Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pojawiła się tu historia o Januszach samochodowego biznesu, skłoniło mnie to, żeby…

Pojawiła się tu historia o Januszach samochodowego biznesu, skłoniło mnie to, żeby opowiedzieć o tym, jak handlarz zabronił mi kupić jego samochód.

Ogłoszenie zupełnie normalne, cena w granicach rozsądku jak za ten model i rocznik. Przez telefon pan z pełnym entuzjazmem opowiadał, że autko jest po małej stłuczce (wymieniany któryś błotnik), ale tak w ogóle to igła, okazja i cycuś-glancuś. Nie wiem na ile szanowny pan handlarz kłamał tak wszystkim, a na ile była to specjalnie dla mnie wymyślona bajka po tym, jak usłyszał w słuchawce damski głos, sądzę, że raczej bardziej to drugie, ale pojechałam.

Dom z placem, na którym stało auto znajdował się w jakimś bliżej nieokreślonym miejscu między wsiami Pipidówka Mała a Wiocha Przeogromna. Pan cały czas niezwykle uprzejmie, niemal uwodzicielsko pomagał mi znaleźć drogę. Pokusiłabym się o stwierdzenie, że był niczym wzór sprzedawcy i powinien szukać roboty w Mango. Jednak gdy tylko wjechałam za jego bramę, nastąpiła seria zgrzytów, która sprawiła, że pan zaczął, prawie jak w kreskówce, stopniowo zmieniać minę od bardzo radosnej, przez zaskoczoną, rozczarowaną, do głębokiej depresji i pospolitego wku*wu. A sekwencja wydarzeń była taka:

Moment kiedy wjechałam na jego posesję identycznym autem jak to, które przyszłam oglądać był niesamowicie znamienny, jego wyraz twarzy także, ale tu jeszcze była dobra mina do złej gry. Prawdziwa purpura zapłonęła, kiedy po miłej wstępnej wymianie zdań wyciągnęłam z torebki miernik lakieru. Pan naturalnie pozwolił mi go użyć, zaznaczając, że "on w takie cuda nie wierzy". Kwestie jego wyznania zostawiłam na boku i przystąpiłam do akcji. Faktycznie, błotnik lakierowany, było tam z 400 mikronów (standardowa warstwa lakieru ma gdzieś między 150 a 250).

- Ale to tylko ta jedna część?
- Tak, oczywiście, ja tylko tę jedną wymieniałem, a czy tu coś więcej wcześniej było, to ja już nie wiem...
- To zaraz sprawdzimy i się dowiemy.

Drzwi wyszły 200 i już bym mu praaawie uwierzyła, gdybym nie otworzyła tych drzwi i nie sprawdziła progu, a później słupka. W zasadzie nie musiałam się fatygować i naciskać guzika. Fotel był szyty, i to bardzo badziewnie (poduszka musiała wystrzelić), do tego kierownica cała obdrapana, mimo deklarowanego przebiegu 90 tys. W "moim" było 150, a kierownica jak nowa. Dla formalności - wyszło 800-900.

- A tu co się wydarzyło?
- Te mierniki to jakieś chińskie są! Nic tam się nie działo! Nic nie było bite z boku!
*sprawdzam kolejne drzwi, wychodzi 700*
- Tu też nie było?
- Nie było.

*sięgam na dach, też 700*

- A NA DACHU TO JUŻ W OGÓLE NA PEWNO NIE BYŁO BITE!
- Aha. To z boku tak trochę nie było, ale na dachu to już bardzo nie było?
- DO WIDZENIA, AUTO NIE NA SPRZEDAŻ.

Szkoda tylko paliwa, 120 km w jedną stronę dla jednego idioty. Handlarze powinni podpisywać jakieś zobowiązanie, że jeśli stan auta nie będzie taki jak obiecują, to zwracają za paliwo. Tak prosty przepis o wiele ulepszyłby stan naszej motoryzacji...

(Dla czepialskich - nie, nie chciałam kupić takiego samego auta jak już mam, pożyczyłam specjalnie, żeby zobaczyć, czy zrobi to na gościu wrażenie)

by sufrazystka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar husky
14 16

nie słyszałam jeszcze o uczciwym handlarzu, w rodzinie mam jednego i nie polecała bym dekielka do alusów nabywać u tego osobnika.

Odpowiedz
avatar Grav
-1 5

@husky: Dekle zakłada się na stalówki.

Odpowiedz
avatar Armagedon
4 12

Słuchaj, a jak by ten lakier wyszedł OK, to jakie jeszcze miałaś urządzenia do sprawdzania reszty? W końcu stan samochodu - to nie tylko fakt, czy był bity, czy nie. Ogólnie znasz się na tym? No to podziwiam, bo ja nigdy nie pojechałabym kupować samochodu sama. Chyba mam w twarzy coś takiego, że wszyscy, zawsze chcą mnie w uj zrobić. I nie tylko o samochody chodzi.

Odpowiedz
avatar Meliana
12 12

@Armagedon: Miernik lakieru to raczej test uczciwości sprzedawcy, niż faktycznego stanu auta. Jest prosty do przeprowadzenia dla laika, a jeśli już na tym etapie wychodzi grubo szpachlowane kłamstwo, to raczej nie ma o czym dalej rozmawiać.

Odpowiedz
avatar sufrazystka
13 13

@Armagedon: Nie tyle znam się jakoś bardzo na samochodach, bo sama bym sobie w życiu nic nie naprawiła (szczyt szczytów to była wymiana oleju), ale znam się na handlarzach i to bardzo dobrze. Mam w rodzinie ex handlarza, byłam przy sprzedawaniu dziesiątek jeśli nie setek aut, widziałam je przed naprawą i po, wiem jakie kity wciskają, najważniejsze to wiedzieć gdzie patrzeć... Jak facet wie, że przykładowo szył fotel, oczywiście nic o tym nie mówił, a później widzi jak dotykasz tego fotela dokładnie tam gdzie on go szył, to głupieje. To taka gra na czytanie w myślach. Zwłaszcza jak widzi blondynkę średniego wzrostu i spodziewał się, że nic nie będzie sprawdzać tylko zapiszczy na widok auta i weźmie :)

Odpowiedz
avatar zirael0
16 16

Motyw z tym by jechać kupować jakieś auto takim samym modelem (zapewne o sprawdzonej historii) jest naprawdę spoko, zwłaszcza jak można porównać na bieżąco lakiery i stan techniczny

Odpowiedz
avatar Grav
6 6

Generalnie do komisów trafiają trzy typy aut: 1. Takie, których sprzedaż już się właścicielowi nie opłacała, po prostu upchnął gdzieś, gdzie ktoś zgodził się to za marne grosze sprzedać. 2. Sprowadzone z zachodu - tu bywa różnie, najczęściej są po poważnych dzwonach, kupione za bezcen i odrestaurowane przy pomocy worka szpachli, choć trafiają się też i okazje. Natomiast jeśli ktoś wierzy, że z dojczlandu przyjechał pasek 1.9 TDI, wiek nastoletni i przebieg w granicach 200kkm, to pozostaje mi tylko uśmiechnąć się z politowaniem. Jeśli ma TYLKO 600kkm, to dobrze. Bywały już takie, które miały ponad 2 miliony najechane. 3. Auta poleasingowe. Tu bywa różnie, bo mogę to być zajeżdżone przez przedstawicieli handlowych trupy, ale mogą też być po prostu używane auta w niezłym stanie. Zwykle też mają nieźle udokumentowaną historię, bo firmom opłaca się ASO i odpisywanie napraw od podatku.

Odpowiedz
avatar sufrazystka
13 13

@Grav: Tu był francuz po dzwonie, czyli typ 2. Liczyłam się z tym, że okej, ten błotnik i lampa mogły być wymieniane, ktoś walnął w słupek, zdarza się. Nie jestem z tych, którym przeszkadza wymieniona jedna czy 2 części o ile jest to dobrze zrobiona naprawa, ale zrobić z dachowania "tylko błotnik"... trzeba być naprawdę bezczelnym.

Odpowiedz
avatar Mis_Polarny
0 0

@sufrazystka: Dobrze jest poczytać najpierw w internecie o danym modelu etc, poza tym mając handlarza w rodzinie powinnaś mieć trochę pojęcia że z Francji i Szwajcarii to całe samochody nie przychodzą(ew nalatane mają x2, x3). Dzwoniąc do handlarza prosisz o nr VIN rozkodowujesz go, porównujesz wyposażenie fabryczne z tym co jest na zdjęciach, dzwoniąc zadajesz konkretne pytania( najważniejsze czy jest książka serwisowa, jak jest to prosisz o zrobienie zdjęć ostatnich wpisów i kontaktujesz się z 2-3 ostatnich mechaników którzy mieli auto na warsztacie) i w wielu przypadkach to uchroni Cię przed stratą paliwa i czasu.

Odpowiedz
avatar sufrazystka
0 0

@Mis_Polarny: Doskonale wiem, że całe nie przychodzą (jak jest pół to jest fajnie), dlatego godziłam się na to że coś tam było robione, jakaś 1-2 części, może poduszka, ale liczyłam że gość potraktuje mnie chociaż w połowie fair. Nie dosyć, że fuszerka taka, że żal patrzeć, to jeszcze 90% tego co mówił było nieprawdą. A vin mi podał podczas pierwszej rozmowy, ale szczerze mówiąc z lenistwa nie chciało mi się tego sprawdzać, wyszłam z założenia, że skoro podał to pewnie się nie boi, a obejrzeć i tak chciałam. Pewnie bym sprawdziła po oglądaniu, jakby wszystko było w porządku. Niestety nie było...

Odpowiedz
avatar Mis_Polarny
4 8

Troszkę musisz doczytać o lakierowaniu: Wnęki drzwi zazwyczaj mają cieńszy lakier 90-100 Oryginalny lakier bez polerowania to przeważnie między 120-150 ( Np BMW dopuszcza do sprzedaży samochody z maks 180) 200-250 to podwójny lakier a powyżej już szpachla, warto zawsze także kalibrować miernik dołączoną do niego płytką. Aczkolwiek ulep to ulep i brawo za odwagę!

Odpowiedz
avatar sufrazystka
6 8

@Mis_Polarny: Nie muszę, mogę ;) Skąd informacja, że nie skalibrowałam? Aktualnie czasem spotyka się auta na których warstwa lakieru nie przekracza 80 i mowa o całym samochodzie. W używce spodziewałabym się wręcz podwójnego lakieru na progach, w końcu to pierwsza rzecz do pokopania. Tam z resztą wychodziły takie wartości, że 100 w jedną czy w drugą nie miało najmniejszego znaczenia.... Z salonu też czasem wyjeżdża auto po podwójnym lakierze, np. ze wspomnianego BMW gdzie pedantycznie patrzą czy nie ma jakichś drobnych niedociągnięć, a jeśli są, to malują całość ponownie. Sądzisz, że jak takie X6 miałoby 190, to by je oddali do kasacji? :) Raczej marzenie. Przykład mojego wujka który ma właśnie taki podwójnie kładziony Alpinweiss, o czym niestety dowiedział się po roku jazdy. Salony też nie są święte, coraz więcej ludzi odbiera z nich auta z miernikami i to bardzo dobra moda.

Odpowiedz
avatar Mis_Polarny
0 0

@sufrazystka: Sądzę ze chodzi mi o grubość jednej warstwy (max 180 ale rzadko się zdarza więcej niż 140). To ze kupił w podwójnym lakierze to podlega reklamacji bo powinien być o tym poinformowany ew powinien walczyć o rekompensatę(1 czy 2 elementy to nic nowego, w końcu jakoś te samochody tu muszą przyjechać, ale cały samochód powtórnie malowany to już coś konkretnego musiało być). W prawie cywilnym ma dwa lata na podjęcie działania w takim wypadku.80-90 to mają samochody po polerce mechanicznej, i to przeważnie po 2 takich zabiegach.Nie stwierdziłem także ze nie skalibrowałaś urządzenia tylko że warto to robić, więc nie odbieraj tego jako atak, powodzenia w szukaniu wymarzonych 4 kółek, i pozdrawiam fankę motoryzazji.

Odpowiedz
avatar sufrazystka
0 0

@Mis_Polarny: Już znalazłam, ale dziękuję :) Jak jesteś ciekawy co to takiego to pisz na PW, nie napiszę tu bo mi zaraz ktoś zarzuci, że się chwalę.

Odpowiedz
avatar Poziomeczka
2 2

Co złego w zakupie identycznego auta? U mnie w domu są 3 takie same, w tym dwa tego samego koloru...

Odpowiedz
avatar sufrazystka
3 3

@Poziomeczka: Na piekielnych nie brakuje upierdliwców i zaraz ktoś by się czepił, że skoro przyjechałam jednym autem (w domyśle własnym) oglądać takie samo też dla siebie to pewnie bardzo mi się nudzi albo mam za dużo pieniędzy ;) stąd wyjaśnienie. W porządku jest mieć 2/3 takie same auta "na dom", ale jak jedna osoba zmienia auto na identyczne jak to, które już ma, to brzmi to co najmniej dziwnie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Z tym zwrotem za paliwo, to świetny pomysł.

Odpowiedz
avatar acccid
-3 3

Ja się nigdy blacharki nie czepiam za bardzo. Byle by nie była przegnita, przerdzewiała i ma być ładnie pomalowany. Najważniejszy jest silnik i zawieszenie. Co nam po nieskazitelnym lakierze jak przy 130km/h możemy wypaść z drogi bo auto ma jakieś niedorobienia.

Odpowiedz
avatar hitman57
0 2

@acccid: Co Ci po silniku jeśli auto dachowało, a słupki trzymają się na szpachli i jak ktoś uderzy w Ciebie to auto złoży się jak akordeon z Tobą i rodziną w środku? Wole kupic niebite auto i wyremontować silnik, ale miec zachowaną geometrie oraz penosc ze ewentualne strefy zgniotu zadziałają jak należy.

Odpowiedz
avatar acccid
-1 1

@hitman57: Dobrze, ale nie zmierzysz tego poprzez grubość lakieru. Czasem może ona oznaczać jedynie nieudolną tanią naprawę po niegroźnej stłuczce. Miernik jest dla tych co nie wiedzą gdzie i jak warto zaglądać i nie wiedzą nawet gdzie spojrzeć aby ocenić intensywność prac. Osoby które są typowo technicznie myślące nie mają z tym większych problemów. Polecam program "Autościema". Są odcinki w internecie a można się od Panów wiele nauczyć :) Pozdrawiam :)

Odpowiedz
Udostępnij