Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Koło pedagogiczne na mojej uczelni wyszło z ciekawą inicjatywą. Dogadali się z…

Koło pedagogiczne na mojej uczelni wyszło z ciekawą inicjatywą. Dogadali się z pobliskim technikum, że studenci przeprowadzą kilka lekcji dla uczniów tej szkoły. Założenia były proste. Studenci mogą się sprawdzić w roli nauczyciela, a uczniowie technikum nauczą się czegoś ciekawego. Oczywiście miało to być nieobowiązkowe dla obu stron. Niestety później dowiedziałem się, że dobra frekwencja na moich zajęciach wynikała bardziej ze strachu przed oceną niedostateczną, niż z powodu mojej wrodzonej zaje***tości :) Przejdźmy jednak do głównej piekielności, czyli meritum.

Studiuję informatykę, więc postanowiłem przygotować zajęcia o bibliotece Winsock. Miałem do dyspozycji 12 godzin (nikt z informatyki poza mną nie zgłosił się do tej akcji), więc mogłem bardzo dobrze wyjaśnić temat. Pierwsze spotkanie z nauczycielem programowania z technikum sprowadzało się do przedstawienia programu moich zajęć. Belfer był zachwycony i cieszył się, że uczniowie będą mogli zapoznać się z programowaniem sieciowym. Uświadomiłem go, że wymagam w miarę dobrej znajomości strukturalnego języka C++.

Na drugim spotkaniu otrzymałem listę osób zainteresowanych moimi zajęciami. Szczerze się zdziwiłem. Spodziewałem się maksymalnie kilku osób, zapaleńców programowania. Zamiast tego dostałem ponad trzydziestu uczniów. Wszyscy z 4 klasy. Poza tym dowiedziałem się, że nauczyciel nie będzie uczestniczył w zajęciach. Zamiast tego miał siedzieć w klasie obok i w razie potrzeby miałem go wołać. Poza tym kazał mi sprawdzać listę obecności (trochę dziwne na nieobowiązkowych zajęciach).

Pierwszego dnia nauczyciel wprowadził mnie do klasy, przedstawił i zostawił. Na start sprawdziłem obecność, przedstawiłem pokrótce czym będziemy się zajmować i zadałem każdemu proste pytanie ze znajomości języka C++ żeby wiedzieć na czym stoję. Były to proste pytania typu: czym jest integer, jak deklarować zmienne, czym się różni programowanie obiektowe od strukturalnego, co to jest obiekt, itp. Nic czego uczeń czwartej klasy technikum powinien chociaż nie kojarzyć. Z całej grupki tylko pięć osób znało odpowiedzi na pytania. Reszta patrzyła na mnie jakbym próbował jaskiniowcom wyłożyć fizykę kwantową. Zdenerwowało mnie to. Od początku zaznaczałem, że moje lekcje wymagają znajomości języka C++.

Wyjaśnienie okazało się proste. W/w nauczyciel zagroził czwartej klasie oceną niedostateczną jeśli nie pojawią się na moich zajęciach. Uczniowie niższych klas natomiast nie zostali w ogóle do nich dopuszczeni. Pomimo, że było kilku chętnych.

W takim przypadku zarządziłem, że niezainteresowani moimi lekcjami mogą w czasie ich trwania zająć się czym tylko chcą. Gdyby jednak nauczyciel wszedł mają sprawiać wrażenie zainteresowanych tematem. W tym momencie lista moich słuchaczy zmniejszyła się z ponad 30 do 3. Pomimo to jestem zadowolony. Przez te 12 lekcji udało mi się nauczyć ZAINTERESOWANYCH wiele o bibliotece Winsock (i nie tylko), a reszta się świetnie bawiła grając w kalambury na kurniku.

Największą piekielnością była jednak rozmowa mailowa z nauczycielem [N], którą miałem przyjemność odbyć tydzień temu:

[N]: Jestem bardzo rozczarowany pana zajęciami. Przeprowadziłem kilka dni temu sprawdzian. Wiedza uczniów, którzy brali udział w prowadzonym przez pana kursie, pomimo 100% frekwencji, nie uległa zmianie.

[J]: Prowadzone przeze mnie zajęcia odbiegały od podstawy programowej.

[N]: Ale w pośredni sposób jednak jej dotyczyły, więc wiedza uczniów powinna się zwiększyć. Natomiast tylko kilka osób otrzymało ocenę w miarę przyzwoitą.

[J]: Nie moją sprawą było nauczać podstawy. Moje zajęcia miały skupić się tylko na programowaniu sieciowym.

[N]: Tak, ale to wymaga znajomości podstawy.

[J]: Prawda, ale to pan powinien ją przedstawić uczniom. Prosiłem by na moich zajęciach pojawiły się osoby, które znają C++. Pomimo tego dostałem ponad 30 uczniów, z czego ledwo trzech wiedziało co i jak. Czym ich pan zmusił do tych zajęć? Jedynką?

I od tego czasu cisza.

Pomimo tych piekielności dowiedziałem się również od uczniów w jaki sposób ten wspaniały nauczyciel "uczy" programowania. Większość lekcji zajmuje notowanie w zeszycie definicji oraz przykładowych programów. Ewentualne zadania muszą być również pisane w zeszycie. Kod może być wprowadzony do komputera (żeby sprawdzić czy działa...) dopiero po sprawdzeniu go przez nauczyciela. I jak oni mają się czegoś nauczyć?

Ps. Nauczyciel, poza pierwszym dniem, nie pojawił się na zajęciach prowadzonych przeze mnie ani razu.

by Satsu
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Rak77
14 16

Proste wyjasnienie. Ile zarabia dobrze ogarnięty informatyk a ile nauczyciel który ma informatykę jako dopełnienie pensum. Jaką znajomość tematu ma ten nauczyciel?

Odpowiedz
avatar Satsu
25 25

@Rak77: O dziwno pan "nauczyciel" miał dość dużą wiedzę. Sporo rozmawialiśmy na pierwszym spotkaniu. Może nie umiał uczyć, może mu się nie chciało, może w jakiś sposób się mścił. Nie mam pojęcia. Poza tym z tego co mówił to nauczanie to jego jedyna praca.

Odpowiedz
avatar jonaszewski
0 0

@Rak77: To nie brak umiejętności, tylko inteligencji. Uczniów przygotowuje się do życia, nie do sprawdzianu. I co, potem na rozmowie w Microsofcie taki były uczeń się pochwali, że umie przepisywać cudze programy na kartkę?

Odpowiedz
avatar nitro2012
1 1

@Rak77: wiadomo że więcej, bo nauczyciel informatyki ma pensję uzależnioną od stażu pracy w szkole... mój nauczyciel ogarniał temat, były ciekawe tematy, jak na tamte czasy, problem jest taki że gdzieś kiedyś przestaje im się interesować dogłębniej tematyką, co nowego w świecie IT... pracowałem przez pół roku jako nauczyciel informatyki w szkole na wsi, starszy nauczyciel nie tykał się serwera [w zasadzie to komputer desktopowy z zainstalowanym systemem windows 2003]. Jak zapora któregoś dnia przestała puszczać komputery to sam siedziałem i reinstalowałem zaporę... starzy nauczyciele siedzą w szkole i na emeryturze, nowi i ambitni nie mogą w szkole znaleźć pracy

Odpowiedz
avatar konto usunięte
17 17

Ale to przecież tak kiedyś było. W jego czasach! Program się robiło na kartce (nie długopisem, tylko się robiło takie dziurki) a dopiero na końcu sie wkładało do komputera!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 7

@JaNina: no kiedyś tak było, czasem mój chłopak jak ma natchnienie a nie ma komputera pod ręką to też pisze w zeszycie kod. Ale dzisiaj raczej odchodzi się od dziurkowanych karteczek na rzecz programowania na jakimś urządzeniu

Odpowiedz
avatar paczkapochipsach
16 18

Jakbym czytała o lekcjach programowania w mojej szkole. Bylam w grupie z 12 chłopakami przez 3 lata oglądaliśmy wszystkie mozliwe mecze wszystkiego co sie dalo w 4 klasie awansowalismy juz do grania w CSa. Oczywiscie uczylam sie sama. Pamietam jak któregoś dnia (chyba 3 klasa? ) pan profesor zapytal sie mnie czy mozna cos zrobic zeby na szkolnej stronie byl inny kolor kursora.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 lutego 2016 o 0:46

avatar konto usunięte
17 17

A weź jeszcze podrąż temat, np z dyrekcją.

Odpowiedz
avatar lektorkaaa
19 19

U mnie w gimnazjum na informatyce pisaliśmy życiorys i cv przez jeden rok. Przez kolejna dwa lata bawiliśmy się paintem. Liceum to była porażka. Jedyne zajecia jakie były to o tym jak załączyć plik do maila. Resztę dwoch latspedzilismy na oglądaniu teledysków i graniu. Masakra.

Odpowiedz
avatar jerzynka78
5 5

@lektorkaaa: Tak, informatyka w liceum czy gimnazjum to głównie nauka szybkiego pisania, formatowania tekstu itp. Lub odrabianie innych prac domowych. Hard core po prostu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 7

@Candela: jestem drugim rocznikiem gimnazjum, więc za czasów gimnazjalnych informatyka polegała na nauczeniu się jak wpisać stronę www i przeglądaniu jakiś edukacyjnych stron, w liceum nauka worda, excella, zakładanie poczty. OK, z przyczyn ideologicznych moich rodziców, nie miałam komputera aż do 2004 roku więc to wszytsko było dla mnie nowe, szkoda tylko, ze studiując drugi kierunek w 2011 roku, nadal uczyliśmy się jak obsługiwać worda :)

Odpowiedz
avatar lady0morphine
6 8

@nursetka: Miałam "przyjemność" oglądania CV nadsyłanych do mojej pracy, kiedy szukaliśmy pracownika. Po tym co widziałam muszę powiedzieć, że nauka obsługi worda na studiach to nie jest wcale taka głupia sprawa, naprawdę. Młodzi ludzie- studenci, absolwenci liceum albo świeżo po studiach nie potrafili skleić porządnie wyglądającego CV, jakby z wordem zetknęli się pierwszy raz w życiu, a o czymś takim jak formatowanie tekstu (Akapity? Wklejenie zdjęcia, żeby nie "popsuć" tekstu? Cooo?) nigdy nie słyszeli. A przecież jakby nie było CV to wizytówka danej osoby.

Odpowiedz
avatar Jorn
3 5

@lady0morphine: To raczej nie wynika z tego, że nikt ich obsługi edytora tekstów nie nauczył, lecz raczej ze smutnego faktu nieczytania przez nich książek, czasopism i w zasadzie niczego poza Facebookiem, przez co w ogóle nie maja kontaktu z porządnie sformatowanym tekstem i nie widzą potrzeby tego formatowania.

Odpowiedz
avatar whateva
2 2

@nursetka: A język polski miałaś w programie nauczania?

Odpowiedz
avatar paczkapochipsach
-1 7

@LechU: na szczęście technikum informatyczne konczy sie egzaminem zawodowym i matura ktore takich specjalistów szybko odsiewa. U nas z 13 osób egzamin zawodowy zdały dwie.

Odpowiedz
avatar gzygza
10 10

@LechU: Po to wybrali taki profil, żeby czegoś się nauczyć. Te osoby, które ogarniały, po prostu uczyły się na własną rękę. aczkolwiek wciąż uważam, że tracę ponad połowę wolnego czasu w szkole, aby się tam czegoś nauczyć, a nie doszkalać we własnym zakresie. Sama wybrałam technikum informatyczne, może nie ze względu na to, że "informatyk zarabia kokosy", ale dlatego, że podoba mi się praca z komputerem. I chociaż w drugiej klasie, kiedy zaczęły się przedmioty, które wymagały więcej niż podstawy, dowiedziałam się, że tak naprawdę nie wiem prawie nic, to teraz potrafię o wiele więcej. Dzięki szkole i nauczycielom, a nie dzięki doszkalaniu się w domu i internetowi. Od tego właśnie ta szkoła jest.

Odpowiedz
avatar LechU
2 4

@gzygza: Bardzo się cieszę, że teraz wiesz o wiele więcej. Jednakże uważam, że nie (tylko) dlatego że masz dobrych nauczycieli - podstawą jest CHCIEĆ SIĘ NAUCZYĆ. Jeżeli u ucznia brak jest chęci to niestety "nec hercules contra plures". Ze swojego doświadczenia (a w różnego rodzaju szkołach spędziłem ~25 lat) wiem, że żadna szkoła niczego "nie nauczy". Nauczycieli/wykładowców w swoim życiu miałem niezliczoną ilość. Byli wśród nich wspaniali, dobrzy, gorsi jak również i beznadziejni. I co miałem posiąść tylko tę wiedzę przekazywaną przez nauczycieli z powołania? Jeżeli nauczyciel/wykładowca był "cienki" to się podwijało rękawy siadało za książkami i brało do nauki. Wiedza niezależnie od tego skąd ją mamy (czy to od nauczyciela czy z książek) jest tyle samo warta. Natomiast brak chęci do samodzielnego doszkalania się ... no to już nawet nie wiem jak to skomentować.

Odpowiedz
avatar sla
6 6

@LechU: Albo jeszcze śpię, albo nie zauważyłam ani jednej wzmianki w historii, że to technikum informatyczne. Autor jest z informatyki, uczył w technikum. Biorąc pod uwagę jego komentarz o stylu przeprowadzania lekcji informatyki - technikum informatyczne to nie jest.

Odpowiedz
avatar Satsu
0 2

@sla: Ludzie, których uczyłem byli z profilu informatycznego. Mogłem to ująć dokładniej w historii, ale sądziłem, że można się tego domyślić.

Odpowiedz
avatar sla
5 7

@Satsu: To co oni robili przez te 3 lata?! Opanowywali Worda?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 lutego 2016 o 16:03

avatar LechU
3 5

@sla: Wydaje mi się, że Word to trochę "zbyt ambitne" zajęcie dla niektórych. Jeżeli potrafią oni stracić całą lekcję (na której za zgodą nauczyciela można robić co się chce) na "granie w kalambury na kurniku".

Odpowiedz
avatar gzygza
1 1

@LechU: Jeżeli chodzi o brak chęci doszkalania się we własnym zakresie, to nie jest to tak, że wcale mnie to nie interesuje. Owszem - ja spędzam dużo czasu na zagadnieniach związanych z informatyką, ale są osoby, które nie mają na to czasu, bo np. pracują i pomimo młodego wieku mieszkają i utrzymują się sami. Jako, że są pełnoletni, to wcale nie muszą do szkoły uczęszczać, ale po prostu chcą. Szkoła ma zapewnić im edukację w kierunku, który obrali, a nie zająć 6-7h dziennie na bzdety. I uwierz, że jeżeli nauczyciel da uczniom wolną wolę podczas lekcji, zawsze znajdzie się dwóch-trzech konowałów, przez których nie da się skupić i czegoś nauczyć. A wracając do nauczycieli - sama mam kilku, którzy są naprawdę bardzo dobrzy w tym fachu, a kilku którzy może dosyć nieudolnie, ale również starają się nam przekazać wiedzę. Tak jak już pisałam - szkoła jest po to, aby uczyć, ale nauczyciele również po coś w niej są i nie bez powodu są "nauczycielami", a nie kimś w rodzaju osoby, której jedynym zadaniem jest pilnowanie, czy nikt ławki nie łamie i po ścianach nie pisze. Jeżeli szanownemu nauczycielowi nie chce się prowadzić lekcji, to niech napisze kilka pytań, na które uczniowie mają znaleźć odpowiedzi chociażby w internecie lub podręczniku, jeżeli to lekcja teoretyczna, i niech na koniec lekcji sprawdzi. Kto wcale nie przejął się zadaniem - 1. Dzięki przepisywaniu na kartkę zawsze coś do głowy wpadnie, a i uczniowie nie zmarnują lekcji na głupoty.

Odpowiedz
avatar Hachimaro
1 1

@LechU: Jeżeli nauczyciel bardziej od swoich obowiązków ceni święty spokój, to powinien się zwolnić.

Odpowiedz
avatar upziom
8 8

Jeszcze 5 lat temu, na prestiżowej uczelni, na prestiżowym kierunku cały pierwszy rok pisało się programy na kartkach. Argumenty dziekana? Bo prawdziwy programista powinien mieć kompilator w oczach :)

Odpowiedz
avatar Teeo
4 4

Niegdyś dostałem zlecenie z ośrodka opiekującego się trudną młodzieżą. Miałem prowadzić dodatkowe nieobowiązkowe zajęcia "artystyczne" ucząc podstaw fotografii i grafiki. Chętnych wśród młodych bylo wielu, niektórzy całkiem utalentowani. Chętnych kilkukrotnie więcej niż stanowisk komputerowych. Najwięksi zadymiacze nie wyrazili zainteresowania, co przyjąłem z ulgą. Po kilku minutach ci ostatni wchodzą z wielkimi pretensjami do sali. Nie są zainteresowani, ale wychowawca im kazał przyjść. Wychodzę i spotykam go przed telewizorem. Jakbym mówił do ściany- uparcie twierdzi, ze ich też trzeba zainteresować tematem. Argumenty o braku miejsc i o wrogim nastawieniu do przymusu nie trafiają do gościa gapiącego sie na TV. Efekt był taki, że zajęcia były złośliwie rozwalone. Niezadowolona grupa starała sie pokazać twarz piekielnego ucznia.

Odpowiedz
avatar Hachimaro
7 7

Na informatyce w gimnazjum musiałem rysować klawiaturę w zeszycie. Niech ktoś to przebije :)

Odpowiedz
avatar Hancia
1 1

@Hachimaro: Miałam zajęcia z nauczycielką muzyki i plastyki. Kazała nam zrobić kolaż "moja utopia", wklejając obrazki do worda.

Odpowiedz
avatar Rk2000
2 2

Podstawówka, 4 klasa z nowym nauczycielem. 4(!) lekcje dotyczące włączania i wyłączania komputera + sprawdzian.

Odpowiedz
Udostępnij