Zapuściłam się dzisiaj w głębokie czeluści Piekielnych i przeczytałam historię Werbeny o Damianku (zainteresowanych odsyłam tu ->
http://piekielni.pl/31713.
W trakcie czytania naszło mnie na moje osobiste wspomnienia od 7 do 15 roku życia.
W latach 1999-2007 miałam przyjemność 'znać' niejakiego Jakuba. Udręka z jego osobą w tle zaczęła się w pierwszej klasie podstawówki. Kubuś, wychowanek Domu Dziecka zachowywał się prawie jak w/w smarkacz. Był niesamowicie problematyczny, przeszkadzał w zajęciach i lubował się od najmłodszych lat w przemocy. Zaczęło się niewinnie, od podszczypywania i kopniaków wymierzonych żeńskiej części klasy, skończyło się na niszczeniu rzeczy/kradzieży przyborów szkolnych z piórników oraz zakłócania zajęć. Próbowano wobec niego wszelakich form uspokajania - doszło nawet do tego,że pracownica Domu Dziecka przychodziła do nas na lekcje i siadała z agresorem w ławce,żeby go w razie czego poskromić.
W trakcie sześciu lat 'pobierania' wiedzy w podstawówce Kubuś zdążył:
- Podejść do jednej z dziewczynek i bez powodu wylać jej atrament na bluzkę. Bluzka oczywiście do wyrzucenia.
- Kopnąć którąś z dziewcząt w kość ogonową tak, że poszkodowana wyła tydzień przy próbach siadania na własnej rzyci.
- Podrzeć ćwiczenia z matematyki w drobny mak, bo dostał jedynkę za nieodrobioną pracę domową (4 klasa podstawówki). Szczątkami ćwiczeń rzucił pod nogi nauczycielki warcząc 'bezsens'.
- Prezentować palenie papierosów w szkolnej toalecie (smarkacz 11 letni!)
- Podjąć próbę kradzieży telefonu komórkowego któremuś dziecku z klasy.
W gimnazjum było jeszcze gorzej. Kilka przykładów:
- wymuszanie pieniędzy
- zastraszanie
- groźby podpalenia komuś włosów.
Dyrekcja nijak nie mogła lub nie chciała się go pozbyć, bo zarówno podstawówka jak i gimnazjum były rejonowe.
Oczywiście nasz agresorek nawet w gimnazjum nie wykazywał się chęcią do nauki. Nie zdał kilka razy.
Ze szkoły wyrzucono go po tym jak zdemolował szkolną łazienkę. Wrzucił odpaloną petardę do umywalki i połamał nowiutkie deski klozetowe. Od tamtej chwili nie słyszeliśmy o nim więcej.
Zapewne nie ma z niego pożytku, jeżeli jeszcze chodzi po tym padole. Nie wyśmiewam się w tym momencie z nikogo ale namawiam do refleksji - co mogło wyrosnąć z dzieciaka, który od pierwszych lat nauki przedstawiał sobą taką patologię?
patologia w podstawówce i gimnazjum
Wylał atrament? Taki z kałamarza?
Odpowiedz@YattaPelikan: Z butelki. Taki jak do napełniania 'lepszych' piór.
Odpowiedz@YattaPelikan: Marki "Pelikan" :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 lutego 2016 o 20:36
@Igielka: Właśnie o to mi chodziło. ;)
OdpowiedzTo smutne, że agresora nie wyrzuca się kiedy robi komuś krzywdę (psychiczną i fizyczną), tylko wtedy kiedy zdemoluje własność szkoły.
Odpowiedz@psychomachia: Psychika jest "bezcenna", klapy w kiblu niestety już kosztują.
Odpowiedz@psychomachia: co gorsza... dzieje sie jeszcze wieksza patologia.. Syn mojej kolezanki zostal w szkole pobity przez gowniarza z patologicznej rodziny. Szkola probowala zamiesc sprawe pod dywan, wymuszajac na matce odwloanie donosu z policji.. NIe zamierzala z gnojkiem nic zrobic. Matka gnojka twierdzi, ze sobie z nim nie radzi. W koncu, mojej kolezance dyrektorka poradzila ZMIANE SZKOLY dla syna... no i ponownie rezygnacje z donosu....
Odpowiedz@TakaFrancuska: Moi rodzice za czasów podstawówki wielokrotnie męczyli dyrektorkę,żeby usunęła Kubusia ze szkoły, gdyż gów...niarz serio przeszkadzał. Musiałam brać przez niego korepetycje z matmy,żeby cokolwiek zrozumieć - tak rozwalał pracę na lekcji.
OdpowiedzWyrósł by fajny człowiek, gdyby ktoś w porę podał mu rękęm nauczył rozróżniania dobra od zła. Nie wina Kubusia. Wina dorosłych. Dzieciak musiał wynieść takie wzorce z domu, potem w domu dziecka to się tylko utrwaliło.
Odpowiedz@qulqa: z tego co nieoficjalnie się dowiedzieliśmy jego domem był najpierw szpital, później dom małego dziecka i zwykły dom dziecka. Matka go zostawiła w szpitalu.
Odpowiedz@NotableQ: ale wiesz,że są dzieci które za wszelką cenę chcą zwrócić na siebie uwagę?
Odpowiedz@qulqa: Zgoda, ale nie w takiej szkole i nie w taki sposób.
Odpowiedz@Rak77: Oczywiście, że nie w taki sposób, jak robiła to szkoła. Szkoda każdego dzieciaka, zmarnowanego w ten sposób ...
Odpowiedz@NotableQ: to by wyjaśniało jego zachowanie. Dzieci wychowywane w najmłodszych latach bez rodziców mają potworne deficyty emocjonalne. Dodatkowo nie byłabym zdziwiona gdyby miał FAS. Szkoda dzieciaka, od samego startu miał przegrane życie.
Odpowiedz@arabika1234: Spoczko,ale przez tego dzieciora moi rodzice musieli wydawać grube hajsy na korepetycje z matmy. Kubuś szczególnie upodobał sobie małpie popisy na lekcji matematyki. Tak sobie myślę,że moi rodzice powinni wtedy wystawić rachunek placówce, w której Kubuś przebywał - za poniesione straty finansowe w związku z jego niedo...baniem mózgowym.
OdpowiedzA ja mam inne pytanie. Ile przez tego Kubusia straciły pozostałe dzieci? Dla "dobra" jednego małego popaprańca pozostała trzydziestka miała przez wiele lat gorsze nauczanie. Nie wiem o ile, może 5% a może 25%, nie mniej już na starcie przegrywali w walce o dostęp do normalnego życia.
Odpowiedz@Rak77: nie tak łatwo wywalić ucznia z podstawówki czy gimnazjum. Człowiek edukację podstawową odbębnić musi i basta. W moim gimnazjum,dla takich "wybitnych" jednostek utworzono specjalną klasę,bo totalnie rozwalali lekcje. Pamiętam,że w II klasie nie mieliśmy praktycznie matematyki. Całą godzinę trwało uspakajanie gagatków. W następnej kladie,nowa nauczycielka była załamana naszymi brakami w materiale.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: I to jest właśnie piekielność systemu. Nie znam recepty na uzdrowienie choćby edukacji i dlatego nie jestem politykiem ale może warto by wrócić do zasady że edukacja jest przywilejem obywatela a nie obowiązkiem?
Odpowiedz"Zaczęło się niewinnie, od podszczypywania i kopniaków wymierzonych żeńskiej części klasy, skończyło się na [...] zakłócania zajęć." Wiem, że się czepiam, ale nazywanie przemocy fizycznej "niewinnymi początkami" a podawania zakłócania zajęć jako przykładu eskalacji zachowanie brzmią bardzo średnio.
Odpowiedz@staphre: A jeśli się to potraktuje jako od zatruwania życia pojedynczym osobom prywatnie do zatruwania życia całej klasie publicznie i przy nauczycielu (co wymaga większej odwagi/bezczelności)? W głowie autora wprawdzie nie siedzę, ale tak to zinterpretowałam...
Odpowiedz@minutka: przemoc fizyczna to (przynajmniej w mojej rzeczywistości) trochę większy kaliber niż przeszkadzanie grupie. Studentów rozmawiających z wykładu nie wyrzucę. Stosujacego przemoc fizyczną wyproszę natychmiast.
OdpowiedzDziecku potrzebny był pedagog, i to bardzo dobry pedagog. Oczywiście zaraz po kochających rodzicach. Tak dziecko reaguje, gdy brak mu miłości. Zazdrościł rówieśnikom tego, co mieli: rodzinę, rzeczy. Nie umiał sobie inaczej poradzić, stąd napady złości, potrzeba wyładowania emocji.
OdpowiedzJam aktualnie do czynienia z takim właśnie "Kubusiem", model młodszy, ale równie piekielny...ręce opadają, a zarazem świerzbią...
OdpowiedzPedagog-sragog, pas na gołą dupe i jest spokój
Odpowiedz@mokry42: W ten sposób tylko wzmacniasz w dzieciaku przeświadczenie, że agresja jest dobrym sposobem na wszystko i silniejszy ma zawsze rację.
Odpowiedz@fursik: Brednie wymyślone przez domorosłych psychologów. Nikt nie mówi o katowaniu a jak już nic nie pomaga to porządny klapsior może zdziałać cuda. Jak szczypanie w dupsko dotrze sygnałem do mózgu, rozum zaczyna pracować...
Odpowiedz@Iceman1973: Bezstresowe wychowanie kurna jego mać i pieprzenia "psychologów", że coś tam sobie dziecko wzmacnia. Największe problemy są z tymi co nigdy porządnego klapsa nie dostały. Dziecko ma znać granice, a skoro nie można po dobroci to trzeba bardziej drastycznie. I na marginesie, klaps na dupę to nie bicie tylko wychowywanie.
Odpowiedzpewnie, litujcie sie nad gnojkiem a on dalej będzie pluł wam w twarz. Na takiego musi być bat, psychologią to on sobie dupę podciera
OdpowiedzA ja wyznaję bardzo prostą zasadę. Jeśli taki pseudo kozaczek zrobiłby kuku mojej córce, ja zrobiłbym mu większe kuku plus krótka informacja, że mało mnie obchodzi jego kozacka natura, znajomości u włoskiej mafii i wujek Belzebub. Jak jeszcze raz się zbliży będzie chodził na rękach bo nogi będzie miał połamane.
Odpowiedz@Iceman1973: Ostatnio przyłapałem szczyla, który chciał coś wyjaśnić mojemu synowi zaciskając mu rękę na szyi (1klasa vs 4 albo 5, mają kontakt bo razem chodzą na judo). Jak go za frak przemieściłem na wysokość swojej twarzy i zapytałem czy tak fajnie być zaczepianym przez kogoś większego to mało się chłopczyna nie posikał. Od tego czasu spokój.
OdpowiedzTak z ciekawosci:w 2007roku(maxymalnie)jedenastoletnie dzieci chodzily z komorkami do szkoly?
Odpowiedz@yahoo1340: Ja swój pierwszy telefon dostałam pod koniec VI klasy podstawówki (2005 rok).
OdpowiedzWiem, jak bardzo piekielne może być przebywanie z takim osobnikiem. Miałam z takim do czynienia i trudno mi było przyjąć do wiadomości, jaki był nieszczęśliwy, jakie miał problemy (tłumaczono nam prosząc o wyrozumiałość), kiedy wyżywał się na innych dzieciach, w tym na mnie. Tzn wszyscy rozumielismy, że miał trudniej, że jest mu ciężko, ale ja nie chciałam się godzić na bycie krzywdzoną w imię tej wyrozumiałości. Bo stawałam się ofiarą, której nikt nie bronił tylko tłumaczył agresora, którego dzieciństwo było niesprawiedliwe. Przykre i również niesprawiedliwe. Muszę jednak przyznać, że gdy patrzy się z boku, na historię, która wydarza się bez mojego udziału i krzywdy, to trochę mi szkoda tego dzieciaka. W dalszym ciągu rozumiem, jaką udręką był dla otoczenia, ale myślę, że on sam dla siebie był problemem i wynikiem działań na które nie miał wpływu. Nie wiem, jakie powinno być odpowiednie działanie - na pewno nie narażanie innych dzieci na straty psychiczne, czy fizyczne, ale tym potworkiem powinien zająć się ktoś pomocny. Damianek z historii Werbeny to, o ile pamiętam po prostu rozwydrzony, bezkarny bachor debilnych rodziców, czyli nieco inna historia.
Odpowiedz