Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem pielęgniarką, mieszkam w Anglii, pracuję na Intensywnej Terapii. Skończyłam nocny dyżur…

Jestem pielęgniarką, mieszkam w Anglii, pracuję na Intensywnej Terapii.
Skończyłam nocny dyżur parę godzin temu, ale nie mogę jakoś zasnąć... Zalewa mnie złość, żałość i krew jasna (tętnicza, haha).

Wezwali nas do reanimacji. Zazwyczaj jedna ze starszych stażem pielęgniarek nosi pager, żeby na szybko można ją/jego było wezwać. Dziś zaszczyt kopnął mnie, niech go jasna cholera...

Reanimacja.... czy też próba wskrzeszenia. Pacjentka 98 lat, z domu opieki, w terminalnym stadium raka przełyku... Waga na oko 40kg, może mniej, żebra sterczą tak, że anatomii się można uczyć, prawie przeźroczysta... A oni twardo skaczą po tym ptaszku, któremu naprawdę należy się już odlecieć do lepszego świata. Na moje szybkie, konkretne pytania na miejscu, nikt nie umie mi odpowiedzieć - jak długo, jaki typ, a przede wszystkim czy nie ma podpisanego zaświadczenia, że nie zgadza się na reanimację. Miała. Ci co mieli wiedzieć, zapomnieli. Bywa. Powiedziano mi, że lepiej zacząć reanimację i ją przerwać, niż nie zaczynać wcale. Święta prawda i tylko prawda.

Tylko tak mi żal, że ta biedna kobieta nie odeszła jakoś spokojnie, z godnością, całymi żebrami, tylko dlatego, że komuś się zapomniało.

Tak, konsekwencje będą wyciągnięte, surowe. Postarałam się o to.
Tak, tej kobiecie już to nic nie zmieni. Ale może zmieni dla kogoś innego...

słuzba_zdrowia

by AJYSYT
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Agness92
1 5

aż mi się przypomniała ta krótkometrażówka o starszej pani i śmierci "The Lady and the Reaper"...

Odpowiedz
avatar mad987
10 12

@doktorek: Ale tamta babcia nie chciała być reanimowana

Odpowiedz
avatar Litterka
10 12

@doktorek: A co akurat ją konkretnie czekało? Więcej bólu? Tym bardziej, że podpisała zaświadczenie, że chce odejść w spokoju. Jeśli są szanse, należy leczyć WSZYSTKICH, ale jeśli nie, to chyba wypadałoby skupić się na życzeniach konkretnego pacjenta?

Odpowiedz
avatar Agness92
7 7

@doktorek: "terminalne stadium raka"...

Odpowiedz
avatar Morog
-4 14

@Agness92: z tym to trzeba uważać, też byłem w terminalnym stadium raka a jakoś jeszcze żyje, fakt że młodszy jestem

Odpowiedz
avatar katarzyna
4 6

@doktorek: moja Babcia niedawno umarła w wieku 93 lat. Po wylewie tydzień leżała w szpitalu, gdy serce stawało, była reanimowana. Dwa razy, po to by "przeżyć" jeszcze kilka godzin. To, czemu poddawali jej ciało było straszne, męczyli ją. Dużo łatwiej byłoby mi pogodzić się z jej odejściem, gdy by nie sceny których byłam świadkiem. Dodam do tego zachowanie lekarki, ale to już inna historia. Ja nie chciałabym być reanimowana w takiej sytuacji.

Odpowiedz
avatar Sway
-2 4

Jest taki szpital w moim mieście. Są tam sami starsi ludzie. Dużo moich krewnych, czy znajomych moich dziadków (lub rodziców) tam odeszło. Niby nic dziwnego, bo starsi ludzie umierają. Ale czasami tak się zastanawiamy, czy tym lekarzom nie jest już wszystko jedno, że im już nie zależy na tym by ratować tych ludzi. Tak tam wchodzisz i czujesz śmierć. Niektórzy mówią, że jak tam pojedziesz, to jeśli Twój organizm sam się nie uratuje, to oni Ci nie pomogą. Nie sądzę, by to była ich zła wola, ale to że już tyle tej śmierci widzieli, że przestało ich to ruszać, że za szybko godzą się z tym, ze ich pacjent umrze.

Odpowiedz
avatar LoonaThic
-4 8

Droga AJYST - cóż, nie zawsze człowiek ma czas czytać - chcieli dobrze, próbowali ratować życie. Oczywiście, że trzeba wyważyć pewne czyny i ich konsekwencje, ale musisz też zrozumieć, ze nie każda sytuacja jest czarno-biała :( Czasem może się okazać, że jeden z ratowników był jej wnukiem? Co do konsekwencji - wg mnie zdecydowanie odpuść. Nie ma to sensu. Nie wiem oczywiście jak to wyglądało, ale zgon może orzec tylko lekarz. Był tam lekarz czy tylko średni personel i oczekiwaliście na lekarza? Jak pracowałem na początku w szpitalu to też wszystko było jasne. Po jakimś czasie niestety emocje potrafią narastać i człowiek walczy z ... nimi, całym światem itd. Skąd wiesz czy to nie była to młoda osoba po stażu, która nie chciała mieć pierwszego zgonu na "koncie", nie w taki sposób? Lata pracy w szpitalu nauczyły mnie równowagi, wyważenia czynów jak i szacunku do ... czasu. Nauczony jestem by walczyć, pracując w klinice ŚCCHS u Zembali zawsze wpajano BY NIE ODPUSZCZAĆ, by walczyć. Nie zawsze się da, nie zawsze jest cel. Ale wyobraź sobie teraz sytuacje - do tej babci właśnie jechała rodzina by się z nią pożegnać. Dzięki udanej reanimacji to się udało. To są dobre i jasne strony. Ciemne strony to wiadomo - mogli jej połamać wszystkie żebra, mostek itd. Więc po odzyskaniu jej miałaby dodatkowo jeszcze kilkanaście razy więcej bólu :( Rozpisałem się :(

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 lutego 2016 o 0:46

avatar margotek
5 5

@LoonaThic: To teraz wyobraź sobie inną sytuację - jesteś chory na raka, obolały, zmęczony, wychudzony, stary, wiesz, że lada chwila umrzesz, czekasz na to i chcesz umrzeć w spokoju, za parawanem, w ciszy... a tu cię szarpią, przenoszą, hałasują, świecą po oczach i nie pozwalają normalnie odejść, po ludzku, tylko zmuszają do dłuższego życia w cierpieniu. Na szczęście są jeszcze hospicja, gdzie się ludzi nie dręczy do ostatnich chwil.

Odpowiedz
avatar lillith
2 2

@LoonaThic: szpital to nie przypadkowy zbiór przechodni z ulicy udających pracownikow ochrony zdrowia tylko (teoretycznie) dobrany i zgrany zespół opiekujący sie pacjentami. Po to sa zebrania na początku zmiany, zeby przekazać jedno drugiemu, na których pacjentów trzeba rzucić okiem w ciagu nocy/dnia, którzy umierają a przy których jest coś do zrobienia. Czas na czytanie powinien być, a zwłaszcza dokumentów o nieresuscytacji. Wyobraź sobie, ze naprawdę nie chcesz, zeby Ci podano lek "A", a tu nagle sie okazuje, ze pod twoja nieświadomość to zrobili. W podobnej sytuacji była ta pani. 98 letnia kobieta, na dodatek z nowotworem, ma rezerwę fizjologiczna tak mała, ze nawet bez nowotworu próby resuscytacji spelzlyby na niczym. Jeśli jeden z ratowników był jej członkiem rodziny to powinien był wiedzieć zeby sie nie pchać tam, gdzie ładunek emocjonalny może zaburzyć jego/jej obiektywna ocenę sytuacji. Nawet jeśli w zespole była młoda osoba na stażu, to decyzje dotyczące reanimacji/opieki paliatywnej powinny być podjęte przez kogoś z doświadczeniem i starszego stażem. A co do rodziny, która jechała - i co zastali? Babcie z połamanymi zebrami, której ostatnie chwile zostały zszargane nieodpowiednia reanimacja. Ludzie, życie to choroba śmiertelna. Dajmy innym godnie umierać. AJYSYT, zgłaszaj gdzie trzeba i naświetlaj sytuacje. Oby ich było jak najmniej.

Odpowiedz
avatar LoonaThic
-4 4

@lillith: - no proszę Cię... Wiesz ilu praktykantów, studentów, stażystów, słuchaczy itd jest w szpitalach? Inna sprawa - pisałem o młodym lekarzu po studiach który nie chce by jego pierwszy pacjent martwy był akurat dzisiaj. Cały Twój post świadczy, że niestety mało znasz realia pracy w szpitalach :( Personel średni NIE MOŻE nie podejmować decyzji o zaprzestaniu/zakończeniu bądź o nie podejmowaniu akcji resuscytacyjnej. Taką decyzje może dać tylko lekarz. Powinnaś to wiedzieć jak pracowałabyś w szpitalach. Poza tym jak dobrze zrozumiałem to ta pacjentka BYŁA PRZEWIEZIONA do nich z objawem już NZK - więc to na ich oddziale była po prostu prowadzona akcja ratunkowa zgodnie ze standardami. Naprawdę - nic nie jest ani czarne ani białe. Są odcienie szarości koleżanko. I mam takie wrażenie, że chyba nie straciłaś nikogo naprawdę bliskiego z kim nie zdążyłaś się pożegnać :( Inaczej byś wiedziała, co mogą oznaczać takie ostatnie chwile :(

Odpowiedz
avatar LoonaThic
-4 4

@margotek: Babcia była przewieziona zapewne na oddział ratunkowy nie bez powodu. Pewnie właśnie była w takim terminalnym domu opieki potocznie nazywanym hospicjum. Nie wiem, jak to w Wlk. Brytanii funkcjonuje ale oczywiście logicznym jest, że nie powinni prowadzić akcji reanimacyjnej. Ale skoro ją przewieźli na SOR to nie po to by na SORze babcia sobie po prostu leżała i zasnęła. Przewieziono ją ratować. Więc decyzja tutaj akurat nie była podejmowana przez ludzi którzy ją reanimowali, kurcze no :(

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 lutego 2016 o 0:19

avatar lillith
1 1

@LoonaThic: akurat trafiłeś jak kula w płot, bo doskonale znam realia pracy w szpitalu i wiem o czym mowię. Wiem ile lekarzy młodych stażem jest w szpitalu, uwierz mi. Nie wiem co rozumiesz przez "personel średni" i faktycznie zgadzam sie, ze o zakończeniu prób resuscytacji może decydować tylko lekarz, niemniej jednak uważam, ze jeśli ktoś miał podpisane oświadczenie o nieresuscytacji to karygodnym błędem jest o nim "zapomnieć" tudzież je zignorować. Decyzje o niepodejmowaniu resuscytacji może podjąć lekarz jako i pacjent (o zasadzie autonomii pamiętasz?) i jeśli ta pani nie chciała być reanimowana to jej decyzja powinna była być uszanowana. Sa odcienie szarości, a i owszem, ale w przypadku 94 letniej kobiety z zaawansowanym nowotworem, która NIE CHCE BYĆ REANIMOWANA, jak dla mnie tych odcieni akuratnie nie ma. I nie będę sie licytować na to kto ile przeżył i kto kogo stracił, aczkolwiek uwierz mi, ze teoretycznie wolałabym żeby mój członek rodziny - będąc w takiej sytuacji, rzecz jasna- odszedł w godności i spokoju a nie tratowany przez zespół reanimacyjny. Jakie, twoim zdaniem, sa szanse na odzyskanie krążenia u takiej osoby i szanse na wyjście ze szpitala ewentualnie odzyskanie świadomości na tyle, zeby sie pozegnac?

Odpowiedz
Udostępnij