W technikum, do którego uczęszczałem postanowiono zorganizować pogadanki na temat krwiodawstwa. Do szkoły przybył znany i szanowany doktor hematologii, aby przekonać nas do oddawania krwi.
Spotkanie zaczęło się bardzo interesująco. Pan doktor wyjaśnił nam na początku w bardzo przystępny sposób czym tak na prawdę są grupy krwi i uświadomił nas, że krew to nie tylko A, B, AB, 0, RH+ i RH-. Następnie opisał nam całą procedurę oddawania krwi i wytłumaczył kiedy można, a kiedy nie można tego robić.
Na koniec zaczął wszystkich po kolei wypytywać czy po osiągnięciu pełnoletności mają zamiar oddać krew dla potrzebujących. Wszystkie odpowiedzi były twierdzące aż doszło do mnie. Moja przecząca odpowiedź bardzo rozsierdziła pana doktora. Dowiedziałem się, że jestem bezduszny, boję się małej igiełki i nie interesuje mnie dobro innych.
Szkoda, że nie dał szansy mi wspomnieć, że choruje na niedoczynność tarczycy, która dyskwalifikuje mnie jako krwiodawcę (o czym wspomniał jakiś czas wcześniej).
bo prawidłowa odpowiedź którą należy dać takim nawiedzonym to: "niestety, nie mogę". Ucina to niepotrzebną dyskusję. A jak się będą dopytywać czemu, to już można się zasłaniać, że to twoja prywatna sprawa, czemu tobie zdrowie niedomaga.
Odpowiedz@PiekielnyDiablik:Taka oogólna odpowiedź pewnie nasunęła by skojarzenia, że jest chory np na Aids.
Odpowiedz@PiekielnyDiablik: Napisałem przecież, że pan doktor nie dał mi dokończyć. Fala jego złości wylała się na mnie natychmiast gdy usłyszał "Nie...", przez co nie mogłem dopowiedzieć "...gdyż choruję".
Odpowiedz@Zlodziej_Fistaszka: Jest dość sporo przeciwwskazań. Jeśli ktoś z nich wszystkich automatycznie wybiera AIDS to... jest raczej jego problem.
Odpowiedz@Satsu: toż mówię, mówić najpierw: "Niestety" ze smutną miną, a jak widać takiego napaleńca to mówić to wcześniej zanim, do ciebie, dojdzie taki w kolejce. Krwiodawstwo jest niestety czasem za bardzo nachalnie propagowanie. Tacy ludzi za bardzo wpieprzają się w zdrowotne prywatne sprawy. @Zlodziej_Fistaszka: to ich problem co głupki pomyślą, znacznie bardziej prawdopodobna jest zwykła żółtaczka czy gruźlica albo malaria, że o alergiach nie wspomnę. poniekąd zawsze można coś dla siebie znaleźć: https://krwiodawcy.org/dyskwalifikacje ale jak przychodzi do klasyfikacji wojskowej albo orzekania o niezdolności to nagle człowiek zdrowy jak koń...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 lutego 2016 o 15:17
@PiekielnyDiablik: a niby z jakiej racji ma się zawczasu tłumaczyć przed jakimś furiatem? Na miejscu nauczyciela, gdyby "gość" potraktował tak któregoś z uczniów, wywaliłabym faceta za drzwi.
Odpowiedz@soraja: bo głupszemu się ustępuje? albo dla świętego spokoju? oczywiście krzykacz racji nie ma, ale jakoś nie przeszkadza mu to działać
Odpowiedz" Szkoda, że nie dał szansy mi wspomnieć, że choruje na niedoczynność tarczycy, która dyskwalifikuje mnie jako krwiodawcę." Po pierwsze, na pewno sam lepiej wiedział, na co choruje. Po drugie, jaki związek jego choroba ma z twoja niemożnością oddawania krwi?
OdpowiedzJakbyś miał trochę oleju w głowie to byś wiedział. Ja krwi też oddać przez nią nie mogę.
Odpowiedz@MajkelPlay: Przeczytaj jeszcze raz bardzo uważnie zacytowane zdanie, a zrozumiesz komentarz Jorna ;)
Odpowiedz@MajkelPlay: Jornowi chodzi o to, że w moją historię wkradła się malutka literówka. Zamiast choruję napisałem choruje. @Jorn: Serio czepiasz się o tak mały błąd? Poza tym uwielbiam ten pseudo ironiczny wydźwięk komentarzy, które są pisane przez grammarnazi. Zamiast jak ludzie zaznaczyć gdzie znajduje się błąd, to wy zawsze musicie rzucić jakimś, często prześmiewczym komentarzem. Po co? Żeby podbudować ego?
Odpowiedz@Satsu: Wyłapywanie takich błędów jest po prostu zabawne. Jako autor wypowiedzi możesz mieć pretensje do siebie, że przeoczyłeś jeden znak diakrytyczny i całe zdanie straciło sens. I więcej luzu, to tylko piekielni, co się przejmujesz wytkniętym blędem przez jakiegoś randomowego człowieka. Popraw i tyle.
Odpowiedz@Satsu: A mnie o wiele sympatyczniejsza wydaje się taka uwaga, niż "popraw literówkę"! No i faktycznie czasami zabawnie zmienia sens zdania (literówka, nie uwaga).
Odpowiedz@Igielka: Małe uzupełnienie: literówek z zasady się nie czepiam, właśnie zauważyłem, że sam popełniłem jedną w moim komentarzu. To, czego się czepiłem, od kilku lat zdarza się tak często, że wygląda mi na poważniejszy problem nieumiejętności odmiany czasowników.
OdpowiedzNaprawdę, nie łatwiej było "W tym zdaniu jest literówka", tylko musiałeś po chamsku i niby zabawnie to przekazać? Boisz się wprost?
OdpowiedzNiezaleznie od tego, ze hypotyreoza nie powoduje sama przez siebie niezdolnosci do krwiodawstwa, absolutnie idiotyczne jest tlumaczenie sie z podjetej decyzji nieoddawania czegokolwiek z wlasnego organizmu za fryko spoleczenstwu (albo firmom, robiacym z tego wielki business i zarabiajacym na tym krocie!!!). I to niezaleznie od krwi, plazmy, szpiku kostnego, czy nawet organow wewnetrznych po smierci. Twoje cialo = twoja wola i nikomu nie wolno ingerowac w postanowienie. Ten lekarz stanowczo przekroczyl dopuszczalne postepowanie i az prosil sie o sensowna skarge i ukaranie go. A ja dziwie sie, ze w ogole ktokolwiek zastanawia sie nad tlumaczeniem sie przed publicznoscia, jakby istnial OBOWIAZEK OBYWATELSKI n.p. krwiodawstwa i kladzie cala klasa uszy po sobie i slucha matolstw!!!
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: W pełni się zgadzam z twoim zdaniem, Jest to swego rodzaju presja czy nawet szantaż społeczny a nie propagowanie szczytnej idei. A to ze na krwiodawstwie honorowym się zarabia to trochę przesadziłeś.
Odpowiedz@Rak77: A gdzie ZaglobaOnufry napisał, że na krwiodawstwie honorowym się zarabia? O ile zrozumiałem poprzednią wypowiedź, chodzi np. o zarobki firm, które mogą kupować niewykorzystane osocze i przerabiają je na leki. Ale krwiodawca może się nie zgodzić na takie wykorzystanie jego krwi. Z zupełnie innej beczki - bardzo mi się spodobała w opowieści "mała igiełka". Jak ktoś choć raz oddawał krew, to zapewne wie, jak ta "małość" wygląda ;) Pozdrowienia, mki
Odpowiedz@mki: Jesli pobierajacy krew ma pojecie o swoich poczynaniach, to wklucie JEDNORAZOWEJ (normalnie bardzo ostrej) igly jest szybkie i prawie bezbolesne, niezaleznie, czy ta ma mniejszy, czy wiekszy przekroj. Co innego jest, gdy pacjent ma podle naczynia krwionosne i trzeba "grzebac" szukajac dojscia, ale tacy pacjenci normalnie nie pchaja sie chyba na krwiodawstwo. Podobnie jest, gdy pacjent nie wspolpracuje rozsadnie, tylko rusza w nieodpowiednim momencie reka, albo odmawia wspolpracy, wtedy pobranie krwi moze byc nawet bardzo bolesnym doswiadczeniem. PACJENT normalnie nie zarabia na oddawaniu krwi, natomiast sa (n.p. w Niemczech) firmy pobierajace plazme i wyplacajace pewne wynagrodzenie (na ktore ludzie czasem leca!).
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: raz w życiu się z tobą zgadzam, nigdy nie oddam krwi
Odpowiedzciekawe, że ja z niedoczynnościa krew oddaje. Każdy lekarz wie o tym, nikt nie miał nic przeciwko.
OdpowiedzKażdy lekarz wie? A ile ich spotkałaś? :P
Odpowiedz@marmolada85: Choroby układu endokrynnego (w tym właśnie choroby tarczycy) na stałe dyskwalifikują dawcę. Radziłbym przy następnym oddawaniu krwi popytać o to.
Odpowiedz@gman: mój lekarz prowadzący, lekarze z którymi się spotykam przy okazji oddawania krwi. Nigdy nie spotkałam się z odmową i dziwi mnie to, bo pierwszy raz czytam, że to niby jakiś problem.
OdpowiedzSprawa jest głupia nawet jeśli brać pod uwagę zwykły brak chęci oddania krwi. Rozumiem potrzebę, ale sama np. boję się potwornie igieł. Gdybym miała systematycznie być kłuta to bym nie wytrzymała psychicznie. Swoją drogą, ciekawe ile litrów oddał ten doktorek, skoro taki mądry.
Odpowiedz@Devotchka: Jest roznica = nie lekarz jest u pacjenta w leczeniu, tylko wprost odwrotnie. Znam sporo dobrych lekarzy - plucnikow, samych palacych, co nie przeszkadza im dobrze leczyc swoich pacjentow, udzielajac im rozsadnych porad. Inna sprawa, ze dobry przyklad - cuda dziala i trudniej jest, wytlumaczyc komukolwiek sens jakiegos poczynania, samemu nie stosujac sie do niego. Ja nie pale i nie jestem otyly, wiec nie mam zadnych problemow w wyjasnianiu moim pacjentom sensownych koniecznych zmian w trybie zycia. Ale nawet jesliby bylo inaczej, to po to klient przychodzi do fachowca, zeby mu udzielic wskazan, a nie, zeby radzacy musial swiecic cudownym przykladem swojego zachowania!
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Ależ oczywiście, rozumiem. Moje wtrącenie miało być sarkastyczne. Z tym, że... czy dobrowolne oddawanie krwi to jest leczenie? Nie. To jest bardzo prywatna sprawa. Zachęta oczywiście zawsze dobra, ale krzyk i nerwy są nie na miejscu. Poza tym nie widzę wskazań, żeby jakikolwiek lekarz oddawał krew. Skoro każda kropla się liczy, to czemu nie?
OdpowiedzNiektórzy nie mogą a niektórzy po prostu nie chcą oddawać krwi i nikomu nic do tego. Ja kiedyś dawno temu, koło 18 urodzin, chciałam oddać krew, ale akurat nie mogłam, teraz po prostu nie chcę i to jest tylko i wyłącznie moja sprawa. A gdy ktoś mówi, jakie to szlachetne, dobre i w ogóle w nadziei, że mnie przekona, że TRZEBA, to śmiać mi się chce.
OdpowiedzA wystarczyło odpowiedzieć coś w stylu "ze względu na wcześniej wymienione czynniki niestety nie mogę"
Odpowiedz