla tej rasy, bo ludziom się zaczyna podobać ubieranie psiaków. Np. dużo śmiesznych ubranek też jest dla pudli, ale prawda jest taka, że pudle bez swetra to na dwór w ogóle wychodzić nie powinny zimą, bo one praktycznie ciepła nie trzymają.

Odpowiedz
avatar Pelococta
3 5

@Zmora: tak, tyle że te ubranka są źle skonstruowane... pies najwięcej ciepła traci przez podbrzusze - a większość tych ciuszków jest zbudowana tak, żeby grzały grzbiet/szyję/głowę. Eh. Bezużyteczne szmatki :)

Odpowiedz
avatar nasturcja
3 5

@Armagedon: Nie zgadzam się z stwierdzeniem, że nie zrobi większej krzywdy. To, że nie umrzesz po spotkaniu z yorkiem nie oznacza, że szwy i zastrzyki na tężec i wściekliznę są błahostką. Nie mówię, że to zła rasa psy jak to psy każdy ma swój charakter i każdy z nich jest inny ale żadnego obcego psa nie należy lekceważyć. Mam nieprzyjemne doświadczenie z yorkiem który zaatakował mnie od tyłu (więc na pewno nie sprowokowany) ale na szczęście w kalosz więc skóry nie przebił. Aczkolwiek nawet to złapanie za nogę bolało jak cholera psy mają jakieś pneumatyczne szczęki.

Odpowiedz
avatar Fantagiro
4 8

Zgłaszaj. Inaczej się nigdy nie nauczą. Ja dziś zgłosiłam sklep osiedlowy do sanepidu. Mrozili mięso na wagę a tego nie wolno robić. Mrożone może być tylko u producenta i fabrycznie pakowane. Żeby nie było próbowałam sie z Paniami ze sklepu dogadać. Spokojnie zwracałam uwagę i nic. Później porozmawiałam z kierowniczką i obiecywała poprawę. Też nic. Miesiąc temu zadzwoniłam do centrali sieci. Obiecali się zająć sprawą. Dziś już nie wytrzymałam jak w ladach zobaczyłam wielkie, mięsne bryły lodu.

Odpowiedz
avatar szafa
-1 1

Sanepid wiele nie zrobi - kontrole są zawsze zapowiadane i na pewno nie trafią na panią z pieskiem (a monitoring zawsze zaginie). Co najwyżej może znajdą inne niedopatrzenia i polecą wtedy mandaty (ale kontrole są zapowiadane, jak mówię, więc wiesz...). Mail do właściciela za to zrobic może sporo, chyba że to jedna z firm pod tytułem "Klient nasz władca, jego pies może szczac wszędzie".

Odpowiedz
avatar bronksiu
1 1

@szafa: Nie, kontrola Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej nie musi być zapowiedziana. Sanepid to jedyna instytucja, która nie musi zapowiadać kontroli.

Odpowiedz
Udostępnij