"Pamiętacie? Niecałe dwa lata temu rodzice niepełnosprawnych dzieci protestowali w sejmie. Posłowie (...) mieli na ośmiorniczki, ale na podwyżkę zasiłku pielęgnacyjnego na dzieci niepełnosprawne nie mieli. Pamiętacie, ile wynosił? 153 złote. Jaką trzeba być zakłamaną świnią, żeby teraz krytykować Partię Rządzącą, gdy chce przeznaczyć 500 zł na dziecko w rodzinie, nie tylko niepełnosprawne?"
Szukając sensu życia na Facebooku, znalazłam mema o mniej więcej takiej treści. Nie lubię wdawać się w dyskusje o podłożu politycznym: w końcu poglądy są jak pewna tylna część ciała i każdy ma własne, prawda? Tym razem przyznaję, trochę mną trzepnęło.
Jestem już w takim wieku, że z niepełnosprawnego dziecka wyrósł nadal niepełnosprawny dorosły. Także 500 złotych na mnie nie będzie - mój pech. A co będzie w zamian?
1. Zasiłek pielęgnacyjny, który wynosi... TAK! 153 złote.
2. Orzeczenie czasowe, mimo udokumentowania faktu nieuleczalności schorzenia. A może jednak zdarzy się jakieś uzdrowienie z łaski Pana, a ty przestaniesz naciągać państwo na te nieszczęsne 153 złote?
3. Renta jest dla mnie jak jednorożec - mówią, że zdarza się ją dostać, ale osobiście nie widziałam i raczej nie zobaczę. W końcu uzdrowienie z łaski Pana jest nadal możliwe.
4. Spotkania co dwa-trzy lata z tak "światłymi" ludźmi jak pewna pani psycholog, która zdążyła wyśmiać fakt podjęcia przeze mnie wyższych studiów i zrobić ze mnie idiotkę w około półtorej minuty. W końcu słowo "mózg" w diagnozie na pewno oznacza upośledzenie psychiczne, a poza tym po co niepełnosprawnym wykształcenie?
5. Zachowanie niektórych orzeczników ("Wejdzie", "Usiądzie", "Uczy się?") pominę litościwym milczeniem.
6. Braki. Sprzętu, terapeutów, wszystkiego.
Podsumowując: Cały system "jest zrobiony" tak, że można go sobie co najwyżej wsadzić w odwłok.
Dlatego używanie niepełnosprawnych jako argumentu wydało mi się okropnym nietaktem. Fakt, poprzednia ekipa się nie popisała. Problem w tym, że obecna póki co też nie.
słuzba_zdrowia polityka
To jeszcze nic, mi ostatnio Pan i Władca lekarz orzekający stwierdził, że zmniejszy stopień niepełnosprawności z umiarkowanego na lekki. Argument za tym krokiem? "Pani choroba nie nadaje się na stopień umiarkowany", przy czym przez 6 lat ten sam lekarz wydawał mi orzeczenia z umiarkowanym stopniem. Czemu tym razem było inaczej? Pewnie dlatego, że nie zamknęłam gęby i podczas wizyty zapytałam, czy jest możliwość o orzeczenie stałe, a nie czasowe, skoro moja choroba jest sklasyfikowana jako nieuleczalna...
Odpowiedz@Aes: Chyba nie o to chodzi. Stopień lekki nie uprawnia do ewentualnego zasiłku stałego. Stopień umiarkowany - już tak. A jeśli kasy mało, to, żeby dać jednemu - trzeba zabrać drugiemu. Więc podejrzewam, że takich cudownych uzdrowień będzie teraz więcej.
Odpowiedz@Aes: Moja hipoteza jest taka: Należy uzdrowić- oczywiście w drodze decyzji administracyjnej. Odwoła się i udowodni? Trudno, można ewentualnie przyznać. Nie odwoła się, bo nie ma siły, nie ma mu kto pomóc? Jego strata, jest oszczędność. Widziałem już osoby bez kończyn z orzeczeniami na czas określony. Mam nadzieję, że nikogo nie urażę stwierdzeniem, że przy takiej ilości cudownych uzdrowień, w komisji obok orzecznika powinien zasiadać przedstawiciel biskupa diecezjalnego.
Odpowiedz@Armagedon: Stopień umiarkowany też nie oznacza, że coś dostaniesz. Przy stopniu umiarkowanym, moje orzeczenie jest czasowe. A wspomniana komisja "rentowa" na mój widok prawie umarła ze śmiechu i kazała nie robić sobie jaj, bo orzeczenie jakiegoś powiatowego zespołu walczy w ich hierarchii o 10 miejsce z rolką papieru toaletowego.
OdpowiedzTrochę nie na temat, wytłumaczy mi ktoś czemu ludzie się tak czepili akurat tych ośmiorniczek?
Odpowiedz@zyxxx: Synonim luksusu.
Odpowiedz@zyxxx: tak wyszło. Jakby posłowie zamówili sobie coś droższego niż ośmiorniczki, to byłoby coś innego. Najbardziej kwotę rachunku nabiła pewnie i tak wódka, bo za kieliszek w Sowie trzeba było zapłacić 22 złote, ale wypominanie picia nie przystoi.
Odpowiedz@Nyarlathotep: Niby tak... ale te ośmiorniczki, jeśli dobrze pamiętam, kosztowały za porcję tyle co 2 duże pizze w przeciętnej pizzerii. Nie jest to jakiś straszny majątek. Wydaje mi się, że nikt w ogóle nie pamięta już o czym była ta cała afera, ani tym bardziej wszystkich innych afer jakie mieliśmy przez ostatnie lata, tylko wszędzie widzę ludzi oburzonych o ośmiorniczki, jak by ich cena miała jakiekolwiek znaczenie w porównaniu z dziesiątkami miliardów, które różni kolesie w tym czasie rozkradli na przekrętach, odprawach po miesiącu sprawowania stanowiska, nepotyzmie itd. Po prostu nie chce mi się to zmieścić w głowie.
Odpowiedz@zyxxx: Bo to nie jest "normalne" jedzenie tylko jakieś dziwaczne, wymyślne i cholera wie jakie jeszcze - przynajmniej dla starszego pokolenia. Młodsze wie, ze można za 40zł kupić kilogram mrożonych w Biedronce, dorzucić krewetki i małże i ugotować fajną zupę z owoców morza.
Odpowiedz@yannika: Dla starszego pokolenia, powiadasz? Żebyś się nie zdziwiła! Moja jedna znajoma "od spacerów z psem", lat blisko 70, jak robi świąteczne przyjęcie dla rodziny, to <<nie szykuje tego nudnego jedzenia, co wszyscy, tylko krewetki królewskie, mule i "macki ośmiornicy w atramencie">>. A co? I jak zadziera nosa w związku z tym! Fakt, że o małżach nie wspominała. Podrzucę jej pomysł, Wielkanoc idzie.
Odpowiedz@zyxxx: Lecz do publicznej wiadomości nie przebiła się cena tych nieszczęsnych ośmiorniczek (sama nie wiem, ile kosztowały w tej restauracji, mam to gdzieś) lecz ich nazwa. A ośmiorniczki brzmią luksusowo, brzmią strasznie drogo. Dokładając do tego restaurację to przeciętny zjadacz chleba wyobrazi sobie danie za ponad 200 zł za porcję. Nawet, jakby płacili z własnej kieszeni to i tak spora część społeczeństwa by się oburzyła. Bo jak politycy mogą jeść tak wybitne potrawy gdy są w Polsce biedni? Cudze pieniądze mocno niektórych bolą. Jeśli dołożyć do tego publiczne pieniądze i fakt, że czasem tak się pracuje, tak się coś uzgadnia, tak się załatwia interesy (na koszt firmy!) to efekt był do przewidzenia...
Odpowiedz@Armagedon: Ale wiesz, że właśnie dowodzisz tego co napisałam wyżej, skoro Twoja znajoma sama stawia ośmiorniczki i krewetki w opozycji do "tego nudnego żarcia co wszyscy"? De facto potwierdzasz, że to w opinii ludzi nie jest "normalne" jedzenie tylko wystawne i wymyślne. PS: atrament jest do kitu, znaczy, podobny smak można uzyskać sosem rybnym a bez upierdzielenia wszystkiego trudno zmywalnymi plamami...
Odpowiedz@yannika: No masz rację. Źle się wyraziłam. Chodziło mi o to, że starsze pokolenie też wie, że można kupić ośmiorniczki w Biedronce, albo gdzieś tam, za rozsądne pieniądze i przygotować z nich potrawę w domu. Ale, faktycznie, większość tego nie robi. Zresztą młodsze pokolenie też rzadko.
Odpowiedz@Armagedon: Jako (umiarkowanie) młodsze pokolenie, potwierdzam, że rzadko. Ja prosty człowiek jestem i od ośmiorniczek wolę pierogi. ;)
OdpowiedzDodajmy jeszcze przymusowe szczepienie na hpv, gdzie nigdzie na świecie nie jest obowiązkowe, i ma wielkie powikłania udowodnione, ustawę 666 (chyba 066 - mam problemy z zapamiętywaniem cyfr), włażenie w pupę ukrom, zaczepianie giganta ze wschodu, liczenie na pomoc zza oceanu, hahaha, wizję podatku kastralnego, gdzie za mieszkanie będzie płacić się nie stówę, jak teraz, a ze trzy tysiaki rocznie, najazd opalonych to kurcze, nie wygląda to wesoło... Normalnie chcą nas wysiedlić.. Plus chora służba zdrowia, edukacja kwiczy, przemysł zarżnięty, młodzi uciekają, zus wysysa... Jezu, ratuj.
OdpowiedzNie rozumiem co ma piernik do wiatraka, w tym przypadku zasiłek pielęgnacyjnych, który jest piekielny do programu 500+.
Odpowiedz@SzatanWeMnieMocny: to nie autorka uważa, że coś ma, tylko osoba, której tekst zacytowała. Autorka uważa, że ten argument jest nie na miejscu, bo dla osób niepełnosprawnych jest tak samo ciężko jak było i używanie ich w tej dyskusji jest bądź co bądź wątpliwe.
Odpowiedz@SzatanWeMnieMocny: Chodzi mi dokładnie o to, co napisała Nastia. To autor mema podczepił dzieci niepełnosprawne do programu 500 +, przy okazji próbując udowodnić, że ten program to ze strony rządzących jakaś niesamowita łaska: bo i niepełnosprawny dostanie i pełnosprawny, a to chore dzieciątko będzie mieć 500 zł, a nie 153. No tak, tylko że dzieci rosną, nadal są niepełnosprawne, a system leży, co starałam się pokazać w historii.
OdpowiedzZa dwa lata możesz mówić, że obecna ekipa się nie popisała. A nie po 4 miesiącach.
Odpowiedz"po co niepełnosprawnym wykształcenie" - Mną to "trzepnęło". To tak, jakby mnie, dziewczynę ze słabo widocznym na pierwszy rzut oka autyzmem, zamknąć w izolatce albo w domu aby nie gorszyć świata... Ale fakt, takie są te "urzędy". Mój znajomy, nazwijmy go Marcin, jest niepełnosprawny, lewostronny niedowład po udarze. Trzydzieści dwa lata na karku, ale co kilka lat musi jeździć na te pożal się Boże komisje, bo tak, bo może niedowład cudem minie.
Odpowiedz@InessaMaximova: No właśnie! Ja pomimo niedowładu prawostronnego chodzę, umawiam się ze znajomymi, studiuję, jednym słowem żyję normalnie. Jak widać, niektórym to się nie mieści w głowie.
OdpowiedzO tak. Jestem niepełnosprawna, miałam taki moment, że właściwie żyłam z oszczędności, które się kończyły, a leki kupić musiałam. Gdy uslyszalam, że moje nowe orzeczenie jest na 9 miesięcy, zamiast standardowo na 2 lata (choroba postępuje, orzeczenia od jakiś 15 lat) i dostanę 153zl to prychnęłam srogo. Nawet chciałam zapytać, który lek mam za to kupić.
OdpowiedzHej. Drobny błąd logiczny - nie "naciągasz" państwa ani systemu na 153zł, tylko naciągasz mnie oraz swojego sąsiada, bo to my wypracowujemy PKB i płacimy podatki.
Odpowiedz@de_most_en_e Uwierz, że wolałabym nie "naciągać". Oj, wolałabym.
OdpowiedzNależy zrozumieć czym jest renta, to nie pieniądze które się należą ale pomoc jaką wszyscy Polacy udzielają niepełnosprawnym, ja mam renta od 8 lat i jestem bardzo wdzięczny państwu (czyli obywatelom) że mogę dzięki temu mniej pracować, jedyne co mi się nie podoba to podejście orzeczników i czasowe renty na coś czego nie da się wyleczyć.
Odpowiedz