Od takich małych przekrętów się zaczyna!
Może Was to zdziwić, ale lubię chodzić do szkoły. Mam super znajomych, nauczyciele bardzo wyluzowani, a lekcje zawsze ciekawe. No, jeśli chodzi o nauczycieli to jest jeden wyjątek - moja wychowawczyni. Ale do rzeczy.
Mam problemy ze zdrowiem, moja niska odporność na wszelkie paskudztwa zmusza mnie do dość częstego siedzenia w domu, głównie w okresie zimowym. Moja szanowna wychowawczyni wie o tym doskonale, jakby się mogło zdawać, gdyż na początku roku szkolnego wytłumaczyłam jej to.
Na pierwszej wywiadówce moja mama musiała zostać kilka minut "na życzenie" wychowawczyni. Wiecie, czego się dowiedziała?
Że powinna mnie bardziej pilnować, bo od wagarów się zaczyna, a w przyszłości tacy ludzie siedzą w więzieniu! I że ja zwyczajnie udaję, jem surowego ziemniaka, a termometr przykładam do kaloryfera. Reakcja na słowa mojej rodzicielki, że NA PEWNO nie symuluję, że ostatnia dłuższa choroba to była grypa z wymiotami, nauczycielka stwierdziła, że na pewno mam bulimię!
Super.
szkola
Takie pytanie, pisząc nick zrobiłeś literówkę, czy naprawdę miałeś na myśli nawy? :D
OdpowiedzCelowo. Była sobie raz taka gra, gdzie aby wymyślić niezajętą nazwę, trzeba było się nieźle wysilić i nawet czemuwszystkienawyzajete było zajęte. Usunęłam literę i tak zostało ;p
OdpowiedzWitam w klubie, w LO miałam podobną sytuację. Nawet wypis ze szpitala był "symulowaniem"... Takich ludzi trza niestety jakoś przeboleć. Trzymam kciuki!
Odpowiedz@Lasterhaft: Też się podpisuję. W podstawówce, sześć lat piekielnej wychowawczyni (tak, do końca podstawówki). Ja symuluję, notorycznie nie odrabiam zadań domowych (raz nie odrobiłam), jestem ciućmotą (cokolwiek to znaczy). I wiele innych. Wystarczyło, że mój tata jej coś powiedział i przez to się piekło zaczęło. Uraził dumę szanownej pani nauczycielki.
OdpowiedzKażdy mierzy innych swoją miarą :)
Odpowiedz