Dzisiaj w kawiarni.
- Poproszę kawę piccolo.
OK, zrobione, podaję kawę i rachunek. Pan się patrzy i mówi tym razem w taki sposób:
- PPPPP IIII COOOOO LLLLLL OOOOOOOOO, rozumiesz? Czyli DUUUŻŻŻŻĄĄĄĄĄ.
Hmmm...
Po lekkiej konsternacji grzecznie mówię, że piccolo to mała kawa.
NIE. On był we Włoszech. Nie, nie i jeszcze raz NIE.
Pytam w takim razie, jaką kawą jest kawa massimo.
NIEWAŻNE- wysyczał przez zęby i znowu mówi mi o tym, jak był we Włoszech.
No nic, pokazuję mu, że przed nim na wielkiej ścianie jest wielka plansza menu, gdzie wyraźnie zapisano rozmiar kawy i cenę.
NIE, TO BŁĄD. On był we Włoszech.
Dopiero jak pokazałam mu w Google, zamknął się i zapłacił wychodząc bez słowa.
gastronomia
To musiał być prawdziwy Italiańczyk, a oni wią lepiej. On był w Italii, on widział, on wie.....
OdpowiedzCzepiacie się. Może po prostu Włochy mu się pomyliły z jakąś inną dzielnicą. Może na Mokotowie piccolo to duża kawa. Co kraj to obyczaj;)
Odpowiedz@GuideOfLondon: Też racja :)
OdpowiedzHmm... widać nie słyszałaś o maksymie "nasz klient, nasz pan" xP
Odpowiedz@niepojmuje: Hmmmm faktycznie, następnym razem będę bardziej "do ludzi" ;)
OdpowiedzNiestety u mnie takie sytuacje to codzienność. Pracuję we włoskiej restauracji zagranicą, ale nie we Włoszech. To mi przypomniało, jak kiedyś zbierałam zamówienie od klienta i chyba chciał się popisać przed towarzystwem, bo powiedział, że chce czegoś tam "pica". Ja tak myślę, o co mu chodzi, ale koniec końców poprosiłam go, by powtórzył, a on znowu "pica" (niczym Pikachu). W końcu nie wytrzymał i mówi "Byłem we Włoszech i pica oznacza mało, nie?". Odpowiedziałam, że Włoszką nie jestem, ale wydaje mi się, że nie, ale mogę zawołać koleżankę Włoszkę. Na szczęście ów klient miał dystans do siebie, z czym bywa różnie. Swoją drogą większość osób myśli, że we włoskich restauracjach pracują sami Włosi. To co, w amerykańskich Amerykanie, w meksykańskich Meksykanie, itd.? Tym bardziej, że jednak włoska kuchnia jest jedną z najpopularniejszych.
Odpowiedz...włoszki w klubach mu mówiły że jest taki piccolo, to sobie biedaczek wkręcił....
OdpowiedzTo mi przypomina jak moja szefowa poprosiła, żebym poprawiła błędy w skrypcie napisanym przez Greczynkę (w języku angielskim). Kiedy wszystkie byki zostały już zaznaczone na czerwono, szefowa zaczęła się ze mną kłócić, że pewne błędy są nieznaczące. Pewnie nie chciała zawstydzać współpracownika z innego kraju. Z drugiej strony, informacje miały być publiczne, dlatego trochę wstyd pomyśleć o takich podstawowych błędach. Niestety język działa na takiej zasadzie, że błąd jest albo go nie ma. Nie może być "trochę" błędem.
OdpowiedzMoim zdaniem zachowałaś się niezgodnie z zasadami obsługi klienta, gdyby to była moja kawiarnia nie chciałabym żeby moja pracowniczka miała takie podejście. Wystarczyło powiedzieć Panu "być może widział Pan takie nazwy/terminologię/ określenie we Włoszech, jednak u nas określamy to tak, co widać na tej tabliczcie menu, to jest obowiązujące u nas". Rozumiem że Cię wkurzał ale udowadniając swoje racje nic nie zyskałaś a tylko straciliście klienta. powinien zapłacić zgodnie z waszym menu bez wnikania z twojej strony w szczegóły. Jeżeli udowodniłaś mu błąd na pewno poczuł się głupio i już do was nie wróci. Poprawiłaś nastrój tylko sobie i podbudowałaś swoje ego. Powiedzenie że być może coś takiego widział ale u nas jest inaczej byłoby najmądrzejszym wyjściem, takim trochę rozwiązaniem "win-win". Czy klientów którzy mówią "ekspresso" zamiast "espresso" też poprawiasz?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 lutego 2016 o 13:19
@myszolow: a co zrobi z ra kawa co juz przygotowala? Dziewczyna ma za to zaplacic? Wyprowadzila goscia z bledu bo dalej by chodzil i chcial piccolo(po wlosku maly) jako duza. Albo po obejrzeniu paragonu darlby sie, ze zaplavil za ,,grande" a chcial piccolo im szybciej sie dowiedzial tym lepiej dla innych.
Odpowiedz@myszolow: Ale to nie było małe upośledzone dziecko, żeby go głaskać po głowie i utwierdzać w przekonaniu, że co nie powie jest prawidłowe. Facet nie miał zamiaru odpuścić, a mi się już na prawdę chciało śmiać, byłam zmęczona, więc uważam, że zrobiłam to nie tylko dla siebie, ale też przede wszystkim dla niego. Po co ma się chłop ośmieszać.
Odpowiedz@myszolow: jeśli by powiedziała, że może gdzieś spotkał się z innym nazewnictwem, to trochę tak, jakby ekspedientka w Coffe Heaven powiedziała, że owszem, w Ameryce jest inaczej, ale u nich "small" to duża kawa, a "big" to mała. "powinien zapłacić zgodnie z waszym menu" - właśnie, ale żeby to uczynił należało mu udowodnić, że popełnił błąd, w innym wypadku jak miałby uznać powinność zapłacenia?
OdpowiedzPikolak pieprzony, wloska jezyka - trudna jezyka. Moja kochac twoja. Gdzies kiedys byc, to nie znaczy wcale, ze musi sie nauczyc gadac po tamtejszemu, albo liznac mowe odrobinke. Porca miseria!
OdpowiedzJeżeli kawiarnia, w której pracujesz jest w Polsce to życzę Wam jak najwięcej takich sytuacji! Jeżeli piccolo, czy massimo odnosi się do wielkości kawy, a nie jej smaku to trzeba było nazwać duża, mała, a nie wyskakiwać z włoskim! Polacy mają swój język i nie trzeba wszystkiego małpować! Gówno nazwane z włoska będzie tak samo śmierdzieć!
Odpowiedz@doktorek: z poprzednich historii wiemy, ze dziewczyna pracuje w Londynie. Co nie zmienia faktu, ze masz po czesci racje.
Odpowiedz@doktorek: Już wcześniej pisałam, że pracuję w Anglii, a nazwy to nie mój wymysł tylko kawiarni w której pracuję.
OdpowiedzA pizzę niech nazwą plackiem z serem i sosem pomidorowym. Smak usprawiedliwiałby inną nazwę? Skąd! Kawa może być mocna, słaba, zbożowa i koniec. Wszelkie inne wymysły to dzieło szatana.
OdpowiedzŚmieszny dziadzio, ale głupszym się ustępuje. Nie mogłeś mu zrobić tej kawy w dużym kubku? Zamknąłby się i wyszedł. Nie mów mi, że firma aż tyle by straciła.
Odpowiedz@Herbata: Gdyby to nie miało żadnego znaczenia, to mogłabym wszystkim robić duże kawy w cenie małej :) Albo najlepiej za darmo.
Odpowiedzhaha przypomina mi to jak pracowalam w kawiarni ;) ludzie chcieli "latino" ( latte), "duplo" ( doppio), "ciapciulino" ( capuccino), "adwokata" ( affogato) a na lopatki rozwalila mnie pani ktora powiedziala, ze chce "ekspreso z ekspresu, bo ona zawsze zamawia ekspreso"
Odpowiedz@bazienka: Plusik za "ciapciulino", jak to mawiają - zrobiło mi dzień :)
Odpowiedz