Jak dostać tytuł królewski? Historia o tym, jak zostałam księżniczką.
Mieszkam oraz pracuję za granicą. Wywodzę się ze środowiska, w którym wyjazd za granicę w celach zarobkowych wyglądał schematycznie: kobiety jadą sprzątać, mężczyźni jadą na budowę. Nic w tym złego, wielu Polaków tak robi - pieniądze nie śmierdzą, prawda?
U mnie życie potoczyło się trochę inaczej. W Londynie (bo tu mieszkam) bywałam już wielokrotnie, angielski znam dobrze, skończyłam studia, ambicje mam wysokie, a dodatkowo - moja mama ma własną firmę. Początkowo chciałam się trochę wypróbować, chodziłam na wiele rozmów kwalifikacyjnych, miałam nawet staż przez 3 miesiące.
Później jednak naszło mnie wiele przemyśleń, które prowadziły do wniosku "muszę iść za tym, co kocham, a nie za tym, co mi się dostanie". I takim to cudem pracuję z domu - piszę blogi (mam kilku klientów), prowadzę media społecznościowe w firmie mojej mamy, mam dodatkowe prace, które też wymagają mojej elastyczności czasowej, która to (analogicznie) pojawia się przy takim samodzielnym trybie pracy, jaki mam.
Okej, wszystko brzmi "normalnie" i na pewno mój tryb życia i pracy nie odbiega od tego, który znacie? A właśnie, że odbiega!
Na wakacje przyjechała do Londynu moja ciocia. Przyjechała tu sprzątać, przyjeżdża raz na kilka lat i nic w tym złego. Nasze pierwsze spotkanie minęło bardzo przyjemnie, wypytywała trochę o firmę mojej mamy, trochę o moją pracę, wszystko było OK. Wprawdzie wiele razy zadawała pytanie "no ale nie jest wam ciężko?", jednak nie zwróciło to mojej uwagi...
Przy następnej okazji ciocia wzięła moją mamę na prywatną rozmowę. O mnie. "A bo ona tak w domu ciągle siedzi, no nie jest wam ciężko? Może powinna pójść do pracy? Jakieś sprzątanie jej może znajdę?". No nie, no przecież ma pracę! No tak, tak, no masz rację.
Kilka tygodni później, przed samym wyjazdem do Polski, ciocia mi na siłę wepchnęła do kieszeni kilka funtów z komentarzem "Pomóż rodzicom, no nie utrudniaj im sytuacji, teraz są ciężkie czasy, a ty tak nawet nie masz ani jednego sprzątania... Weź te pieniądze, to chociaż na swoje jedzenie będziesz miała".
Tak, też mnie zatkało :-) Żadne argumenty, że pracuję i że nie przymieramy głodem, a rodzice wcale przeze mnie nie cierpią do niej nie docierały. No nie mam sprzątania, to na pewno nie pracuję! Firma to inna sprawa, ale jak ja pomagam, jak siedzę tylko przy komputerze?
Ciocia wyjechała do Polski, ja o sprawie zapomniałam (moja mama nie za bardzo, bo niesmak miała ogromny). W listopadzie pojechałam do Polski i spotkałam inną ciocię. Od początku tak dziwnie na mnie patrzyła, jakoś tak nazbyt bardzo narzekała na ciężką pracę w Polsce. Wywiązała się taka rozmowa:
- Wiesz, no w Londynie też nie jest łatwo, a jakoś ludzie aż tak nie narzekają.
- Nie jest łatwo?!
- Nie jest, jak wszędzie. Jednak czy jest na co narzekać? Trzeba zakasać rękawy i pracować!
- No tak, jak twoi rodzice, ciężko harują, a ty leżysz i pachniesz jak ta księżniczka! Całą rodzina doskonale wie jak wykorzystujesz rodziców, a oni zawsze tak cię chwalą, jakby był jakiś powód!
I tak oto zostałam leżącą i pachnącą księżniczką. Tylko dlatego, że nie sprzątam :-) Ta rozmowa była naprawdę jedną z wielu, bo jak się okazało cała rodzina (nawet ta niesamowicie daleka) zobaczyła już moje wygodne królewskie łoże i poczuła zapach moich perfum z Londynu.
O reakcji moich rodziców i kłótniach z połową rodziny, która wydzwaniała z radami jak mnie zapędzić do pracy (sprzątania i tylko sprzątania) nie wspominam. Mieliśmy niesamowicie przyjemny wyjazd do Polski, nikomu kto mieszka za granicą takiego nie życzę. Więcej nerwów niż relaksu.
Praca w Londynie
Niestety taka mentalność niektórych ludzi. Jak się nie urobisz po łokcie w gównie i na starość nie masz garba to tak naprawdę nigdy dla nich nie pracowałeś i jesteś obibokiem. Temat zresztą poruszany wiele razy. Należy olać, bo większych szans na wyjaśnienie nie ma.
Odpowiedz@GuideOfLondon: Przykre jest tylko to, że to rodzina :O Bo obcych od razu bym olała, jednak po rodzinie spodziewałam się więcej wsparcia, niż ataków. Ale olewam, olewam. Czekam tylko na to wyjazd do Polski i dalszy rozwój, haha :)
Odpowiedz@justine: Nawet się nie spodziewasz jakimi to teoriami o twojej pracy zaskoczy cię jeszcze rodzina;)
Odpowiedz@GuideOfLondon: Cóż, póki to będzie jednak teoria o PRACY, to chyba lepiej, niż wypłakiwanie oczu nad losem moich biednych rodziców, haha :-) Chociaż chyba większość osób, które za granicą robią coś innego mają podobne przejścia i komentarze jak sądzę. Niestety!
Odpowiedz@GuideOfLondon: pewnie autorka się dowie, że rozbiera się przed kamerką. No bo to jedyna praca na laptopie...
Odpowiedz@GuideOfLondon: To ogólny problem z pracą w domu, jakąkolwiek i w dowolnym kraju. "Bo skoro i tak siedzisz w domu..." itp. Dla wielu ludzi praca, do której się nie wychodzi to nie praca. Nieważne, czy wychodzi się sprzątać cudze domy czy zarządzać bankiem. Poza tym ludziom którzy pierwszy komputer zobaczyli po czterdziestce trudno zrozumieć wiele zawodów XXI wieku.
Odpowiedz@inga: Wypraszam sobie, ogarniam całkiem nieźle (foch)
OdpowiedzTrzeba było im powiedzieć, że potajemnie umawiasz się z księciem Harrym - waszych wspólnych zdjęć jeszcze w gazetach nie ma, ale już wiesz, że zajmujecie wspólnie piąte miejsce w linii sukcesji do brytyjskiego tronu, więc jeśli wszystko potoczy się pomyślnie, to zostaniesz kiedyś królową! ;)
Odpowiedz@esthle: widzę, że rzadko tu piszesz komentarze... i może niech tak zostanie.
Odpowiedz@esthle: Hahah, to jeszcze biedny Harry by usłyszał plotki jak to niewdzięczną i leniwą panienkę sobie wynalazł! haha :D Magia polskiej plotki chyba nie ma sobie równych...:D
Odpowiedz@GuideOfLondon: Weź do serca własne rady.
Odpowiedz@Monomotapa: Nie zamierzam. Uwielbiam patrzeć jak się niektórzy gotują po moich komentarzach.
Odpowiedz@GuideOfLondon: Tylko problem w tym, że nikt się nie gotuje...
Odpowiedz@Armoise: Widać, że nowa...
Odpowiedz*szepcze* Uświadamiać go, że nie jest gwiazdą portalu, czy nie? To, że ktoś w komentarzu nie zostawia miliona emotikon nie jest równoznaczne z negatywnymi emocjami piszącego.
Odpowiedz@Monomotapa: Tylko, że moje wypowiedzi zawsze przyprawiają wszystkich o straszny ból dupy. Nagle każdy zaczyna mi się tłumaczyć, a na koniec i tak strzela focha. Uwielbiam rozmowy z takimi netkowymi pieniaczami o zerowych argumentach. Wasze minusy tylko mnie nakręcają, bo wtedy aż czuję ten ból i niemoc. Zresztą to tylko internet. Mogę mieć i milion minusów. Wtedy wiem, że aż was skręca. Nie mam argumenty i odpwiedniej inteligencji to chociaż zaminusuję. Niech ma!
OdpowiedzZmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 9 lutego 2016 o 19:03
@GuideOfLondon: Niezwykle wysoka samoocena. Tylko pogratulować.
Odpowiedz@GuideOfLondon: znaczy przejmujesz schedę Superbohatera Piekielnych po Scorpionie.
Odpowiedz@GuideOfLondon: Myślę, że ludzie przestają z Tobą dyskutować nie dlatego, że masz takie trafne argumenty i wszystkich zaginasz tylko, że ludzie z reguły nie kłócą się że ścianą/debilami
Odpowiedz@GuideOfLondon: Naprawdę łatwiej ci uwierzyć w to, że jesteś otoczony samymi niegodnymi zrozumienia cię "pieniaczami o zerowych argumentach" - niż po prostu w to, że zachowałeś się jak zwykły hipokryta i to dlatego kolejne twoje komentarze dostają masę minusów?
OdpowiedzOjj znam to! Po ostatniej stałej pracy postanowiłam zrobić sobie kilka miesięcy odpoczynku (stres związany z pracą był mocno wyniszczający) i pracować z domu, robiąc zlecenia... Praca z domu idzie na tyle dobrze, że z wypłatą wychodzę tak samo jak w poprzednim miejscu pracy (a nawet lepiej), ale cała rodzina twierdzi, że na bezrobociu siedzę, chłop mnie utrzymuje, a ja tylko leżę i pachnę i nawet pracy nie szukam! Babcie i rodzice pieniądze mi ma siłę wciskają, bo przecież jak to tak, bez pracy, leży w domu i nic nie robi, a facet łoży na jej utrzymanie... WSTYD!
Odpowiedz@kalulumpa: Te wciskanie pieniędzy na siłę jest straszne, co? Albo wsadzanie ich do kieszeni wręcz na siłę.. To były właśnie metody tej mojej ciotki! Ale najważniejsze, że sobie radzisz dobrze i jesteś z tym szczęśliwa :)
OdpowiedzŻal im dupę ściska,że oni biedni,pokrzywdzeni tyrają za grosze a księżniczka z zagranico ma i nic nie robi. Myślisz,że twoja rodzinka tak z dobrego serca,się wami interesuje? Buhahaha
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Właśnie. Zobaczysz, że jak dowiedzą się ile zarabiasz to zaraz zaczną oczekiwać pomocy od ciebie, bo przecież "oni ci też pomagali'.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Gdybym myślała, że jest to z dobrego serca, to bym całowała ich w tej chwili po stopach i nie pisała na piekielnych, prawda? Moim zdaniem jest to co najmniej zawiść, taka postawa psa ogrodnika "jak ja nie mogę nic innego w życiu robić, to ona też nie!", a także myślenie o mnie jako o osobie, której ma się w życiu nie udać :) Jednak sądzę, że gdyby mi się udało jakoś ponad stan, to bym usłyszała jedynie "No, ja zawsze wiedziałam, że tak będzie"... Cóż...
Odpowiedz@justine: udało się im jakoś utrzeć nosa?
OdpowiedzA u mnie jest właśnie dokładnie na odwrót. Córka ciotki nie pracuje w ogóle. W trakcie studiów pracowała w dość powaznym miejscu, ale po studiach (kilka dobrych już lat) nie pracuje wcale. Wg tamtej rodziny lepiej by dziewczyna siedziała w domu i nie zarabiała, niż pracowała byle gdzie (czyt. sklep czy zwykłe stanowisko biurowe).
OdpowiedzAutorko, nie jest istotne ile ciekawych projektow w domu robisz. Istotne jest ile na tym zarabiasz i jaki % wspolnych domowych wydatkow pokrywasz. Jesli jest to mniej niz byloby na sprzataniu, to wez sie w garsc i zmien prace na sprzatanie.
Odpowiedztak minusowicze, macie racje. Liczy sie fun i samorealizacja + pasozytnicze zycie na koszt rodzicow. I miec wy... na to, ze oni tez chcieliby cos miec z zycia.
Odpowiedz@berlin: O co ci chodzi bo nie rozumiem. Podejrzewam u ciebie bardzo duże braki w czytaniu ze zrozumieniem. Gdzie autorka napisała, że rodzice łożą na jej utrzymanie? Działalność, którą się zajmuje autorka wpisu jest zdecydowanie bardziej dochodowa niż jakiekolwiek sprzątanie. Tak wynika z mojego doświadczenia.
Odpowiedz@MyCha: masz duze problemy z czytaniem ze zrozumieniem. Wskaz, gdzie napisalem, ze rodzice loza na jej utrzymanie? Hint - powtorz sobie gramatyke, w szczegolnosci tryby warunkowe.
Odpowiedz@berlin: Nigdy nie słyszałem, żeby ktoś w domu zarabiał mniej niż na sprzątaniu. W domu z zasady wykonuje się prace umysłową, wymagająca jakichkolwiek kwalifikacji, do sprzątania wystarczą 3 klasy podstawówki, żeby wiedzieć który płyn do czego służy.
Odpowiedz@Piotrek1: Ale w podstawowce, jak pamietam wcale nie uczono "wiedzieć który płyn do czego służy", czyli, zeby nadawac sie na sprzataczke i to w Anglii, polskie niekompletne wyksztalcenie podstawowe moze nie wystarczy?
Odpowiedz@berlin: "Liczy sie fun i samorealizacja + pasozytnicze zycie na koszt rodzicow." Tylko czego można wymagać od człowieka, który nawet nie potrafi przestawić sobie języka klawiatury mając dostęp do google.com.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Ale czytać uczono, a płyny mają etykietki ;)
Odpowiedz@berlin: Jeżeli rozmowa ma iść tym tokiem myślenia, to wiesz co? Hm. Sądzę, że sprzątaczka u Beckhamów zarabia BARDZO dużo, więc analogicznie: Zarabiam jednocześnie więcej oraz mniej, niż sprzątaczka. Którą drogę zatem mam wybrać? :) Druga sprawa, jeżeli pracowałeś kiedyś za granicą (z tego co zauważyłam w Polsce jest to mniej popularne) wiele prac zaczyna się od wolontariatu. Jest to także jedna z opcji, którą w swojej karierze obecnej praktykuję. I nadal- rodzice nie płaczą, że wyżeram im oszczędności, zarabiam, pracuję jako wolontariusz... Liczy się fun i samorealizacja, a dodatkowo bycie dobrym w tym co się robi, doszkalanie się, podróżowanie własnymi drogami, a nie tymi utartymi przez innych, brak narzekania oraz prowadzenie 2 firm na raz, by ta praca wolontariusza była możliwa :) Ale nadal- gdyby spojrzeć na zarobki tej sprzątaczki u Beckhamów... Możliwe, że się marnuję, pasożytuję i tracę energię, a wystarczyłoby się wręcić na sprzątanie do domu gwiazd :) Problem w tym, że w historii nigdzie nie padło o tym, że moi rodzice na to narzekają. Nie rozumiem zatem tego negatywnego nastawienia, bo co kiedy to ja w 50% np utrzymuję rodzinę? Ech, więcej pozytywnej energii, a na pewno w końcu tez się odważysz na krok do spełniania marzeń :) (że odwagi brakuje wnioskuję po tych negatywnych emocjach wobec kogoś, kto to robi) :-)
Odpowiedz@MyCha: nie odczuwam potrzeby tlumaczenia sie z powodow nieinstalowania polskiej klawiatury. Jak widac, nawet Tobie swietnie idzie czytanie plain ASCII. Tobie natomiast zdecydowanie pomoze kurs czytania ze zrozumieniem. Byc moze jednak za wiele wymagam.
Odpowiedz@ohne: zatrudnij sie moze jako farmaceuta? Co tam brak obowiazkowego dyplomu farmaceuty, przeciez leki maja etykietki.
Odpowiedz@justine: z ww nie wynika, czy partycypujesz w kosztach utrzymania domu w podobnym stopniu jak rodzice. Jesli tak - super! Jesli nie - jestes pasozytem, nawet jesli rodzice "nie narzekaja". Co do pracy za granica - moj nick chyba mowi sam za siebie. I nie, nie zaczynalem pracy od wolonariatu - ani w Polsce, ani tu. Na specjalistow jest popyt zawsze i wszedzie, dla reszty pozostaje wolontariat i wiecznej jeki na "zlego szefa". Oraz na "5.5" za godzine na smieciowke, jak w jednej w sasiednich historii.
OdpowiedzTo taki ogólny problem ze "starszym pokoleniem" (wszelkie ciotki i wujki) oraz z osobami pracującymi w typowych korpo i budżetówkach. Praca inna niż w typowym biurze/sklepie, na dodatek nie daj Bóg w niestandardowych godzinach - to albo śmieciówka, albo 'wcale nie praca' ;) Mnie to także dotyka - nie mogę przetłumaczyć rodzinie, że to, że często pracuję w nocy i w weekendy (przy komputerze) nie oznacza, że pracodawca mnie wykorzystuje, moja praca jest śmieciowa, a ja pewnie nie mam pieniędzy, żeby ją zmienić :)
Odpowiedz@ZaZuZa: Wiesz, bo ludzie są przyzwyczajeni do konkretnego wyglądu "pracy". Dlatego wspomniałam jak wśród moich znajomych z Polski wygląda "wyjazd za granicę" i właśnie czego od tego oczekują. Tak samo w Polsce często praca nawet po studiach to jest jakaś ochrona, czy sklep. A jeżeli odważysz się iść w swoim kierunku to ludzie panikują, bo jak tak można? Jednak życzę cierpliwości, bo na pewno w końcu zobaczą jak Ci dobrze idzie i odpuszczą :)
OdpowiedzCytując klasyka: "Że nie podbijam karty na zakładzie o siódmej rano, to już w waszym robolskim mniemaniu muszę być nierobem?!". Też pracowałam w domu, w dodatku humanistycznie. "Wzięłabyś się do jakiejś roboty" (noż, dwie średnie wyciągałam, to źle?) "Zrobiłabyś coś w domu, pranie powiesiła, na zakupy poszła, nie tylko siedzisz przy tym komputerze" (noż, w pracy jestem, nie? Jakbym była sędzią czy lekarką w przychodni, też miałabym w godzinach pracy pranie robić?). "Zajęłabyś się czymś poważnym, a nie tylko piszesz" (auuu!!!). W Polsce (i pewnie nie tylko tutaj) wciąż pokutuje dziwny pogląd, że praca w domu to nie praca. Nieważne, czy projektujesz, czy prowadzisz dom - przestrzeń mieszkalna automatycznie jest synonimem relaksu zawodowego. Co więcej - panienka, która w urzędzie podbija papierki, plotkuje i pije kawę - pracuje, ale ktoś, kto np. redaguje książki w domu - jest księżniczką, która nic nie robi.
Odpowiedz@didja: "Zasugeruj, jaką robotę mam podjąć, żeby wyrabiać więcej niż te 6600 netto na miesiąc, jakie zarabiam aktualnie?" "Bardziej mi się opłaci do prania i obiadów wynająć sobie pomoc domową a zaoszczędzony czas poświęcić mojej pracy." A już najlepiej to w takim wypadku zaoferować tę pracę właśnie cioci. "To ja ciocię zatrudnię do sprzątania. Jak mam godzinę sprzątać to nic nie zarobię, ale będę miała posprzątane. A jak ja w tę godzinę zarobię stówkę, a ciocia posprząta za pięć dyszek to ciocia będzie pięć dyszek do przodu a ja będę miała posprzątane i jeszcze będę pięć dyszek do przodu.
Odpowiedz@sharpy: Bardzo trafne tylko grozi, że ciotka przejdzie na drugą stronę i będzie chciała wiecznie "pożyczać" kasę. Na dodatek rozpowie ile zarabiasz.
Odpowiedz@glan: "Ale ja mam nieposprzątane, nie mam czasu na sprzątanie!" - niech ciocia pożycza, tylko niech odpracowuje :) A jak trzymasz dochody w tajemnicy to nic dziwnego, że uważa, że nic nie robisz.
OdpowiedzBo mysla moze, ze Polak nadaje sie na obczyznie tylko na sprzataczke, gora - na hydraulika, a tu (o dziwo), moze mu zechce sie odwalac lepsza, wyzej platna i "umyslowa" robote, tak samo dobrze, a ewentualnie nawet lepiej, niz zachodni tubylcy i z dobrym sukcesem. Trzeba bylo jednak tu cioci wyjasnic lopatologicznie, w czym rzecz, to moze pojelaby i nie pieprzyla glodnych kawalkow.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Wiesz, nawet jej pokazywałam dokładnie CO robię. Według niej to było "jakieś stukanie w klawiaturę", no i tak, no na jej logikę- jakie z tego mogą być pieniądze? Pewnie tylko oszukuję rodziców, że pracuję, cwaniara jedna. hahah :)
OdpowiedzNawiązując do historii i komentarzy opowiem swoją historie z pracy na emigracji. Jakiś czas (w USA) pracowałam w firmie elektronicznej i, jak jedna z wielu Polek i Ukrainek w tej firmie zajmowałam się składaniem elementów i podzespołów. Firma nie miała biura jako takiego i w hali był też faks. Zdarzyło się kiedyś, że właściciel firmy poprosił te swoje stałe (tj. dłużej pracujące u niego) pracownice o wysłanie faksu - faks był pilny a on też musiał wyjść. Okazało się, że żadna tego nie potrafiła. Wysłałam więc - usłyszałam potem od jednej i drugiej - "ja tam w ofisie nie pracowałam" - wygłoszone z głęboką pogardą do zajęcia biurowego (jakaś nowa przyszła i jak ona śmiała umieć coś więcej od nich :D). Doświadczenie tej pracy było dla mnie najbardziej egzotyczne z całego pobytu w USA.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 lutego 2016 o 16:58
@katem: Bo tak, najlepiej się nie wychylać, a jak się wychylisz to jesteś ta zła i niedobra :)
OdpowiedzMoże nie staraj się aż tak przekonać rodziny. W końcu ci uwierzą i zaczną wymagać, byś załatwiła podobną pracę cioci, kuzynowi i chrześniaczce stryja. A potem foch, bo nie załatwisz :) Jak to tak, rodzinie nie pomożesz?
Odpowiedz@Locust: No tak, rodzinie nigdy nie dogodzisz! :) Póki co na szczęście do Polski wybieram się w maju, o ile nikt się przez ten czas nie potknął, to pewnie będę nadal powracała w tematach. Jednak mam wrażenie, że może to akurat im się znudzi i teraz przyjdzie temat innej osoby lub może jakiejś innej mojej cechy, która komuś się nie spodoba? Czas pokaże, haha :)
Odpowiedz